Cena czyni cuda - znacie to, prawda? Tym razem nie będzie jednak o sponsorze znanej grupy kolarskiej. Będzie o produkcie firmy, będącej przedstawicielem pewnego wciąż jeszcze szczególnego modelu biznesowego.
Sprzedaż bezpośrednia i pomijanie łańcuszka pośredników i dostawców nie jest czymś nowo odkrytym. Od dawna i w wielu branżach pozwala zaoferować produkt po niższej cenie, umożliwia bezpośredni kontakt z klientem, zbieranie uwag i doświadczeń wykorzystywanych w kolejnych projektach. Z jednym ale - takie pomysły działały dotąd przy handlu chemią gospodarczą lub zestawami super-hiper garnków. Zwyczajnie - przedstawiciel handlowy nie był w stanie wozić ze sobą produktów o choćby tylko trochę większych gabarytach.
Technologiczna rewolucja internetowa otworzyła nowe drogi dotarcia do klienta - również dla bliskiego nam wszystkim rynku rowerowego, a dystrybucja rowerów bezpośrednio do odbiorcy końcowego mogła się urzeczywistnić, stając się (co najmniej od kilku sezonów) niemieckim hitem eksportowym.
Jednym z największych i najbardziej znanych producentów realizujących taki model sprzedaży jest Rose - rodzinna firma z tradycjami sięgającymi już blisko 110 lat. I to nie byle jakimi tradycjami - w ciągu tego czasu rowery budowane i montowane przez Rose GmbH zdobywały najwyższe stopnie podium na Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Świata i Europy.
W dziedzinie sprzedaży bezpośredniej firma z Bocholt poszła jednak o krok dalej niż konkurenci. Oferta Rose nie jest zamkniętym katalogiem kilku wersji wyposażenia danego modelu, dostosowanych do zasobności portfela nabywcy, jak to ma zwykle miejsce. Wiecie jak jest - Błyskawica Standard, Błyskawica Extra i najdroższa - Błyskawica Pro. Produkt manager ma chwilę roboty a firma - znacznie uproszczoną produkcję i logistykę.
Tak jest zazwyczaj, jednak kupując rower za pośrednictwem www.rosebikes.pl dostajemy coś ekstra. I nie jest to ani bidon ani chińskie błotniki. Otrzymujemy możliwość wybrania absolutnie każdego, pojedynczego komponentu budującego nasz przyszły rower. Nie tylko kolor i rozmiar ramy, ale i koła, opony, kierownicę, siodełko, hamulce czy napęd - każde z nich może zostać dobrane według uznania z bogatego katalogu części udostępnionego kupującemu. Bomba! Siadasz, klikasz i za około trzy, może cztery tygodnie przyjeżdża do Ciebie rower, który w innych okolicznościach budowałbyś miesiącami!
Dokładnie tak samo wyglądało zamawianie przez Naszą redakcję roweru testowego - nie otrzymaliśmy pudła z gotowym rowerem dajmy na to z wyposażeniem “X” i w rozmiarze “L”. Polskie przedstawicielstwo podesłało nam linka do strony z uprzejmym “dobrej zabawy”.
W ten oto sposób trafił do Nas na testy Rose Granite Chief w naszej autorskiej specyfikacji.
RAMA I ZAWIESZENIE
Granite Chief to przedstawiciel powracającej do łask kategorii “all mountain”. Mówi Wam to coś? Nie szkodzi, nam też niewiele. :) All mountain to termin tyleż trafiony, co pojemny. Skoku diabli wiedzą ile, przeznaczenie praktycznie każde jakie się tylko nawinie. Zjechać, podjechać, popedałować, poskakać na hopach. Brzmi jak enduro? Trochę, tyle, że enduro to teraz wyścigowe mini zjazdówki. Trail też nie, gdzie szlakowym sprzętem na beskidzki łomot. No i voila - all mountain. Wszechstronne rowery górskie dla miłośników kolarstwa. Zawodnikom dziękujemy, witaj wesoła przygodo! :)
I tak oto wracamy do Rose Granite Chief. 150mm skoku, czterozawiasowa rama zbudowana z aluminium 7005. Krótki ogonek - 435mm, umiarkowanie długa górna rura (600mm ETT, zasięg to 439mm dla rozmiaru L), do tego wypośrodkowane 67 st. kąta główki ramy i 75 st. kąta podsiodłówki. Przyznajcie sami - enduro sprzed czasów, gdy stało się wyczynowym ściganiem, prawda?
Za zawieszenie w Granite Chiefie naszego pomysłu odpowiadał Rock Shox Monarch RT3, do kompletu dobraliśmy Pike’a RC 150mm. Ceny rozsądne, praca więcej niż bardzo dobra - czego chcieć więcej!
NAPĘD i KOMPONENTY
Tyle razy czytaliście na naszych łamach, że taka to a taka grupa jest OK, a tamta to nie tak znowu super. Tym razem, jak mawia pewien hardcorowy Pan, „nie ma lipy” - jeździliśmy dokładnie na tym, co sami wybralibyśmy do własnych rowerów (zakładając, że w międzyczasie nie trafiliśmy 6-tki w Lotto).
