Test: Trenażer smart za mniej - Tacx Flux S

Drukuj
Tacx Flux S Jan Piątkiewicz

Zima za oknami w tym roku wyjątkowo... zimowa. W związku z czym dla wielu z nas czas myślenia o zakupie trenażera przyszedł już jakiś czas temu. Sprawdziliśmy jedno z bardziej nowoczesnych urządzeń do treningu stacjonarnego - poznajcie trenażer Tacx Flux S.

Rewolucja cyfrowa w rowerowym świecie postępuje. Ma swoje mniej lub bardziej kontrowersyjne oblicza. Nie wszyscy kochamy rowery z elektrycznym wspomaganiem, część z nas buntuje się przeciwko wszechobecnej tendencji do mierzenia każdego możliwego parametru treningu. Jednak nie da się ukryć, iż dla naprawdę dużej rzeszy rowerzystów dzisiejsza łatwość opomiarowania swojego treningu i realnego sprawdzenia, czy naprawdę trenujemy, czy po prostu się obijamy, ma kluczowe znaczenie dla rozwoju formy.

Cała ta elektroniczna rewolucja ma jednak pewien aspekt, w przypadku którego trudno nie dostrzec jej atrakcyjnej strony. Trening zimowy - czy kiedykolwiek potrafiliście popatrzeć na perspektywę spędzenia paru miesięcy z trenażerem inaczej niż jak na prawdziwe piekło na Ziemi? Wielotygodniowe mielenie w miejscu, patrzenie w ścianę, tłumaczenie żonie, że od tych opiłków gumy na podłodze nikt nie umarł, a sąsiadom - że wiibracje sufitu to nie powód, dla którego blok miałby się zawalić. Na koniec przychodziła jeszcze wątpliwość - czy to aby na pewno ma sens i na wiosnę wsiądę na rower silniejszy?

 

 

Zobacz też:

 

 

W tym świecie rewolucją okazało się pojawienie aplikacji treningowych takich jak Zwift, w którym jazda na trenażerze nie tylko może być doskonale zaplanowanym planem treningowym, ale także prawdziwie... rowerową grą komputerową, polegającą na rywalizacji z innymi kolarzami. Do tak wysokiego poziomu wirtualizacji potrzebne były jednak odpowiednie urządzenia treningowe. Trenażery muszą być dzisiaj smart i muszą jak najdokładniej przekazywać dane z wirtualnej trasy na nasz łańcuch, a tutaj bezcenne okazuje się przeniesienie oporu nie na oponę roweru, a bezpośrednio na kasetę - czyli direct. 

Większość tego typu urządzeń kosztuje jednak bajońskie sumy. Są jednak modele, które starają się robić to samo, tylko nieco taniej. Jednym z nich jest Tacx Flux S.

 

 

 

 

Potentat na trenażerowym rynku

Firmy Tacx nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. To prawdziwy potentat na rynku trenażerów (lub mówiąc bardziej ogólnikowo - rowerowego treningu). Firma nie ma się też czego wstydzić, jeśli chodzi o wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. Topowy model Neo to prawdziwy treningowy kombajn i postrach niejednego testera, który musiał tę  bestię przytargać ze sklepu do domu (i to pomimo bardzo sprytnego systemu składania, za którym nieco tęsknimy - ale o tym za chwilę). Jeśli chodzi o masę, tu jest jeszcze... ciekawiej, bo Flux S waży nieco ponad 22 kilogramy, co zdecydowanie nie sprawia, że będziecie go chętnie zabierać ze sobą na rozgrzewkę przed wyścigami.

Nasz Flux za pomocą 7 kg koła jest w stanie zapewnić opór do 1500W, co oddaje nachylenia podjazdów do ok 10%. Jego wymiary wynoszą 670 x 642 mm jeśli chodzi o podstawę i 460 mm w przypadku wysokości. Całość zasilana jest sieciowo przy pomocy dołączonego kabla, a komunikacja z urządzeniami peryferyjnymi odbywa się przy pomocy protokołów ANT+ i Bluetooth.

 

 

 

 

Flux, jak na prawdziwy trenażer smart przystało, pozwala z jednej strony na transmisję danych takich jak kadencja, prędkość i moc, a z drugiej na kontrolę przez urządzenia peryferyjne - tablety, komputery, smartfony. Zdaniem producenta dane mają wykazywać mniej niż 3% błędu w stosunku do rzeczywistych odczytów.

Trenażer jest kompatybilny z kasetami Shimano i SRAM 10-11s. Po zastosowaniu adaptera możliwy jest też montaż analogicznych kaset Campagnolo. Maksymalna szerokość mocowania widełek to 130 mm w przypadku rowerów szosowych i 135 mm dla MTB. W zestawie otrzymujemy zwykłą oś QR, natomiast są też dostępne adaptery na osie sztywne. Tacx Flux S kosztuje 2699 złotych.

 

 

 

Wszystko, czego potrzebujesz?

