Test: Odżywki Secret Training Stealth

Sprawdzamy odżywki Secret Training Stealth dla kolarzy i wytrzymałościowców

Drukuj
Tomasz Makula

Secret Training to brytyjska marka skupiająca się na tworzeniu możliwie jak najbardziej naturalnych odżywek i suplementów dla sportowców wytrzymałościowych ze szczególnym naciskiem na kolarstwo. Przetestowaliśmy produkty z linii Stealth, których używali m.in. zawodnicy grupy Tinkoff.

Początek sezonu startowego jak zwykle wiąże się z potrzebą uzupełnienia naszych kolarskich bufetów. Trzeba przyznać, że spoglądając obecnie na rynek suplementów idzie dostać zawrotu głowy - znajdziemy tam firmy najbardziej popularne, ale i marki nieco mniesze, znajdziemy na rynku firmy działające na wszystkich możliwych frontach, ale i te bardziej wyspecjalizowane. Tym razem przyglądamy się bliżej produktom marki obecnej na polskim rynku stosunkowo niedługo, która to jednak posiada niezaprzeczalnie kolarski rodowód - mowa o brytyjskiej firmie Secret Training.

Stworzona przez brytyjskiego torowca Tima Lawsona (który swoją drogą ma na swoim koncie np. mistrzostwo Europy) marka w Polsce pojawiła się dzięki innej postaci bezpośrednio związanej ze światem kolarstwa - mowa o Arku Wojtasie - byłym masażyście Tinkoff i obecnym ekipy Bora-hansgrohe. To, że Secret Training pojawił się w polskiej dystrybucji za sprawą Arka to sprawa dość naturalna, ponieważ w zeszłym sezonie ekipa Tinkoff stosowała odżywki brytyjskiej marki. Tutaj dochodzimy do pierwszej ważnej kwestii - produkty Secret Training Stealth zdały najważniejszy z możliwych egzaminów, a więc sprostały wymaganiom najlepszych zawodników na świecie (a nie jakimś tam redaktorom bikeWorld.pl ;)). W tym miejscu warto wrócić do wspomnianej powyżej specjalizacji - Secret Training skupia się przede wszystkim na produktach dedykowanych sportom wytrzymałościowym, takim jak kolarstw, bieganie, triathlon, itp. Na marginesie warto też odnotować, że Brytyjczycy poza suplementami tworzą również kosmetyki dedykowane wyżej wymienionym dyscyplinom.

Skupmy się na odżywkach. Wielu z Was przy okazji testów tego typu produktów zwraca uwagę na to, że sportowe odżywki zazwyczaj mają mało wspólnego ze zdrowym, naturalnym odżywianiem. Część z producentów stara się jednak znaleźć zdrowy kompromis pomiędzy efektywnością (bo przecież organizm kolarza podczas wyścigu ma zupełnie inne potrzeby niż zwykły zjadacz chleba), a możliwie jak najbardziej naturalnym składem odżywek. Jednym z takich producentów jest właśnie Secret Training, którego produkty z linii Stealth sprawdzaliśmy na przestrzeni 2 miesięcy podczas przedsezonowych przygotowań.

 

 

 

Żele

To chyba najbardziej popularne źródło wyścigowej energii wśród kolarzy. Secret Training w ofercie ma aż trzy rodzaje żeli: dwa z nich nastawione są na dostarczenie natychmiastowej energii w postaci węglowodanów (to tradycyjny żel energetyczny oraz ilotoniczny żel energetyczny do stosowania podczas aktywności), natomiast trzeci to... uwaga: żel regeneracyjny (tego typu produkt spotykamy po raz pierwszy i szerzej opisujemy go w paragrafie tekstu).

Pierwszorzędną sprawą w przypadku żeli energetycznych oczywiście zawartość węglowodanów oraz ich źródło - wszystkie żele Stealth dostarczane są w 60 ml opakowaniach, a te przeznaczone do stosowania podczas wysiłku, a więc izotoniczny i energetyczny zawierają w sobie 22 g "węgli". Nie są to najbardziej treściwe energetycznie żele na rynku, ale proporcje jak najbardziej uważamy za prawidłowe (specjaliści na godzinę intensywnego wysiłku takiego jak kolarski wyścig zalecają spożywanie od 60 do 90 g węglowodanów, czerpanych z różnych źródeł - kiedy więc na godzinę wyścigu zjemy dwa żele oraz napijemy się do tego napoju węglowodanowego otrzymujemy idealną ilość energii).

