ProLink - czyste smarowanie

Drukuj

Na początku sezonu zrobiliśmy prezentację produktu ProLink Chain Lube. Po kilku miesiącach użytkowania w różnych warunkach, chcemy podzielić się naszymi spostrzeżeniami na temat smarowania łańcucha przez ProLinka.

Przed rozpoczęciem testu, przeszukaliśmy sieć pod kątem opini na temat ProLink’a. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, wielu internautów dawało maksymalne noty w praktycznym teście. Czy faktycznie są ku temu powody? Sprawdziliśmy to dokładniej.

MFR – Metal Friction Reducer – pod tym skrótem czai się cała technologia zawarta w testowanej oliwce. Wg productenta MFR pozwala zredukować tarcie o 50%, a polega to na tym, że podczas smarowania polaryzowane molekuły smaru MFR łączą się z metalem tworząc długotrwałą i nadzwyczaj odporną na zużycie powłokę. Struktura MFR redukuje również zużycie napędu, a przy całej tej technologi ProLink jest w 100% przyjazny dla środowiska... Odstawmy jednak naukę na bok i sprawdźmy jak to wszystko ma się w praktyce.



Do testów otrzymaliśmy buteleczkę o pojemności 118ml (32 PLN), która nie do końca jest wygodna w użyciu, gdyż  dozownik lubi marnować cenną zawartość. Na szczęście producent daje nam możliwość zakupu większej butelki, z którą w zestawie jest specjalna strzykawka do dokładnego i bezproblemowego dozowania. Zdecydowanie polecamy tę opcję, tym bardziej, że pod względem ekonomicznym również lepiej wypada.

Przed pierwszym dozowaniem producent radzi dokładnie wyczyścić łańcuch i następnie obficie go posmarować. Odruchową reakcją jest ścieranie łańcucha po smarowaniu, jak to zwykliśmy robić przy innych oliwkach. Tutaj nie powinno się tego robić. Oliwka ma bardzo płynną konsystencję jak na tego typu asortyment, a po aplikacji, o dziwo nic z łańcucha nie kapało a płyn szybko spenetrował każde ogniwo.

 



Łańcuch nasmarowany... czas na jazdę. Pierwsze kilkaset metrów na rowerze szosowym i wielkie zaskoczenie! Łańcuch z przebiegiem kilku tysięcy kilometrów po prostu przestał wydawać wszelkie nieporządane dźwięki, a jego praca stała się bardzo płynna i cicha! Czegoś takiego nie doświadczyliśmy w żadnych z dotychczas używanych olejków. Tak chojnie nasmarowany łańcuch w rowerze szosowym przy dobrych warunkach pogodowych bez problemu wytrzyma 300km, a w deszczu i ciężkich warunkach 150km nie stanowi przeszkody - łańcuch nadal będzie pracować cicho. Wprawiony kolarz odczuje również nieznaczną poprawę w jakości zmiany przełożeń.

Sytuacja w rowerze górskim wygląda nieco mniej korzystnie. Co prawda do codziennej jazdy po lesie w „normalnej” pogodzie Chain Lube staje na wysokości zadania, tak w gorszych warunkach sam ProLink nie wystarcza. Producent zapewnia, że produkt nadaje się na każde, nawet najcięższe warunki pogodowe. Niestety Amerykanie nie mieli chyba okazji jeździć w naszych Beskidach... W deszczu i błocie, gęste produkty konkurencji wypadają nieco lepiej, z tym wyjątkiem, że do Chain Lube brud przylegał w bardzo niewielkim stopniu,a pod nogą nie czuć było „rzężącego błota”! W takich ekstremalnych warunkach ProGold zaleca stosowanie Chain Lube jako dodatkową warstwę wraz z innym bardziej gęstym smarem. Sprawdziliśmy to z najpopularniejszymi smarami np. Rohloffa, Pedrosa czy gęstym FinishLinem i faktycznie ten zabieg korzystnie wpłyną na pracę całego napędu.

 

 



A jak sytuacja wygląda po treningu? Producent twierdzi, ze preparat smaruje i... czyści. Owszem smaruje, ale nie ma cudów aby jakakolwiek oliwka czyściła napęd... ALE! Mając na uwadze stosunek smarowania do brudzenia – ProLink jest mistrzem czystości w tej kategorii! Łańcuch i zębatki bez problemu doprowadzimy do czystości bez użycia rozpuszczalnika i odtłuszczaczy, co w produktach konkurencji jest w zasadzie niemożliwością. Ten czynnik można nazwać kluczowym, przy wyborze ProLinka jako głównego smarowidła dla naszego napędu. Poprosiliśmy również jednego z czołowych maratończyków Roberta Banacha o przejechanie kilku wyścigów i treningów na ProLink’u.

 

 

ProLink’a miałem okazję używać przez miesiąc. Jest to bardzo dobra oliwka o wodnistej konsystencji, którą bardzo łatwo rozprowadza się po ogniwach. Co ważniejsze, oliwkę bardzo łatwo usuwa się z zębatek i łańcucha przy użyciu tylko suchej szmaty. W ciężkich warunkach łańcuch pozostaje czysty, choć smarowanie jest niestety mniej zadowalające - tutaj polecam równolegle użyć inny bardziej gęsty smar. Zdecydowanie polecam ten produkt dla szosowców, którzy cenią sobie „cicho” działający napęd, który na długo pozostanie czysty. / Robert Banach


Reasumując. Znaczna część naszej redakcji przesiadła się na Chain Lube i tak z pewnością na długo pozostanie. Po raz kolejny kolarze z MTB Review nie zawiedli i my również podpisujemy się pod ich werdyktem. Choć nie ma produktów doskonałych, to ProLink Chain Lube jest bardzo blisko, aby takim się stać.

Foto: Igor Gębarowski, Tomasz Wienskowski
Dystrybutor: www.cult-bikes.com