Spis treści:
Chyba nikogo z naszych czytelników nie musimy przekonywać, że u podstaw przyjemnej jazdy stoi zadbany, odpowiednio "zaopiekowany" rower. O samym procesie mycia roweru czy smarowania łańcucha pisaliśmy już na portalu sporo. Zawsze jednak kiedy temat konserwacji powraca, powraca również pytanie - czym myć rower i smarować jego poszczególne elementy? Lata obecności w branży nauczyły nas, że ile osób, tyle odpowiedzi - w czasach, kiedy rynek kosmetyków rowerowych wydaje się być już naprawdę nasycony, wielu z nas ma swoje własne patenty na pielęgnację swoich bolidów. A co jeśliby sprawę wyboru odpowiedniego smaru sobie ułatwić i poszukiwania zawęzić tylko do polskich producentów?
W tym miejscu do głosu dopuszczamy polską markę eLUBE, która chociaż na rynku obecna jest już kilka lat, to dopiero stopniowo i powoli dociera do świadomości klientów. To na pewno nie łatwa sztuka wejsć na tak bogaty rynek szeroko pojętej chemii rowerowej - szczególnie w przypadku firmy stosunkowo niedużej. Trzeba sobie jednak powiedzieć na wstępie, że o ile sama marka eLUBE jest stosunkowo świeża, to stojąca za nią firma ABS Serwis działa już od 1993 roku i właśnie od tego czasu specjalizuje się w okołoprzemysłowych tematach związanych z łożyskami oraz odpowiednim ich smarowaniem. Kilka lat temu firma z Lublina postanowiła swoje doświadczenia i technologiczny potencjał przekuć na stworzenie własnej linii kosmetyków do rowerów - pomyślanych i produkowanych w Polsce.
Kosmetyki eLUBE trafiły do nas na test około miesiąc temu - co ciekawe wyjątkowo nie dotarły do nas za pośrednictwem kuriera, bo ekipa z Lublina podrzuciła nam je akurat osobiście, po drodze na weekendowe eksplorowanie ścieżek enduro w Bielsku-Białej. Po co o tym wspominamy? A no po to, że powyższe od razu jasno pokazuje, że twórcy marki eLUBE to nie tylko specjaliści od chemii, ale i zajawieni entuzjaści bardziej ekstremalnego MTB - w którym to akurat rower dostaje zawsze solidnie popalić. Kto może bardziej rozumieć potrzeby kolarza górskiego niż sam kolarz górski?
Co testowaliśmy?
Zestaw kosmetyków i smarów od eLUBE dotarł w nasze ręce w wyjątkowym, drewnianym pudle - w środku znalazły się kluczowe produkty eLUBE. Było tego sporo, dlatego od razu postaraliśmy się skupić na produktach teoretycznie najbardziej "mainstreamowych" - na preparatach czyszczących rower oraz na smarach do łańcucha. Żeby nie przedłużać - testowane elementy zestawu opiszemy chronologicznie, zgodnie z kolejnością zabiegów pielęgnacyjnych naszego roweru. Za nami wyjątkowo deszczowy czerwiec, lipiec też przyniósł w lasach sporo błota - także okazji do sprawdzenia preparatów stety lub niestety nie brakowało.
Bike Foam - ogólne mycie roweru
Jak sama nazwa podpowiada, mamy tu do czynienia z klasyczną, aktywną pianą. Piszemy klasyczną, bo tego typu preparaty są najbardziej powszechnym na rynku sposobem na usuwanie ogólnych zabrudzeń z roweru - błota czy kurzu zgromadzonego tak naprawdę na każdym z elementów roweru. Bike Foam zamknięty jest w 500 ml butelce z atomizerem i kosztuje 27 zł. W tym miejscu dodamy, że na każdym z produktów eLUBE znajdziemy instrukcję, jak krok po kroku postępować z danym preparatem - w zasadzie dla rowerowego laika będzie to bardzo pomocne. Polski producent komponując skład swojej piany dużo uwagi poświęcił temu, żeby preparat był maksymalnie bezpieczny tak dla elementów naszego roweru, jak i środowiska - skład dla niewprawionego w tajniki chemii jest enigmatyczny, jednak nie posiada toksycznych czy szkodliwych dla roweru składników.
