Spis treści:
MAK Produkt Polska to jeden z pierwszych graczy na krajowym rynku, który od A do Z specjalizuje się w temacie ochrony ramy, a mówiąc dokładniej jej powierzchni lakierniczej. Pierwszy kontakt z produktami z linii Bike Protection mieliśmy już w 2012 roku (ależ ten czas leci!), kiedy to zabezpieczaliśmy poszczególne elementy ramy jedną z pierwszych folii ochronnych w ofercie firmy. Od tego czasu dużo wody w rzece upłynęło i jak pewnie się domyślacie Firma MAK Produkt w tym czasie nie spała. Praktycznie co roku do oferty dołączały nowe lub udoskonalone produkty, które były wynikiem żywego reagowania na sugestie użytkowników i zbierania własnych doświadczeń z testowania wszystkich produktów. Mamy rok 2018, który powoli chyli się ku końcowi i w tym momencie bez grama przesady możemy powiedzieć, że MAK to jeden z ciekawszych specjalistów w dziedzinie zabezpieczenia lakieru naszego roweru przed uszkodzeniami.
Chyba każda osoba kupująca nowy rower chce, żeby jak najdłużej wyglądał on po prostu dobrze. A nawet jeśli już przydarzyło nam się kilka zadrapań czy odprysków, chcielibyśmy uniknąć ich większej ilości w przyszłości. Bez względu na to, jaką dyscyplinę kolarstwa górskiego uprawiacie, to zdajecie sobie sprawę, że w rowerach MTB są miejsca wyjątkowo wystawione na zadrapania. Po pierwsze jest to dolna rura ramy, która narażona jest na kontakt z wszelkiego rodzaju kamieniami czy luźnymi gałęziami. Po drugie natomiast jest to rura chaistayu, a więc dolne widełki tylnego trójkąta - nawet jeśli posiadacie przerzutkę, która dobrze napina łańcuch, to nigdy nie ma gwarancji, że podczas agresywnej jazdy w trudnym terenie nie dobije on do ramy (nie wspominając już o przerzutkach tańszych pozbawionych sprzęgła - w ich przypadku o ochronę tylnych widełek należy zadbać od razu po kupnie roweru - oczywiście jeśli zależy Wam na jego dobrym wyglądzie). Na rynku jest dostępnych kilka rodzajów osłon powyższych elementów - jedne bardziej subtelne, ale mniej trwałe, drugie mniej estetyczne, ale i lepiej chroniące przed uszkodzeniami. Klasyką gatunku w przypadku zabezpieczenia rur chainstayu jest np. neoprenowa osłona mocowana na rzep, której obecności mimo wszystko ukryć się nie da (warto dodać, że modeli neoprenowych firma MAK Produkt też w swojej ofercie posiada sporo). Trzeba też zaznaczyć, że coraz to większa liczba producentów w ich droższych modelach zaczyna stosować fabryczne zabezpieczenia w newralgicznych punktach - i to zasadniczo jest godne pochwały, bo zwykle tego typu protektory są spójne designersko z całą resztą roweru. No dobrze - a co gdy jednak nie mamy tego typu zabezpieczenia w naszym rowerze, chcemy ochronić go przed zarysowaniami we wspomnianych miejscach i jednocześnie nie chcemy, by na co dzień zastosowane osłony szpeciły rower i drażniły nasze estetyczne zmysły?
Podstawowe informacje
Na wstępie trochę teorii - co znaczy, że mamy do czynienia z osłonami hybrydowymi? Znaczy to tyle, że naklejki, bo taką formę mają testowane produkty z linii Bike Protection, składają się w głównej mierze z dwóch materiałów - jedno z tworzyw jest przezroczyste i w dotyku przypomina coś w rodzaju silikonu (odkształca się pod mocnym, punktowym naciskiem), natomiast drugi z materiałów (ten uformowany w postać sześcioboku) wydaje się być twardszy i bardziej odporny na ścieranie (chociaż także ma właściwości amortyzujące uderzenie). Materiały zostały trwale połączone za pomocą procesu zgrzewania pod ciśnieniem. Producent wspomina o zastosowaniu tu żelu absorbującego energię uderzenia - być może to ten element, który umownie nazwaliśmy silikonem. W każdym razie - to o czym producent wspomina można namacalnie wyczuć po pierwszym kontakcie z naklejkami. Niech Was nie zmyli czerwono-czarny kolor osłonek - w rzeczywistości są one przezroczysto-czarne, co widać na zdjęciach z osłonami już zamontowanymi. Oba produkty mają taką samą grubość - około 0,8 mm. Oba produkty są też lekkie - 6 g w przypadku osłony łańcuchowej i około 16 g w przypadku modelu na rurę dolną.
