Ola Dawidowicz: nie żałuję swojej decyzji

Drukuj

Z jedną z najbardziej utytułowanych w historii polskiego kolarstwa górskiego zawodniczek - Olą Dawidowicz rozmawialiśmy rok temu, kiedy kończyła swoją przygodę z profesjonalnym uprawianiem sportu. Czym dzisiaj się zajmuję i jak poradziła sobie z odejściem od zawodowstwa? O tych i innych sprawach porozmawialiśmy niedawno z byłą Mistrzynią Świata.

 

 

Bikeworld.pl: Witaj Olu! Ostatni raz rozmawialiśmy ponad rok temu. Był to czas, kiedy ogłosiłaś zakończenie kariery. Powiedz nam, jak ocenisz swoją decyzję z perspektywy czasu? Nie brakuje Ci ścigania, które towarzyszyło Tobie wiele lat?

Ola Dawidowicz: Nie żałuję swojej decyzji i nie zamieniłabym już mojego aktualnego życia z poprzednim. Jak wcześniej wspomniałam, nie żałuję ani jednego dnia spędzonego na rowerze. To był piękny czas do którego wracam z ogromnym sentymentem, ale wiem, że przede mną choć inne to również piękne chwile. Wspaniale było podróżować, zwiedzać świat i wygrywać, ale cena jaką płaci się za profesjonale uprawianie sportu jest ogromna. Nie miałam już motywacji, aby dalej funkcjonować w ten sposób.

Co do zawodów. Jeśli ścigania zacznie brakować mi na tyle mocno, że zacznę myśleć o nim "na poważnie", po prostu sprawdzę starty w kalendarzu, spakuję rower i pojadę tam gdzie będę miała np. najbliżej ;) Będzie to decyzja amatorki i z pewnością będę traktować to jako dodatek, a nie jako cel główny. Nadal kocham rower, jeżdżę zarówno na szosie jak i w terenie, jeśli tylko czas na to pozwala. Organizuję też treningi z innymi dla fajnego towarzystwa, podtrzymania kondycji, przewietrzenia głowy, bo wciąż sprawia mi to ogromną radość, a może nawet większą jak za czasów profesjonalizmu, bo robię to dla siebie, kiedy chcę i jak chcę.

 

 
 

 

 

BW: Pierwsze miesiące po odstawieniu roweru poświęciłaś wyciszeniu i na spokojnie próbowałaś wejść w nową rzeczywistość? Czy jednak dałaś się ponieść się wodzy fantazji i poświęciłaś czas głównie na rozrywki i rzeczy, które starałaś się stopniować w trakcie trwania kariery?

OD: Wróciłam do domu, sporo czytałam, wyciszyłam się. Spędzałam czas z rodziną i znajomymi. Po wyciszeniu przyszedł czas na inny etap, w którym robiłam wszystko to na co tylko miałam ochotę - bez żadnego  stopniowania. Nagle możesz jeść co chcesz, bawić się, jeździć na wycieczki, możesz wychodzić ze znajomymi, chodzić spać po 22, imprezować czy też chodzić w szpilkach (nie męcząc nogi przed wyścigiem) ;) Możesz robić to na co masz ochotę.  Niby normalne, ale nie dla sportowców. W pewnym momencie masz prawie 10 kg do przodu -budzisz się i myślisz sobie zaraz, coś tu jest jednak nie tak! Zaczyna brakować dawnego życia, sportu, adrenaliny, dawnych nawyków, zdrowego jedzenia, lepszej kondycji i samopoczucia. Postanowiłam, więc znaleźć w tym swój złoty środek i wrócić do zdrowego stylu życia.

W trakcie kariery nie było stopniowania. W pracy było się 24h praktycznie każdego dnia przez okrągły rok. Wszystko robiło się na 100%. Na najwyższym poziomie to detale decydują o tym, czy jest się Mistrzem Świata, czy np. zajmuje się miejsce TOP5. To już jest zasadnicza różnica , ale o tym każdy wie. Nikt natomiast nie mówi o tym jak sportowcy radzą sobie wracając do rzeczywistości po zakończeniu kilkunastoletniej kariery. Kiedy kurtyna opada, a reflektory gasną. Wcale nie jest to takie proste. Po tylu latach pewnych nawyków, utartych schematów nagle zmienia się wszystko. Nie ma już treningów, zawodów, wyjazdów. ciągłego przemieszczania się, znanego nam życia, adrenaliny, wyższych celów. Dałam sobie trochę czasu na to, abym na spokojnie mogła odnaleźć się w nowej roli. Następnie zaczęłam realizować swoje plany, robiłam kursy, brałam udział w szkoleniach. Starałam się czymś zająć, ale i mnie gorsze momenty nie omijały. To proces, w którym na nowo trzeba wszystko przewartościować i poniekąd zacząć wszystko od początku. Trochę czasu zajęło mi dojście do momentu w którym jestem teraz. Odnajdując w sobie spokój i siebie w nowej rzeczywistości, lubię swoją nowa rzeczywistość.

 

 
 

 

 

BW: Wiemy, że rozpoczęłaś działalność na polu trenerskich. Jest to jedyne zajęcie, którym obecnie się zajmujesz czy łączysz to z inna pracą? I czy masz już jakieś pierwsze osiągnięcia jako trenerka?

OD: Mówią, że jeżeli robi się coś z pasji to wówczas się nie pracuje ;) Aktualnie spełniam się w roli Trenera Kolarstwa oraz Trenera Personalnego, pracując w jednej z wrocławskich siłowni - Jatomi Fitness w Renomie. Robi się coraz chłodniej, więc niedługo ruszam także z zajęciami Indoor Cycling. Wcześniejsze kursy podjęłam również z myślą o kompleksowym podejściu, chcąc prowadzić zawodników, począwszy od okresu przygotowawczego przez okres startowy po okres roztrenowania i odnowy biologicznej. Zapraszam do współpracy już teraz, wszystkich tych, którzy chcą efektywnie przepracować okres przygotowawczy, a tym samym jak najlepiej przygotować się do sezonu kolarskiego.

Co do osiągnięć. Nie wytrenowałam jeszcze Mistrza Świata, ale cieszy mnie każdy progres moich podopiecznych: jak coś się u nich zmienia na lepsze, jak dzwonią zadowoleni czy osiągają lepsze rezultaty w zawodach i lepiej czują się na treningach. Ludzie mają zdrowie, talent i zacięcie, ale często trenują źle i nieefektywnie. Nie ma kto nimi  odpowiednio pokierować, nakreślić plan treningowy, podszkolić technicznie, wpleść trening funkcjonalny, pojechać na trening, aby wyłapać błędy czy zmienić coś w diecie i suplementacji. Realizuję się po tej stronie, lubię słuchać i podpowiadać dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem.

BW: Po zawieszeniu roweru na kołek długo nie wsiadałaś na rower? Pomimo obowiązków w życiu codziennym starasz się dbać o formę? Znajdujesz czas na inne rodzaje aktywności fizycznej, czy jednak rower dominuje w Twoim planie?

OD: Rower i ogólnie sport poszedł w odstawkę na długie miesiące. Czasami tylko kiedy waga pokazywała kolejny kiloram, motywowałam się i szłam pobiegać lub na siłownię na krótkie niezobowiązujące ćwiczenia. Brakowało mi chęci i motywacji. Całe życie przecież funkcjonowałam motywując się od treningu do treningu. Nie robiłam nic na siłę, jeśli nie miałam na to ochoty. Pod tym względem, zimę "przezimowałam jak prawdziwy niedźwiadek" i jak przystało na niego robiłam masę. :)

Wraz z wiosenną porą przyszła chęć robienia czegoś więcej, więc odkurzyłam rower i zaczęłam jeździć. Dostałam kilka propozycji, aby wesprzeć różne teamy, biorąc udział w maratonach. Bardzo dziękuję za wszystkie oferty i chęć współpracy. Niektórych nawet zbytnio nie interesowała moja dyspozycja, chcieli abym dołączyła do teamu  i maraton ‘jakoś’ przejechała, albo ‘jakoś przemęczyła’ jak kto woli ;) Z tym, że ja nie byłam na to gotowa. Nie chciałam wiązać się kontraktami i wracać do czegoś przed czym poniekąd uciekłam. Jak wcześniej wspomniałam rower wciąż jest moją ulubioną formą aktywności, którą przeplatam z siłownią i różnego rodzaju ćwiczeniami. Rower to moją pasją, która daje mi poczucie wolności i radości. Lubię kiedy pod wpływem treningu pojawiają się nasze ukochane endorfinki i pozytywne zmęczenie. O to w tym wszystkim chodzi!

