bikeWorld.pl: Na początku gratulujemy sukcesów w tegorocznych imprezach.
Bartosz Janowski: Dziękuję bardzo!
bikeWorld.pl: Dlaczego wyszło tak na początku sezonu, że nie jeździsz w żadnej drużynie?
Bartosz Janowski: … temat rzeka :-), nie chcę ujawniać wszystkich szczegółów tej sprawy. Z końcem sezonu 2008 postanowiłem odejść z drużyny DHL AUTHOR. W „okresie transferowym” (październik/listopad) otrzymałem propozycję współpracy, od kilku krajowych ekip MTB. Oferta jednego teamu, wydawała mi się najbardziej optymalna dla mnie. Negocjacje z managerem drużyny trwały praktycznie cały miesiąc. W końcowym etapie rozmów - pod koniec grudnia, odmówiono mi startów w teamie – ze względu na nieprzewidziany obrót spraw. Sytuacja ta, trochę mnie podłamała, ale z drugiej strony dodała mi energii do ciężkich treningów w zimie :-). Nie szukałem później innej drużyny, gdyż nie miałem już siły do prowadzenia kolejnych negocjacji.
bikeWorld.pl: Tak Ci jest lepiej?
Bartosz Janowski: W tym momencie wiem, że tak, choć w grudniu nie było to dla mnie tak oczywiste. Sam wyznaczam sobie plan startów – dzięki temu mogę ścigać się w zawodach, które dają mi największą satysfakcję, radość z jazdy. Minusem bycia niezrzeszonym jest to, że wszystkie koszty związane z uprawianiem kolarstwa trzeba pokrywać samemu.
bikeWorld.pl: Czy masz w Krakowie sparingpartnera? Czy trenujesz sam?
Bartosz Janowski: W okresie przygotowawczym i startowym zazwyczaj trenuję sam. Jednak pod koniec sezonu staram się nadrabiać zaległości i wybieram się na treningi z kolarzami z Krakowa – głównie treningi szosowe z „Cichym Kącikiem” :-).
bikeWorld.pl: Czytając Twojego bloga treningowego trzeba Cię uznać za tytana pracy. Czy tak się czujesz?
Bartosz Janowski: Chcąc osiągać jak najlepsze wyniki trzeba ciężko trenować, jednocześnie plan treningowy musi być indywidualnie dobrany do możliwości organizmu. Musi zapewniać odpowiednie zmęczenie, ale i wystarczającą regenerację. Kolarstwo nie jest dla mnie „wyrzeczeniem”. Jeżdżę, bo lubię :-), to moje hobby, które przynosi mnóstwo zadowolenia i satysfakcji.
bikeWorld.pl: Kto Cię trenuje?
Bartosz Janowski: Od 2003 roku moim trenerem jest Robert Baścik. Z roku na rok jest „progres”, jeżdżę coraz lepiej, osiągam swoje mniejsze lub większe sukcesy, ze współpracy jestem w 100 % zadowolony.
bikeWorld.pl: Jak odpoczywasz, zbierasz siły do następnego treningu?
Bartosz Janowski: Zdarza się, że pomiędzy sesjami treningowymi odpoczywam pasywnie przed TV :-) w tym wypadku odpoczywa głównie psychika, jednak najkorzystniejszy jest relaks aktywny spokojna przejażdżka – trening kompensacyjny, spacer basen itp. Z pomocą przychodzą też środki odnowy biologicznej, niektóre można wykonać samemu, co właśnie stosuję – masaż czy natryski wodą itp. Po za tym ważna jest odpowiednio zbilansowana dieta, uzupełniająca niedobory potrzebnych w organizmie składników.
bikeWorld.pl: A kiedy czas na inne przyjemności?
Bartosz Janowski: Ze względu na studia, ostatnio było z tym ciężko :-), ale teraz są wakacje, więc będę miał trochę więcej wolnego czasu :-).
bikeWorld.pl: Obroniłeś się?
Bartosz Janowski: Tak. Dwa tygodnie temu, zakończyłem dzienne studia na kierunku Wychowanie Fizyczne krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego z tytułem magistra :-).
bikeWorld.pl: Zatem gratulujemy magistra. A jakie najbliższe plany startowe?
Bartosz Janowski: Najbliższy ważny start to Mistrzostwa Polski MTB XC – które odbędą się w przyszłym tygodniu w Kielcach. Później będę się przygotowywał do Mistrzostw Świata w Maratonie MTB 23.08.2009 – Grazz/Stattegg – w których chcę wystartować. Do końca sezonu kontynuował będę starty w cyklu Powerade MTBMarathon. We wrześniu odbędą się jeszcze Mistrzostwa Polski w Maratonie MTB – więc myślę, że do końca sezonu nie będę mógł narzekać na nudę :-).
bikeWorld.pl: Skoro masz w planach MŚ w maratonie, to jakie są Twoje oczekiwania?
Bartosz Janowski: Nie nastawiam się na jakiś konkretny wynik, gdyż nie miałem w tym roku porównania z zawodnikami z za zagranicy. Jednak podczas mistrzostw chciałbym maksymalnie wykorzystać moje możliwości, pojechać bezbłędnie taktycznie, nie złapać defektu. Jeśli uda mi się w ten sposób ukończyć mistrzowski maraton, będę bardzo zadowolony.
bikeWorld.pl: Jaka jest Twoja ulubiona trasa maratonu?
Bartosz Janowski: Bardzo podobała mi się trasa maratonu w Głuszycy – w konfiguracji z 2007 roku. Chcąc poznać piękno MTB, trzeba koniecznie spróbować startu w etapowym wyścigu MTB Challenge. Etapy rozlokowane na górskich szlakach Kotliny Kłodzkiej, stanowią esencją MTB, są moimi ulubionymi trasami maratońskimi.
bikeWorld.pl: A najtrudniejszy maraton w jakim startowałeś?
Bartosz Janowski: W tym roku najtrudniej było w Szczawnicy. W mojej dotychczasowej „karierze” najbardziej :-) w pamięci utkwił mi błotnisty dystans 118 km, z Mistrzostw Europy 2007 - ST. Wendel, który pokonałem w 5 godzin 53min 59 sek ;-).
bikeWorld.pl: Często w relacjach piszę się ze pod nieobecność Andrzeja Kaisera wygrał Bartosz Janowski. Czy czujesz się ze jesteś w jego cieniu?
Bartosz Janowski: Cieszę się z moich wyników. Z każdym kolejnym sezonem jeżdżę coraz lepiej. Jednak znam swoje miejsce w „szeregu”. Andrzej jest świetnym kolarzem, do jego poziomu trochę mi jeszcze brakuje, zdaję sobie z tego sprawę. Nie odpuszczam i staram się jak najmocniej „naciskać” Andrzeja w ramach moich możliwości :-).
bikeWorld.pl: Dlaczego maraton? A nie np. XC? Co jest wg Ciebie trudniejsze?
Bartosz Janowski: Lepiej czuję się na wyścigach długodystansowych dla tego główny nacisk kładę na maratony, jednak staram się nie tracić kontaktu z wyścigami cross country, dla tego startuję w GP MTB Langa, oraz okręgowych seriach np. Puchar Szlaku Solnego czy Bike CUP. Ciężko jednoznacznie określić, która z tych dyscyplin jest trudniejsza. Żeby odnosić sukcesy w xc i maratonie trzeba ciężko trenować, tu nie ma różnicy po miedzy maratonem a xc. Jednak po wyczerpującym wyścigu maratońskim organizm potrzebuje więcej czasu na regeneracje niż po intensywnym xc, więc może jednak maraton jest bardziej wymagający…
bikeWorld.pl: Czy w przyszłym sezonie chciałbyś coś zmienić w swoim "życiu kolarskim"?
Bartosz Janowski: Na pewno nie będę zmieniał mojego podejścia do treningów i startów. Chciałbym jednak znaleźć „miejsce” w jakieś dobrej drużynie. Fajnie jest, gdy podczas wyścigu w „peletonie” są zawodnicy „w takich samych koszulkach” jak ja, czuje się wtedy inną atmosferę, jedzie się ze świadomością, że można razem „pociągnąć”, rozerwać grupę, współpracować, pomagać sobie jadąc na zmianach itp. . Będąc niestowarzyszonym trzeba sobie radzić samemu :-)…
bikeWorld.pl: Dziękujemy za rozmowę życząc wymarzonej drużyny i dalszych sukcesów.
Foto: arch. własne zawodnika