Wracamy z błotnistego treningu, wieszamy rower na stojak i zaczynamy mycie - eLUBE Bike Foam od razu po wystrzeleniu z butelki przybiera formę piany i pachnie podobnie do tych preparatów, jakie spotykamy w myjniach samochodowych w programie mycie ogólne. Producent przed rozpyleniem Bike Foam poleca wstrząsnąć butelkę, celem lepszego wymieszania wszystkich składników preparatu. Tak więc pianę nakładamy na cały rower i kilka minut odczekujemy - piana jest aktywna, dlatego stopniowo zmiękcza i rozpuszcza brud. Nie musimy martwić się, że preparat dostanie się w jakieś niepowołane miejsce - można go stosować na wszelakich powierzchniach, także tych gumowych, na klockach hamulcowych, itp. Bike Foam ma w swoim składzie m.in. alkohol, co proces zmiękczania zabrudzeń zdecydowanie usprawnia. Po kilku minutach przystępujemy do ogólnego wycierania roweru - my preferujemy do tego celu gąbkę, szczotki używamy do trudniej dostępnych zakamarków. Działanie Bike Foam jest oczywiście zauważalne - pomaga w usuwaniu, wyłapywaniu świeżych zabrudzeń, a w przypadku zabrudzeń zaschniętych zauważalnie je zmiękcza. Całkiem przyjemnym zaskoczeniem było to, że czyścik eLUBE nie pozostawił smug na powierzchni matowego lakieru - ten zwykle jest trudno wyczyścić, z kolei Bike Foam proces zauważalnie usprawnił. Być może za sprawą wspomnianego wcześniej alkoholu? Wydajność preparatu naszym zdaniem jest standardowa i nie odbiega od produktów konkurencji ani na plus, ani na minus. Naszym zdaniem eLUBE, kiedy zyska większą popularność, powinno rozważyć wprowadzenie do swojej oferty koncentratu Bike Foam - żeby w przyszłości sam klient mógł sobie przygotować roztwór i użyć ponownie butelki z atomizerem.
Chain Foam - czyszczenie łańcucha
W zestawie kosmetyków znalazły się dwa preparaty do usuwania zabrudzeń tłustych - czyli głównie do mycia łańcucha i napędu, Pierwszym z nich był Chain Foam, czyli ponownie preparat przybierający po wystrzeleniu z butelki formę piany. Polski producent zapewnia o jego biodegradowalności oraz o tym, że preparat jest bezpieczny dla wszelkich elementów roweru.
Sposób użycia jest zasadniczo typowy dla aktywnej piany - preparat nanosimy na łańcuch i pozostawiamy na kilka minut. W tym czasie piana ma spenetrować łańcuch i rozpuścić zabrudzenia zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Taki charakter preparatu sprawia, że po jego użyciu łańcuch powinniśmy precyzyjnie wypłukać - żeby usunąć aktywne składniki z jego wnętrza.
Jak Chain Foam działa w praktyce? Przy nanoszeniu preparatu na łańcuch warto pomóc sobie gąbką lub ścierką, żeby nie marnować płynu w przypadku, kiedy nie trafimy strumieniem piany bezpośrednio w łańcuch. Po odczekaniu wspomnianej chwili przystępujemy do wycierania łańcucha - my przy tej czynności posłużyliśmy się dedykowanym do mycia napędów pędzlem, który pomaga czyścić łańcuch wewnątrz. Środek eLUBE zauważalnie i skutecznie zmiękczył stare smary w łańcuchu, natomiast w naszym przypadku konieczne było powtórzenie całego zabiegu, żeby uzyskać zadowalający efekt. Z pewnością mycie łańcucha przy pomocy środków typu Chain Foam nie jest tak skuteczne, jak chociażby w przypadku zdemontowania łańcucha i "wyszejkowania" go w jakimś rozuszczalniku, natomiast na potrzeby mycia napędu bez demontowania żadnej z jego części uznajemy go za bardzo przydatny i skuteczny produkt.
