10 najczęstszych błędów początkującego kolarza - tego nie rób i unikaj!

Co robić, a czego absolutnie unikać żeby nasza rowerowa przygoda była bezpieczna i dawała frajdę!

Drukuj
10 najczęstszych błędów początkującego kolarza Szary Szum

Kolarskie początki bywają trudne, dlatego zebraliśmy 10 najczęściej popełnianych błędów przez początkujących kolarzy - sprawdź jakich błędów unikać, żeby cieszyć się jazdą i zapomnieć o przykrych konsekwencjach niektórych z nich.

Dopiero zaczynacie przygodę z rowerem i czujecie się lekko przytłoczeni ilością tematów, w które trzeba się zagłębić? Większość z początkujących idzie po prostu na żywioł - my przykładowo zaczynaliśmy przygodę z dwoma kółkami w czasach, gdy nie było jeszcze "internetów" i dostęp do wiedzy był tak naprawdę ograniczony do starszych, bardziej doświadczonych kolegów. Większość naszej wiedzy zdobyliśmy poprzez naukę na własnych błędach. Część z nich była bolesna, część kosztowna, a jeszcze inne potrafiły zabrać całą frajdę z zaplanowanej wycieczki. Każdy z nas przejechał na rowerze dziesiątki tysięcy kilometrów, także czasu na zebranie doświadczeń było sporo. Dlatego też zrobiliśmy redakcyjną burzę mózgów i po długich dyskusjach wybraliśmy 10 naszym zdaniem najczęstszych błędów, które popełniają stawiający pierwsze kroki w kolarskim świecie. 

Dla większej przejrzystości, postanowiliśmy podzielić ten poradnik na trzy sekcje:

  • błędy w przygotowaniu do jazdy,
  • na co zwracać uwagę gdy już jesteśmy w trasie oraz
  • ogólne porady z zakresu doboru sprzętu i bezpieczeństwa.

No to jedziemy!

 

 

 

PRZED JAZDĄ

Bielizna pod spodenkami rowerowymi

Jak zapewne zdążyliście już zauważyć, kolarska moda jest dosyć specyficzna i dla kogoś dopiero wchodzącego w ten światek może być trudna do zaakceptowania. W końcu nie każdy jest fanem obcisłych strojów niczym z lat 80. XX wieku. Szczególny problem dla niektórych stanowią... spodenki z wkładką, zwaną potocznie "pampersem".

Oprócz kwestii aerodynamiki, którą w tym miejscu pominiemy, odzież kolarska ma zapewniać maksymalny komfort podczas jazdy na rowerze. Nie ma nic bardziej denerwującego, niż łopoczące na wietrze albo klejące się do ciała, przepocone ubrania. Stąd ciasne ciuszki z materiałów dobrze odprowadzających wilgoć. No ale co z tą wkładką w spodenkach? Jej budowa może być różna w zależności od modelu spodni, ale jej zadanie jest proste - dodatkowa warstwa amortyzacji zwiększająca komfort jazdy oraz absorpcja potu i zmniejszenie ryzyka obtarć w okolicach pachwin. 

W tym celu wkładka wykonana jest z wysoce elastycznych, świetnie absorbujących wilgoć materiałów, zwykle dodatkowo wzbogaconych o włókna o działaniu bakteriostatycznym. Żeby jednak wkładka mogła wykonać należycie swoje zadanie, musi mieć bezpośredni kontakt ze skórą, czyli w spodenkach rowerowych jeździmy bez bielizny. Każdy z nas przechodził etap skrępowania wynikający z tego faktu, ale bez obaw, spodenki nie prześwitują, a jak raz się przełamiecie i zrezygnujecie z tego elementu garderoby, to już nigdy nie założycie majtek na rower!

 

 

 

 

Zły dobór odzieży do warunków

Zostajemy przy odzieży. Nie będziemy doradzać, że należy mieć odzież marki X, czy podpowiadać jakie elementy garderoby warto mieć w szafie. To wszystko zależy od tego, czy jeździmy na rowerze przez cały rok czy tylko w najcieplejszych miesiącach. Nie ma też co ukrywać, że skompletowanie kolarskiej garderoby na wszystkie ewentualności pogodowe jest kosztowne i można spokojnie rozłożyć je w czasie.

Zaobserwowaliśmy jednak dwie prawidłowości niezależnie od pory roku. Po pierwsze ubrania są zwykle za luźne - odzież rowerowa musi przylegać do ciała żeby "działać" zgodnie z przeznaczeniem. Pamiętajcie, że ciuchy rowerowe mierzymy w pozycji na rowerze, czyli tak, jak będą użytkowane. Stojąc mogą się wydawać lekko za ciasne.

