Jaki przez lata był główny problem z damskimi rowerami? Przede wszystkim mylne założenie, które zresztą dalej pokutuje w ofercie wielu firm, że rower damski, niezależnie od tego czy jest rowerem szosowym czy górskim, tak naprawdę ma być po prostu rowerem dla amatora. Czyli – zakładamy z góry, że dobry rower musi być projektowany wyłącznie pod męską fizjonomię. Nawet dla najbardziej opornego szowinisty takie podejście musiało się wydać podejrzane – w końcu nie trzeba być geniuszem inżynierii, aby zwrócić uwagę, iż większość topowych zawodniczych konstrukcji można poddać pewnym modyfikacjom i uzyskać efekty dużo bardziej przyjazne dla Pań – które też pozwolą zawodniczkom osiągać lepsze rezultaty, niż na adaptowanych prostymi metodami rowerach męskich. Praktycznie wszyscy producenci, jakich wzięliśmy pod lupę zrezygnowali z najprostszych i najbardziej krzywdzących dla płci pięknej konstrukcji – prostych ram z bardzo nisko prowadzoną górną rurą przedniego trójkąta, które to rozwiązanie w brutalny sposób rozprawia się z jakimikolwiek marzeniami o sztywności skrętnej czy efektywności przenoszenia mocy. Takie rowery to średniowiecze – powinny pozostać jedynie domeną świata rowerów stricte rekreacyjnych, miejskich, turystycznych, jednak nie o nich dzisiaj mowa. Skupiamy się na konstrukcjach, które mają umożliwić Paniom pokazanie, że płeć rzekomo słabsza, w terenie i na szosie niejednego wycinaka wpędzi w kompleksy, jeśli ma NA CZYM.
Rzut oka na największych
Praktycznie wszyscy liderzy światowego rynku posiadają w swojej ofercie zaawansowane rowery dla Pań, które to wpisują się w ogólne trendy w kolarstwie. Modna obecnie jest szosa i modne jest szeroko rozumiane All Mountain, w które to wliczamy enduro, trail, itp. itd. etc. W związku z tym, żeby któryś producent zyskał nasze pełne uznanie, musi swoją ofertą zaspokajać ambicje rowerzystek w tych kierunkach.
Zdecydowanie najbardziej widocznymi działaniami w kierunku wyspecjalizowanego kobiecego kolarstwa są firmy, które wprowadzają osobną markę rowerów skierowaną wyłącznie dla Pań. Zrobił tak min. Giant, powołując swoją markę Liv (i przy okazji mocno zaangażował się w kobiece kolarstwo) oraz co ciekawe... Santa Cruz, czyli producent niesamowicie elitarnego sprzętu do dyscyplin około grawitacyjnych, który ze swoją marką Juliana jest niczym Bentley w świecie damskiego kolarstwa górskiego. Podobnym tropem podąża również
SCOTT, który co prawda nie ma aż tak autonomicznej oferty dla kobiet jak wyżej wspomniani, w swoich modelach spod znaku Contessa daje praktycznie pełną odpowiedź na potrzeby Pań jeżdżących w terenie. Mamy więc zarówno rowery do MTB bardziej rekreacyjnego, mamy też fulle takie jak Contessa Spark i Contessa Genius – analogia do modeli męskich jest jak najbardziej oczywista, bo to po prostu przeprojektowane popularne modele do kolarstwa męskiego.
O Paniach nie zapomina również Trek i Specialized. Trek oferuje kilka modeli MTB oraz dwa typy rowerów szosowych – nieco bardziej endurance, czyli Silque (topowa wersja za ponad 20 tys zł!), oraz bardziej tradycyjna w geometrii Lexa, która też jest modelem zdecydowanie tańszym – topowy model kosztuje ponad 5 tys. zł i oferuje jedynie aluminiową ramę. W damskim MTB Treka też się dzieje – topowy full Lush skonfigurowany za ponad 20 tys. zł oferuje min. karbonową ramę i zawieszenie FOX. Specialized na pewno nie dyskryminuje Pań jeśli chodzi o jakość oferowanych z myślą o nich rowerach – jeśli chodzi o szosę, topowa wyścigowa Amira nosi z dumą oznaczenie S-Works zarezerwowane dla najbardziej zaawansowanych konstrukcji tego producenta. Uzupełnieniem są modele Endurance – zdecydowanie bardziej profesjonalne Ruby, gdzie znajdziemy modele wyposażone min. w napędy z di2 oraz mocno nastawione na turystykę szosową (lub okolice czegoś co Amerykanie lubią nazywać gravel) Dolce, gdzie nie znajdziemy karbonowych ram, za to dostępne modele odwdzięczą się nam przystępna ceną – topowy Dolce Comp na pełnej grupie Shimano 105 to koszt niespełna 7 tys złotych. Specialized nie zapomina też o rowerach miejskich i użytkowych oraz rzecz jasna o rasowych góralach, które mają pozwalać na rywalizację do poziomu Pucharu Świata XC włącznie – tutaj ponownie pojawia się oznaczenie S-Works w topowych modelach Era i Fate, w których znajdziemy nawet takie smaczki jak widelce RS 1, czy napędy SRAM XX1. Cena też powala – topowa, w pełni zawieszona S-Works Era to koszt ponad 40 tys zł! Są też modele dla preferujących inny styl jazdy – trailowe Rumor, Rhyme czy hardtaile Ruze na kołach 27.5 +. Jest nawet fatbike dla Pań, o jakże romantycznej nazwie...Hellga.
Rowery z Marsa a rowery z Wenus
Co wyróżnia zaawansowane rowery górskie przeznaczone dla Pań od tych jakie znamy z męskiego świata? Oczywiście nie chodzi tylko o kolory, a przede wszystkim o uwzględnienie najważniejszych różnic w potencjale obydwóch grup rowerzystów – rowery muszą mieć nieco inne proporcje, aby były bardziej zwrotne, mogą też być lżejsze przez fakt, iż nie wymagają aż tak masywnych wzmocnień węzłowych elementów kluczowych dla przenoszenia mocy, bo ta generowana przez zawodniczki jest obiektywnie niższa. Za to rowery muszą pozwalać Paniom lepiej wykorzystać ich zwinność, technikę i dynamikę – daje to bardzo duże pole do popisu projektantom. Dodatkowo zupełnie inaczej fabrycznie „tuninguje” się ustawienia zawieszenia – niektórzy mówią o tym wprost (jak np. Trek i jego WSD - oznaczenie, które tyczy się wszystkich produktów dla kobiet w ofercie Treka), inni nieco ukrywają ten fakt, ale tajemnicą poliszynela jest montowanie bardziej miękkich sprężyn w tańszych modelach amortyzatorów, lub takie projektowanie krzywek zawieszenia, aby wymóc jego dużo większą czułość na początku skoku – chodzi o uwzględnienie średniej niższej wagi rowerzystki. Klasyczny męski rower full suspension nawet na bardzo niskim ustawieniu ciśnienia zamiast zachować sprężystość i walory takie jak przy wadze mężczyzny, wykazywałby tendencję do „zapadania” się, a chodzi przecież o to, aby zapewnić Paniom maksimum możliwości współczesnych rowerów. Kropka nad i to zwykle „łamane” górne rury ramy które obniżają przekrok, nie powodujący przy tym jakiegokolwiek uszczerbku na sztywności czy zwrotności rowerów.
Oczywiście rowery to nie wszystko – mamy na rynku dostępne całe multum akcesoriów, odzieży i komponentów dedykowanych specjalnie Paniom. Tutaj zdecydowanie nikt nie dyskryminuje płci pięknej – oczywiście najlepsi oprócz bardziej kobiecej stylistyki produktów, uwzględniają też różnice w fizjonomii przy projektowaniu kroju odzieży czy np. wkładek do spodenek. O różnicach pamięta się rzecz jasna także w przypadku kasków – kolorystyka jak i rozmiarówka to sprawy oczywiste.
A co w naszym zakątku?
Jak w takim razie na tle światowej konkurencji wyglądają marki popularne na polskim rynku, czyli przede wszystkim rodzimy Kross, Romet oraz słowacki Kellys? Tutaj daje się zauważyć bardziej zachowawcze podejście, co pewnie jest spowodowane względami ekonomicznymi – Kross, Romet i Kellys mają osobne linie rowerów górskich dla Pań, oznaczone kolejno: Lea, Jolene i KLC (od Kellys Lady Concept). Nie są to jednak konstrukcje stworzone z myślą o kolarstwie wyczynowym, a jedynym kontaktem ze światowymi potentatami są ramy z giętą górną rurą. Modele full suspension, wyższe modele szosowe – możemy zapomnieć. Oferta odzieży wygląda zdecydowanie lepiej – zarówno Kellys, jak i Kross mają sporo ciuchów, akcesoriów (przede wszystkim kaski) skierowanych dla Pań.
Reasumując
Producenci rowerów na początku roku 2016 już doskonale zdają sobie sprawę, iż nie można pozwolić sobie na zignorowanie tak istotnej grupy fanów dwóch kółek jakimi są rowerzystki. Części firm jeszcze gdzieś ucieka fakt, że warto powalczyć o Panie, które do rowerowego sportu podchodzą bardziej ambitnie i mają ochotę rywalizować w kolejnych dyscyplinach – jednak patrząc po trendach takich jak Liv Giant, jest tylko kwestią czasu, kiedy droższe modele damskie staną się nieodzownym elementem każdej kolekcji rowerów.