DMT Watt - cesarz sztywności

Drukuj

Karbonowe podeszwy w butach kolarskich wysokiej klasy stały się pewnego rodzaju standardem. Karbon karbonowi nie równy i nie zawsze zastosowanie w podeszwie włókien węglowych daje pożądane efekty.

DMT Watt, dzięki podeszwie w całości wykonanej z tego materiału gwarantują największą sztywność, dzięki której całość energii wkładanej w pedałowanie przekazywana jest na napęd roweru. W ten sposób otrzymujemy bezkompromisowe buty, dla bezkompromisowych kolarzy.


Forma
Można powiedzieć but, jak but. Klasyczny, filigranowy, typowo włoski design sprawia, że Watt już na pierwszy rzut oka prezentują się dobrze. Lakierowana powierzchnia dodatkowo sprawia wrażenie obcowania z czymś luksusowym. Choć DMT Watt nie są butami „na miasto”, noga kolarza prezentuje się w nich dobrze i elegancko ;). Dla zabezpieczenia gładkiej powierzchni, przody butów a wraz z nimi znajdujące się wewnątrz palce są dodatkowo chronione plastikowym elementem. Aby całość prezentowała się jak należy, jest on przezroczysty, więc but nie traci nic na swojej urodzie. Z tyłu również znajdziemy tworzywo, stabilizujące piętę. Dobrze wyprofilowane i faktycznie sztywne pomaga utrzymać stopę we właściwej pozycji i zwiększa efektywność pedałowania. Aby nieco zaoszczędzić na masie, element ten płynnie łączy się z częścią górnego zapięcia, do którego przymocowany jest pasek zębaty, z którym współpracuje wygodna w obsłudze klamra. Oprócz tego but zapinany jest na dwa rzepy o rozsądnie dobranej długości. Wszyty z przodu język jest dobrze wentylowany licznymi, niewielkimi, podłużnymi otworami, które znajdziemy również z boku buta. Sercem DMT Watt jest jednak podeszwa. W całości wykonana z włókna węglowego w połączeniu z poliuretanem zapewnia sztywność spotykaną jedynie w topowych modelach butów szosowych. Do niej przyklejone są części bieżnika, jednak tylko tam, gdzie są niezbędne. Z przodu dodatkowo znajdziemy gniazda dla kołków (kołki i klucz w komplecie). Wewnątrz przede wszystkim warto zajrzeć pod wkładkę. Dbałość, z jaką wykonano środek buta budzi najwyższy podziw i sugeruje wysoki komfort użytkowania: cholewka to jeden element bez szwów, pojedynczy, całkiem płaski znajdziemy tylko w podeszwie. Sama wkładka jest lekka, wyprofilowana i dobrze dopasowuje się do stopy.

 

 

   

 

Treść
Tak jak napisałem we wstępie, są to buty zdecydowanie bezkompromisowe. Po pierwsze są bardzo lekkie: 331g dla rozmiaru 41 to jeden z najlepszych rezultatów dla modeli zapinanych na klamrę (rekordowo lekki jest model Reflex, zbudowany analogicznie do Watt, jednak w miejsce klamry znajdziemy trzeci rzep). Po drugie… najwyższy model w kolekcji DMT to absolutnie najsztywniejszy but MTB, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. Mimo najszczerszych chęci, podeszwę trudno jest ugiąć w rękach, co jest powszechne dla większości konkurencyjnych modeli, także wyposażonych w karbonową podeszwę. Źródło sukcesu tkwi prawdopodobnie w tym, że projektanci DMT postanowili, szosowym tropem, całą zewnętrzną warstwę podeszwy wykonać z włókien węglowych. Wrażenie jazdy w Watt’ach jest niesamowite. Rower praktycznie „sam jedzie”, jedyne, o co trzeba się martwić, by element, który łączy resztę rowerzysty z butem (czyli noga), był należycie wytrenowany. O resztę zatroszczy się właśnie obuwie, które całą siłę włożoną w pedałowanie przekaże na napęd. Żadnych strat, po prostu czysta moc! Wspomniana wcześniej bezszwowa konstrukcja cholewki buta (system SL-SF) nie tylko wpływa na niską masę całości, ale przede wszystkim zwiększa komfort jazdy a będąc dobrze dopasowana także poprawia efektywność.


