Pierwszy kwartał roku dla sporej części zawodników traktujących kolarstwo wyczynowo stoi pod znakiem zagranicznych zgrupowań. Niestety najczęściej zgrupowania te łączą się z koniecznością podróży samolotem i o ile lecąc na „zwykłe” wakacje nie jest to powód do stresu (jeśli oczywiście panicznie nie boisz się latać), to w przypadku zgrupowań większość kolarzy przyzna zgodnie – latanie z rowerem do przyjemności nie należy.
Oczywistym jest, że jeśli już ktoś lata na zgrupowania w odległe rejony, jak chociażby Półwysep Iberyjski czy Wyspy Kanaryjskie, nie bierze ze sobą zimówki o wartości 2000 zł, tylko raczej sprzęt z wyższej półki, którego wartość zaczynać będzie się pewnie od około 7-8 tys. zł. A wiecie kto jest ostatnią osobą na świecie, którą obchodzi wartość Waszego roweru? Zapewne to chłopak, który będzie go ładował na pokład Waszego samolotu. Wśród miliardów znaleźliście właśnie tę osobę – cudowny zbieg okoliczności, prawda? ;-)
Na wstępie więc zastanówmy się, jakie obawy ma kolarz wybierający się na zgrupkę? Po pierwsze to przetransportować swój rower bez ani jednego zadrapania, po drugie miło byłoby móc spakować go i rozpakować w komfortowy sposób (pakowanie roweru… chyba nikt nie przepada), po trzecie sam transport, czyli jazda z rowerem na lotnisko, odprawa, jazda do hotelu – jest sporo zamieszania, ale na pewno kiedy już wypakujecie rower w blasku hiszpańskiego Słońca stwierdzicie, że warto – zawsze tak jest!
W tym sezonie zimowych zgrupowań do naszej redakcji trafiła walizka Thule RoundTrip Transition – jak to określa szwedzki producent, walizka klasy premium, z czym ciężko się niezgodzić – tak zaawansowanego konstrukcyjnie case’a w rękach chyba jeszcze nie mieliśmy.
Rzut okiem
Pierwsze wrażenie w kontakcie w RoundTripem to rozmiary walizki – jest naprawdę duża, a przy tym siłą rzeczy też sporo waży (16 kg). Od razu dostrzegamy też to, za co w produktach Thule płacimy większą cenę – bezkompromisowa jakość wykonania, która przy specyfice produktów szwedzkiej firmy łączy się nierozerwalnie z bezpieczeństwem.
Thule RoundTrip Transition wykonano z bardzo wytrzymałego materiału ABS (twarda i wytrzymała mieszanka plastiku). Na wierzchu walizka otrzymała ciekawą strukturę z wypustkami – zapewne ma to pomóc w przesuwaniu walizki po taśmach na lotnisku, ale i przy okazji wygląda zawodowo. Testowana przez nas walizka Thule składa się z dwóch części – głównej dolnej oraz z górnej pokrywy, która z tyłu zaczepiana jest na kilku bolcach, a z przodu zostaje przytwierdzona dwoma klamrami z paskami zębatymi, które dodaktowo opasamy paskiem z rzepem. W tym miejscu znalazły się też oczka na kłódkę oraz na informację o właścicielu sprzętu. Oczywistością w przypadku walizek rowerowych (szczególnie o tak sporych gabarytach) są kółka (w tym przypadku dwa) i szereg uchwytów, o których Szwedzi nie zapomnieli.
Najwięcej jednak dzieje się w środku walizki, gdzie po pierwsze znajduje się szyna, do której montujemy frameset naszego roweru, jednocześnie unieruchamiając go. Szyna ta ma też drugą funkcję – wraz ze znajdującymi się w środku nóżkami (są przytwierdzone i zabezpieczone paskami na rzepy) oraz elementem, łączącym szynę wraz z nóżkami, otrzymujemy prosty, ale stabilny stojak rowerowy! W walizce czekają na nas jeszcze dwa pokrowce na koła wyściełane gąbką. Brzmi super, a jak spisuje się w praktyce?
Krok pierwszy: Pakowanie
Thule RoundTrip Transition z racji na swoje wymiary oraz przemyślaną konstrukcję upraszcza proces pakowania roweru. Znaczącym ułatwieniem jest stojak rowerowy, który idealnie nadaje się do odkręcenia kierownicy i mostka, czy wyjęcia sztycy – czynności, które pakując rower do RoundTripa wykonać musimy. W przeciwieństwie do mniejszych walizek nie trzeba natomiast odkręcać pedałów czy tylnej przerzutki.
