Jednym z największych sukcesów Mariusza jest w-ce mistrzostwo świata w kategorii U-23, odniesione w 2004 roku we francuskim Pont-Château. Gil dziesięciokrotnie zdobywał także tytuł mistrza Polski stając się jednocześnie niekwestionowanym liderem krajowego podwórka przełajowego. Obecnie zawodnik ten ściga się w Belgii, kolebce błotnego sportu. Mariusz znajduje się w ekipie Baboco Revor, w której otrzymał szansę rozwoju i startu w prestiżowych wyścigach. Pomimo długiego już stażu kolarskiego zawodnik nie zamierza spocząć na laurach. Wręcz przeciwnie, z zapałem i motywacją podchodzi do kolejnych celów na sportowej drodze.
bikeWorld.pl: Na początek gratulujemy udanego startu w krajowym czempionacie i wywalczenia po raz kolejny tytułu mistrza Polski w kolarstwie przełajowym. Jak oceniasz tegoroczną trasę oraz poziom rywalizacji?
Mariusz Gil: Dziękuję za gratulacje. Trasa w Ełku była ciekawa, bardzo urozmaicona i trudna technicznie. Nie należała być może do najcięższych lecz odpowiadała mi. A poza tym bardzo lubię Ełk.
bikeWorld.pl: Przez większą część wyścigu (niemal od połowy pierwszej rundy) trasę pokonywałeś samotnie. Planowałeś taką taktykę, czy po prostu reagowałeś na poczynania rywali?
Mariusz Gil: Tak już od połowy pierwszego okrążenia wyszedłem na prowadzenie i nie oddałem go do samej mety. Taktyka na wyścig była prosta - jak najwcześniej zacząć dyktować swoje mocne tempo, a na początku wyścigu sprawdzić rywali. Ponieważ nie ścigam sie na co dzień w Polsce, nie wiedziałem do końca czego mogę sie spodziewać po moich konkurentach. Oprócz tego nie byłem także pewny swojej dyspozycji, ponieważ trochę chorowałem - w święta i w czwartek przed mistrzostwami Polski dopadła mnie grypa żołądkowa.
bikeWorld.pl: W najbliższych planach masz starty w pucharach i mistrzostwach świata w CX. Jak czujesz się przed najważniejszą imprezą sezonu? Liczysz na poprawę ubiegłorocznej lokaty?
Mariusz Gil: Najbliższe moje starty to dwa puchary świata. Ostatnie tygodnie trochę choroba rozbiła moje przygotowania do światowego czempionatu, ale już teraz ciężko trenuje. Moim celem jest osiągnięcie optymalnej dyspozycji fizycznej na ten start. Bardzo liczę na poprawienie lokaty z zeszłego roku. Szczerze mówiąc, to liczę na pierwsza 15-tkę, choć trochę ostrożnie podchodzę do szacowania mojego wyniku.
bikeWorld.pl: Co uznajesz za swoją najsłabszą cechę, której poprawa pozwoliłaby Ci włączyć się do regularnej walki na najważniejszych imprezach na świecie?
Mariusz Gil: Ciężko jest mi określić swoją słabą cechę. Myślę że tak naprawdę niewiele brakuje mi do ściślej czołówki światowej. Tacy zawodnicy jadą po prostu trochę szybciej. Podniosłem swój poziom znacząco w porównaniu do ubiegłego sezonu i mam zamiar kontynuować moja dobra pracę z trenerem. Przynosi ona efekty i mam nadzieje zrobić kolejny krok naprzód w przyszłym sezonie.
bikeWorld.pl: Krajowe podwórko przełajowe zdecydowanie odbiega poziomem od wyścigów rozgrywanych na świecie. Mała liczba zawodników, niewiele wyścigów i niskie zainteresowanie mediów nie sprzyjają wzrostowi popularności tej dyscypliny. Czy widzisz jakieś lekarstwo na uzdrowienie polskiego przełaju?
Mariusz Gil: Ciężko cokolwiek zrobić z przełajami w Polsce, miedzy innymi dlatego, że nie są one dyscypliną olimpijska. Osobiście na dzień dzisiejszy nie mam recepty na uzdrowienie przełajów w kraju, lecz może w przyszłości, po zakończeniu kariery, będę chciał sie zając naszym cyclocrossem.
bikeWorld.pl: Jak oceniasz swoją obecną grupę Baboco Revor? Czy możesz porównać ściganie się w niej do warunków w polskich ekipach?
Mariusz Gil: Ogólnie jestem zadowolony z mojego teamu, praktycznie wszystko to czego potrzebuję to dostaję i nie ma z tym większych problemów. Porównać moja ekipę z polska jest mi trudno ponieważ nigdy nie byłem w polskiej zawodowej grupie.
bikeWorld.pl: Jak wygląda Twój sezon po zakończeniu okresu startowego w przełajach?
Mariusz Gil: Po sezonie przełajowym wybieram sie na kilkutygodniowy odpoczynek, a później zaczynam przygotowania do sezonu szosowego, oczywiście startuję regularnie w zawodach szosowych i sporadycznie także w MTB.
bikeWorld.pl: Jaką radę dałbyś młodym zawodnikom, którzy rozpoczynają dopiero swoją przygodę z kolarstwem przełajowym? Czy w naszym kraju mają oni szansę na rozwój?
Mariusz Gil: Myślę że w naszym kraju młodzi zawodnicy mają szansę rozwoju, wystarczy wytrwałość i determinacja w treningach. Niemniej już w wieku juniora potrzebna jest także rywalizacja z zawodnikami ze świata, w ten sposób można podnieść swój poziom.
bikeWorld.pl: W przyszłym roku będziesz obchodził 30. urodziny. Jak po przekroczeniu tego wieku widzisz swoje najbliższe lata w kolarstwie? Nie myślałeś nigdy o rywalizacji na szosie?
Mariusz Gil: Jeśli zdrowie pozwoli to chcę ścigać się jak najdłużej, a przynajmniej do 35 lat. Na szosie ścigam się często z dość dobrymi wynikami. Ciężko jest jednak pojechać na 100% sezon szosowy i przełajowy, z którego na dzień dzisiejszy nie chce rezygnować. Szosę traktuję poważnie, ale bardziej pod względem przygotowań do zimy i sezonu przełajowego. Może w niedalekiej przyszłości coś sie zmieni, ale na dzień dzisiejszy stawiam na przełaj.
Foto: archiwum własne zawodnika