Napęd naszego Granite Chiefa zbudowaliśmy na Shimano XT. Literalnie. Wszystko XT, kaseta, łańcuch, korba, przerzutki, manetki. Wszystko! M8000 1x11 z zębatką 32T na korbie. Coś wspaniałego! Jeśli lubicie “męską”, twardą pracę manetki i napędu nowe XT z całą pewnością przypadnie Wam do gustu. Starsze napędy Shimano dawały “aksamitną” zmianę przełożeń, teraz obaj wielcy konkurenci oferują nie tylko bardzo podobną jakość, ale i wrażenia z obcowania ze sprzętem. Całość uzupełniliśmy napinaczem e13 TRS+ (tak dla pewności), a do kompletności grupy XT dorzucamy jeszcze hamulce z tegoż grona. :)
Sztyca to rynkowy standard - RS Reverb Stealth 150mm. Można było przebierać w katalogu Rose, ale postanowiliśmy nie cudować. I dobrze wyszło. Bardzo dobrze. W zasadzie aż nie wiadomo co tu więcej napisać. Szyca z windą, działa jak w reklamie i już. Aha, w paczce był jeszcze zestaw strzykawek do odpowietrzania. Nie przydał się, ale przyznajcie sami - małe a cieszy!
Kokpit (kierowca i mostek) to RaceFace Turbine, 60mm mostka i 760mm kierownicy. Kto lubi ważyć i mierzyć, może ponarzekać, że aluminiowe, ale za te pieniądze trudno o coś lepszego. Do tego gripy Ergona (obowiązkowe w niemieckim rowerze) i koła DT M1900 Spline. Były oczywiście inne, ale te są tanie i dobre. Poza tym inne z dostępnych wyglądałyby jak… hmm, jak znaczek Renault na Volkswagenie. Wiecie, o co chodzi. ;)
Dzieła dopełniają opony Schwalbe Nobby Nic Evo 27.5x2.35 i siodło SDG Circut. Zgodzicie się pewnie, że te dwa elementy, to kwestia gustu, a o nich się nie dyskutuje.
Czas na najważniejszą informację - ile toto cudo kosztuje? Specyfikacja bogata acz racjonalna (skromność to cecha wrodzona wszystkich nas w redakcji) to niecałe 2700 euro. Wystarczy rzut oka na ofertę konkurencji, by przekonać się, że to naprawdę dobre pieniądze…
JAZDA
Kluczowa sprawa dla każdego produktu, to odpowiedź na pytanie jak dobrze działa. W przypadku Granite Chiefa odpowiedź nie jest prosta. I wcale nie dlatego, że jeździ nie tak, jak powinien. Przeciwnie - jeździ DOKŁADNIE TAK, jak miał jeździć. All mountain ma być czymś więcej niż rowerem szlakowym i tak właśnie jest. Porównując do maszyn ze skokiem 130-140mm i nieco bardziej crossową geometrią, Granite Chief zjeżdża znacznie pewniej, bardzo dobrze sprawdza się na nawet całkiem pokaźnych hopach. Dzięki zwartej konstrukcji i nisko położonemu środkowi ciężkości w bandach prowadzi się niemal wzorowo.
Z drugiej strony do porównania mamy współczesne endurówki. Choć spora część z nich poradzi sobie lepiej na trasach EWS, to jednak Rose będzie od nich znacznie lepszy w codziennym użytkowaniu. Lepiej podjeżdża, lepiej skręca na wąskich ścieżkach. Jest bardziej uniwersalny. Najzwyczajniej - nie jest konstrukcją Race Day Only. To doskonały sprzęt codziennego użytku dla zaawansowanych entuzjastów.
PODSUMOWANIE
Kupując Rose nie dostaniecie logo topowego boutique brandu. W przypadku Granite Chiefa nie będzie też karbonu ani zawodniczej geometrii. Zamiast tego dostaniecie rower uszyty dokładnie na Waszą miarę, z komponentami które sami dobierzecie i geometrią i funkcjonalnością, która sprawdzi się praktycznie w każdej sytuacji.
I co tu dużo gadać - wszystko to za pół darmo!
Specyfikacja
- Rama GRANITE CHIEF, AL 7005
- Widelec Rock Shox Pike RC Solo Air 150 mm, 15 mm Steckachse
- Tłumik Rock Shox Monarch RT3
- Koła DT Swiss M1900 Spline
- Opony Schwalbe Nobby Nic Evo Snakeskin 27,5x2,35
- Korba Shimano XT FC-M8000 32T
- Przerzutka tył Shimano Deore XT GS RD-M8000 11-fach
- Łańcuch Shimano CN-HG700 11-fach
- Kaseta Shimano XT CS-M8000 (11-42) 11s
- Manetka Shimano XT SL-M8000
- Hamulce Shimano XT M8000
- Sztyca Rock Shox Reverb Stealth inkl. Fernbedienung, 100 mm Einstellbereich
- Siodło SDG Circuit MTN
- Kierownica Race Face Turbine, 35.0mm, 20mm Rise
- Chwyty ERGON GE1
- Mostek RACE FACE Turbine Basic 35,0
Dystrybutor: www.rosebikes.pl
Fot. Marek Świrkowicz