Sylwester Szmyd w drugim dniu przerwy

Drukuj

W drugim dniu przerwy na Tour de France spotkaliśmy się z Sylwestrem Szmydem na krótkim treningu ekipy Liquigas - Doimo w Pau, gdzie odpoczywają kolarze włoskiej drużyny.

Szmyd jako pierwszy z kolarzy Liquigas - Doimo wyszedł z hotelu. Polaka szybko otoczyło wielu kibiców, łowców autografów. Polak ze spokojem i chętnie pozował do zdjęć i rozdawał autografy. Potem znalazł czas na krótką rozmowę.

bikeWorld.pl: Jesteś już zmęczony wyścigiem? Przyda się taki dzień przerwy przed Tourmalet?
Sylwester Szmyd: Dzień przerwy zawsze się przydaje, chociaż w tym roku organizatorzy tak ułożyli wyścig, że ten dzień odpoczynku właściwie niczemu już nie służy, zostanie tylko jeden etap górski. Z reguły na Tour de France dni odpoczynku wyznaczone są w poniedziałki, tym razem jest w środę, ale na pewno się przyda.

bikeWorld.pl: Jak wygląda dzień przerwy kolarza na Tour de France?
Sylwester Szmyd: Śpimy do oporu, potem śniadanie, kto chce jedzie na rower, obiad, masaż i spokój. Przede wszystkim wypoczynek.
 


bikeWorld.pl: Mówiłeś przed wyścigiem, że masz nadzieję rozkręcać się z tygodnia na tydzień. Czujesz, że faktycznie jest lepiej?
Sylwester Szmyd: Miałem nadzieję, ale na pewno nie jest to mój szczyt formy. Nie jest tak, jak było na Giro d’Italia, czy Dauphine Libere. Jest gorzej, najwyraźniej organizm jest już zmęczony i noga nie kręci się tak, jakbym tego chciał.

 

 


bikeWorld.pl: Ivan Basso już nie będzie walczyć, ale Roman Kreuziger ma jeszcze szanse na pierwszą dziesiątkę. Będziesz mu pomagał, czy jeśli jutro będziesz się lepiej czuł, to zaatakujesz i pojedziesz na własny rachunek?
Sylwester Szmyd: Założenie trzeciego tygodnia i tak było takie, że przede wszystkim [Basso i Kreuziger] sami muszą bronić swoich pozycji, a kto może zabiera się w odjazd, nie ma specjalnego pomagania. Mają starać się jak najdłużej trzymać w czołówce, a jak odpadną, to już byle do mety. Ivan się rozchorował, także wczoraj, co już ustaliliśmy przed etapem, dla niego najważniejsze było dojechać do mety. A Roman, to zobaczymy jak się sytuacja jutro ułoży. Wczoraj akurat mu pomagałem, trochę go podciągnąłem, bo z tyłu zostali Sanchez, Gesink, ale jak będzie jutro, to zobaczymy.

 

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Masz rozeznanie od środka peletonu, widzisz tych dwóch kolarzy, kto jest Twoim faworytem do zwycięstwa w wyścigu, Contador, czy Schleck?
Sylwester Szmyd: Mienszow. Mam nadzieję, że [Contador i Schleck] jutro znowu będą się czaili, wygłupiali, zgrywali i patrzyli się na siebie, ignorując pozostałych rywali, tak jak to było kilka dni temu. Wtedy Mienszow odrobi do nich 30 sekund, a potem na czasówce ich rozłoży (śmiech). Życzyłbym sobie taki scenariusz, bo ta dwójka trochę przesadza. To takie trochę lekceważenie innych kolarzy z czołówki, skupiają się na walce tylko między sobą.

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Odnośnie Tour de Pologne, jedziesz tam po zwycięstwo, ale mówisz, że forma nie jest najlepsza. Jest jeszcze czas na powrót do odpowiedniej dyspozycji?
Sylwester Szmyd: Będę miał prawie 10 dni odpoczynku, a po drugie Tour de Pologne jest mniej wymagającym wyścigiem niż Tour de France, przeciwnicy, nie lekceważąc oczywiście nikogo, także. Brakuje mi jakieś 15, 20%, by być w odpowiedniej formie, w miejscu, w którym powinienem być, gdy w końcówce etapu zostaje 15 najlepszych. Ewidentnie brakuje mi siły, na sztywniejszych podjazdach jedzie mi się ciężko. Nie jestem zmęczony, wręcz przeciwnie. Ale jak się dochodzi do 100% obciążenia dla organizmu i dalej się tę śrubę dokręca, to można przekręcić gwint. Giro d’Italia kosztowało nas bardzo wiele wysiłku. Co uważniejsi obserwatorzy widzieli, jak dużo pracowaliśmy na wyścigu i co musieliśmy zrobić, żeby go wygrać – to nie było kontrolowanie wyścigu, to było atakowanie do ostatniej soboty. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę – albo wyskoczymy w powietrze, albo wygramy wyścig. Teraz widać tego konsekwencje. Nie tylko u mnie, ale też Ivan, [Cadel] Evans, czy [Carlos] Sastre, przygotowywali się na Tour, a teraz prawie nie istnieją.

bikeWorld.pl: Mimo wszystko jedziesz na Tour de Pologne z zamiarem wygrania?
Sylwester Szmyd: Pewnie, to się nie zmieniło, mam nadzieję, że przez te dziesięć dni – bo do etapów górskich na TdP jeszcze trochę czasu – odpocznę i forma wróci.

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Dziękuję ze rozmowę i życzę powodzenia na Tourmalet.
Sylwester Szmyd: Dzięki.