Rowerem dookoła Jeziora Czorsztyńskiego

Sprawdź trasę rowerową Velo Czorsztyn dookoła Jeziora Czorsztyńskiego

Drukuj
Trasa rowerowa dookoła Jeziora Czorsztyńskiego - Velo Czorsztyn Kamila Soczyńska

Porośnięte zielonymi lasami wzgórza, mieniąca się od słońca woda jeziora i wznoszące się nad nim majestatycznie dwa zamki sprawiają, że okolica Jeziora Czorsztyńskiego jest bardzo atrakcyjna i klimatyczna. Niedawno powstała, asfaltowa ścieżka wzdłuż jego brzegu dodatkowo tę atrakcyjność potęguje. Zdecydowanie warto spędzić tu chociaż jeden dzień z rowerem.

Mając na horyzoncie wolny i w dodatku z zapowiadaną piękną pogodą weekend wpadłam na pomysł wyjazdu nad Jezioro Czorsztyńskie. Zawsze byłam ciekawa tamtych terenów, a znałam je jedynie z wycieczki szkolnej. Swój głód eksploracji chciałam zaspokoić oczywiście przy pomocy roweru. Wszystko poszło zgodnie z planem. Ciepły, wakacyjny weekend, szybkie ogarnięcie noclegu, pakowanie rowerów do samochodu i w drogę. 

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Kluszkowce, tuż nad Jeziorem Czorsztyńskim. Miejscowość znana pewnie wielu miłośnikom kolarstwa górskiego z racji tego, że odbywa tam się bardzo ciekawy event, czyli Małopolska Joy Ride Festiwal. Swoją drogą, miejscowy bike park trzeba będzie kiedyś również odwiedzić. My jednak jesteśmy przyszykowani na szosowy objazd trasy dookoła jeziora, czyli Velo Czorsztyn.

Ścieżka prawie idealna

Objazd jeziora rozpoczęliśmy z plaży w Kluszkowcach. Jak to na słoneczną niedzielę przystało - turystów było od groma. Nie zwiastowało to najlepiej przed naszą rowerową wycieczką. Ale cóż, atrakcyjność jeziora najwidoczniej nie tylko nas przyciągnęła. Jeśli jednak ktoś ma słabe nerwy, zalecałabym wybrać się na tą trasę w środku tygodnia lub najlepiej po sezonie. Będzie zdecydowanie ,,luźniej’’ na trasie, a co za tym idzie bezpieczniej. Częste wyprzedzanie rodzin z dziećmi może być lekko męczące dla kogoś, kto szuka spokojnej niedzielnej rundy na ukojenie nerwów. Nie ma się jednak co złościć. Taki dzień wybraliśmy, więc jedziemy i cieszymy się z widoków. A trzeba przyznać, że są momentami naprawdę bajeczne.

Sama ścieżka stricte dla rowerzystów liczy około 30 km. Chcąc jednak objechać całe jezioro dookoła będziemy w pewnym momencie musieli włączyć się do ruchu i jechać drogami wojewódzkimi, m.in przez Pieniński Park Narodowy. Czeka więc na nas blisko 50 km z około 700 m przewyższeń. Na ścieżkę Velo Czorsztyn dotarliśmy bez problemu. Całość jest bardzo dobrze oznakowana i naprawdę trzeba by się postarać, aby zboczyć z jej śladu. W ogóle infrastruktura rowerowa przylegająca do ścieżki zasługuje moim zdaniem na pochwałę. Są wybudowane specjalne miejsca do odpoczynku oraz punkty, w których ewentualnie można doregulować rower czy uzupełnić ciśnienie w oponach. Podobnie jest pod względem bezpieczeństwa. Szerokość ścieżki bez problemu pozwala na wyprzedzanie lub wymijanie drugiego rowerzysty. 

 

 
 

 

 

Pierwsza część trasy to zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty. Do mostu na Dunajcu w miejscowości Dębno, czyli przez jakieś 10 km jedziemy cały czas przy samym brzegu jeziora. W tym miejscu niestety musimy na chwilę włączyć się na drogę wojewódzką, aby znowu wjechać na ścieżkę. Mam nadzieję, że kiedyś ta niedoróbka zostanie rozwiązana i trasa uzyska ciągłość. Warto dodać, że w miejscowości Dębno znajduje się drewniany kościół wpisany na listę zabytków UNESCO. Ciekawostką jest fakt, że to właśnie w tym kościele nagrywano sceny do słynnego ,,Janosika”. Jadąc dalej wybrzeżem o uszy obijały mi się określenia, że Jezioro Czorsztyńskie to taka polska Garda. Nie przesadzałabym z tym porównaniem, nie mniej jednak ukazujące się po drugiej stronie zielone wzgórza i mieniąca się na turkusowo woda miały swój urok. Podobnie jak kursujące stateczki z turystami. Najlepsze widoki miały się jednak zacząć po drugiej stronie jeziora, czyli w momencie, w którym zaczną się pierwsze podjazdy. Do tej pory, czyli do miejscowości Frydman, trasa była płaska i niewymagająca fizycznie. 

