Całkiem niedawno, zanim jazda rowerem z innymi kolarzami, odbywająca się w wirtualnej rzeczywistości po trasie wyświetlającej się na monitorze stała się czymś normalnym, trenażer był symbolem nudy. Nie dość, że nie było wówczas mowy o jeździe w różnych aplikacjach przy wykorzystaniu wirtualnych tras, to dodatkowo ,,myśl trenerska” zakładała, że zimą wręcz nie wolno ćwiczyć intensywnie. Liczyła się tylko baza… czyli godziny spędzone na jeździe w spokojnym tempie. Zimowe kręcenie pod dachem dla większości oznaczało więc nudne pedałowanie w miejscu z niską intensywnością, a osławioną metodą na ,,wysiedzenie” godzin w siodle było oglądanie filmów. Brzmi jak horror, amatorzy trenujący dla przyjemności katowali się czymś, co w ogóle nie jest przyjemne. Dramat, przez który przechodził każdy kolarz. Na szczęście zmieniły się czasy, przyszła nowa technologia i odmienne spojrzenie na trening. Dziś - można to śmiało powiedzieć - trenażer nie musi być nudny, co więcej, jazda stacjonarna może być nawet interesująca. W tym artykule pokażemy Wam sposoby urozmaicenia zimowego treningu na trenażerach.
Jazda w wirtualnej rzeczywistości
Jeżeli Twój trening nie jest ściśle zaplanowany, a na trenażer chcesz wejść po prostu dla podtrzymania formy i ogólnego budowania kondycji zimą idealnym narzędziem do miłego spędzenia czasu na trenażerze są aplikacje do jazdy w wirtualnej rzeczywistości. Na rynku jest kilka propozycji, które różnią się między sobą, ale co do zasady chodzi o to, że poruszamy się po trasie, którą widzimy i nasz wysiłek uzależniony jest od zmieniającego się nachylenia w terenie. Jednym słowem, jest to dobre odwzorowanie prawdziwej jazdy. Najbardziej osławioną i lubianą przez kolarzy aplikacją jest Zwift, w którym największą popularnością cieszą się po prostu wirtualne wyścigi. Rywalizacja pochłania i napędza użytkowników, a czas mija bardzo szybko. Do jazdy w wirtualnym środowisku potrzebny jest interaktywny trenażer - najlepiej model typu direct drive, na którym odwzorowanie pedałowania oraz sterowanie obciążeniem będą najlepsze, ale nawet zwykły trenażer z rolką oporową dociskającą oponę (pod warunkiem, że jest bądź daje się przerobić na interaktywny) wystarcza do wjechania rowerem na wirtualne trasy. Poza samą rywalizacją on-line, popularne aplikacje mają też w swoich menu plany treningowe, które oferują ciekawe kompozycje interwałów i ćwiczeń. Te gotowe zestawy gwarantują dobre jakościowo treningi i śmiało można ich spróbować. Zasada jazdy w wirtualnym świecie jest niestety smutna z kosztowego punktu widzenia, bowiem im więcej wydamy na trenażer, tym bardziej rzeczywiste będą nasze odczucia z jazdy. Nie dajmy się jednak naciągać na zbyt wiele - wydatek dostosujmy do tego, jak często jeździmy pod dachem. Inwestować w najdroższe modele warto wtedy, gdy jeździmy na nich prawie codziennie, jeżeli traktujemy trenażer jako alternatywę na wypadek złej pogody, wybierzmy tańsze oferty. Aplikacje godne polecenia to: Zwift, Rouvy, Sufferfest, TrainerRoad, FullGazApp, Bkool, Tacx Training, myETraining Elite.
Zobacz również:
Krótko, ale mocno
Dobrze skomponowany trening to najlepszy sposób na szybki wzrost formy, a jednocześnie gwarancja, że czas minie nam bardzo szybko. Odpowiednia kompozycja interwałów, często podzielonych jeszcze mikro sprintami oraz zmianami rytmu pedałowania sprawia, że nawet się nie obejrzymy, a godzina wymagającego treningu będzie już za nami. Zarówno w aplikacjach wymienionych powyżej, jak i literaturze przedmiotu znajdziemy mnóstwo propozycji na domowe treningi trwające między 45 a 90 minut, które będą tak zbudowane, że zdołają zastąpić nawet 4 godzinne wytrzymałościowe kręcenie bazy na szosie. Współczesny trening na trenażerze odbywa się według zasady: nie ilość, a jakość. Będziecie zmęczeni, ale usatysfakcjonowani, a zadania do wykonania są tak absorbujące koncentrację, że jedyne czego wam trzeba to napój i ręcznik. O nudzie nie będzie mowy.
Muzyka
Do intensywnej jazdy potrzebne jest wejście w rytm i nakręcanie się adrenaliną. Czasem też dodatkowa motywacja. Na dworze zazwyczaj dostarcza nam to prędkość i konieczność panowania nad rowerem. Podczas jazdy w domu dobrym sposobem na lekkie nabuzowanie się i ciągłą chęć do mocnego pedałowania jest słuchanie muzyki. Zobaczcie, jaki trening Was czeka i dostosujcie playlistę do intensywności i rytmu, którego się spodziewacie.
Jazda w grupie
To bardziej klasyczna metoda, ale nadal możliwa do zrealizowania. Jeśli w rodzinie jeździ kilka osób, albo mieszkacie z rowerowymi znajomymi po sąsiedzku to pewnie jeździcie razem na dworze. Czemu więc nie wsiąść na trenażer w grupie. Wspólna jazda zawsze motywuje do cięższej pracy, pozwala pogadać w przerwach między interwałami oraz podczas rozgrzewki, poza tym ,,w grupie zawsze raźniej”, nawet jeśli się milczy.
Filmy
Cóż, to uniwersalny artykuł, więc nie można zapomnieć o podstawowym zajęciu kolarzy trenujących na trenażerach przed laty. Oglądanie filmu oczywiście może być przyjemne i umili nam czas spędzony na kręceniu pod dachem, ale z drugiej strony jest czynnością bardzo rozpraszającą. Polecamy tylko do spokojnych treningów oraz sugerujemy mało ambitne kino, które nie wymaga koncentracji na fabule. Wasze podstawowe zdanie to skupienie na prawidłowym wykonaniu treningu.
Powyżej przedstawiliśmy kilka pomysłów na urozmaicenie jazdy na trenażerze, ale zdajemy sobie sprawę, że jest ich znacznie więcej. Jeśli macie ochotę, podzielcie się swoimi sposobami w komentarzach!