Rozmowa z Andrzejem Piątkiem

Drukuj

Przy okazji niedawnych zawodów GP MTB rozmawialiśmy z trenerem kadry narodowej, Andrzejem Piątkiem o tegorocznych Mistrzostwach Świata, podczas których Maja Włoszczowska zdobyła złoty, a Paula Gorycka brązowy medal.

bikeWorld.pl: Wasze przygotowania do Mistrzostw Świata trwały bardzo długo. Wszystko mieliście zaplanowane i wszystko szło zgodnie z planem. Czy był Pan więc pewny medalu dla Mai?
Andrzej Piątek: Wiedziałem, że jesteśmy dobrze przygotowani, że Majka jest dobrze przygotowana i będzie walczyła o złoty medal. W zasadzie trzeba zacząć od tego, że po Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie założyliśmy sobie, że w okresie - między Pekinem a Londynem, powalczymy o tęczową koszulkę Mistrzyni Świata. I w zasadzie już w zeszłym roku Majka mogła to zrobić, ale pech nam trochę pokrzyżował plany. I to pokazało, że w sporcie niczego nie można być pewnym.
 

W tym roku zrobiliśmy wszystko, co można było. Polecieliśmy w czerwcu do MT. Saint Anne, żeby sprawdzić trasę MŚ, żeby na niej poćwiczyć, poznać jej każdy element, każdy korzeń, każdy kamień. Trasę mieliśmy więc opanowaną pod każdym względem, nawet pogoda nam sprzyjała, bo przez pierwsze trzy dni mieliśmy słońce, potem spadł deszcz – mogliśmy ćwiczyć w różnych warunkach.


Potem mieliśmy czterotygodniowe przygotowania w Zieleńcu. Okres BPS przepracowaliśmy bardo dobrze, nie było żadnych problemów. Wszystkie parametry pokazywały, że Majka jest w optymalnej formie. Sama była skoncentrowana, wierzyła w to, że może zdobyć MŚ. Zresztą przed startem otwarcie mówiliśmy o tym, że jedziemy zdobyć tęczową koszulkę i tak naprawdę tylko pech mógł nam pokrzyżować plany. Kolarstwo górskiej jest jakie jest, zawsze może zdarzyć się jakiś upadek, coś się może na trasie wydarzyć nieprzewidzianego. Ale w trakcie wyścigu wszystko zagrało –Majka startowała co prawda z trzeciego rzędu, ale mieliśmy plan, żeby przebić się szybko do przodu i w zasadzie po pierwszym kilometrze jechała już na czele z Evą Lechner. To była dla nas komfortowa sytuacja.

W nocy przed wyścigiem spadł deszcz, w zasadzie padał jeszcze rano. Ubrałem się i poszedłem objechać rundę. Zastanawialiśmy się, czy ten najtrudniejszy zjazd przejechać objazdem, czy zjeżdżać, czy może zbiegać. Uznałem, że najlepiej będzie, jak Majka będzie zbiegała, przynajmniej na pierwszej rundzie. W trakcie wyścigu zauważyłem, że robi to szybciej i pewniej niż inne zawodniczki, które próbują zjeżdżać, dlatego krzyknąłem jej: „na bieganiu zyskujesz, biegaj dalej”. Więc Majka kolejne rundy zbiegała i to pozwalało jej zyskiwać te dwie-pięć sekund na każdej rundzie. Poza tym było to bezpieczniejsze.

Można więc powiedzieć, że całość przygotowań i sam wyścig mieliśmy rozpracowany do perfekcji. Wszystkie te detale zadecydowały, że Majka wygrała z przewagą 48 sekund. Być może ta przewaga to właśnie znajomość trasy, odpuszczenie finału PŚ, dzięki czemu Majka przystąpiła do wyścigu na większej świeżości. Także to, że byliśmy [w Kanadzie] trochę wcześniej niż inni. Te małe rzeczy złożyły się na to, że Majka wygrała, bo musimy pamiętać przecież, że Penderel była przygotowana bardzo dobrze, Premont, która tam mieszka, znała tę trasę doskonale, ona ją układała, a Kalentieva i Spitz zawsze do MŚ są przygotowane idealnie.

bikeWorld.pl: A czy po Pauli Goryckiej spodziewał się pan brązowego medalu?
Andrzej Piątek: Wiedziałem, że Paula też jest w bardzo dobrej dyspozycji. Ona fizycznie niewiele ustępowała Mai. Paula dopiero drugi rok jest szkolona profesjonalnie. Wcześniej szkolił ją tylko tata i naprawdę wielkie słowa uznania, za to co udało mu się zrobić – nie jest przecież trenerem, a potrafił ją doprowadzić do określonego poziomu, tylko na podstawie swojej wiedzy książkowej.
Wiedziałem, że jest dobrze przygotowana fizycznie, ale w dalszym ciągu ma trochę zaległości technicznych. Dlatego w tym roku, także podczas zgrupowania w Zieleńcu, dużo czasu spędziliśmy w terenie, żeby nadrobić te zaległości. Już jest znacznie lepiej, ale do ideału jeszcze trochę brakuje. Mimo że wydolnościowo, fizycznie była przygotowana bardzo dobrze i na treningach szosowych niewiele ustępowała Mai, to jednak jak wjeżdżaliśmy w teren te zaległości techniczne było widać.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie walczyła o wysokie miejsce, ale wydawało się, że z Tanją Zaklej nie ma szans wygrać – przed Mistrzostwami Świata, podczas wyścigu PŚ, Słowenka była 10. W elicie – z Engen, czy z Annie Last też. Poza tym była jeszcze Barbara Benko, była Mistrzyni Świata i z rankingu wychodziło, że jeśli Paula będzie piąta, to będzie wszystko, na co ją stać.

Okazuje się, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych i jak ktoś jest perfekcyjnie przygotowany, to już w drugim roku startów w kategorii młodzieżowej i profesjonalnego szkolenia, może zdobyć medal Mistrzostw Świata.

 

Uważam, że Paula to w ogóle bardzo duży talent, nie tylko wydolnościowy, ale ma również odpowiednią psychikę i sądzę, że daleko zajdzie, bo ma jeszcze sporo rezerw. Pracujemy nad nimi i powoli będziemy korygować wszelkie braki.


bikeWorld.pl: Często mówił Pan o kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich. Co, w kontekście IO właśnie, dał nam zloty medal Mai i siódme miejsce Ani Szafraniec.
Andrzej Piątek: To, że w rankingu awansowaliśmy z siódmego na piąte miejsce. Zdobyliśmy dużo punktów, ale trzeba pamiętać o tym, że kwalifikacje kończą się 22 maja 2012 roku, więc jeszcze jest dużo czasu i cały przyszły rok i połowę następnego trzeba będzie startować bardzo dużo, bo kwalifikacje polegają właśnie na zdobywaniu punktów. Pierwsze osiem państw będzie mogło wystawić dwie zawodniczki na Igrzyskach. W tej chwili jesteśmy na miejscu piątym, niby bezpiecznym, ale cały czas trzeba uważać, żeby nie wypaść z ósemki.

bikeWorld.pl: Operacja Mistrzostwa Świata została zakończona. Czy to oznacza, że za tydzień, czy za miesiąc, rozpoczyna się Operacja Londyn?
Andrzej Piątek: Tak naprawdę operacja Londyn zaczęła się tuż po Mistrzostwach Świata, a w zasadzie wcześniej. Już w zeszłym roku, jesienią, na mój wniosek PKOl korespondował z Komitetem Brytyjskim w sprawie trasy wyścigu XC, bo chcieliśmy w kwietniu pojechać i ją obejrzeć. Niestety nie była gotowa, ale dostaliśmy informacje, że będzie w październiku. Niedawno po raz kolejny zapytaliśmy czy trasa jest gotowa i jeśli okaże się, że tak, to polecę do Londynu w październiku, zobaczyć, jaka jest. Wtedy przyszłoroczny program startów i niektóre wyścigi dobierzemy tak, żeby profilem były zbliżone do trasy olimpijskiej. Rok 2012 będzie już podporządkowany przygotowaniom stricte pod trasę wyścigu IO.

bikeWorld.pl: Czy nie obawia się Pan, czy też Maja, że po srebrnym medalu IO, po złocie w Kanadzie, Maja będzie pod presją, że teraz musi już wszystko wygrywać i zdobyć złoto Olimpijskie?
Andrzej Piątek: Nie, my mamy jasny cel - Igrzyska Olimpijskie. Wiadomo, że teraz od Majki będzie się wymagało, żeby wygrywała wszystko, ale tak być nie może, bo trzeba sobie ustalać priorytety. Dla nas priorytetem na przyszły rok są kwalifikacje Olimpijskie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to wiąże się z bardzo dużą ilością startów. Może być tak, że Majka nie zdobędzie nawet medalu MŚ – trudno. Najważniejsze są Igrzyska – trzeba zakwalifikować dwie dziewczyny na Igrzyska, bo mamy cztery bardzo dobre, a potem dopiero myśleć o medalach Mistrzostw Świata i Europy. Mimo to wierzę, ze na obu wyścigach sobie poradzimy.

FOTO: Andrzej Piątek