Polskie Jezioro Garda

Teraz miało się zrobić trochę ciekawiej, ponieważ czekały na nas pierwsze podjazdy i fragmenty ścieżki biegnące momentami lasem. W końcu po około dwudziestokilometrowej rozgrzewce przywitał nas pierwszy poważniejszy podjazd, a powiedziałabym, że nawet ścianka. To prawie 1,5 km podjazdu pod Falsztyn ze średnim nachyleniem wynoszącym niemal 9%. Podjazd biegnie polaną i z każdym kolejnym metrem w górę staje się coraz bardziej malowniczy. Gdy już ,,wdrapiemy” się na polanę czeka nas przepiękna panorama na Jezioro Czorsztyńskie i pobliskie wzgórza. Na szczycie większość rowerzystów robi sobie dłuższą przerwę i odpoczywa na trawie. Nic w tym dziwnego. Widok jest naprawdę warty kontemplacji. To jednak nie koniec widokowych doznań, a jedynie ich przedsmak. W miejscowości Falsztyn czeka na nas nagroda w postaci zjazdu niezwykle malowniczą łąką z widokiem na jezioro w oddali. Falsztyn będzie też dobrym miejscem na uzupełnienie wody w bidonach i jedzenia przed dalszą częścią podróży. 

 

 

 

 

Następny postój czeka nas w Niedzicy, gdzie skończymy fragment trasy po ścieżce i będziemy musieli włączyć się na drogi z ruchem samochodowym. Od Falsztyna do Niedzicy trasa jest raczej łagodna z kilkoma malutkimi wzniesieniami i znowu dużą ilością zakrętów wzdłuż nabrzeża. Niedzica przywitała nas ogromną ilością turystów, ale na szczęście znalazł się jakiś kawałek plaży na odpoczynek. Tu do odwiedzenia jest oczywiście jeden z dwóch zamków położonych nad jeziorem. Natomiast odpoczywając na plaży możemy obserwować położony z drugiej strony Zamek w Czorsztynie i kursujące po jeziorze stateczki. Będąc w Niedzicy musimy zadecydować co dalej z naszą podróżą. Opcji do wyboru jest kilka. Jedną z nich jest przetransportowanie się stateczkiem do Czorsztyna i kontynuacja trasy Velo Czorsztyn z powrotem do miejsca startu. Drugą opcją jest dalszy objazd jeziora, ale już po drogach z ruchem samochodów. My wybieramy drugą opcję, ponieważ mamy spory niedosyt podjazdów. Włączamy się więc na drogę biegnąca w stronę granicy ze Słowacją. Zaraz po przejechaniu zapory czeka nas około 3 kilometrowy podjazd łagodną serpentyną, skąd rozpościera się bardzo ładny widok na Pieniny. Podjazd jest odsłonięty i dosyć wietrzny, więc jeśli ktoś planuje nim zjeżdżać to trzeba uważać właśnie na wiatr. Zaraz za szczytem wjeżdżamy w lasy Pienińskiego Parku Narodowego, w którym droga znowu zaczyna wić się lekko w górę. Gdy wyjedziemy już z parku narodowego możemy ponownie dostać się na trasę Velo Czorsztyn skręcając za znakiem w kierunku Zamku w Czorsztynie. Warto włączyć się znowu na trasę rowerową, aby uniknąć ruchu samochodów i nacieszyć się kilkoma dodatkowymi, sztywnymi podjazdami. 

Jest tu po co wracać..

Jeden dzień jazdy to zdecydowania za mało żeby zwiedzić okolicę i zagłębić się w jej historię, dlatego z pewnością tu jeszcze wrócę. A jest po co, bo okolica jest bardzo ciekawa pod względem historycznym i kulturowym. Wracając do samej trasy - jest ona świetna pod względem widokowym, jak i technicznym. W okresie letnim trzeba liczyć się ze sporą ilością turystów, ale cóż, jeśli coś jest atrakcyjne to będzie cieszyło się dużym zainteresowaniem  ludzi. Nie ma się co dziwić. Co do poziomu trudności, trasa jest do przejechania przez każdego. Na trasie napotkamy kilka podjazdów, i to momentami naprawdę stromych, ale złota zasada brzmi, że co się nie podjedzie to się podprowadzi. Jeśli ktoś chce się poczuć choć odrobinę jak nad włoskim jeziorem, to ta trasa może go naprawdę miło zaskoczyć. 

Runda na Stravie: www.strava.com