To co zdecydowanie wyróżnia żele brytyjskiego producenta, to dążenie do jak najbardziej naturalnego składu swoich produktów - na tle rynkowych konkurentów jest naprawdę nieźle, chociaż oczywiście nie jest to zmiksowana sałatka owocowa (produkt posiada konsystencję owocowego musu). Żel energetyczny o smaku banana na ten przykład energii dostarcza nam poprzez maltodekstrynę (to złożone węglowodany, które poprzez swoją bardzo szybką wchłanialność są stosowane we wszystkich żelach energetycznych), ale i banany (aż 20% całości składu!) oraz skrobię ryżową czy fruktozę. Żel nie jest dosładzany sztucznymi substancjami a stewią, za co należy się plus. Hasło "Real fruit energy" widniejące na opakowaniu uważamy za prawdziwe! Smak? To najbardziej słodki żel z testowanego tu grona, co nie znaczy, że jest przesłodzony - żaden z żeli Stealth nie cierpi na takową przypadłość.

 

 
 

 

Słowo o żelach izotonicznych: w nasze ręce wpadły żelki o smaku cytrusowym, limonki oraz tropikalnym. Każdy z żeli jest smaczny (porównać można do domowego kisielu, co jest komplementem) i tak jak wspominaliśmy niezbyt słodki. Co różni żele izotoniczne od tych opisanych powyżej? Chodzi o to, że żel izotoniczny posiada bardziej płynną konsystencję, przez co nie zachodzi konieczność jego popijania. A na czym polega ich funkcjonalność? Poza dostarczaniem energii (również 22 g / opakowanie) dużą rolę odgrywa tu duża szybkość wchłaniania składników odżywczych do organizmu.

Co warte podkreślenia - zarówno żel izotoniczny, jak i energetyczny są bardzo lekkostrawne i nie obciążają żołądka. I to zresztą tyczy się wszystkich odżywek Stealth - nie mieliśmy żadnych problemów żołądkowych.

Napoje

Do redakcyjnych bidonów wpadły dwa rodzaje produktów - napój energetyczny (to większe 660 g opakowanie) oraz napój elektrolitowy (saszetka do jednorazowego użycia 14 g). Oba produkty mają oczywiście wspólne mianowniki, natomiast różnice są dość oczywiste - pierwszy z produktów większy nacisk kładzie na dostarczenie energii, podczas gdy saszetki zadbać mają przede wszystkim o sprawę elementarną, a więc nawodnienie organizmu.

Zacznijmy od najważniejszego - nawodnienie, czyli elektrolity (testowaliśmy smak cytrynowej herbaty, limonki oraz czarnej porzeczki z czarnym bzem). Bez względu na smak mamy tu do czynienia z tym samym składem - saszetki skrywają co prawda pewne ilości węglowodanów (dostarczanych z tych samych źródeł co żele), ale jest to zaledwie 11,2 g na saszetkę (która ma kaloryczność 42 kcal). Saszetek z elektrolitami nie można traktować więc jako autonomicznego źródła energii, a raczej jako jej uzupełnienie, trochę "przy okazji". Główny zadaniem roztworu sporządzonego z saszetki jest oczywiście uzupełnienie wszelkich elektrolitów utraconych podczas intensywnego wysiłku (mowa tu o wapniu, magnezie, cynku czy witaminach), które odpowiadają za równowagę kwasowo-zasadową organizmu. Ze względu na dużą zawartość elektrolitów napoje z tego grona mają charakterystyczny lekko słonawy posmak. Czy działają? Zdecydowanie tak i na szczęście za sprawą pierwszych wiosennych pogodnych dni (a raczej już iście letnich, bo temperatury przekroczyły 20 stopni Celsjusza) mieliśmy okazję sprawdzić to na długich, wytrzymałościowych treningach. Zero oznak odwodnienia!

 

 
 

 

660 gramowa paczka skrywała napój energetyczny o smaku czarnej porzeczki i czarnego bzu - smak jest teoretycznie taki sam jak w przypadku elektrolitów, ale w rzeczywistości się różni - od razu da się wyczuć o wiele słabszy słony posmak soli mineralnych (elektrolity co prawda znajdują się w składzie, ale w mniejszych ilościach), za to roztwór 40 g (to zalecana dawka na 500 ml) jest słodszy niż ten sporządzany z saszetek. Oczywiście z racji na to, że to my dawkujemy miarki, nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć mniej słodki i słabszy roztwór. Idąc jednak za zaleceniami producenta: 40 g proszku rozpuszczone w 500 ml wody dostarczy nam 36,5 gramów węglowodanów (sporo, dlatego chyba naprawdę warto rozważyć wsypywanie 4 miarek w miejsce zalecanych 5 - wtedy też opakowanie wystarczy nam blisko 21 porcji, a nie na 16,5).

Co warte odnotowanie ponownie mamy tu bardzo dużo naturalnych składników, m.in. naturalne substancje smakowe, ekstrakt z czarnego bzu i słodzącą, ale naturalną stewię.

 

 
 

 

Punktem wspólnym wszystkich napojów Stealth jest wzorowa rozpuszczalność - wsypujemy proszek do bidonu, napełniamy do połowy, wstrząsamy energicznie kilka razy i już - z dna bidonu znika 100% proszku, który w mgnieniu oka zamienia się w gotowy napój. 

Drugą bardzo ważną kwestią, co tyczy się nie tylko napojów, ale i izotonicznego oraz energetycznego żelu jest fakt, że produkty te nie posiadają żadnych składników pochodzenia zwierzęcego i są odpowiednie dla wegan.

 

 

 

Regeneracja

W tym miejscu zaczynamy od dość niespotykanego i z tego powodu najciekawszego produktu Stealth - żel proteinowy. Cóż... od razu po wzięciu produktu do ręki zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego żele proteinowe są w kolarswie spotykane stosunkowo rzadko. Na chłopski rozum - przecież żel wchłania się do organizmu błyskawicznie, a po treningu warto zadbać o możliwie szybkie dostarczenie naszemu organizmowi białek, które ochronią nadszarpnięte podczas wysiłku mięśnie. Poza tym żel proteinowy, podobnie jak białkowe batony, można spakować do kolarskiej kieszonki i mieć zawsze pod ręką.

 

 

 

Żel proteinowy dostępny jest tylko w smaku jagodowym - ma wyraźnie kwaskowaty posmak i szczerze mówiąc, nasze kubki smakowe nie były zrozpaczne, ale też nie oszalały ze szczęścia (tutaj zdecydowanie liczy się działanie, a nie smak). Co więc znajdziemy w środku? Przede wszystkim szybkoprzyswajalne białka, na które składa się m.in. hydrolizat kalogenowy pozyskany z ryb oraz L-Leucyna - mowa tu o naprawdę superefektywnych białkach. Ze względu na powyższe produkt nie jest odpowiedni dla wegan, ani dla wegetarian. Jeśli chodzi o wartości odżywcze dominują oczywiście białka: jest ich 20 g w jednym 60 ml opakowaniu. Do tego śladowe ilości węglowodanów (3,7 g / opakowanie) i tłuszczy (2,4 g na opakowanie).

 

 
 

 

Drugim z regeneracyjnych produktów Stealth jest bardziej tradycyjny napój białkowy w proszku. Ponownie mamy tu do czynienia z produktem dedykowanym do spożycia po ciężkich treningach, jednak napój w przeciwieństwie do żelu wydaje się mieć nieco bardziej kompleksowe działanie: poza szybkowchłanialnymi białkami (tym razem czerpanymi z izolatu białka serwatki, a więc z mleka - jest odpowiedni dla wegetarian) znajdziemy tu też zastrzyk węglowodanów (ponownie w składzie witamy banany, tym razem w wersji suszonej oraz maltodekstrynę czy fruktozę). Mało tego - Secret Training upakował w 33g saszetce jeszcze porcję elektrolitów - słowem: w nasze ręce oddaje się kompletny napój potreningowy, który nie tylko chroni nasze mięśnie i daje zastrzyk energii po treningu, ale dodatkowo pomaga w nawodnieniu. Zdecydowanie czuć różnicę, kiedy stosujemy tego typu napój po wymagającym treningu czy wyścigu (im szybciej wypijemy tego typu mieszankę tym lepiej - najlepiej spożyć ją pomiędzy zakończonym treningiem a pełnowartościowym posiłkiem) - przede wszystkim chodzi tu o pomoc w regeneracji, która jest bezcenna w perspektywie kolejnej jednostki treningowej.

Z obserwacji praktycznych dodamy, że także tutaj na uwagę zasługuje bardzo dobra rozpuszczalność - u rynkowych konkurentów często w tym względzie napotykamy problem. Smak - bez zastrzeżeń, treściwy i smaczny.

Podsumowanie

Secret Training udowadnia, że w świecie zawodowego sportu można położyć większy nacisk, jeśli chodzi o stopień naturalności wyspecjalizowanych odżywek. Poziom działania produktów Stealth jest na poziomie "PRO", a jednocześnie dostrzegamy tu dbałość o możliwie naturalny skład, co doceniamy najbardziej. Z powyższego powodu produkty Secret Training plasują się na średnim poziomie cenowym. Z walorów godnych uwagi należy zwrócić uwagę na to, że żadne ze stosowanych produktów nie powodują efektu zasłodzenia (czuć tu naukę wyciągniętą z doświadczeń kolarskich), zdecydowana większość jest odpowiednia dla wegan i wegetarian, a napoje cechuje ponadprzeciętny poziom rozpuszczalności. Bez zawahania odżywki Stealth polecamy do najbardziej wymagających kolarskich zastosowań.

 

Ceny poszczególnych produktów:

  • Żel izotoniczny (60 ml) - 6,24 zł
  • Żel energetyczny (60 ml) - 8 zł
  • Żel proteinowy (60 ml) - 11,69 zł
  • Napój węglowodanowy (660 g) - 79,87 zł
  • Elektrolity (saszetka 14 g) - 4 zł
  • Napój białkowy (saszetka 33 g) - 11,68 zł
  • Dokładny skład produktów znajdziecie w Katalogu Rowerowym 2017: Secret Training

 

Dystrybucja: www.e-cyclingplanet.pl

Fot. Tomasz Makula