Bieżnik podeszwy, choć dość minimalistyczny, zapewnia dobrą przyczepność zarówno w błocie jak i na kamieniach. Początkowe obawy związane z wyjątkową sztywnością podeszwy, która mogłaby utrudniać podchodzenie, legły w gruzach po MTB Trophy a pogrzebane zostały o Bike Challenge. Zapewne zawdzięczamy to maratończykom z teamu Full-Dynamix, którzy uczestniczyli w projektowaniu tego elementu.


Zapinanie na klamrę jest skuteczne, wygodne i umożliwia precyzyjną regulację także w czasie jazdy. Trzeba jednak przyznać, że w dużym błocie zdarza się mu zawieść i po wyścigu w faktycznie trudnych warunkach trzeba poświęcić chwilę czasu, by z butów się wyswobodzić. Z drugiej strony dopinanie cały czas działa perfekcyjnie, widać Watt ma za zadanie przede wszystkim pomagać w jeździe a nie w tym, co później ;). Przy tak dopasowanej i jednolitej konstrukcji, zapięcie na rzepy jest w zasadzie tylko formalnością i właściwie tylko zwiększa komfort jazdy.

 

  

 

Kontrowersje
Są to zdecydowanie jedne z najlepszych na rynku butów do xc i maratonów. Niewielka masa, rekordowa sztywność i znakomite wykonanie powodują, że mimo relatywnie wysokiej ceny Watt w tym sezonie znalazły sporo nabywców. Z drugiej strony trzeba przyznać, że bezkompromisowość konstrukcji nie wszystkim do końca pasuje. W przeciwieństwie do topowych modeli konkurencji, Watt w stosunkowo niewielki stopniu układa się do stopy. Potrzebny jest zatem bardzo precyzyjny dobór rozmiaru, który jest tym łatwiejszy, że najwyższy model DMT oferowany jest w rozmiarówce zawierającej także „połówki”. Ci, którzy przyzwyczajeni są do kupowania butów z lekkim zapasem lub odrobinę za ciasnych, licząc na to, że te dopasują się do stopy, w przypadku Watt mogą się przeliczyć. Idealnie komfortowy but będzie faktycznie niewygodny i nawet z upływem czasu nie do końca dostosuje się do stopy. Ja trafiłem z rozmiarem w ciemno i niemal od razu uznałem ten model za swój ulubiony. Entuzjazm z początku sezonu podtrzymany został na jesień. Solidnie odczyszczone buty poddane wnikliwej wiwisekcji zdały egzamin na 5. Lakierowana powierzchnia nie tylko spisała się podczas deszczowych wyścigów zabezpieczając przed przemoknięciem, ale i uchroniła je przed zniszczeniem. Karbonowa powierzchnia podeszwy, choć mocno porysowana (skutki schodzenia kamienistym zboczem podczas Bike Challenge) nie straciła nic ze swojej sztywności, choć po analogicznym okresie użytkowania konkurencyjne modele przypominały wiotkością bardziej babcine bambosze. Klamra trzyma się dobrze, podobnie jak rzepy. Krótko mówiąc, mimo ponad 30 dni startowych i licznych treningów, DMT Watt zupełnie spokojnie nadają się do użytkowania w kolejnym sezonie, co jest szczególnie ważne ze względu na ich cenę. Jeśli więc szukasz zawodniczego buta na najwyższym poziomie, wybór jest teraz zdecydowanie łatwiejszy. Warunek jest tylko jeden: precyzyjne dobranie rozmiaru.

Waga: 703g w rozmiarze 42
Cena: 1079 PLN
Dystrybutor: AMP Bike

 

Foto: Roman Pietruszka, Dawid Kapinos, Maciej Łuczycki, Krzysztof Jakubowski

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj