Rozmowa z Czesławem Langiem

Drukuj

Przy okazji niedzielnej edycji Skandia Maraton Lang Team w Sopocie zapytaliśmy Czesława Langa o jego wrażenia z dotychczasowych wyścigów Skandii, a także o zbliżający się 67. Tour de Pologne.

bikeWorld.pl: Dziś na Skandii w Sopocie padł rekord, jeśli chodzi o frekwencję. Spodziewał się Pan takiego wyniku?
Czesław Lang: Naprawdę przyjechało sporo ludzi. Bardzo się z tego cieszę, bo cały czas zachęcamy ludzi do jazdy na rowerze, do udziału w maratonach. Coraz więcej uczestników jest nie tylko u nas, ale także u innych organizatorów. Wierzę, że na Skandii z roku na rok będzie ich coraz więcej, bo staramy się robić imprezę przyjazną dla ludzi, dla każdego, nie tylko dla wyczynowców, zawodników, którzy są świetnie przygotowani, ale również dla rodzin, które ścigają się na krótkich dystansach. Myślę, że tego właśnie ludzie oczekują. Co do uczestników w Sopocie, to spodziewałem się, że będzie ich wielu. Większość naszych stałych uczestników jest właśnie z Pomorza – Trójmiasta, Bytowa, czy Elbląga. Do tego Trójmiasto jest miastem rowerowym, dużo ludzi jeździ tu na rowerach, a dodatkowo dopisała nam pogoda, no i wakacyjny termin.

bikeWorld.pl: Czy w związku z tym w przyszłych latach planuje Pan kolejne edycje w Trójmieście?
Czesław Lang: Tak, na pewno będziemy chcieli kontynuować organizację maratonów w tym miejscu. Tutejsze tereny są znakomite do organizacji wyścigów, można tu znaleźć praktycznie wszystko – ciekawe zjazdy, trudne podjazdy, drogi szutrowe, wąskie ścieżki.

bikeWorld.pl: Trasa w Sopocie spotkała się z dużym entuzjazmem wśród uczestników, zwycięzca dystansu Grand Fondo, Bartek Banach, powiedział, że była to chyba najtrudniejsza trasa Skandii w tym roku. Czy planując kolejne edycje w przyszłych latach zamierzacie zrobić kilka bardziej wymagających edycji?
Czesław Lang: Myśląc o przyszłych edycjach, będziemy chcieli zorganizować wyścig w okolicach Jury Krakowsko-Częstochowskiej albo np. Krakowa. Tego rodzaju wyścigów nam brakuje, a tamte tereny także są znakomite na maraton, a zarazem wymagające. Być może latem zorganizujemy także jedną edycję na wybrzeżu, gdy ludzie będą na wakacjach, na wczasach. Mamy sporo planów na przyszłe sezony.



bikeWorld.pl: Organizacyjnie Skandia idzie do przodu, ale czy jest coś, Pana zdaniem, nad czym trzeba będzie jeszcze popracować?
Czesław Lang: Na pewno. Choćby problemy z trasą. Mimo naszych starań czasem znajdzie się ktoś, kto dla zabawy zerwie strzałkę i powstają problemy. Na pewno trzeba pomyśleć, czy nie rozstawić więcej osób z krótkofalówkami, żeby fizycznie pilnowali trasy, oprócz oznakowania, bo czasem ktoś zrobi kolarzom psikusa. Pracujemy też nad promocją, chcemy, aby wokół naszego cyklu działo się dużo ciekawych rzeczy. Staramy się też słuchać uwag zawodników, którzy mówią nam, co moglibyśmy poprawić, ulepszyć i uwzględniamy to na kolejnych edycjach.

bikeWorld.pl: Czy zmiana terminu zawodów w Nałęczowie pokrzyżowała wam plany? Choćby ze względu na Tour de Pologne?
Czesław Lang: Trochę tak. Nałęczów był tradycyjnie pod koniec maja, połączony z ciekawymi imprezami, m.in. Dniem Dziecka, i kolarze się do tego już przyzwyczaili. Niestety przeszła tamtędy powódź i nie możemy się bawić, gdy 10km dalej ludzie potracili dorobek życia. Myślę jednak, że do Nałęczowa i tak przyjedzie dużo ludzi, ten maraton jest już znany i cieszy się popularnością, a w przyszłości powrócimy do starej daty jego rozgrywania.

bikeWorld.pl: Skandia także sportowo poszła chyba do góry. Obecnie przyjeżdżają tu czołowi kolarze z Polski.
Czesław Lang: Tak, na tych dłuższych, trudniejszych dystansach widzimy zawodowe grupy – Mróz Active Jet, czy CCC Polsat. To zawodnicy, którzy na co dzień startują nawet na szosie. Myślę, że to fajna sprawa – ktoś, kto chce spróbować swoich sił i porównać swoje możliwości do Galińskiego, czy Kaisera, może potem zobaczyć jaki miał wynik, ile stracił, czy się poprawił na kolejnej edycji. Jest to dobra skala porównawcza.

 



bikeWorld.pl: Czy ruszyły już przygotowania do Tour de Pologne?
Czesław Lang: Tak, mocno już pracujemy. Mamy praktycznie trasę zamkniętą –będzie to wyjątkowy Tour. Sam, jako kibic, bardzo się cieszę, bo dwa etapy będą kończyć się na podjazdach – Równicy i Terma Bukowina Tatrzańska, potem górski etap do Cieszyna, na którym kolarze po raz pierwszy wyjadą poza granicę naszego kraju. Trasa będzie bardzo ciekawa.

bikeWorld.pl: Czy znane są już jakieś nazwiska z pierwszych stron gazet? Może Pan zdradzić jakie gwiazdy przyjadą do Polski?
Czesław Lang: Na pewno Ivan Basso, który wygrał Giro d’Italia. Był u nas w ubiegłym roku, w tym także potwierdził swój udział. Będzie też Sylwester Szmyd, a także Alessandro Ballan i Cadel Evans. Myślę, że gwiazd nie zabraknie – Tour de Pologne znalazł swoje miejsce w kalendarzu, pasujące dla nas. Kończy się Tour de France, jest chwila przerwy, nie ma jeszcze innych wyścigów, jest Tour de Pologne. Jak wiemy każda drużyna Pro Tour składa się z 25 kolarzy i oni szukają dobrych wyścigów, żeby złapać punkty do klasyfikacji PT, żeby się pokazać. O brak znanych nazwisk raczej się nie boje.

bikeWorld.pl: Dla kibiców TdP powinien więc być bardzo atrakcyjny?
Czesław Lang: Na pewno. Postanowiliśmy przesunąć finisze na godzinę 19, bardziej dostępne dla kibiców i widzów. Nawet jeśli ktoś pracuje, to może po pracy przyjść na metę i podziwiać kolarzy. To podniesie atrakcyjność naszego wyścigu dla kibiców.

FOTO: Lang Team, Krzysztof Jakubowski