Włoszczowska: Tak dobrze nigdy nie było

Wywiad z Mają Włoszczowską

Drukuj

Maja Włoszczowska znakomicie rozpoczęła sezon olimpijski. Zawodniczka CCC Polkowice uważa, że to dopiero początek i liczy na jeszcze więcej w Londynie. W jaki sposób ocenia swoją aktualną dyspozycję i samopoczucie?

bikeWorld.pl: Za Tobą świetne rozpoczęcie sezonu olimpijskiego - wygrałaś Puchar Świata XC w Pietermaritzburg, a w drugiej edycji w Houffalize zajęłaś trzecie miejsce. Jak oceniasz swoją postawę na tych najważniejszych startach?
Maja Włoszczowska: Przyznam, że pierwsze tegoroczne występy zdecydowanie przerosły moje oczekiwania. Do tej pory w swojej karierze na podium stawałam tylko w sierpniu i wrześniu, najlepszy początek sezonu to ubiegły rok, gdy regularnie byłam w pierwszej dziesiątce (8, 6 i 6 miejsce na trzech pierwszych edycjach PŚ). W Pietermaritzburgu czułam się bardzo dobrze, ale zakładałam, że super będzie miejsce w pierwszej piątce. Zwycięstwo nawet mi przez myśl nie przeszło. W Houffalize czułam się przed wyścigiem nie najlepiej, tymczasem, mimo słabego startu skończyłam trzecia. Wyścig w Nowym Meście, mimo siódmego miejsca znów pokazał, że trzymam się cały czas czołówki walczącej o zwycięstwo. Tak dobrze nigdy nie było.

bikeWorld.pl: Jak oceniasz swój występ w Pucharze Świata w Nowym Meście?
Maja Włoszczowska: W Czechach jechało mi się bardzo ciężko. Miałam duże problemy z oddychaniem, które rozpoczęły się jakieś dwa tygodnie temu. Jechałam cały wyścig na "niedotlenieniu". Nie wychodziły mi także zjazdy, co jest wynikiem poważnego upadku jakiego doznałam na trasie olimpijskiej trzy tygodnie temu. Mimo to walczyłam zacięcie. Bardzo zależało mi na dobrym występie z uwagi na liczną grupę polskich kibiców, którzy baaardzo głośno zagrzewali mnie do walki. Świetnie wystartowałam, później cały czas trzymałam się czołowej grupy. Dużo sił kosztowała mnie pogoń po każdym zjeździe. Niestety sporo traciłam na technicznych odcinkach... To dało o sobie znać w końcówce wyścigu, gdzie zabrakło mi sił na walkę o podium. Niemniej jednak uważam, że był to bardzo dobry występ.
 


bikeWorld.pl: Które z rywalek oceniasz za najmocniejsze w perspektywie walki o olimpijskie złoto w Londynie?
Maja Włoszczowska: Zaliczam do nich przede wszystkim: Catherine Pendrel, Julie Bresset, Irina Kalentieva, Gunn Rita Dahle, Katherina Nash oraz "czarne konie", czyli Eva Lechner, Pauline Ferraund-Prevot, Blaza Klemencic, Giorgia Gould, Emily Batty.

bikeWorld.pl: Jak oceniasz swoją formę na dzień dzisiejszy? Ile jeszcze brakuje Ci do uzyskania jej szczytu?
Maja Włoszczowska: Liczę na to, że jeszcze nie znam swojego szczytu formy :). Treningi Marka Galińskiego co chwilę pokazują mi rezerwy jakie drzemią w moim organizmie. Mam nadzieję do Igrzysk w Londynie odkryć je wszystkie.

 



bikeWorld.pl: Jakie są Twoje dalsze plany startowe w tym sezonie?
Maja Włoszczowska: Za tydzień kolejny Puchar Świata w La Bresse. Trzy tygodnie później Mistrzostwa Europy w Moskwie. Dalej to już przygotowania do samych Igrzysk i starty dobierane na bieżąco w zależności od dyspozycji i potrzeb treningowych.


bikeWorld.pl: Na rekonesansie olimpijskiej trasy uszkodziłaś sobie łokieć podczas upadku na treningu. Czy ta kontuzja jeszcze Ci doskwiera czy już zdążyłaś zaleczyć rany?
Maja Włoszczowska: Na szczęście rana zagoiła się bardzo szybko. Odczuwam jeszcze ból w uszkodzonym przedramieniu, ale na jazdę on nie wpływa. Bardziej martwi mnie zauważalne pogorszenie mojej techniki, na które wpływa pewnie blokada psychiczna, której wydaje mi się nie mieć, jednak podświadomość działa... Potrzebuję zatem trochę czasu i treningów w terenie, by dojść do poziomu jaki prezentowałam przed upadkiem.

bikeWorld.pl: Obok Ciebie do rywalizacji w Londynie wyznaczona będzie jeszcze jedna Polka. Które zawodniczki mają według Ciebie największe szanse na nominację?
Maja Włoszczowska: Uważam, że największe szanse na dobry wynik w Londynie ma Ola Dawidowicz i Ania Szafraniec. Ale to nie ja podejmuję decyzję.

bikeWorld.pl: W jaki sposób oceniasz z perspektywy czasu współpracę z trenerem kadry Markiem Galińskim? Czy Twoje przygotowania treningowe uważasz za optymalne?
Maja Włoszczowska: Lepiej trafić nie mogłam. Marek ma olbrzymie doświadczenie poparte wiedzą teoretyczną. Do tego cały czas szuka, uczy się. Poznaje też także moje możliwości i pod nie stara się ułożyć trening. Dzięki temu, że sam się ściga widzi też w jakim kierunku idzie kolarstwo górskie, które mocno się zmieniło na przestrzeni ostatnich lat.


bikeWorld.pl: Czy możesz zdradzić, na jakim sprzęcie będziesz się ścigać w Londynie?
Maja Włoszczowska: Scott Scale 29'. Osprzęt Shimano XTR (w tym prototypowe koła dla zawodników Elity, niestety póki co niedostępne w sprzedaży). Opony Geax (bieżnik dostosowany do warunków jakie będą na londyńskiej trasie w sierpniu).

bikeWorld.pl: W jaki sposób oczekiwania kibiców, sponsorów wpływają na Ciebie? Czy odczuwasz presję związaną z wynikiem czy raczej starasz się o tym nie myśleć i po prostu robić swoje?
Maja Włoszczowska: Ciężko presji nie odczuwać. Wiem jednak, że stresowanie się tym na pewno mi nie pomoże. Zrobię ile mogę, siebie nie przeskoczę. Staram się by ta presja działała na mnie mobilizująco. Czuję pewien rodzaj odpowiedzialności na swoich barkach, który sprawia, że nie pozwalam sobie na jakiekolwiek błędy w przygotowaniach. Koncentruję się na każdym treningu, na regeneracji, diecie. Tak by nie mieć sobie nic do zarzucenia. Cieszę się, że kibice, media (może nie wszystkie, ale na szczęście większość), sponsorzy oprócz presji dają mi wielkie wsparcie w tych dobrych, ale i gorszych chwilach. To mi dodaje siły, motywacji i determinacji.

bikeWorld.pl: Czy masz już sprecyzowane plany odnośnie najbliższej przyszłości po Igrzyskach Olimpijskich?
Maja Włoszczowska: Na tą chwilę najważniejszy jest 11 sierpnia. Póki co jedyne plany jakie posiadam to zamiar dalszego ścigania i ataku na Puchar Świata 2013.

Fot.: Krzysztof Jakubowski, majawloszczowska.pl (Michal Cerveny)

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj