Choć na trasach Pucharu Świata XCO obecnie rządzą rowery z pełnym zawieszeniem, to hardtaile zdecydowanie nie umarły! Potwierdza to nowa – właśnie zaprezentowana – generacja modelu Procaliber. To nowoczesny hardtail do XC, który prezentuje masę ciekawych cech mających dać riderom, czy zawodnikom maksimum frajdy i wydajności podczas wyścigowej jazdy, a jednocześnie jest to sprzęt znacznie prostszy oraz tańszy, aniżeli nowoczesne fulle. W dużym skrócie, mniej wydajesz na początku, mniej wydajesz na serwis, a otrzymujesz sztywniaka XC gotowego naprawdę na wiele. Tego bowiem się spodziewamy po rowerze z nowoczesną geometrią, skokiem widelca 120 mm, dropperem w każdej wersji wyposażenia oraz systemem IsoBow, czyli specjalną ,,amortyzującą” tył roweru konstrukcją ramy. Od siebie dodamy, że cieszy nas, iż czołowi producenci nie zapominają o takich rowerach. Wiadomo, że full to lepszy wybór na 90% tras XC, czy maratonów MTB, ale hardtail dla wielu osób może być po prostu rozsądniejszym wyborem. Tym bardziej cieszy, że Trek inkorporuje do Procalibera system IsoBow, który jednocześnie wypiera obecnego tam dawniej IsoSpeed’a. Nowy model prezentuje się ciekawie, a poniżej zdradzamy więcej szczegółów.
Lżejsza rama z IsoBow!
Jakiś czas temu Trek wprowadził do swojej oferty nową generację aluminiowego Procaliber’a, która zyskała odświeżoną geometrię i 120 mm skoku z przodu. Kwestią czasu było więc pojawienie się również nowej odsłony karbonowej wersji wyścigowego hardtaila XC ze stajni Treka. Teraz już wiemy co dokładnie szykowali inżynierowie z Wisconsin. Nowy kompozytowy Procaliber zbudowany jest z karbonu OCLV Mountain i przeszedł znaczącą kurację odchudzająca. Trek zrezygnował z amortyzującego systemu IsoSpeed, który czynił poprzednią odsłonę tego modelu nieco ,,przy kości”. W zamian mocno poeksperymentował z tym, co można osiągnąć dzięki odpowiedniemu uformowaniu karbonu i... tak powstał system IsoBow. Rozwiązanie opiera się na przedłużonych widełkach tylnego trójkąta, które przechodzą przez rurę podsiodłową i wchodzą na obszar, gdzie normalnie znajduje się już rura górna. W przypadku IsoBow seatstays przechodzą w nią jednak dopiero kilka centymetrów z węzłem podsiodłowym! Efektem jest więc otwór w ramie w tej okolicy, który wizualnie czyni nowy model bardzo oryginalnym, a podczas jazdy Trek zapowiada komfort na poziomie znanym z IsoSpeed’a. Z tą różnicą, że nowa rama jest wyraźnie lżejsza. Mamy więc do czynienia z patentem, który ewidentnie nawiązuje – choć jest to zupełnie inne rozwiązanie – do idei, jaka przyświeca konstrukcji obecnych szos Trek Madone. Na pewno całość intryguje i – tak jak wspominaliśmy – cieszy, że duzi gracze inwestują w projekty, które mają posłużyć wielu amatorom niekoniecznie chcącym każdego roku wykładać masę pieniędzy na kosztowne serwisy fulla.
Od strony konstrukcyjnej warto dodać, że geometria jest nowoczesna i zdecydowanie dostosowana do tego, jak wyglądają aktualne trasy XC i jaki jest styl jazdy oraz umiejętności riderów. Kąt główki wynosi 67 stopni, reach jest pokaźny, tylny trójkąt rośnie wraz z rozmiarem ramy, a skok widelca to 120 mm! Pięć dostępnych rozmiarów ma koła 29”, a każdy Procaliber z kolekcji ma na liście wyposażenia regulowaną sztycę z dużym skokiem – aż 170 mm, poza S-ką, która ma 100 mm! Hak to UDH, co zresztą nie jest nowością, bowiem był on też w starszej generacji. Utrzymano też suport w standardzie pressfit, który służy tutaj obniżeniu masy. Wspomnimy, że choć normalnie nie jesteśmy jego fanem, to akurat w Trek rama jest w tym obszarze porządnie wykonana. Mieliśmy okazję używać poprzedniej generacji Procalibera do testów napędu SRAM XX Transmission i przy tej okazji dwukrotnie demontowaliśmy i montowaliśmy całą grupę wraz z wkładem. Jakość wykonania tamtej ramy budziła zaufanie, tu powinno być podobnie!
Uwagę przyciąga klasyczne wewnętrzne prowadzenie przewodów, które wchodzą do ramy przez dolną rurę. Od strony prostoty obsługi i kosztów serwisu to najlepszy system, jaki branża rowerowa wymyśliła. Otrzymujemy większość zalet, jakie wnosi wewnętrzne prowadzenie okablowania w rowerze, a jednocześnie nie jest to bezsensownie skomplikowany system, jak w przypadku, gdy kable wchodzą do wnętrza ramy przez stery… Kropką nad i w Treku jest nowe mocowanie tylnego hamulca, które nawiązuje do tego, co znamy już z fulla Procaliber. Zacisk przymocowany jest do przedłużenia osi tylnej, dzięki czemu rama może pracować i tłumić wibracje niezależnie od pracy tylnego hamulca.
Trek Procaliber – linia modelowa na 2025 rok
W kolekcji przygotowano trzy wersje wyposażenia, które cenowo wydają się prezentować poziom wyraźnie lepszy, niż w poprzednich latach. Ramy we wszystkich modelach są oczywiście identyczne. Kolekcję otwiera najbardziej podstawowa wersja Trek Procaliber 9.5, która ma amortyzator RockShox Judy Gold, grupę napędową Shimano Deore 1x12 i podstawowe hamulce Shimano MT-200. Do tego koła oparte o obręcze Bontrager Kovee (23 mm szerokości wewnętrznej) i droppera Bontrager Line. Całość waży 12,13 kg w rozmiarze M i kosztuje 8899 zł.
Kolejny jest Trek Procaliber 9.6, który ma już wyraźnie lepszy widelec RockShox Reba RL, do tego napęd 1x12 będący kombinacją Shimano Deore XT i SLX oraz hamulce Shimano MT500. Koła mają też szersze felgi Bontrager Kovee 25. Rower waży 11,08 kg i kosztuje 11 199 zł, co sytuuje go jako najciekawszą budżetowo wersję w ujęciu cena / jakość. Topowy model to Trek Procaliber 9.7 AXS. Tutaj mamy już kompletne wyposażenie do amatorskiego ścigania. Karbonowe koła Bontrager Kovee Elite 30, pełną grupę SRAM GX Eagle Transmission, czy amortyzator RockShox SID RL. Masa tak wyposażonego roweru to 10,58 kg, a jego cena wynosi 19 999 zł.
Strona producenta: www.trekbikes.com