Pierwsze wrażenia w kontakcie z Fluxem są takie, że jest... ciężki. Ma to oczywiście swój negatywny wydźwięk, jeśli akurat niesiecie go 500 metrów od parkingu do domu, jednak jeśli macie gdzie go w domu postawić i chcecie urządzić sobie prawdziwe "pain cave", w którym odbędzie się całozimowy wytop łydy, to tę cechę docenicie - gwarantuje świetną stabilność. W przeciwieństwie do modelu Neo, Flux nie ma składanej podstawy, więc nieużywany zajmuje więcej miejsca. Jedyne, co można zrobić, aby go gdzieś schować, to odkręcić dwunóg podstawy - co chyba nie ma większego sensu. Trzeba więc nastawić się na to, iż urządzenie to pewnie będzie miało swoje stałe miejsce.

Każdy kij ma dwa końca - jeśli już jakoś dotargacie Fluxa do domu i zainstalujecie go w odpowiednim miejscu to docenicie, jak intensywne treningi można na nim realizować bez obawy wystartowania z rowerem na drugi koniec pokoju - raz jeszcze: stabilność! Trenażer nawet bez podłożonej pod spód maty wygłuszającej praktycznie nie generuje irytujących wibracji. Instalacja jest banalna - wystarczy dokręcić dwie śruby od podstawy, wpiąć kabel i voila - urządzenie jest włączone i gotowe do parowania z dowolnym kontrolerem (w naszym przypadku był to laptop z Bluetooth oraz Wahoo Elemnt Bolt). Połączenia z powyższymi następują szybko i bez konieczności poszukiwania jakichkolwiek instrukcji - treningowe oprogramowanie samo robi swoje, a Flux jak na sprzęt od renomowanego producenta jest w bazie predefiniowanych trenażerów praktycznie każdego szanującego się programu treningowego).

Czym przede wszystkim różni się Flux od swojego droższego brata Neo? Na szczęście nie spadkiem jakości, a po prostu ograniczeniem funkcji i możliwości. Maksymalny podjazdy, jakie uda nam się zasymulować wynoszą 10%, co odpowiada ok 1500W generowanej mocy (lub jak kto woli - oporu). Może to być nieco za mało dla amatora z górnej granicy definicji tego słowa, jednak dla wybitnej większości osób, które nie zamierzają ubiegać się o kontrakt w Wold Tourze, wystarczy to do zimowego romansu z możliwościami Zwifta. Trenażer nie ma możliwości coraz modniejszego symulowania wrażeń ze zjazdu, jednak odzwierciedlenie zmiennych nachyleń na trasie nie stanowi żadnego problemu. Całość odbywa sie płynnie, nie ma gwałtownych przeskoków. Co ważne, połączenie przez Bluetooth jest bardzo stabilne. Podczas dwóch tygodni testów nie udało nam się ani raz rozłączyć z komputerem, ani stracić danych na liczniku.

 

 
 

 

W zestawie z trenażerem uzyskujemy ograniczony czasowy dostęp do specjalnej aplikacji treningowej od Tacx. Można o niej powiedzieć, że jest... poprawna, jednak kto dzisiaj kupuje trenażer smart, żeby ograniczać się do oprogramowania fabrycznego? Na szczęście nie ma problemu z kompatybilnością z żadną popularną apką treningową, taką jak wspominany już Zwift (ale także inne). Z dziennikarskiej uczciwości informujemy - apka Tacx działa, zapewnia dostęp do odwzorowanych rzeczywistych tras, a także programy treningowe.

Wspominaliśmy, że Flux jest bardzo stabilny i pozwala nawet na dynamiczną jazdę. Jest też cichy - ale to cecha, której wręcz wymagamy od urządzenia direct od topowych producentów. Zastosowane mocowanie do koła pod zwykłą oś jest pewne i nie sprawia problemów z instalacją roweru, jednak można by się odrobinę przyczepić do dźwigni zapięcia, która w przypadku dwócht testowych rowerów (Cannondale i Trek) nie dawało się zamknąć "po kolarsku" wewnątrz tylnego trójkąta, a musiało być odginane w bok. To detal czysto estetyczny dla kolarzy perfekcjonistów.

 

 
 

 

Podsumowanie

Flux S to urządzenie, które naszym zdaniem praktycznie wyczerpuje potrzeby amatora na bezproblemowy, cichy i stabilny trenażer będący drzwiami do świata wirtualnego treningu. Może nie potrafi generować tak hardkorowych obciążeń jak jego droższy brat, jednak cena 2699 złotych (i mniej, znając realia wyprzedaży) sprawia, że w większości przypadków jest odczuwalnie tańszy niż mocowane na nim rowery. A dla wielu osób jest to ważny argument uzasadniający kupno tego typu urządzenia.

 


Tacx Flux S
  • Koło zamachowe: 7kg
  • Waga: 22,8 kg
  • Maksymalna moc: 1500W
  • Maksymalny podjazd: 10%
  • Komunikacja: ANT +, Bluetooth
  • Mocowanie koła: Direct, kasety Shimano i SRAM 10-11s, Campagnolo z adapterem
  • Oprogramowanie: Tacx, kompatybilny z większośćią zewnętrznych programów
  • Dane: Prędkość, kadencja, moc

 

Strona producenta: www.tacx.com