W przypadku opisanej powyżej piany warto dużo uwagi przywiązywać do starannego nakładania preparatu - butelka z atomizerem nie jest najbardziej precyzyjnym narzędziem do wycelowania strumieniem piany w wąski pasek łańcucha i po prostu szkoda byłoby płyn z butelki marnować. 500 ml preparatu eLUBE wycenia na 35 zł. Zdecydowanym plusem tego, że Chain Foam ma formę aktywnej piany jest uniwersalność tego typu rozwiązania - skutecznie możemy wyczyścić nią praktycznie cały napęd, łącznie z trudno dostępnymi zakamarkami kasety.
Bike Cleaner - do tłustych zabrudzeń
Drugi z preparatów do tłustych zabrudzeń to Bike Cleaner - środek ma formę bardziej powszechną wśród odtłuszczaczy, bo jest po prostu aerozolem. Całkiem inna forma niż poprzednik to też nieco inne właściwości i sposób działania - jeśli chodzi o aplikację, to spray przypadł nam do gustu bardziej. Jest on łatwiejszy w "wycelowaniu" w stronę łańcucha, a sama forma wydaje się być też bardziej wydajna. Warto w tym miejscu dodać, że eLUBE dedykuje ten preparat nie tylko do mycia łańcucha, ale także do odtłuszczania np. tarcz hamulcowych. Bike Cleaner od razu po wystrzeleniu z puszki ma wyczuwalny, truskawkowy zapach - jest przyjemny, chociaż musimy przyznać, że dość intensywny.
Generalnie w przypadku odtłuszczającego sprayu eLUBE trzeba zwrócić uwagę na dwie podstawowe właściwości - preparat cechuje się małą lepkością, przez co dobrze penetruje zakamarki łańcucha. Działa nieco inaczej, niż poprzednik - nie trzeba odczekiwać, aż aktywna piana zmiękczy brud, bo Bike Cleaner po prostu od razu go rozpuszcza. Po naniesieniu ma wyraźnie bardziej płynną formę i stosunkowo szybko odparowuje.
Jak używaliśmy tego pachnącego rozpuszczalnika? Po prostu - spryskujemy cały łańcuch i traktujemy go szczotką lub w przypadku mniej zabrudzonych łańcuchów (np. szosówki) wycieramy po prostu szmatką. Smary i tak zostaną rozpuszczone, natomiast zabrdzucenia stałe, jak kurz, piasek, błoto odrywa się zdecydowanie łatwiej - chodzi o to, żeby wszystko z łańcucha ściągnąć. Efekt ponownie nie będzie tak kompleksowy, jak w przypadku mycia łańcucha po jego demontażu, jednak jest zadowalający. Co więcej - polski producent wspomina też, że Bike Cleaner posiada w sobie inhibitory korozji, czyli środki spowalniające proces rdzewienia powierzchni metalowych.
Efekt osiągany przez Bike Cleanera całkowicie nas zadowolił - otrzymaliśmy łańcuch gotowy na ponowne nałożenie smaru, a przecież o to w tym chodzi.. Dobrze oceniamy wydajność tego środka - 24 zł za 500 ml skutecznie działającego odtłuszczacza to uczciwa cena. Co więcej - Bike Cleanera możemy użwyać też do innych celów, bo jego penetracyjne zdolności mogą pomóc np. w odkręcaniu zapieczonych śrub i rozwiązywaniu podobnych, mało przyjemnych sytuacji w domowym serwisie.
Fioletowy smar do łańcucha - Hybrid DRY Lube
Poprawne naoliwienie łańcucha jest sprawą całkowicie elementarną w procesie dbania o rower, która przy okazji zauważalnie uprzyjemnia jazdę, sprawia że kręci się lżej, ciszej i po prostu lepiej. ABS Serwis jest specjalistą w temacie środków smarujących, dlatego z tym większym zaciekawieniem wzięliśmy pod lupę ich flagowy produkt - fioletowy smar do łańcucha na warunki suche. Piszemy flagowy, bo fioletowy smar eLUBE jest już na rynku dostępny dość długo i jest on chyba najbardziej rozpoznawalnym produktem firmy z Lublina.
