bikeWorld.pl: Liczysz swoje zwycięstwa?
Andrzej Kaiser: Liczę zwycięstwa w maratonach, w których walczę w klasyfikacji generalnej, czyli Powerade MTB Marathon i Skandia MTB Maraton Lang Team [a było ich odpowiednio 5 i 6 – przyp. red]. Staram się liczyć, bo to jest wyznacznikiem tego, jaki był mój sezon.
bikeWorld.pl: A jaki był?
Andrzej Kaiser: Myślę, że nie był gorszy od poprzednich. Cały czas utrzymuje się w czołówce jeśli chodzi o maratony. Rywale nadal muszą się ze mną liczyć.
bikeWorld.pl: A jak samopoczucie na koniec sezonu?
Andrzej Kaiser: Moja dyspozycja jest dobra, ale przyznam, że czekałem na ten ostatni wyścig w Kwidzynie. Trzeba odpocząć od roweru i trochę się wyciszyć. Od kwietnia do października ścigałem się praktycznie co tydzień, a wyjazdy na wyścigi są bardzo męczące, tym bardziej, że z Pomorza mamy daleko na większość wyścigów. Nie zamierzam jednak całkowicie rzucać roweru w kąt. Będę robił spokojne treningi, ale chcę też więcej czasu spędzić w domu i robić coś innego niż jazda na rowerze.
bikeWorld.pl: Wygrywałeś na Skandii, wygrywałeś w Powerade MTB Marathon. Czy trudno pogodzić starty w dwóch seriach maratonów? Łącznie to kilkanaście wyścigów - dość wyczerpujące, szczególnie na takim poziomie.
Andrzej Kaiser: Udało mi się to tak poukładać , żeby do czerwca mieć jak najwięcej startów i być jak najwyżej w klasyfikacji generalnej, a potem spokojnie się przygotować do drugiej części sezonu. Udało mi się pogodzić te dwie serie i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie organizatorzy też tak ułożą kalendarz, żeby zawodnicy mogli bez przeszkód startować we wszystkich edycjach ich wyścigów. Żeby było to zrobione z głową i żeby nie nakładały się terminy.
bikeWorld.pl: Przed Mistrzostwami Świata wiele osób krytykowało sposób wyboru kadry na te zawody. Należysz do ścisłej czołówki maratończyków w kraju, a jednak nie pojechałeś. Jak Twoim zdaniem powinna przebiegać selekcja kadry na MŚ?
Andrzej Kaiser: Już na początku sezonu powiedziałem, że nie będę się pchał na MŚ w tym roku. Owszem, było jasno powiedziane, że Puchar Polski wyłania kadrę na Mistrzostwa, ale uważam, że ktoś w PZKol powinien zająć się doborem tras do PP. MŚ były rozgrywane na bardzo trudnej trasie – z tego co wiem to było 100km i ponad 3500 metrów przewyższenia. A w Polsce mamy tylko jeden taki maraton – w Głuszycy i tam było naprawdę ciężko. Uważam, że przy wyborze wyścigów do PP powinno brać się pod uwagę nie tylko lokalizację wyścigu, czy organizatora, ale przede wszystkim trasę. Moim zdaniem powinno to być minimum 2000 metrów przewyższenia. Żeby rowerem górskim można było ścigać się po górach, a nie po płaskim. Bo potem jedziemy na zachód i jest jak jest.
bikeWorld.pl: Czyli Puchar Polski tak, ale na innych trasach?
Andrzej Kaiser: Zdecydowanie górskie trasy. Rower górski służy do jeżdżenia po górach, zawsze to powtarzałem. Niektórzy zarzucali mi, że jeżdżę płaskie maratony, ale jeśli startuje w danym cyklu, to nie jestem w stanie określić, jaka będzie trasa. Jednak Puchar Polski powinien być rozgrywany na trasach górskich.
bikeWorld.pl: No właśnie, twierdziłeś, że PP rozgrywany jest w płaskim terenie i dlatego nie będziesz w nim brał udziału. Potem, gdy przyjeżdżałeś na Skandię, słyszeć można było zarzuty, że jesteś niekonsekwentny bo to przecież płaskie maratony. Jednak wygrane w Powerade MTB Marathon to chyba dowód, że potrafisz wygrywać każdy wyścig.
Andrzej Kaiser: Zawsze mówiłem, że rower górski służy do ścigania się po górach. Powerade to mój priorytet, bo sponsorem cyklu jest też mój sponsor. A Skandię wybrałem dlatego, że jest to impreza bardzo medialna i można pokazać się szerszej publiczności. Inne imprezy nie pasowały mi, jeśli chodzi o terminy zgrania ich z Powerade MTB maraton. Co do doboru tras na Skandii to nie mam na to wpływu, choć muszę przyznać, że trasa w Bielawie była ułożona na dobrym poziomie. Można było się pościgać w górach. W Gdańsku też było trochę przewyższeń – trasa była interwałowa i ciekawa. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Lang Team ułoży ciekawe trasy.
bikeWorld.pl: Zobaczymy Andrzeja Kaisera w następnym sezonie?
Andrzej Kaiser: Myślę, że tak. Na razie nie wieszam roweru na hak. Zdrowie dopisuje, także będę się jeszcze ścigać.
bikeWorld.pl: Cele nadal te same? Czy będą jakieś zmiany?
Cele zawsze ustalam na początku sezonu. Może koszulka Mistrza Polski? W tym roku mi odjechała i choć byłem dobrze przygotowany, to walczyć z trzema rywalami było ciężko.
bikeWorld.pl: Wspominałeś, że zimą będziesz ścigał się w przełajach. Masz jakieś konkretne cele na sezon przełajowy, czy traktujesz to jako przygotowanie do kolejnych startów?
Andrzej Kaiser: Bardzo lubię ścigać się w przełajach. Zawsze zimą się ścigałem, bo uważam, że to znakomity trening. Można ścigać się zimą i w żadnym stopniu nie zakłóca to przygotowań do sezonu. U nas przyjęło się myślenie, że jeśli ktoś się ściga zimą, to nie ma siły na wiosnę. A na zachodzie wszyscy ścigają się w przełajach. Uważam też, że to znakomite wyścigi dla młodzieży. Niezbyt długie, szkolą technikę, ale przede wszystkim przełaje sprawiają, że zimą trening nie jest monotonny. Problemem może być specjalistyczny sprzęt. Ale to świetna sprawa, także polecam.
bikeWorld.pl: Kiedy zaczynasz przygotowania do następnego sezonu?
Andrzej Kaiser: Myślę, że teraz zrobię miesiąc przerwy i pod koniec listopada wystartuje w jakiś zawodach przełajowych. Ale bez ciśnienia na wynik. To ma być zabawa, bo bardzo to lubię.
bikeWorld.pl: Dziękujemy za rozmowę.
Andrzej Kaiser: Dziekuję.
FOTO: mtbmarathon.com