Montaż
Jest zasadniczo banalnie prosty i jeśli nawet mieliście w podstawówce dwóję z techniki, to temat ogarniecie bez problemu. Na pierwszy ogień myjemy rower w miejscach, gdzie osłony przykleimy. Poza standardowym starciem brudu należy przetrzeć powierzchnię za pomocą jakiegoś odtłuszczacza - producent rekomenduje do tego celu ich produkt, który zresztą dostaliśmy w zestawie (na marginesie: ma przyjemny, cytrusowy zapach), jednak wiadomo... nic wielkiego się nie stanie, jeśli użyjecie innego odtłuszczacza. Nawet benzyna ekstrakcyjna powinna się tu sprawdzić.
Odklejamy nasz żelowy protektor od czerwonego elementu chroniącego klej i przystępujemy do instalacji na ramie. Producent załącza do naklejki instrukcję, jak to zrobić - jak najmniej dotykając powierzchnię z klejem kładziemy osłonę na rurę łańcuchową, a następnie stopniowo dociskamy. Aby lepiej dopasować naklejkę np. na spawie, możemy posłużyć się suszarką - dogrzewamy miejsce ze spawem i następnie dociskamy. Osłonę warto mocno podociskać na całej powierzchni, żeby dobrze przyległa do ramy. Podobnie sprawa ma się z osłoną rury dolnej - tam z kolei spotkamy wycięcia, dzięki którym naklejka świetnie dopasowuje się w okolicach suportu. Naklejanie zaczynamy właśnie od tej strony. U nas wyszło równo za pierwszym razem, a do wszelakich wyklejanek naprawdę talentu nie mamy! Po zainstalowaniu osłon producent rekomenduje zostawienie roweru na kilka godzin w temperaturze pokojowej, by klej mógł lepiej związać się z ramą. W tym miejscu musimy Was uspokoić - naklejki spokojnie można demontować, a jeśli na ramie zostanie klej, to wystarczy go podgrzać suszarką i następnie ewentualne pozostałości kleju usuwamy odtłuszczaczem.
W praktyce
Zasadniczo oba protektory Bike Protection robią dobre wrażenie od początku - są nieźle wykonane i estetyczne. To wrażenie pogłębia się po montażu, bo naklejki nie ingerują w ogólny wygląd roweru i dobrze się dopasowują do jego malowania za sprawą swojej przezroczystości. Co więcej - struktura samych osłon może się podobać i zasadniczo przypominają one trochę rozwiązania stosowane przez producentów seryjnie. Za wygląd całości Bike Protection otrzymuje mega plusa, chociaż o gustach się nie powinno dyskutować, więc finalną ocenę pozostawiamy Wam.
Najważniejszą jest jednak sama mechanika materiałów, jakie polski producent zastosował - dwa opisywane powyżej materiały łączą sprężystość i odporność na ścieranie / rozcięcia. Niby osłony są cienkie, ale jednocześnie naprawdę wytrzymałe i radzą sobie z uderzającym łańcuchem czy kamieniami bez problemu. Naklejki zdają więc najważniejszy egzamin i potrafią skutecznie chronić lakier przed uszkodzeniem w newralgicznych punktach. Kropką nad i w udanej całości jest lekkość tych osłonek.
Producent testowane przez nas osłonki Bike Protection wycenia kolejno na 29,90 zł w przypadku osłony rury łańcuchowej oraz na 49,90 zł w przypadku osłony rury dolnej. Żywotność takiej osłony określa się na 24 miesiące, o ile wcześniej nie spełni ona swojej funkcji i gdzieś jej poważnie nie uszkodzimy - bo taki scenariusz też trzeba brać pod uwagę. Jeśli zależy Wam na zachowaniu dobrego wyglądu Waszego roweru (co nie tylko cieszyć będzie Was, ale i pozwoli na sprawniejsze sprzedanie maszyny w przyszłości), to jest to warto poczynić takową inwestycję - szczególnie, jeśli zaczynacie przygodę z nowym rowerem!
Specyfikacja
- Osłona pod suport / dolną rurę ramy:
- Kolor: przeźroczysto-czarny
- Rozmiar: 350 mm długość, 70 mm szerokość.
- Forma naklejki
- Grubość: około 0,8 mm
- Waga: około 16 g
- Osłona pod łańcuch:
- Kolor: przeźroczysto-czarny
- Dostępne rozmiary: 250x45 mm (koła 26' lub 27,5') lub 290x45 (koła 29')
- Forma naklejki
- Grubość: około 0,8 mm
- Waga: około 6 g
Strona producenta: bike-protection.pl
Fot. Szymon Wołdziński