Marek Konwa po MŚ

bikeWorld.pl: Marek, gratulujemy srebrnego medalu, to chyba największy sukces w Twojej karierze?
Marek Konwa: Dziękuję za gratulacje. Co do srebrnego medalu to zdecydowanie mój największy sukces karierze, ponieważ brązowy medal zdobyty na przełaju w 2010 roku nie był tak cenny, jak ten z Champery. Przez ostatnich kilka lat ocierałem się o miejsce medalowe, ale w końcu szczęście wygrało z pechem. Jestem bardzo szczęśliwy, bo długo na to czekałem.

bikeWorld.pl: Wydaje się, że z najwyższa forma przyszła właśnie w tym dniu i o tej godzinie, o której miała przyjść?
Marek Konwa: Zgadza się, z formą w tym roku trafiłem idealnie i mam już teraz doświadczenie na przyszłe lata. Rok temu forma przyszła zaraz po mistrzostwach, na wyścigach Czesława Langa...

bikeWorld.pl: Czy gdyby nie kraksa i złamana sztyca, mógłbyś walczyć o złoty medal? Jak myślisz?
Marek Konwa: Ciężko mi to oceniać, ale myślę, że gdybym jechał ze Szwajcarem, wyścig mógłby się potoczyć całkiem inaczej. Nie mówię, że bym wygrał, ale wszystko się mogło zdarzyć.

bikeWorld.pl: Do niedawna startowałeś na rowerze z 26’ kołami, teraz przesiadłeś się na 29’. Jaki udział w Twoim sukcesie miał nowy rower?
Marek Konwa: Początek sezonu spędziłem na fullu 26’, ale gdy dostałem rower 29’, to już nie przesiadałem się na mniejsze koła, ponieważ na tym rowerze czuję się najlepiej i myślę, że mi pomógł. W przyszłym roku chciałbym już pojeździć na fullu 29’.

bikeWorld.pl: Przed Tobą jeszcze rok ścigania w kategorii do lat 23. Czy po tegorocznym srebrnym medalu wierzysz, że zdobędziesz złoto?
Marek Konwa: Tak na prawdę nie myślę o tym co będzie za rok i jaki medal mogę zdobyć, ponieważ nie dotarł jeszcze do mnie obecny sukces. Oczywiście zrobię wszystko, żeby być w tak wysokiej dyspozycji, jak w zeszły piątek i powalczyć o najwyższe lokaty.