Po drugie często widzimy kolarzy jadących w kilku warstwach odzieży, wszystkich porozpinanych, którym jest ewidentnie za ciepło. Zbyt ciepły ubiór to powszechne zjawisko, a "gotowanie się" potrafi skutecznie zniechęcić do jazdy.

Powinniśmy ubrać się tak, aby na początku jazdy odczuwać lekki chłód - nie powinniśmy się tym przejmować, bo już po kilku minutach pedałowania nasz organizm się rozgrzeje i uzyskamy komfort termiczny. Bardzo pomocne jest też ubieranie się na cebulkę, tak aby w razie czego móc zdjąć/założyć wierzchnią warstwę i w ten sposób regulować temperaturę ciała. Warto też wyposażyć się w rękawki i kamizelkę (zwłaszcza jeśli jeździcie rano lub wieczorami), które można założyć lub zdjąć w trakcie jazdy, zajmują mało miejsca i łatwo schować je do kieszonki.

 

Objadanie się przed jazdą

Na "deser" w kategorii przed jazdą zostawiliśmy, a jakże, temat jedzenia. Podczas jazdy na rowerze, zwłaszcza intensywnej, zapotrzebowanie energetyczne jest olbrzymie. W trakcie 3-godzinnej jazdy o średniej intensywności spalamy ponad 2000 kcal! Wyjście na rower na czczo zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem, ale zły posiłek zaraz przed jazdą może mieć jeszcze gorszy efekt - przez ociężałość, zgagę czy ból brzucha po zupełny brak "prądu", a nawet wymioty. 

Najczęstszym błędem jest zbyt krótki odstęp od zakończenia posiłku do rozpoczęcia jazdy. Interwał ten jest uzależniony od planowanej intensywności - im mocniej zamierzamy jechać tym przerwa powinna być dłuższa, w każdym jednak przypadku powinniśmy zjeść minimum godzinę przed rozpoczęciem jazdy, a jeśli jazda będzie intensywna to wydłużyć ten czas nawet do 3 godzin. A co w przypadku, gdy na rower wychodzimy z samego rana i zachowanie takiego odstępu jest niemożliwe? Wtedy proponujemy dosłownie "zakąsić" przed jazdą, żeby nie wychodzić na dwór z pustym żołądkiem, a dodatkowo wziąć ze sobą na przykład banana i zjeść go zaraz po rozpoczęciu jazdy. 

Posiłek przed jazdą powinien być lekki i składać się w głównej mierze z węglowodanów, które są lekkostrawne i są najlepszym źródłem energii do jazdy. Z naszego doświadczenia zbyt duża ilość tłuszczów i białka przed rowerem może powodować rewolucje żołądkowe. Podobnie jak najedzenie się "pod korek". Nasz organizm ma i tak ograniczone możliwości magazynowania glikogenu - jeśli planujemy całodniową wycieczkę to zdecydowanie istotniejsze niż olbrzymie śniadanie jest to, jak jedliśmy dzień przed (na pewno słyszeliście kiedyś hasło "ładowanie węgli").

 

NA ROWERZE

Picie i jedzenie w trakcie jazdy

Nie zmieniamy tematyki, ale w końcu wychodzimy już na dwór. Tak jak tendencją jest objadanie się przed i po jeździe, tak zauważyliśmy, że zwykle kolarze zabierają ze sobą za mało prowiantu i płynów na jazdę. Nie musicie od razu próbować jeść 100 albo i więcej gramów węglowodanów na godzinę, czyli kopiować strategię żywieniową zawodowych kolarzy (wielu twierdzi, że to właśnie "fueling" ma największy udział w postępie, jaki miał miejsce w ostatnich latach), ale jeśli wychodzicie na rower na dłużej niż 1,5 godziny to koniecznie włóżcie do kieszonki przynajmniej banana, batonika (ale bez czekolady, bo ta lubi się rozpuścić w kieszonce), albo garść daktyli, które będziecie podjadać w trakcie jazdy. Zawsze możecie się też wybrać na tzw. "coffee ride" i zrobić sobie przerwę na kawę i ciastko/lody (pamiętajcie, kolarzy nie obowiązuje żaden limit odnośnie ilości wypitej kawy i zjedzonych lodów). Nasz organizm potrzebuje egzogennego źródła energii do efektywnego wykorzystania zmagazynowanych zasobów, także jeśli nie chcecie zaliczyć "bomby" to pamiętajcie o jedzeniu w trakcie jazdy!

 

 

Jeszcze istotniejszym aspektem (zwłaszcza latem) jest odpowiednia ilość płynów. Powinniśmy wypijać co najmniej jeden duży bidon (0,7l) na każde 2 godziny jazdy, a w gorące dni znacznie więcej! Nawet nieznaczne odwodnienie powoduje duży spadek wydajności, o bólu głowy i innych nieprzyjemnych dolegliwościach nie wspominając. Pamiętajcie, że pocimy się zawsze, nawet przy -10 stopniach na dworze, także o picie w trakcie jazdy musimy dbać o każdej porze roku.

