O ile w standardowych trójkołowcach odnajdziemy dwa koła z tyłu, a jedno sterujące z przodu, tutaj układ został zamieniony - rower Rungu napędza jedno tylne koło, natomiast dwa przednie skręcają. Producent zastosował dwie identyczne rury czołowe, widelce oraz opony. System odpowiadający za skręcanie opiera na się na dwóch połówkach kierownicy, które połączone zostały drążkiem zamocowanym na zawiasach. Zdaniem Rungu rower potrafi przechylać się na zakrętach, choć ciężko to sobie wyobrazić.
Trójkołowiec Rungu występować będzie w dwóch wersjach - Juggernaut, posiadającym sztywne widelce oraz opony typu fatbike na wszystkich kołach oraz jako Kilimanjaro, który wyposażony został w amortyzowane widelce RockShox i bardziej standardowe przednie opony o szerokości 2,25 lub 2,5" i jedynie tylną oponę typu fatbike.
Jakie są korzyści z zastosowania takiej konstrukcji? Producent deklaruje, że Rungu, w połączeniu z nisko zestopniowanymi przełożeniami i stabilnością przednich kół, wjedzie tam, gdzie standardowy rower nie dałby rady. Przykładowo pojedzie po śniegu oraz piasku. Może więc przydać się jako rower na zimę lub surferom, którzy w ten sposób przetransportują swoje deski przyczepione do roweru i wyposażone w koła mocowane do nich na samym końcu. Dla większości z nas pomysł Rungu pozostanie jednak ciekawostką.
Ceny rowerów Rungu rozpoczynają się od 2500 USD za model Juggernaut w podstawowej wersji.
Info: www.riderungu.com