Smar DRY, podobnie jak i inne smary do łańcucha eLUBE, zapakowany został w zakręcaną buteleczkę o pojemności 100 ml. Buteleczka posiada wygodny w użyciu dozownik - niby prozaiczny element, ale chyba nic tak nie irytuje, jak smar wylewający się na łańcuch w nadmiarze. Szczególnie, że smar eLUBE Dry jest jednym z tych środków, które trzeba dozować subtelnie - wystarczy po jednej kropelce na ogniwko. Powyższe wynika oczywiście ze składu i konsystencji smaru - pomimo tego, że mamy tu do czynienia ze smarem na suche warunki, fioletowy preparat zdecydowanie nie jest bardzo wodnisty, ale i nie jest też przesadnie gęsty. Jedna kropla smaru naniesiona na ogniwo powoli spływa do jego wnętrza, dobrze trzyma się łańcucha i stanowi zdecydowanie optymalną ilość. Polski producent osiągnął w przypadku fioletowego smaru optymalną lepkość - z jednej strony smar trzyma się łańcucha, z drugiej strony, naniesiony na łańcuch w odpowiedniej ilości, nie posiada przesadnie dużej tendencji do łapania brudu. Polecamy natomiast po jego naniesieniu na łańcuch dokładnie wytrzeć zewnętrzne płytki łańcucha - bo to właśnie one są najbardziej podatne na łapanie zabrudzeń.
Wydajność smaru Hybrid Dry oceniamy wzorowo - pomimo tego, że producent jasno sygnalizuje do jakich warunków stworzono preparat, to w rzeczywistości okazuje się on o wiele bardziej uniwersalny. Zdarzało nam się jeździć z nim w wilgotnych warunkach na długich, szosowych dystansach i przebieg około 200 km nie robił na łańcuchu większego wrażenia - nadal pracował on lekko i przede wszystkim cicho. To jasno pokazuje, że smar Dry jest bardziej odporny na wypłukiwanie, niż moglibyśmy się spodziewać na początku.
Przy tym wszystkim producent podkreśla, że smar bazujący na syntetycznych związkach nie ma tendencji do zastygania w ogniwach (tak jak np. smary woskowe), łatwo da się go rozpuścić i wyczyścić (za pośrednictwem odtłuszczaczy), a następnie zaaplikować świeżą dawkę. Z drugiej strony nie jest to smar teflonowy, który żeby zadziałał odpowiednio trzeba nałożyć najlepiej dzień przed planowaną jazdą. Hybrid Dry posiada w sobie również związki mające chronić nasz łańcuch przed korozją. Polski producent wycenił powyższy produkt na 32 zł - znajdziemy na rynku tańsze propozycje, ale kiedy weźmiemy pod uwagę bardzo wysoką wydajność preparatu eLUBE i wszystkie mocne jego strony, po raz kolejny pozostaje nam przyznać, że to jest produkt warty polecenia - podkreślamy, że niby jest to smarowidło na suche warunki, ale jeśli zaskoczy nas na trasie przygodny deszcz, to powinniśmy zdążyć wrócić do domu bez niepokojących dźwięków docierających z okolic napędu.
Smar do łańcucha Silk Lube z PTFE
Polski producent jak przystało na speca od smarowania ma też w ofercie smar na bazie związków syntetycznych z dodatkiem silikonu oraz PTFE (teflonu) - powyższe związki mają za zadanie stworzenie ochronnego filmu na łańcuchu, odpornego na wymywanie, który wycisza pracę napędu i przede wszystkim zmniejsza tarcie metalowych elementów. Smar Silk Lube ma zauważalnie bardziej płynną konsystencję niż poprzednik. Przed jego użyciem nalezy bezwzględnie wstrząsnąć butelkę, celem wymieszania wszystkich elementów preparatu - smary z PTFE mają to do siebie, że cząstki lubią osiadać na dole butelki - kiedy wstrząśniemy butelkę smar nieco się zagęszcza, ma konsystencję płynnego, rzadkiego miodu.
