Zdecydowana większość opinii publicznej liczy na złoto, które mogłoby stać się zwieńczeniem wspaniałej kariery. Jak Maja radzi sobie ze stresem i w jaki sposób odpoczywa po sezonie? Jakie są jej plany na przyszłość?
bikeWorld.pl: Jak czujesz się po intensywnie przepracowanym sezonie, wypoczęłaś już po wyścigowych trudach?
Maja Włoszczowska: Fizycznie co prawda wypoczęłam, jednak nieustannie brakuje mi czasu spędzonego w domu. Wbrew pozorom okres "po sezonie" też jest bardzo pracowity, gdyż czeka mnie mnóstwo spraw, na które w jego trakcie nie było czasu. A te przeważnie wiążą się z wieloma podróżami po Polsce. Najważniejsze jest jednak to, że chce mi się już trenować.
bikeWorld.pl: Jak wyglądają obecnie Twoje przygotowania treningowe? Czy współpraca z Markiem Galińskim wygląda inaczej niż Twoje dotychczasowe schematy ćwiczeń?
Maja Włoszczowska: Jasne, że inaczej. Każdy trener ma inne metody treningowe i nie spodziewałam się, by w tym przypadku miało być inaczej. Bardzo mi się system Marka podoba. Przede wszystkim sprawdził on wszystko na sobie, w trudach wyścigów. Latami doświadczeń doszedł do obecnych metod i jednocześnie cały czas jest otwarty na nowe. Naprawdę dużo można się od niego nauczyć.
bikeWorld.pl: Wszyscy liczą na Twój dobry występ na Igrzyskach Olimpijskich. Nie ma co ukrywać, że kibice widzą Cię w wieńcu laurowym w Londynie. Czy odczuwasz dużą presję w związku z tym startem czy raczej starasz się skoncentrować na dobrym przygotowaniu?
Maja Włoszczowska: Jedno nie przeczy drugiemu. Presję niestety odczuwam olbrzymią, ale staram się sobie z nią radzić. A nie jest to łatwe... Nie ma ona jednak wpływu na mój trening. Mam odpowiednią pracę do wykonania i koncentruję się na tym, by wykonywać ją najlepiej jak potrafię. Siebie nie przeskoczę.
bikeWorld.pl: Sceptykom Twojego rozstania z trenerem Andrzejem Piątkiem udowodniłaś, że jesteś w stanie osiągać najwyższe rezultaty również w sytuacji nagłej zmiany szkoleniowca. Jak z perspektywy czasu oceniasz tę decyzję? Czy była ona po prostu naturalną konsekwencją długoletniej współpracy?
Maja Włoszczowska: Przede wszystkim ten temat jest już dawno za mną i nie chcę już do niego wracać, a skupić się na teraźniejszości i przyszłości. Do tej decyzji doszłam tak naprawdę wspólnie z Trenerem Andrzejem Piątkiem. Jestem przekonana, że była dobra. I słusznie sugerujesz, że była to naturalna konsekwencja długoletniej współpracy. Myślałam, że dociągniemy jeszcze pracując razem do Londynu, ale okazało się, że nasze drogi muszą rozejść się wcześniej.
bikeWorld.pl: Czy możesz wyjawić jak wyglądają Twoje zamierzenia związane z kolarstwem po Olimpiadzie? Czy jesteś w stanie określić, jak długo chcesz kontynuować karierę na rowerze?
Maja Włoszczowska: Myślę, że pojeżdżę jeszcze do Rio. Czyli kolejne cztery lata. Co później...? Zobaczymy ;). Pomysły są różne, jednak jeszcze mogą się one nie raz zmienić.
bikeWorld.pl: Na koniec coś mniej związanego z jazdą na dwóch kółkach. W jaki sposób spędzasz święta i Sylwestra? Pozwalasz sobie na odstępstwa od diety w tym okresie roku?
Maja Włoszczowska: Staram się dietę trzymać cały czas, ale przyznam, że nie zawsze mi to wychodzi. Niestety jestem strasznym łakomczuchem i dlatego nie trzymam nigdy w domu słodkich rzeczy. Święta są naprawdę wielkim wyzwaniem dla mojej motywacji. Jak wspomniałam w pierwszym pytaniu - brakuje mi pobytu w domu, więc zarówno Święta jak i Sylwestra spędzę w Jeleniej Górze.
Fot.: PZKol, Krzysztof Jakubowski