Scott 2009

Drukuj

Zapewne Scott i jego ludzie jak najszybciej chcieliby zapomnieć o wpadce dopingowej Ricardo Ricco i tegorocznym Tour de France, zakończonym wycofaniem z imprezy sponsorowanego przez firmę teamu.

Na szczęście na przyszły sezon przygotowano taką serię modeli, że równie dobrze z reklamy za pomocą kolarskiej grupy zawodowej możnaby było zrezygnować. Sprzęt, nie tylko najnowszy Genius, swobodnie obroni się sam.

 

Genius bronią na Stany

Kłótnia o prawa patentowe związane z zawiasem Horsta i zawieszeniem czterozawiasowym pomiędzy Specem i Scottem, jak dotąd skutecznie powstrzymywała drugą z firm przed zawojowaniem amerykańskiego rynku. Niestety, tym razem Spec ma pecha. Genius powinien zmienić układ sił, tym bardziej, że stanie do boju obok Addicta, nowej czasowej Plasmy TT i Ransoma. Genius w najnowszej wersji wypełnia lukę, bo to rower należący dziś do najbardziej popularnej kategorii all mountain, uniwersalnej na tyle, że zdatnej prawie do wszystkiego, od ścigania do turystyki, ale i do zabawy. Szokujący jest fakt, że ten rower o ramie ważącej 2250 gramów ma aż 150 mm ugięcia, kompletny, w najwyższej wersji waży tylko 10,6 kilograma, i to w rozmiarze M, razem z pedałami. A że Genius Limited przy okazji kosztuje równowarość ok. 23 000 zł (11 500 USD), to już zupełnie inna sprawa. Tylko jak możliwe było skonstruowanie podobnego roweru?

 

 

Czary-mary


Podstawa to opatentowana przez Scotta technologia produkcji kompozytu IMP (Integrated Molding Process), w której wszystkie rury głównego trójkąta, włącznie z główką sterową, zostają połączone w monolityczną jedność. Technologia o tyle wyjątkowa, że pozwala zachować idealny układ włókien, bez zbędnych warstw materiału, z precyzją dostępną dla innych firm tylko w przypadku pojedynczych, prostych rur. W dodatku w dwóch najwyższych wersjach Geniusa (Limited i 10) użyto włókien karbonowych HMX, o najwyższej jakości i wytrzymałości. W modelach 20 i 30 włókna to już wersja HMF włókien, około20 % cięższa. Inne zabiegi obniżające masy to np. karbonowe haki, czy też zawias na rurze podsiodłowej, podzielony na dwie części. „Połówki” przyklejone są z dwóch stron rury, co pozwala bezproblemowo obniżać sztycę podsiodłową. Od strony zawieszenia nowy Genius bardzo przypomina poprzednika, ale w istocie przestał być czterozawiasowcem - „sporny” ze Specem zawias przesunięto powyżej haków tylnego koła. Podobnie jak poprzednik Genius używa rozciąganego tłumika, ale Equalizer 2 powstał we współpracy z DT Swiss. Podobnie jak przedtem (i jak w Sparku i Ransomie), tłumik pozwala na wybór wielkości skoku i jest regulowany manetką TracLoc. Manetka pozwala wybrać pełen skok, 95 mm ugięcia lub blokadę. Sam tłumik wyposażony jest w trzy komory powietrzne - pozytywną i dwie negatywne. Zmiana skoku ma też wpływ na ugięcie wstępne (SAG), jak też geometrię roweru, wszystko po to, by ułatwić podjeżdżanie.

Najwyższy model Geniusa wyposażony jest wybitnie doinwestowany zestaw osprzętu, obok amortyzatora DT Swiss EXC150 z osią 15 mm np. koła DT XRC1250 z karbonowymi obręczami, zabawki Ritcheya WCS czy też napęd X.0. Najtańsza wersja Geniusa, oznaczona jako 50 - oczywiście aluminiowa, ma kosztować na szczęście o wiele mniej, bo ok. 6000 zł (przynajmniej tak wynikałoby z przelicznika z USD).

 

 

Reszta zabawek


Odświeżony Genius to nie jedyny model, jaki pojawi się w przyszłym roku. Chyba najbardziej interesujący do fanów fulli i jednocześnie Scotta będzie aluminiowy Spark, oczywiście cięższy od swojego karbonowego odpowiednika, ale też zdecydowanie bardziej dostępny cenowo. Rower ten ma spore szanse podbić serca polskich maratończyków (a zrobiłby to na pewno, gdyby kosztował tyle, co w USA, czyli... mniej niż 2000 USD).
Dla fanów karbonu i lekkości na pewno smakowitym daniem będzie Scale Limited, wykonany w technologii NET (Naked External Tubeset), oznaczającej to, że karbon pozbawiono ozdobnej warstwy zewnętrznej. A że rower już przedtem był lekki, można się spodziewać kolejnego rekordu, tym bardziej, że włożono do niego karbonowe obręcze, widelec, korbę itd. Poprzednia wersja ważyła 8,55 kg.

Dla odchodzącego na sportową emeryturę Thomasa Frischknechta przygotowano dla odmiany nową crossówkę, czyli Addicta CX, superlekki rower przełajowy. Jak łatwo się domyślić technologia pochodzi z szosy, a rama, jak przystało na tę dyscyplinę, jest nieprzyzwoicie lekka - waży w okolicach 1 kilograma. Niestety w rowerze znajdziemy sztycę zintegrowaną, detal, który osobiście trudno mi zaakceptować. Inną pochodną Addicta jest Plasma TT, wyczynowy i superlekki rower czasowy, o kilku wybitnie nietypowych rozwiązaniach konstrukcyjnych, takich jak „zjeżdżające” widełki tylne (ma to poprawić aerodynamikę).

Dla odmiany dla fanów dirtu i trików przygotowano nowego Voltage, który powstał we współpracy z dwoma zawodnikami Scotta, Timo Pritzlem i Lancem McDermontem. Ci panowie zażyczyli sobie możliwie najkrótszego roweru, w efekcie nowa rama został zminiaturyzowana tak, jak to było tylko możliwe i rura górna przechodzi płynnie w tylny trójkąt. Całość ekstremalnie wzmocniono na każdym z końców i wyposażono w oś sztywną o średnicy 12 mm (i wymienne haki). Nawet jeśli lądowanie będzie nieudane, to sprzęt powinien wytrzymać.

Info: scottusa.com
Dystrybutor: Scott Polska