Silk Lube jest zapakowany w identyczną względem poprzednika buteleczkę - na etykiecie również spotykamy wskazówki aplikacji, w których producent nie wspomina o konieczności odpowiednio wcześniejszego nakładania smaru, jak to bywa w przypadku preparatów z teflonem w składzie. Uczeni doświadczeniem aplikację smaru Silk przeprowadziliśmy wcześniej - ponownie skupiając się na nałożeniu uczciwie po kropelce preparatu na każde ogniwo. Następnie szybkim ruchem korby rozprowadziliśmy preparat i zostawiliśmy, aż się wchłonie. Efekt? Łańcuch z Silk pracuje zauważalnie lżej i bardzo cicho - to dla nas wystarczający dowód na to, że preparat dogłębnie spenetrował ogniwa łańcucha i utworzył pośligowy filtr. Silk Lube nie ma problemu z nadmiernym łapaniem brudu, za co kolejny plus. Podobnie jak poprzednik jest to smar dedykowany na suche warunki - podobnie jak w przypadku poprzednika, kiedy złapie nas deszcz na trasie, to damy radę ze stosunkowo dobrze nasmarowanym napędem wrócić do domu, jednak przed kolejną jazdą trzeba będzie nałożyć nową warstwę smaru. Wydaje nam się, że Silk Lube lepiej wycisza i zmniejsza poślizg, ale jest delikatnie bardziej podatny na wymywanie, niż smar fioletowy. W warunkach suchych, do których Silk został stworzony, łańcuch przez bardzo długo pracuje cicho i lekko. Za sprawą jego nieco bardziej płynnej konsystencji będzie odrobinę mniej wydajny niż poprzednik. Butelkę preparatu 100 ml dostaniemy za 33 zł.
Zestawy kosmetyków i smarów
Jak widzicie na zdjęciach nasz testowy zestaw zawierał w składzie jeszcze kilka preparatów - wszystko podane zostało w fajnej formie, bo dotarło do nas w drewnianym boxie. Pierwsza myśl - to naprawdę fajny pomysł na prezent dla zajawionego rowerzysty. I w tym miejscu warto wiedzieć, że eLUBE w swoim internetowym sklepie posiada różne zestawy swoich preparatów, zapakowane właśnie w drewniany box. Nasz testowy zestaw był bardzo bogaty, wykraczał poza to, co spotkamy seryjnie, ale też miał pokazać nam możliwie szeroki obraz oferty polskiej marki - w jej ofercie znajdziemy specjalistyczne preparaty do smarowania linek w rowerze, do smarowania amortyzatorów, łożysk rowerowych. Mówiąc prosto - znajdziemy tam wszystko, czego w temacie chemii rowerowej potrzebujemy zarówno w domowym warsztacie, jak i profesjonalnym serwisie rowerowym.
Podsumowanie
Naprawdę cieszy to, że w momencie kiedy rynek kosmetyków rowerowych jest praktycznie kompletny, polska firma jest w stanie zaproponować produkty, które w ogóle nie odbiegają jakością od najbardziej zaawansowanych preparatów na rynku. Wydaje się, że wybór powinien być prosty - mając dwa produkty, które cechuje zbliżona cena i jakość, dlaczego mielibyśmy nie wybrać produktu polskiego? 590 na początku kodu kreskowego przypomina nam o tym, że eLUBE produkuje właśnie na naszym podwórku.
Wszystkie opisane powyżej preparaty są godne polecenia. Największe wrażenie zrobiły na nas smary do łańcucha, bo o ile w przypadku aktywnej piany czy odtłuszczaczy (poza niuansami w postaci zapachów, które to akurat eLUBE ma fajne), ciężko faktycznie dostrzec różnice w działaniu, o tyle już środki smarujące łańcuch zauważalnie się od siebie różnią. Smary polskiego producenta punktują uniwersalnością, zauważalnie redukują tarcie i wyciszają pracę napędu, a także zachowują swoje właściwości przez długi czas. Są po prostu bezproblemowe w użyciu - od momentu aplikacji, aż po ponowne czyszczenie łańcucha. Może być nam nieco głupio, że dopiero teraz odkrywamy tę markę - no ale cóż, lepiej późno, niż wcale!
Strona producenta: elube.pl