Co nowego pokaże nam Kona po bardzo dobrym sezonie, w którym na rynku pojawiło się zawieszenie Magic Link, z dwoma wbudowanymi amortyzatorami i rowery CoilAir w nie wyposażone?
Może to być pewna niespodzianka, ale okazuje się, że firma pozostawiła sobie spory zapas ukrytych atutów. Coś więcej, niż tylko nowe malowanie.
Kona z ColiAirem w ubiegłym sezonie zszokowała świat nowym zawieszeniem, ale rowery już w tym sezonie doczekały się małych modyfikacji. Przypomnijmy, że MagicLink pozwala na automatyczną modyfikację geometrii i skoku - pod górę rower się usztywnia i „ustramia”. Po przejściu do zjazdy wraca zjazdowa geometria, a skok wzrasta ze 150 do 188 cm. Rowery CoilAir w kolejnym sezonie otrzymają główkę sterową o powiększonej średnicy w części dolnej i grubszą rurę dolną oraz wzmocnione elementy zawieszenia.
Dawg został zaprezentowany w sezonie 2002 i w zasadzie był prekursorem dla wielu rowerów all mountain, wraz z umieszczeniem go w kategorii nazwanej epic backcountry riding. W sezonie 2009 dostał dodatkowy cal skoku, przez co z 130 cm wzrósł on do 150 mm, ale nie oznacza to, że będzie to sprzęt enduro, bo użyto lżejszych rur ze scandium, w dodatku chętniej hydroformowanych.
W momencie gdy Dawg urósł, okazało się, że w kolekcji zrobiło się miejsce na rower o mniejszym skoku w okolicach 120 mm. Nic więc dziwnego, że światło dzienne ujrzał One20, rower przeznaczony głownie chyba dla maratończyków. Tu także znajdziemy scandium, ale i magnez w elementach zawieszenia, co powinno utrzymać masę w ryzach. One20 jak zwykle dostępny będzie w 3 smakach - Supreme, Primo i Deluxe.
Również Kona nie mogła się oprzeć obecnej modzie na koła 29-calowe, zaprezentowała wiec odpowiedniego sztywniaka Kahuna. King Kahuna to najwyższy z serii rower, znów na scandium, ale też na Foxie 32, kołach FSA i oponach Maxxisa. Jeśli komuś przyjdzie chęć na 29 cali bez biegów, Kona również nie odeśle go z kwitkiem. Unit ma stalową ramę i jeden bieg, a Big Unit ramę ze... scandium i wyższą specyfikację.
Hei Hei to już tradycyjnie najszybszy - przynajmniej pod górę - full Kony, o najmniejszym skoku, bo wynoszącym tylko niespełna 7 cm, a kontrolowanym przez platformowy tłumik Foxa RP23. Ten model otrzymał tylko drobny lifting w postaci tylnego trójkąta i magnezowych elementów zawieszenia.
Dla odmiany Stab, opromieniony wieloma tytułami w zjeździe, musiał się zadowolić jeszcze mniejszymi zmianami, bo dotyczącymi tylko mocnej opadającej rury górnej (to w trosce o potomstwo raiderów) i szerszej mufy suportowej, która ma aż 83 mm (tu zadbano o lepszą linię łańcucha).
I w końcu Stinky, najbardziej chyba rozpoznawalny model marki, stanowiący od niemal dziesięciolecia „wzorzec metra” dla wielu fanów ostrzejszej jazdy. Tu zmiany są niewielkie, ale istotne. Poprawiono zwrotność poprzez skrócenie tyłu, jak też zmieniono stosunek przełożeń w zawieszeniu, by podnieść jego czułość. Głowki otrzymały zaś średnicę 1.5. Nowość w kolekcji to Stinky Six, rower kompatybilny z 3-tarczowymi korbami, dla tych, którzy mimo wszystko chcą się uniezależnić od wyciągów (o ile podjeżdżanie na Marzocchi 55 może być przyjemnością).
A panie? Kona już od pewnego czasu o nich nie zapomina, ale w przyszłym roku dostaną nowy topowy model Minxy, bazujący na Stinky Six. Minxy to w istocie krótsza wersja tego roweru, lżejsza i inaczej malowana. Bazą dla Lisy 120 był zaś oczywiście One20. Lisa 120 oparta jest na aluminiowej ramie, a wersja Deluxe ma ramę ze scandium. Rowerów nie sposób pomylić z innymi dzięki malowaniu.
Info: konaworld.com