Byłem zawsze jednym z liderów

Wywiad z Henrykiem Charuckim

Drukuj

Henryk Charucki to znakomity kolarz szosowy, który po zakończeniu kariery zajął się dystrybucją sprzętu kolarskiego. O jego sportowych wyczynach oraz rozwoju przedsiębiorstwa postanowiliśmy porozmawiać osobiście.

bikeWorld.pl: Nie wszyscy znają Pana bogatą biografię kolarską. Które z blisko 200 osiągniętych w trakcie kariery sportowej zwycięstw uważa Pan za najcenniejsze? Co sprawiało, że był Pan tak często wygrywającym kolarzem?
Henryk Charucki: Na pewno, najważniejsze dla mnie to Tour de Mexico i Dwóch Kalifornii w 1978 r., Tour de Pologne w 1979r. oraz Górski Mistrz Polski w 1979r. We Francji myślę, że były to Deux Jours de Liberte Dimanche – trzy etapy wraz z klasyfikacją generalną, Tour de la Cote Roannaise – klasyfikacja generalna i 3 Jours de Vauzelles - dwa etapy oraz klasyfikacja generalna. Było jeszcze wiele innych pięknych zwycięstw, trudno je tu wszystkie wymienić.

Kiedy ścigałem się w Dolmelu Wrocław i w reprezentacji Polski, było wielu znakomitych, lepszych ode mnie kolarzy, jak choćby Ryszard Szurkowski, Jan Brzeźny, Stanisław Szozda i wielu innych. Konkurencja była więc olbrzymia i niełatwo było o zwycięstwa. Dlatego te wygrane cenię sobie najbardziej. Wiele też nauczyłem się od tych wielkich mistrzów w tamtym okresie.

Kiedy ścigałem się przez 11 lat we Francji, gdzie wygrałem ponad 100 wyścigów, tu oczekiwano ode mnie zwycięstw. W grupach, w których się ścigałem byłem zawsze jednym z liderów. Myślę, że presja i oczekiwania sponsorów, kibiców i szefów grup sprawiały, że stawałem na starcie zawsze z myślą, że muszę wygrać, choć o zwycięstwo nie było łatwo. Tak zresztą jest i dzisiaj.
 


bikeWorld.pl: W czasach Pańskiego ścigania wyścigi były rozgrywane w inny sposób. Zmienił się również status kolarzy, teraz często wybuchają głośne afery dopingowe. Czym najbardziej różni się ówczesne kolarstwo od współczesnego?
Henryk Charucki: W kolarstwie obecnie nastąpiła reorganizacja. Są trzy dywizje grup zawodowych: World Tour, Pro Continental oraz Continental. Swoje kategorie mają również wyścigi: World Tour, do którego należy między innymi Tour de Pologne, Europe Tour oraz pozostałe.

Styl rozgrywania wyścigów wśród zawodowców był podobny, choć wtedy nie było takich nowinek jak radio i słuchawki i myślę, że przez to wyścigi były dla kibiców bardziej interesujące. Najlepsi kolarze nie mający statusu zawodowca (przypominam, że zawodowstwa w kolarstwie w „bloku wschodnim” nie było) potrafili nawiązywać walkę z zawodowcami i wygrywać, a na pewno byli lepsi od wielu obecnych zawodowców.

 



Doping w kolarstwie jak i w wielu innych dyscyplinach niestety się zdarza. Jest w wielu przypadkach zamierzony, ale również zdarza się przypadkowo, poprzez nieostrożność i niewystarczającą wiedzę. Ja osobiście nigdy nie miałem problemu z kontrolami antydopingowymi, mimo że przechodziłem je kilkaset razy, a szczególnie we Francji,
Myślę, że największe afery dopingowe, gdzie dominowało EPO, mamy już za sobą. Chciałbym tu podkreślić, że obecnie kolarstwo jest dyscypliną najbardziej czystą, a kontrole zawodników są prowadzone poprzez system paszportów biologicznych. Zawodnicy kontrolowani są również nie tylko na wyścigach ale i we własnych domach, „z zaskoczenia”.


bikeWorld.pl: W złotych czasach polskiego kolarstwa był Pan członkiem ekipy Dolmel Wrocław. Znajdowali się w niej również inni wybitni kolarze, tacy jak Ryszard Szurkowski, Jan Brzeźny czy Jan Faltyn. Jak wspomina Pan jazdę w tak wspaniałej drużynie?
Henryk Charucki: Mieliśmy drużynę na miarę obecnych najlepszych grup zawodowych. Tworzyliśmy zespół kompletny. Dlatego byliśmy w stanie wygrać każdy wyścig. Organizacyjnie, sprzętowo, jak również finansowo, wszystko było zawsze zapięte na ostatni guzik. Tu ogromny wkład i zasługa władz Dolmelu – Wrocław, a przede wszystkim wspaniałego menedżera i trenera Mieczysława Żelaznowskiego.

bikeWorld.pl: Jak wspomina Pan szkołę trenera Żelaznowskiego? Jak można to odnieść do współczesnego podejścia do treningu?
Henryk Charucki: Był to wtedy niewątpliwie jeden z najlepszych szkoleniowców i znawców kolarstwa a poza tym miał niesamowitą rękę do odkrywania, jak się później okazywało, wybitnych talentów.

System szkoleniowy, który zapoczątkował śp. Henryk Łasak, był kontynuowany również przez nas. Czyli przygotowania grudzień- styczeń w kraju, luty- marzec zgrupowania i starty we Włoszech i Francji, a później starty na największych wyścigach.

Rozpoczynaliśmy sezon zawsze bardzo wcześnie, a kończyliśmy go późno, tak aby przerwa między startami była jak najkrótsza. Myślę, że dzisiaj kolarze w wielu przypadkach kończą sezon za wcześnie, zaczynają za późno i w konsekwencji długo szukają formy.


bikeWorld.pl: Obecnie coraz więcej Polaków nie tylko znajduje angaż w zachodnich ekipach, ale również z powodzeniem walczy z najlepszymi. Wystarczy wspomnieć Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majkę, Michała Gołasia, Bartosza Huzarskiego czy też Sylwestra Szmyda. Co sądzi Pan o potencjale naszych zawodników będących w najlepszych ekipach świata?
Henryk Charucki: To napawa optymizmem na przyszłość. Myślę, że jeszcze wielu utalentowanych młodych kolarzy trafi do dobrych grup. Doświadczenie tych starszych zawodników, pomimo, że są w różnych grupach, na pewno pozytywnie wpływa na pozostałych.

Jestem przekonany, że w niedługim czasie nasi chłopcy poważnie będą się liczyć w zawodowym peletonie.

bikeWorld.pl: W ślad za tymi dobrymi występami zagranicznymi nie wydaje się jednak podążać sytuacja kolarstwa szosowego w kraju. Nie mamy zbyt wielu wyścigów, a sezon jest krótki. Sytuacja ze sponsorami również nie jest łatwa. Jak widzi Pan rozwój szosy w Polsce w perspektywie najbliższych lat i jak ocenia Pan ostatnie lata?
Henryk Charucki: Sytuacja ze sponsorami nigdzie nie jest łatwa, a zwłaszcza w czasach kryzysu. Kolarstwo w kraju przeżywa ciężkie czasy. Wiemy, że tylko dzięki sponsorowi Dariuszowi Miłkowi i jego firmie CCC jeszcze nie rozpadł się Polski Związek Kolarski, którego problemy finansowe są wszystkim znane.
Jeżeli chodzi o wyścigi krajowe, to te które były, są nadal organizowane dzięki sponsorom takim jak choćby KGHM, Helena czy bank BGŻ, który bardzo mocno zaangażował się w kolarstwo.

 


Ostatnie lata pomimo wielu problemów, głównie finansowych, oceniam mimo wszystko pozytywnie, choć straciliśmy według mnie bardzo wiele. Otóż nie do pomyślenia jest, aby najlepsi juniorzy, którzy przechodzili do kategorii młodzieżowej byli pozostawiani niekiedy samym sobie i przez to kończyli z kolarstwem.

