Rozmowa z Mary McConneloug

Drukuj

Podczas pierwszej edycji Vacansoleil Grand Prix MTB w Bielawie udało nam się porozmawiać z Amerykanką Mary McConneloug, zwyciężczynią tych zawodów i jeszcze, do najbliższej soboty, liderką cyklu GP MTB.

bikeWorld.pl: Jak ocenisz swój wyścig i swoją obecną formę?
Mary McConneloug: Czułam się naprawdę dobrze, czuję, że moja forma przychodzi, a taka trasa jak w Bielawie, z trudnymi podjazdami, bardzo odpowiada mojemu stylowi jazdy. Z początku co prawda nieco się zagubiłam i jechałam w okolicach 20. miejsca, jednak już na pierwszym podjeździe złapałam koło Ani [Szafraniec]. Na takim wyścigu jak ten liczy się każda sekunda, więc cały czas jechałam na maksimum, choć na pierwszym okrążeniu trzymałam się za Anią, bo wcześniej nie miałam czasu zapoznać się z trasą. Ta jednak bardzo miło mnie zaskoczyła – ludzie mówili, że może być nudna, mało techniczna, ale okazała się naprawdę wymagająca. Bardzo mi się podobała.


bikeWorld.pl: Mówiłaś, że najbardziej obawiasz się Ani Szafraniec. Czy była wymagającym przeciwnikiem?
Mary McConneloug: Tak, na pewno. W ubiegłym sezonie na wyścigach przyjeżdżała przede mną, teraz role się odmieniły. To bardzo mocna zawodniczka, tym bardziej, że teraz ma dobrą formę i ciekawa jestem, jak nam pójdzie podczas PŚ w Offenburgu. [McConneloug zajęła 10. miejsce, Szafraniec była 14.]


bikeWorld.pl: Tydzień wcześniej ścigałaś się w Jeleniej Górze, teraz w Bielawie, a Twoja forma wyraźnie idzie w górę. Jakie masz nadzieje związane z nadchodzącymi wyścigami, w tym zawodami PŚ?
Mary Mcconeloug: Przede wszystkim chce dobrze pojechać. To jest Puchar Świata, coraz więcej dziewczyn startuje, poziom jest coraz wyższy, mają bardzo dobre zaplecze. Ja mogę liczyć jedynie na mojego męża [Mike’a Brodericka]. Wspólnie wspieramy się na trasie, nie mamy specjalnego zaplecza, a to ogrom dodatkowej pracy, która także męczy. Tak więc jeśli w kolejnych zawodach uda mi się wejść do czołowej dziesiątki będę bardzo zadowolona.


bikeWorld.pl: Stawka w PŚ jest bardzo mocna, każdy chce wygrać, w tym roku jedna z edycji zostanie rozegrana w USA. Czy zamierzasz się przygotować specjalnie na tę edycję?
Mary McConneloug: Zaledwie tydzień po PŚ w USA odbędą się Mistrzostwa Świata [w Kanadzie], więc to będzie czas, kiedy będę szykowała szczyt formy. Nie wiem, czy uda mi się wygrać, ale dam z siebie wszystko.

bikeWorld.pl: Co myślisz o ściganiu w Polsce – w Jeleniej Górze, czy Bielawie?
Mary Mcconeloug: Oba wyścigi były naprawdę ciężkie. Mike i ja naprawdę dobrze spędziliśmy czas w Polsce. Mamy dobrych przyjaciół w Jeleniej Górze, a dodatkowo są tam znakomite tereny do treningu.


bikeWorld.pl: A co powiesz o naszym kraju?
Mary McConneloug: Bardzo lubię Polskę, tutaj jest o wiele spokojniej niż w innych krajach Europy. Macie tu wspaniałą przyrodę, a to mnie zawsze fascynuje. Ludzie też wydają się bardzo mili, zwłaszcza ci, którzy pasjonują się rowerami. Atmosfera jest bardzo przyjemna. Dużo podróżujemy i nie wszędzie spotykamy takich ludzi – przyjaznych i pomocnych.

bikeWorld.pl: Możesz nam opowiedzieć parę słów o swoim rowerze? Co w nim jest niezwykłego, niespotykanego w innych rowerach?
Mary McConneloug: Chcecie, żebym go wymyła wpierw? [śmiech]. Dostałam go ledwie 6 tygodni temu. To robiona pod wymiar 29’, więc koła są większe, a dodatkowo mają większy rozstaw, co sprawia, że rower płynie. Przypomina nieco fulla, wybierając znakomicie wszystkie nierówności, jest bardzo stabilny. Trudne techniczne odcinki to dla niego żaden problem. Jestem z niego bardzo zadowolona i mimo iż waży więcej, a przy mojej budowie i wadze każdy gram wieziony pod górę robi różnicę, to jednak czuję, że jestem mocniejsza na tym rowerze. Z kolei, na zjazdach czuje się bardzo pewnie, mogę pozwolić mu swobodnie zjeżdżać, jest bardziej stabilny. Seven Cycles robi każdy rower pod wymiar, więc ten jest stworzony idealnie dla mnie.


bikeWorld.pl: Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję porozmawiać.
Mary McConeloug: Dzięki, do zobaczenia.

FOTO: Maciej Łuczycki