Mocowanie roweru do szyny jest bajecznie proste – przedni widelec przytwierdzamy za pomocą zacisku (w komplecie dostajemy adaptery na tradycyjną oś oraz sztwyne ośki), natomiast z tyłu rower opiera się na tarczy mechanizmu korbowego, która spoczywa w gumowej podkładce. Zarówno przednie, jak i tylne mocowanie możemy regulować pod względem położenia, by dopasować je do wymiarów naszego roweru. Dodatkowo z tyłu rower unierochomiony zostaje dość długim paskiem zębatym – w ten sposób rower stabilnie i pewnie zostaje przytwierdzony do szyny, którą do walizki mocujemy za pomocą mechanizmu ze specjalnym klikiem, zatrzaskującym ją wewnątrz. Pomimo tego, że walizka sama w sobie jest bardzo bezpieczna, to warto dla pewności otulić newragliczne miejsca specjalną pianką – na pewno warto rozważyć to w przypadku widelca, do którego wszechstronnymi trytytkami mocujemy odkręconą kierownicę.
Koła pakujemy do załączonych w zestawie pokrowców wyściełanych gąbką, a następnie wkładamy do walizki – chociaż pokrowce są na tyle miękkie, że nie obiją naszej ramy, to jednak warto byłoby pomyśleć o jakimś dodatkowy pasku na rzep w środku, który przymocowałby koła do ścianek walizki (jeśli nie będziemy czuć się zbyt pewnie, pozostaje nam przyklejenie ich do ściany taśmą).
Tak zapakowany rower pozostawia wewnątrz jeszcze sporo miejsca na dorzucenie tam części naszego rowerowego bagażu.
Krok drugi: Transport
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo sprzętu w podróży, Thule RoundTrip Transition to model bezkompromisowy - konstrukcja i materiały modelu Transition to duet, który gwarantuje, że nasz rower dojedzie do celu w takim stanie, w jakim go spakowaliśmy. Co do samego transportu walizki tutaj ze względu na większe rozmiary mogą pojawić się pewne niedogodności – w dolnych partiach walizki jest dość szeroko, przez co jej przewóz samochodem typu sedan może być niemożliwy – ten element warto sprawdzić nieco wcześniej, niż tuż przed wyjazdem na lotnisko. W samochodach typu kombi (które zapewne ma większość wyczynowców) oraz nieco większych hatchbagach problemu nie będzie.
Warto też zapoznać się z wymiarami i wytycznymi co do bagażu sportowego linii lotniczych, którymi będziemy podróżować – w większości przypadków nie będzie problemu z wagą i rozmiarem, jednak przezorny zawsze ubezpieczony – po co narażać się na niepotrzebny stres czy opłaty. Jeśli już uporamy się z transportem i odprawą walizki, możemy spokojnie zasiąść w fotelu samolotu i czekać na pierwszy trening w ciepłym klimacie.
Podsumowanie
Thule w RoundTripie postawiło przedewszystkim na maksymalne zapewnienie bezpieczeństwa naszemu rowerowi i to Szwedom udało się w 100 %. Osiągnięcie tego celu okupione zostało trochę większą wagą walizki oraz jej sporymi wymiarami, które w duecie mogą być czasem nieco kłopotliwe, szczególnie, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że obsługiwać będzie ją zapewne wycieniowany kolarz po zgrupowaniu. To do czego przyzwyczaiło nas Thule w innych ich produktach to najwyższa jakość, która kolejny raz potwierdzona została w testowanej przez nas walizce. Kupując produkt klasy premium, musimy przygotować się jednak na niemały wydatek – w przypadku Thule to 2699 zł. Jeśli mamy w sobie nieco przedsiębiorcy, potraktujemy to jako inwestycję – po pierwsze w bezpieczeństwo naszego roweru, a po drugie… przecież każdy z naszych znajomych kolarzy bardzo chętnie ją od nas pożyczy, dzięki czemu inwestycja może się szybko zwrócić nie tylko w walucie! ;-)
Thule RoundTrip Transition 100502
- Cena: 2699.00 PLN
- Połączenie konstrukcji ABS i aluminiowej szyny z mocowaniem zatrzaskowym zapewnia maksymalną ochronę roweru podczas transportu.
- Zintegrowany stojak rowerowy ułatwia mocowanie i montaż roweru.
- Nylonowe torby na koła zapobiegają kontaktowi kół z ramą.
- Kółka ułatwiają transport.
- Łatwe pakowanie i montaż usprawniają podróż.
- W komplecie znajdują się adaptery Thru Axle do osi 15 i 20 mm.
- Nadaje się do większości rowerów szosowych, górskich i przełajowych, o rozstawie osi do 46 cali (116,8 cm).
Dystrybutor: www.thule.com
Fot. Szymon Wołdziński