 

Zły dobór biegów

Przechodzimy do szeroko rozumianej techniki jazdy. Podobnie jak w motoryzacji, największą "zmorą" rowerzystów jest naszym zdaniem zmiana biegów. Tak - rowery zostały wyposażone w przerzutki, które na tę chwilę nadal trzeba obsługiwać manualnie. I tak - jest dużo łatwiej niż kiedyś, bo rezygnacja z przedniej przerzutki (mtb, gravel, a nawet coraz częściej szosa) ogranicza obsługę tylko do jednej manetki. To co zaobserwowaliśmy u początkujących, to jazda na zdecydowanie zbyt twardym przełożeniu, która skutkuje niską kadencją, czyli ilością obrotów, jakie wykonuje korba w ciągu minuty. Nie dość, że jest to mączące dla naszych mięśni, to jeszcze bardzo obciąża napęd roweru, powodując jego szybsze zużycie. Jest to szczególnie zauważalne w przypadku rowerów elektrycznych. 

Drugim "problemem", stricte powiązanym z pierwszym jest zbyt późna zmiana biegów - dopiero w momencie, gdy nie jesteśmy w stanie "przekręcić" korbą. Oczywiście wraz z kilometrażem staje się to automatyczne, natomiast na początku naszej przygody trzeba pamiętać o proaktywnej zmianie biegów, czyli jeśli widzimy przed sobą hopkę to zredukujmy bieg jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu, a nie w momencie, gdy już nie możemy wykonać obrotu - Wasz łańcuch będzie Wam wdzięczny (!), a jazda stanie się płynniejsza. 

 

 

Hamowanie jednym hamulcem

W przeciwieństwie do samochodów, gdzie jeden pedał aktywuje wszystkie hamulce, w rowerze przedni i tylny hamulec obsługiwane są osobnymi klamkami hamulcowymi. Brzmi trywialnie, ale naprawdę wiele osób ma problem z hamowaniem, do którego powinniśmy używać obydwu hamulców jednocześnie. Musimy też wyczuć działanie hamulców, zwłaszcza ich modulację, czyli z jaką siłą nacisnąć na klamkę hamulcową aby spowolnić rower, a z jaką żeby możliwie szybko go zatrzymać. Początkujący zwykle zbyt gwałtownie chwytają za klamkę, co w przypadku przedniego hamulca może skończyć się saltem przez kierownicę, z kolei hamowanie samym tylnym hamulcem, powoduje ślizganie tylnego koła i jest mało skuteczne. Bez obaw, po kilku jazdach stanie się do dla Was naturalne, ale ten element na pewno warto przećwiczyć "na sucho", tak, aby w razie niebezpiecznej sytuacji na drodze (zwłaszcza, jeśli poruszamy się po drogach publicznych) odpowiednio zareagować. Sami jak wsiadamy na nowy rower testowy pierwszą rzeczą, jaką sprawdzamy jest to jak "łapią" hamulce.

 
 

 

Pedały - wypięcie na czas

Jeśli jeździcie z kolarzami o dłuższym stażu niż Wasz to na pewno zdążyli Wam już powiedzieć, że koniecznie musicie zainwestować w buty, które możecie wpiąć w pedały, popularnie zwane "espedekami". O ich zaletach nie będziemy tutaj nawet pisać, skupimy się natomiast na tym, co stanowi ich największy problem, czyli wpięcie i przede wszystkim wypięcie buta z pedału. Pewnie każdy bardziej doświadczony rowerzysta powie Wam, że przynajmniej raz wywrócił się bo zapomniał wypiąć nogę na czas. Bez obaw, system skonstruowany jest tak, że w razie wywrotki w trakcie jazdy (na przykład na trudnym zjeździe), nasze buty powinny wypiąć się "automatycznie" (podobnie jak wiązania w nartach zjazdowych), natomiast musimy pamiętać o wypięciu buta przed zatrzymaniem się (na przykład na światłach na skrzyżowaniu). Podczas pierwszych kilku jazd musicie pamiętać o tym elemencie, warto wypiąć nogę z większym wyprzedzeniem, już w momencie, gdy zaczynamy zwalniać, a nie w ostatniej chwili przed zatrzymaniem, żeby zostawić sobie margines na błąd. Pamiętajcie też, żeby sprężyny regulujące siłę potrzebną do wypięcia bloku z pedału były maksymalnie rozkręcone tak, aby wypięcie było możliwie łatwe. Jak już opanujecie ten manewr to ustawicie je tak, żeby buty nie wypinały się zbyt lekko. Tu, również polecamy przećwiczyć wpinanie i wypinanie na sucho - najlepiej znaleźć jakiś punkt podparcia (ściana, drzewo), usiąść na siodełku i kilka razy wpiąć i wypiąć obydwa buty żeby dobrze wyczuć działanie. 