Mam nadzieję, że obecna polityka Polskiego Związku Kolarskiego, a także trenera i selekcjonera reprezentacji młodzieżowej pana Leszka Szyszkowskiego została zapoczątkowana i będzie kontynuowana poprzez szkolenie i starty z młodzieżowcami w takich wyścigach jak Puchar Narodów i wielu innych startach międzynarodowych, gdyż to właśnie z tej kategorii zawodników możemy oczekiwać przyszłych mistrzów.


bikeWorld.pl: Po zakończeniu kariery kolarskiej zdecydował się Pan na poprowadzenie własnej działalności gospodarczej. Czy Harfa-Harryson była naturalnym krokiem po zakończeniu sportowego życia?
Henryk Charucki: Zawsze wyznawałem zasadę, że każdy powinien robić to, co umie najlepiej. Tak i ja, uznałem, że biznes rowerowy jest mi najbliższy, a kontakty zdobyte przez 11 lat ścigania we Francji to doskonały kapitał na start, tak więc pozostałem przy tym, co mogłem robić najlepiej.

bikeWorld.pl: W jaki sposób osiągnięte w kolarstwie sukcesy spowodowały rozwój firmy? Czy bogata biografia sportowa przyczyniła się do zostania dystrybutorem kilku najważniejszych marek w branży rowerowej?
Henryk Charucki: Podczas kariery kolarskiej we Francji poznałem wielu producentów najlepszych światowych marek, gdyż często byli oni sponsorami grup kolarskich, w których się ścigałem. Poprzez nich nawiązałem również kontakty z innymi producentami marek, których jestem obecnie dystrybutorem, choćby Mavic, Michelin, Sram i innych.
Moje sukcesy i wyniki jakie osiągałem utrwaliły nasze kontakty, które teraz łączą nas we wspólnym biznesie. Doświadczenie nabyte podczas kariery kolarskiej oraz te zdobyte w biznesie wpłynęły niewątpliwie na rozwój mojej firmy Harfa-Harryson. Zawsze starałem się, aby to doświadczenie, praktyka, wiedza, bieżący dostęp do informacji budowały profesjonalizm mojej firmy, a klienci mieli poczucie bezpieczeństwa handlu ze mną i byli zadowoleni z rzetelnej obsługi.


bikeWorld.pl: W jaki sposób postrzega Pan współczesny rynek rowerowy? Które ze zmian uważa Pan za najważniejsze na przełomie ostatnich lat?
Henryk Charucki: Rynek rowerowy rozwija się w Polsce tak samo jak w Europie Zachodniej, choć może jeszcze nie na taką wielką skalę. Najlepsze sklepy u nas niczym nie ustępują tym w Europie, zarówno pod względem zaopatrzenia, serwisu, obsługi, dostępności produktów najlepszych marek czy bieżących nowinek technicznych. Jest to chyba największy postęp ostatnich lat. Szkoda tylko, że takich sklepów nie jest dużo, ale jestem pewny, że to się będzie zmieniać. Mamy dobre kontakty z dilerami i oni zdają sobie sprawę, że sklepy powinny rozwijać się właśnie w tym kierunku. Te sklepy, które nie będą pracować w ten sposób, nie przetrwają konkurencyjności otwartego rynku.

bikeWorld.pl: Oprócz działalności handlowej wspiera Pan również sport rowerowy. Które ze sponsorskich inicjatyw uważa Pan za najważniejsze?
Henryk Charucki: Mamy produkty najlepszych marek światowych takich jak Mavic, Sram, RockShox, Felt, Michelin czy Avid. Są to produkty kierowane zarówno do zwykłych entuzjastów rowerowych jak i do profesjonalistów, z przeznaczeniem i na szosę i do MTB.

Jeśli chodzi o MTB, sponsorowałem kiedyś grupę Lotto z Mają Włoszczowską, a obecnie Grand Prix MTB Czesława Langa. Od 8 lat współpracuję także z Bike Maratonem. Mamy też własną amatorską grupę Harfa-Harryson Felt Team, która startuje w maratonach.

 


Na szosie sponsorowałem takie grupy zawodowe jak Mróz, Intel Action, CCC Polsat, Legię Felt. Obecnie wspieram CCC Polsat, TC Chrobry-Felt oraz kilka innych klubów, z którymi współpracuję już od wielu lat. Jednym z największych przedsięwzięć sponsorskich jest w mojej ocenie mój Neutralny Serwis Mavic, który od 15 lat towarzyszy największym wyścigom kolarskim w Polsce, z Tour de Pologne na czele.


bikeWorld.pl: Czy w tym roku również będzie Pan obsługiwał tę jedyną w Polsce imprezę World Tour? Jak zapatruje się Pan na szanse Polaków w wyścigu?
Henryk Charucki: Tak jak wspomniałem, moja firma zapewnia Neutralny Serwis Mavic dla kolarzy podczas Tour de Pologne. Od 8 lat, na zaproszenie Czesława Langa, osobiście uczestniczę w tym wyścigu. Przez ostatnie 2 lata pełniłem funkcję zastępcy dyrektora wyścigu. Jeszcze nie rozmawiałam z Czesławem na temat tegorocznej edycji, zarówno on jak i ja mamy bardzo dużo obowiązków zawodowych i o szczegółach rozmawiamy jak już się zbliża sam wyścig.

Jeśli chodzi o biało–czerwonych i ich szanse w tak mocno „obsadzonym” wyścigu, to zawsze nasi chłopcy umieli się godnie zaprezentować i ostro powalczyć, a ich miejsca w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej nie były przypadkiem. Marek Rutkiewicz, Michał Gołaś – który wygrał najlepszego Górala w 2011, Bartek Huzarski, Michał Kwiatkowski mają szansę i potencjał na jeszcze lepsze wyniki.

bikeWorld.pl: Obecnie w Pana ślady poszedł również syn, Paweł Charucki, zawodnik CCC Polsat Polkowice. Jak zapatruje się Pan na jego karierę i dalsze perspektywy sportowego rozwoju?
Henryk Charucki: Paweł w młodych kategoriach rozwijał się dużo wolniej niż jego rówieśnicy, ponieważ i mniej trenował i mniej się ścigał, gdyż do juniora był o „dwie głowy” niższy od swoich kolegów. Kiedy poszedł do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Świdnicy, raptem urósł o 15 cm, co znów sprawiło, że obciążenia wysiłkowe nie mogły być adekwatne do wieku, aby nie nabawić się poważnych kontuzji i urazów. Następnie przeszedł do wojska i trafił do grupy Legia-Felt i dopiero w drugim roku zaczął się więcej pokazywać na wyścigach.

Później, po skończeniu służby, przeszedł do klubu Pacyfik Toruń. Tam trener Leszek Szyszkowski sprawił, że Paweł został w 2010 roku Młodzieżowym Mistrzem Polski na szosie. Podsumowując, jest to „klient”, który długo uprawia kolarstwo, nie jest „wyjechany” i myślę, że jest w dalszym ciągu w fazie rozwoju. Jest w tej chwili w bardzo dobrej grupie kolarskiej CCC Polsat i widzę, że podchodzi do kolarstwa profesjonalnie. Za dwa lata się okaże czy będzie z niego orzeł czy pozostanie wróblem, jak to się mówi u nas w żargonie kolarskim.


bikeWorld.pl: Ostatnio było dosyć głośno o Waszym nowym projekcie?
Henryk Charucki: Tak, udało mi się zrealizować mój kolejny plan. We Wrocławiu przy ul. Robotniczej 52a powstało dla klientów indywidualnych Dolnośląskie Centrum Rowerowe. To między innymi 1000m2 galerii rowerowej, gdzie wyeksponowanych zostało około 500 modeli rowerów takich marek jak Felt, Giant, Wheeler, Hercules, Ferrini, KTM, Maxim, Medano, Puki i inne. Wszystkie rowery podzielone są rodzajowo, dziecięce, damki, MTB, Crossy, Trekkingi i wyścigówki tak, że każdy klient łatwo odnajdzie dział, który go najbardziej interesuje.

Przy tym mamy zorganizowany „otwarty” profesjonalny serwis, gdzie klienci mogą oglądać bieżącą pracę mechaników. Dysponujemy bardzo dużym asortymentem części i akcesoriów rowerowych, a także kolekcją specjalistycznych ubiorów i butów dedykowanych rowerzystom. Każdy, najbardziej wymagający klient znajdzie tu coś dla siebie. Specjalizujemy się również w rowerach szosowych. Bardzo często składamy rowery pod indywidualne upodobania klientów. Wkrótce chcemy również uruchomić wypożyczalnię rowerów z szosówkami włącznie.

Fot.: Archiwum własne Henryka Charuckiego

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj