Pia Sundstedt - wywiad

Drukuj

Maratony mtb to w pojęciu wielu zabawa dla amatorów. Tymczasem, o zgrozo, bawią się w nie profesjonaliści. Pia Sundtedt to jedna z najjaśniejszych gwiazd tej dyscypliny.

Dwukrotna zdobywczyni Pucharu Świata prezentuje spojrzenie na maratony z nieco szerszej perspektywy.

 

Pia Sundstedt


Urodzona: 02.05.1975, Kokkola, Finlandia
Zamieszkała: Schwarzwald, Niemcy
Team: Rocky Mountain

Największe sukcesy:
Szosa:
- czterokrotna mistrzyni Finlandii w kolarstwie szosowym (1997, 2001, 2002, 2005)
- zwyciężczyni zawodów szosowego pucharu świata w Montrealu (2000)
- dwukrotnie druga w Walońskiej Strzale (1998, 2000)
- dwa wygrane etapy kobiecego Giro d’Italia
MTB:
- dwukrotne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej pucharu świata w maratonach (2006, 2007)
- mistrzostwo Europy w maratonie (2005)
- trzecie miejsce na mistrzostwach świata w maratonie (2007)

bikeWorld.pl:

Jesteś jedną z niewielu kobiet, które specjalizują się w maratonach mtb. Na początku swojej kolarskiej kariery byłaś utytułowaną zawodniczką szosową a później przekwalifikowałaś się na maratony. Co takiego się wydarzyło, że zmieniłaś dyscyplinę na tę konkretną?

Pia Sundstedt:

Tak naprawdę to był przypadek. Zakończyłam swoją szosową karierę by ukończyć studia na uniwersytecie w Turku. Bawiłam się trochę w sport tu i tam aż zostałam zaproszona do udziału w jednym z fińskich maratonów. Trasa była bardzo wymagająca i techniczna – wyjątkowo mi się to nie spodobało. Ale mój chłopak powiedział mi, że zazwyczaj maratony są bardziej przejezdne i nie tak techniczne. W następnym sezonie (2005) dla zabawy wystartowałam w jednym z europejskich maratonów by zobaczyć jak faktycznie wyglądają. Podeszłam do niego przygotowana, ale bez jakiś szczególnych ambicji. Tak się ułożyło, że... go wygrałam. Trzy maratony później byłam już mistrzynią Europy w maratonie!

bW: Maraton nie jest obecny na Igrzyskach Olimpijskich. Czy w związku z tym dla zawodniczki, który nie jest gwiazdą XC a specjalistką maratonu trudniej jest znaleźć wsparcie ze strony sponsorów?
P.S.: Nie sądzę. Maratony są bardzo atrakcyjne dla wielu producentów sprzętu, ponieważ spora część ich klientów startuje w maratonach. Dzięki temu obie grupy mają lepszy kontakt ze sobą. Co więcej, wiele z maratonów jest lepiej obecnych w mediach niż wyścigi xc zaliczane do pucharu świata. Trans Alp czy Cape Epic mają 20 razy więcej czasu antenowego niż puchar świata, możecie mi wierzyć lub nie. Poza tym mojemu sponsorowi, Rocky Mountain, zależy na tym, żebym startowała właśnie w maratonach.


bW:Po rocznej przerwie gdy jeździłaś dla zespołu Gewiss-Bianchi powracasz do dobrze sobie znanego zespołu Rocky Mountaina. Jako powód na swojej stronie internetowej podałaś, że filozofia tej firmy pasuje do twojej – co to znaczy?
P.S.: Rocky Mountain to czyste kolarstwo górskie. Weź swój rower na łono natury i jedź, ciesz się trasą. To jest wolność! Tak właśnie wygląda zespół Rocky Mountain. Dyrektor Sportowy ma do mnie zaufanie. Mogę realizować swój własny program startów, nie muszę się ścigać na siłę. Jest to bardzo ważne, jeśli posiada się pewne doświadczenie i chce się skupić na wybranych wyścigach. Poza tym znam bardzo dobrze pozostałych członków zespołu, z Alison Sydor jesteśmy dobrymi przyjaciółkami i razem wystartujemy w Cape Epic i Trans Alpie.


bW: Właśnie miałem o to pytać. Jesteś doświadczoną i utytułowaną maratonką, dlaczego więc nie spróbować sił w etapówce – Trans Alp i Cape Epic na Ciebie czekają.
P.S.: Zgadza się. Z Alison właśnie wypełniłyśmy formularze zgłoszeniowe na obie te imprezy. Już w zeszłym roku chciałam wystartować w górskiej etapówce, ale Gewiss-Bianchi nie był przychylny takiemu projektowi.

bW: Czy myślisz, że maratony są bliżej pierwotnej idei kolarstwa górskiego niż współczesne wyścigi xc?
P.S.: Zdecydowanie! Gdy wychodzisz na rower pojeździć w terenie przez dłuższy czas, to jest nic innego niż właśnie maraton. Ale uważam, że obie dyscypliny powinny razem współistnieć. Popatrz tylko na narciarstwo biegowe. Mamy tam wyścigi na wielu różnych dystansach a w związku z tym wiele okazji by zawodnicy pokazali się kibicom i sponsorom, zależnie od swoich indywidualnych możliwości. Są sprinterzy, ale są i wytrzymałościowcy. Myślę, że biegi narciarskie mogą być dobrym przykładem dla mtb, w którą stronę zmierzać. Myślę, że UCI powinna wprowadzić wspólną punktację pucharu świata dla maratonów, xc i kryteriów. Każdy będzie miał dowolność w wyborze zawodów, w których chce startować, zdecydować o tym, czy chce się specjalizować w jakiejś dyscyplinie czy też walczyć we wszystkich.


bW:Twój pomysł wydaje się całkiem niezły! Jest wiele ważnych imprez, szczególnie we Włoszech czy w Austrii a z drugiej strony UCI jakby straciła pomysł na formułę Pucharu Świata. Jak w tym układzie w ogóle widzisz rozwój maratonów, powiedzmy w ciągu najbliższych pięciu lat?
P.S.: Właściwie trudno, żebym widziała inaczej niż pozytywnie! W Norwegii jest Birkebeiner Maraton, w którym każdego roku startuje 14000 (czternaście tysięcy!) uczestników a liczba miejsc jest wyprzedawana w ciągu jednego – dwóch dni. Są bardzo duże imprezy w Niemczech czy Włoszech, gdzie startuje po kilka tysięcy uczestników, pojawia się coraz więcej wyścigów etapowych. To nie jest już dyscyplina sportu, którą można ignorować.

bW: Czy trudno jest uprawiać kolarstwo w Finlandii? Jak udało Ci się osiągnąć tak wysoki poziom sportowy żyjąc w kraju o takim klimacie jak Finlandia?
P.S.: Urodziłam się niemal na nartach i zanim zaczełam jeździć na rowerze, miałam solidne podstawy treningowe właśnie z biegów. Co nie zmienia faktu, że kolarstwo w Finlandii jest ciężką sprawą. W rejonie, gdzie przez wiele lat mieszkałam nie ma żadnych pagórków, jest kompletnie płasko. Jedyne, na co można liczyć to silny wiatr. Do tego dochodzi ciągłe zimno i deszcz. Ale z drugiej strony dzięki temu, gdy przychodzi startować przy dobrej pogodzie, wszystko wydaje się takie proste. Gdy ścigałam się na szosie, przez większość czasu mieszkałam we Włoszech i tam trenowałam, teraz mieszkam w Niemczech – stąd jest bliżej na wyścigi i mam dobre warunki do treningu.

bW: Jak traktujesz narciarstwo? Czy jako dobre przygotowanie do sezonu kolarskiego czy może jako równorzędną dyscyplinę (jeśli to drugie, to dlaczego jesteś teraz na Majorce i jak przypuszczam trenujesz na szosie) ?
P.S.: Naprawdę chciałabym taktować narciarstwo jako drugą, równorzędną dyscyplinę. Gdy byłam młodsza startowałam w bardzo wielu zawodach, ale w pewnym momencie musiałam wybrać między kolarską a narciarską kadrą narodową i wybrałam tę pierwszą. Ciągle jednak startuję w zawodach, niestety sezon rowerowy zaczyna się w marcu, wtedy są pierwsze zawody pucharu świata, więc muszę przynajmniej od lutego trenować właśnie na rowerze. Ale zanim to następuje, naprawdę sporo trenuję na nartach – w styczniu przebiegłam ok. 2500km. W przyszłym roku planuję starty w pełnym sezonie narciarskim.

bW: Jaki jest Twój główny cel na sezon 2008?
P.S.: Obronić pierwsze miejsce w Pucharze Świata i stanąć na podium mistrzostw Europy i mistrzostw świata.

bW: Czy jest taka możliwość, by polscy kibice zobaczyli Cię podczas któregoś z polskich maratonów? Mamy tu kilka naprawdę ciekawych imprez, zarówno jednodniowych jak i etapówek.
P.S.: Jasne! Dla mnie kolarstwo to świetna okazja do tego, by odkrywać nowe kraje i poznawać nowych ludzi. Jeszcze nigdy nie byłam w Polsce. Mam więc nadzieję, że wkrótce będę miała okazję pojeździć po waszych szlakach!

FOTO: arch. Pia Sundstedt, sportograf.de