 

 
 

 

 

BW: Jednym z najjaśniejszych punktów Twojej kariery jest koszulka Mistrzyni Świata. Często zdarza Ci się wracać myślami do tych najlepszych momentów kariery czy raczej patrzysz tylko w przyszłość?

OW: Dla polskiego kolarstwa wywalczyłam  6 medali Mistrzostw Świata i Europy w tym tytuł Mistrzyni Świata oraz 7 i 10 miejsce podczas Igrzysk Olimpijskich. Blisko dwadzieścia razy zdobyłam tytuł Mistrza Polski. W swoi dorobku mam kilkadziesiąt medali Mistrzostw Polski zarówno w kolarstwie szosowym, torowym jak i górskim.  To naprawdę fajny dorobek. Przyznam szczerze, że dopiero teraz pierwszy raz na dłuższą chwilę i z ogromnym sentymentem wróciłam do wspomnień -właśnie do tych z Mistrzostw Świata, które wygrałam. Wszystko przez to że odbywały się w Australii tak samo jak te tegoroczne. Pomyślałam sobie jaka wówczas byłam mocna, jak świetnie technicznie dawałam sobie radę i  jak wszystko idealnie mi wychodziło! Przepraszam za skromności, ale to był był mój dzień, moja pogoda, moje wszystko!  Mam to przed oczami jak dziś!  Wychodząc z apartamentu powiedziałam: „ jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego to wygram i wrócę dziś z tytułem Mistrzyni Świata”. I udało się!

Nigdy nie zapomnę tego dnia i wiem, że w pełni zasłużyłam na ten tytuł. I tak przy okazji sobie powspominałam – dzięki za pytanie! Nie pamiętam już wszystkich zawodów, ale do tych z Mistrzostw Świata Europy czy Igrzysk dobrze sięgam pamięcią. Takich chwil się nie zapomina. Najmilej wspominam Mistrzostwa Świata oraz Igrzyska Olimpijskie. Pamiętam praktycznie wszystko, więc mogę to sobie odtworzyć w głowie jak poklatkowany film :) Zawsze uśmiecham się do podobnych myśli, jeśli się pojawiają  i dalej robię swoje. Te wspomnienia na pewno zostaną we mnie na całe życie, są bezcenne! Cele i priorytety jednak się zmieniły. Życie toczy się dalej. Kolarstwo ma kolejnych mistrzów i tak już będzie, więc nie ma sensu się rozwodzić i żyć historią. Czas zacząć realizować się gdzie indziej.

BW: Na zakończenie musimy zapytać, jak wyglądają Twoje plany na przyszłość? Planujesz skupić się tylko na rozwoju swojej działalności trenerskiej, czy będziesz angażować się także w inne projekty niekoniecznie związane ze światem sportu?

OD: Dzięki pracy z najlepszymi mam spory warsztat. Lubię to co robię, więc na pewno będę chciała rozwijać się w tym kierunku. Nie mniej jednak mam swoje cele i marzenia pozasportowe, które mam nadzieje uda mi się zrealizować. Z tego miejsca również chciałabym podziękować swoim sponsorom firmie: Garmin Polska, Enervit Polska oraz firmie Kallisto Sportswear za zaufanie i kontynuowanie współpracy oraz Waszemu portalowi za objęcie patronatu medialnego nad moją osoboą. O tych bliższych i dalszych planach na bieżąco będę informować na moim fanpage’u. Może Was jeszcze czymś zaskoczę ... Przy okazji pozdrawiam wszystkich pasjonatów kolarstwa! Do zobaczenia na wspólnych treningach i na szlakach rowerowych!