Pierwsza Krew Fixie.

Drukuj

Fixie INC to niemiecka marka, która wyspecjalizowała się w produkcji rowerów jednobiegowych, z pewnym zdziwieniem przeczytałem więc informację o tym, że w jej kolekcji pojawi się rower z przerzutkami, na którym da się wjechać w teren.

 Jednak jak się szybko okazało, pierwsze wrażenie bywa mylące i firma niekoniecznie pożegnała się ze swoimi przekonaniami, bowiem First Blood, bo tak się nazywa ten model, jest wybitnie nietypowym wielobiegowcem. Nie dość, że jest to przełajówka, to w dodatku taka, która da się błyskawicznie przerobić w singlespeeda, a jakby tego było mało, to... na tarczówkach.

First Blood tylko na pierwszy rzut oka jest zwyczajny. Jego tajemnica, którą jednak łatwo rozszyfrować, to wymienne haki, i to po obydwu stronach tylnego trójkąta. Wraz z ramą otrzymujemy dwa zestawy haków - jeden, poziomy, pozwala na montaż przerzutki, drugi, z pionowymi otworami na koło, jednobiegowego koła. O tym, że w firmie pracują fachowcy, niech świadcze fakt, że w poziomych hakach otwory do zamocowania zacisku tarczy również są podłużne, a tylko wówczas podobne zestawienie ma szansę funkcjonować, bowiem pozwala na regulację ustawienia klocków hamulcowych względem tarczy.

 

 


First Blood, jak przystało na rower o bardzo tradycyjnych korzeniach, wykonany jest ze stali. Jest to stop chromo-molibdenowy, cieniowany, o oznaczeniu 4130 i nazwie AirCrafSteel. Firma zapewnia, że masa ramy wynosi ok. 1750 gramów. Inne ciekawe - poza wspomnianymi hakami - rozwiązania, to m.in. wewnętrzne prowadzenie pancerzy w górnej rurze ramy, ułatwiające przenoszenie roweru, spłaszczona rurad olna, czy też wysoko umieszczony (i wyciągan na bok) bidon. Wszystko po to, by rower można było wygodnie nosić, jak to w przełajach. Firma zadbała też o wielosezonowość sprzętu - stal zabezpieczono antykorozyjnie, zanim pomalowano ją w stylu retro, przewidziano też montaż opon aż do szerokości 38 mm. Firma jest też dość oryginalna pod względem wyposażenia, bowiem proponuje jedną z grup szosowych SRAMa. Rama dostępna w rozmiarach od XS do XL kosztuje w przeliczeniu na złotówki ponad 4000 zł, cały rower nie mniej niż 8800 zł.

 

 

 

 


Oddzielnego zainteresowania warta jest sama strona firmy, gdzie znaleźć można kilka naprawdę pięknych rzeczy. Prosta kierownica w chromowanym stylu retro, z końcówkami idealnymi do rysowania po samochodowym lakierze i pasujący do niej wizualnie mostek, to tylko przykład. Polecam wzystkim rzucenie okiem na zakładkę gallery, gdzie kryje się Gold Rush. Warto!

Info: cycles-for-heroes.com

 

 

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj