bikeWorld.pl: Jesteś chyba jednym z niewielu kolarzy, którzy utrzymują się w czołówce od dobrych kilku lat. Medal zdobywałeś już na Igrzyskach w Atenach, cztery lata wcześniej byłeś tuż za podium. Jak to robisz, że tak długo utrzymujesz wysoki poziom? Inni kolarze często mają wahania formy.
Jose Antonio Hermida: Myślę, że nie ma żadnego sekretu w tym, co robię ani w tym, co udało mi się do tej pory dokonać. MTB to moja pasja i jazda na rowerze daje mi wiele radości. Dzięki temu wszystko staje się łatwe i przyjemne, a wyniki same przychodzą.
bikeWorld.pl: Podczas MŚ kibice mogli oglądać cię z wąsami. To dość nietypowy dla Ciebie image, to jakiś przesąd, czy zakład? Z czego wynikała ta zmiana?
Jose Antonio Hermida: Faktycznie, to był swego rodzaju zakład. Podczas zawodów PŚ w Windham Ralph Naef wpadł na pomysł, żeby wszyscy mężczyźni z drużyny mieli wąsy podczas Mistrzostw Świata, jak muszkieterowie. Ostatecznie tylko mnie udało się je utrzymać do Mistrzostw i w taki sposób stały się sławne jako The Mex Moustache.
bikeWorld.pl: Czy po Mistrzostwach Świata dostałeś jakieś intratne, nowe oferty z innych zespołów. Zostaniesz wierny swojej ekipie Multivan Merida?
Jose Antonio Hermida: Nie, żadne zespoły się po mnie nie zgłaszały, ponieważ wszyscy wiedzieli, że przed Mistrzostwami podpisałem nowy kontrakt z moim zespołem. Nigdy też nie myślałem o tym, żeby zmieniać zespół. Jestem w „rodzinie Meridy” – to najlepsza ekipa na świecie, więc czemu miałbym zmieniać zespół?! Czuję się tu naprawdę znakomicie, drużyna, koledzy i koleżanki są naprawdę wspaniali.
bikeWorld.pl: Czy to, że urodziłeś się w Pirenejach, gdzie jazda na rowerze jest chyba naturalna, miało wpływ na to, że wybrałeś właśnie rower? W młodości uprawiałeś przecież wiele dyscyplin sportu.
Jose Antonio Hermida: Chyba nie. Do 14 roku życia jeździłem na deskorolce, w gruncie rzeczy nie lubiłem roweru. Dopiero, jak zobaczyłem, że mój kolega ma rower górski, zacząłem też jeździć i spodobało mi się.
bikeWorld.pl: Podczas MŚ kibice mogli oglądać cię z wąsami. To dość nietypowy dla Ciebie image, to jakiś przesąd, czy zakład? Z czego wynikała ta zmiana?
Jose Antonio Hermida: Faktycznie, to był swego rodzaju zakład. Podczas zawodów PŚ w Windham Ralph Naef wpadł na pomysł, żeby wszyscy mężczyźni z drużyny mieli wąsy podczas Mistrzostw Świata, jak muszkieterowie. Ostatecznie tylko mnie udało się je utrzymać do Mistrzostw i w taki sposób stały się sławne jako The Mex Moustache.
bikeWorld.pl: Czy po Mistrzostwach Świata dostałeś jakieś intratne, nowe oferty z innych zespołów. Zostaniesz wierny swojej ekipie Multivan Merida?
Jose Antonio Hermida: Nie, żadne zespoły się po mnie nie zgłaszały, ponieważ wszyscy wiedzieli, że przed Mistrzostwami podpisałem nowy kontrakt z moim zespołem. Nigdy też nie myślałem o tym, żeby zmieniać zespół. Jestem w „rodzinie Meridy” – to najlepsza ekipa na świecie, więc czemu miałbym zmieniać zespół?! Czuję się tu naprawdę znakomicie, drużyna, koledzy i koleżanki są naprawdę wspaniali.
bikeWorld.pl: Czy to, że urodziłeś się w Pirenejach, gdzie jazda na rowerze jest chyba naturalna, miało wpływ na to, że wybrałeś właśnie rower? W młodości uprawiałeś przecież wiele dyscyplin sportu.
Jose Antonio Hermida: Chyba nie. Do 14 roku życia jeździłem na deskorolce, w gruncie rzeczy nie lubiłem roweru. Dopiero, jak zobaczyłem, że mój kolega ma rower górski, zacząłem też jeździć i spodobało mi się.
bikeWorld.pl: Zimą czasem startujesz w przełajach, zdobywałeś nawet mistrzostwo Hiszpanii. Traktujesz to poważnie, czy bardziej jako przygotowanie do sezonu MTB?
Jose Antonio Hermida: Rzeczywiście, czasem ścigam się w wyścigach przełajowych, choć tylko tych, które są w miarę blisko mojego domu. W sezonie dużo podróżuje, dlatego zimą lubię spędzać czas w domu. W każdym razie, jeśli już startuje w przełajach, robię to na serio. Uważam to za ważny element przygotowania do sezonu i jeśli mogę ścigać się o wygraną, to robię to. Oczywiście nie jest to łatwe, bo w listopadzie zawsze mam wakacje i potem trudno mi wrócić do rytmu wyścigowego, ale przeważnie w styczniu potrafię znów jeździć szybko.
bikeWorld.pl: Osiągnąłeś wiele, zdobyłeś upragniony złoty medal MŚ XC. Czy masz jeszcze jakiś ważny cel w karierze?
Jose Antonio Hermida: Oczywiście!! I to sporo!! Choć wygrywając w elicie zdobyłem upragnione złoto i zatoczyłem krąg od juniora do elity, to jednak mam jeszcze sporo do zrobienia. Chciałbym wygrać złoto Olimpijskie czy choćby Puchar Świata. Na pewno jeszcze o mnie usłyszycie!
bikeWorld.pl: Wolisz ścigać się na hardtailu czy fullu?
Jose Antonio Hermida: Ze względu na mój styl jazdy i ideę samego kolarstwa górskiego, przeważnie wybieram sztywny rower – Merida 0.9. Ale na dłuższe wyścigi, takie jak Cape Epic, wybieram fulla – Meridę 96. Najlepsze jest to, że w Meridzie zawodnicy mają pełną dowolność jeśli chodzi o wybór roweru. Wszystko zależy od własnych upodobań i trasy, na której będziemy się ścigać.
bikeWorld.pl: A jak długo jeszcze będziesz się ścigał?
Jose Antonio Hermida: Mój kontrakt obowiązuje do Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Na pewno kiedyś będę musiał zakończyć karierę, ale na chwilę obecną czerpię z tego ogromną radość i mam wyniki, więc ścigam się dalej.
bikeWorld.pl: Nie myśl, że Cię postarzam, ale czy wiesz już, co będziesz robić po zakończeniu kariery?
Jose Antonio Hermida: Chciałbym wciąż pracować w „cyrku” zwanym MTB. Jeśli będę mógł przekazać młodszym kolarzom moją wiedzę i doświadczenie, będzie naprawdę super.
Hermida jest trzykrotnym Mistrzem Europy w XC, regularnie staje na podium zawodów Pucharu Świata. Trzykrotnie zajmował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. W 2000 roku na IO w Sydney zajął czwarte miejsce, cztery lata później w Atenach zdobył srebro. W 2005 roku wywalczył brązowy medal Mistrzostw Świata XC, w tym sezonie w Mont Saint Anne wywalczył złoto. Jest Mistrzem Hiszpanii w przełajach.
Foto&Video: www.hermidabikes.com