 

 

Serwis roweru w trasie

Defekty są niestety elementem tej zabawy - prędzej czy później każdy złapie "gumę" lub będzie musiał wykonać w trasie jakąś drobną naprawę lub regulację. Dobrym nawykiem jest tzw. samowystarczalność", czyli powinniśmy mieć ze sobą pompkę, co najmniej jedną dętkę i zestaw podstawowych kluczy, aby w przypadku choćby wspomnianego kapcia nie być zmuszonym do dzwonienia po pomoc.

My jednak nie o tym. Jak połkniecie kolarskiego bakcyla szybko zorientujecie się, że traktujecie swój rower jak coś więcej niż tylko środek lokomocji, a każda rysa na ramie będzie wynoszona do rangi tragedii:) Zauważyliśmy, że naprawiając rower w trasie, wiele osób stawia go kierownicą i siodełkiem na ziemi. Nie dość że w taki sposób trudniej jest coś naprawić (wszystko jest "do góry nogami"), to jeszcze bardzo łatwo w ten sposób uszkodzić poszycie siodła i porysować klamkomanetki, a co gorsze przy byle podmuchu wiatru rower może się wywrócić i wtedy lista uszkodzeń może się znacznie wydłużyć. Naszym zdaniem najbezpieczniej i dla nas i dla roweru zejść na pobocze, znaleźć kawałek trawy i po prostu położyć rower na boku, oczywiście na lewym (!) (tym, gdzie nie ma napędu). Ta uwaga ma również zastosowanie przy postojach w sklepie czy na kawę - upewnijcie się, że Wasz rower stoi stabilnie, bo nie ma nic bardziej wkurzającego, niż rysy powstałe w ten sposób!

 
 

 

BEZPIECZEŃSTWO / REDAKCYJNE PRZEMYŚLENIA

Ustawki

Jazda samemu ma swoje uroki, pozwala się zrelaksować i wyciszyć, jednak nie ma chyba nic przyjemniejszego niż jazda w grupie. W ostatnich latach tak zwane "ustawki" stały się niezwykle popularne - praktycznie w każdym większym mieście kolarze regularnie umawiają się na wspólne szosowe lub gravelowe jazdy. Jazda w grupie, choć bardzo fajna, wiąże się jednak z koniecznością przyswojenia konkretnych zasad (tu odwołamy Was do naszego filmu):

 

 

 

z zakresu bezpieczeństwa. Naszym zdaniem warto najpierw dobrze opanować wszystkie tajniki jazdy o których choćby wspomnieliśmy powyżej, a wspólne jazdy rozpocząć od jazdy w dwie-trzy osoby, żeby dobrze opanować jazdę "na kole" i zobaczyć, jak sygnalizuje się manewry/przeszkody w praktyce, a dopiero jak poczujemy się pewniej pojechać na ustawkę. Tak będzie bezpieczniej dla wszystkich.

 

Dopasowanie roweru

W ten sposób dochodzimy do ostatniego punktu, czyli do doboru sprzętu. Nie będziemy sugerować, że pierwszy rower powinien kosztować x złotych, bo czynnikiem decydującym raczej będzie to ile możemy (i chcemy) wydać na rower. Nikomu nie zabronimy już na starcie przygody z dwoma kółkami kupić roweru za kilkadziesiąt tysięcy w imię zasady "kto bogatemu zabroni?". Pamiętajcie jednak, że rowery na których jeżdżą zawodowi kolarze z World Touru owszem, są piękne i szybkie, ale wyciągnięta, pochylona pozycja, którą wymuszają, wymaga odpowiedniej elastyczności ciała (która z wiekiem się zmniejsza) i wielu tysięcy kilometrów na siodełku, żeby się do niej przyzwyczaić. Także naszym zdaniem warto, zwłaszcza na początku wybrać rower z kategorii endurance / all-road niż na siłę kupować rower wyścigowy. Bardzo ważny jest również dobór odpowiedniego rozmiaru roweru i w tym miejscu polecamy zapytać znajomych o dobry sklep rowerowy w okolicy, gdzie doświadczony sprzedawca pomoże nam dokonać właściwego wyboru. 

Mamy nadzieję, że dzięki temu materiałowi uda Wam się uniknąć przynajmniej części z tych błędów, które potrafią być nie tylko kosztowne i niebezpieczne, ale mogą skutecznie odebrać całą przyjemność z jazdy, a przecież to o nią właśnie chodzi!

Materiał mogliśmy zrealizować dzięki wsparciu marki TREK.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj