Rozmowa z Adrianem Brzózką

Drukuj

Po kontuzji, jakiej doznał podczas wyścigu w Jeleniej Górze, Adrian Brzózka, jeden z wcześniejszych faworytów Plus GP MTB i aktualny lider PP w maratonie, wciąż nie jest pewien startu w Mistrzostwach Polski XC w Kielcach w ten weekend.

bikeWorld.pl: Myślałem, że będziemy rozmawiać o Twoim zwycięstwie w GP MTB, tymczasem muszę Cię zapytać o Twoje zdrowie? Jak Twoja ręka, kiedy znów będziesz się ścigał?
Adrian Brzózka: Weekend w Jeleniej Górze nie był dal mnie szczególnie udany. Po nienajgorszym sobotnim wyścigu w centrum Jeleniej Góry, w zmaganiach na rundzie XC wokół Pałacu Paulinum doznałem urazu nadgarstka. W poniedziałek zdiagnozowano pęknięcie kości łódeczkowatej. Kość ta kiepsko się zrasta i często występują zwyrodnienia. Na dzień dzisiejszy mam unieruchomiony za pomocą gipsu prawy nadgarstek. Mój brat Piotr rok po podobnym urazie musiał przejść operację i dziś ma dwie śruby w nadgarstku.

bikeWorld.pl: Ponoć dwa dni po wypadku wznowiłeś treningi?
Adrian Brzózka: Dzień po założeniu gipsu wróciłem na rower. Pierwsze dwie godziny odczuwałem dyskomfort związany z innym podparciem prawej ręki na kierownicy. W chwili obecnej spędzam około trzech godzin dziennie na rowerze, aczkolwiek intensywność jest niska. Zeszły tydzień potraktowałem jako okres odpoczynkowy. W tym tygodniu czeka mnie kolejna wizyta u ortopedy, po której zdecyduje, jak ułożę plan startów i treningów w najbliższym czasie.

bikeWorld.pl: W dotychczasowych wyścigach Pucharu Polski w maratonie dwukrotnie wygrywałeś, tym razem jednak PP odbędzie się w tym samym czasie co Mistrzostwa Polski XC. Którą z tych imprez zamierasz wybrać, zakładając, że Twoja ręka pozwoli Ci na ściganie?
Adrian Brzózka: W kalendarzu startowym przed sezonem Mistrzostwa Polski XC były mocno zaznaczone jako jedna z ważniejszych imprez sezonu, także jeżeli będę zdolny do startu w zawodach, wybiorę MP w Kielcach. Na chwile obecną jednak nic nie jest pewne i jakikolwiek występ na zawodach stoi pod znakiem zapytania.
 


bikeWorld.pl: Wygrałeś do tej pory wszystkie edycje Pucharu Polski, podczas gdy Twoi koledzy z drużyny startowali raczej w zawodach Pucharu Świata, czy innych imprezach międzynarodowych. Czy to oznacza, że w tym sezonie zamierzasz skupić się na rywalizacji w PP i nie startować tak często za granicą?
Adrian Brzózka: O startach w Pucharze Polski zapadła decyzja po pierwszym zwycięstwie w Krakowie. Pojechałem do Nałęczowa ponieważ nie byłem na tak wysokim poziomie, żeby rywalizować w PŚ w Niemczech. Pozostałe trzy końcowe edycje PP nie kolidują z przedsezonowymi ustaleniami startowymi. Jeżeli wrócę do odpowiedniej dyspozycji, będę chciał wystartować w dwóch ostatnich edycjach PŚ w Czechach oraz Włoszech. W Polsce, czego bardzo żałuję, kalendarz zawodów XC po Mistrzostwach Polski się kończy, także przyjdzie mi prawdopodobnie częściej rywalizować za granicą.

bikeWorld.pl: W ostatnich wyścigach startowałeś na kołach 29 calowych, chyba jako pierwszy z polskiej czołówki zdecydowałeś się, wraz z kolegami, na taki krok. Jak sprawdziło się takie rozwiązanie w bezpośredniej rywalizacji z najsilniejszymi kolarzami w naszym peletonie?
Adrian Brzózka: Trend na rowery MTB z kołami 29 cali, który przywędrował do nas zza wielkiej wody, wkroczył na areny zmagań kolarzy górskich w całej Europie. Od tego roku, jako że moja drużyna jest sponsorowana przez markę Specialized, która promuje rozwiązanie 29 cali, mam okazję ścigać się na dużych kołach. Mogę przybliżyć moje obserwacje ,jako użytkownika, który ścigał się na praktycznie wszystkich typach rowerów do XC, choć nie było mi jeszcze dane dosiadać rower fullsuspension na 29 calowych kołach. Przede wszystkim da się odczuć lepszą trakcję poprzez większą powierzchnię styku opony z nawierzchnią. Owocuje to mniejszym uślizgiem koła na podjazdach oraz lepszą przyczepnością w długich zakrętach. Rower wybacza przejazd przez większe dziury oraz pokonuje płynniej nierówności nawierzchni, a przy prędkościach powyżej 30 km/h odczuwałem efekt lepszego noszenia – zmniejszenie siły nacisku na pedały nie powodowało drastycznego spadku prędkości. To zalety, które odczułem w rzeczywistości, a nie tylko widnieją na reklamie producenta. Ale są też wady, takie jak mniejsza zwinność w ciasnych zakrętach, trudniej jest manewrować. Różnice w porównaniu do roweru 26” da się odczuć przy rozpędzaniu roweru przy prędkościach do 15km/h. 29er gorzej zbiera się przy niskich prędkościach i z zatrzymania, ale z kolei nie odczuwam różnicy, gdy rower jest już rozpędzony powyżej 15km/h. Mimo wszystko uważam, że 29er świetnie spisuje się na trasach polskich maratonów o niezbyt trudnych technicznie trasach, takich jak Puchar Polski. W przypadku maratonów z serii Grzegorza Golonki na kilku trasach można byłoby się pokusić o użycie „fulla”, który jednak sprawia mi większą frajdę z jazdy. Co do tras XC wszystkie krajowe rundy również bardziej faworyzują rower 29. Zasada jest jednak niezmienna: jeśli nie ma się mocy pod nogą to ani koła 29, ani inne wynalazki amerykańskiej myśli technicznej nie pomogą.

Fot.: Krzysztof Jakubowski