Baranek: Czas jazdy nie jest najważniejszy

Drukuj

Jak będąc amatorem na etacie nawiązać kontakt ze ścisłą czołówką krajowych zawodników ścigających się w maratonie? Między innymi o łączeniu kolarstwa z codziennością porozmawialiśmy z Pawłem Barankiem - jednym z najbardziej widocznych polskich maratończyków bez zawodowego kontraktu.

Bikeworld.pl: Witaj Pawle! Gratulujemy ostatnich dobrych występów w maratonach. Powiedz nam jak oceniasz pierwsze starty w tym sezonie z Twojej perspektywy?

Paweł Baranek: Cześć! Muszę przyznać, że mam pozytywne odczucia po pierwszych wyścigach. Już otwierające sezon zawody Lang Team w Warszawie umocniły mnie w przekonaniu, że stać mnie na rywalizację z najlepszymi maratończykami w kraju.

BW: Czy zimą przeprowadzałeś specjalne przygotowania typu wyjazd na zagraniczne zgrupowanie czy wszystkie zimowe miesiące spędziłeś w Polsce?

PB: Okres przygotowawczy do sezonu spędziłem w Polsce i bardzo dobrze się z tym czuję. Lubię treningi w trudnych warunkach atmosferycznych, gdyż dają mi zdecydowanie więcej satysfakcji. W przyszłym roku chciałbym podejść do tego czasu zdecydowanie spokojniej. Jest jeszcze sporo aspektów treningu, które mogę poprawić.

BW: W jaki sposób udaje Ci się łączyć pracę z treningami i wyjazdami na wyścigi? Czy mocno wpływa to na Twoje przygotowania?

PB: W połączeniu pracy i pasji najważniejsza jest dobra organizacja i dyscyplina. W praktyce wygląda to tak, że trenuję jak większość  z nas w czasie wolnym, tj. przed pracą bądź po powrocie do domu. Zdecydowanie większą wagę przykładam obecnie do jakości treningów, wyznacznik czasu jazdy nie jest najważniejszy, stawiam na trafnie przeprowadzone ćwiczenia treningowe i odpoczynek. Co do wyjazdów na wyścigi to z racji wykonywanego zawodu obecnie mogę sobie pozwolić jedynie na niedalekie jednodniowe wyjazdy.

BW: Na co dzień nie sprawia Ci problemu rywalizacja z zawodnikami z czołówki polskiego MTB podczas maratonów. Czy nie myślałeś o awansie oczko wyżej i przejściu do ekipy zawodowej?

PB: Obecnie uzyskałem bardzo dobre wsparcie od marki Kellys, kierunek rozwoju naszej współpracy jest właściwy i bardzo pozytywny, także zmiany barw nie planuję. J Wg mnie różnica między amatorami, a profesjonalistami jest w Polsce niewidoczna, zwłaszcza w dyscyplinie MTB, gdzie kolarzy zawodowych jest zaledwie kilku, a dobrze prowadzący się amator z własnym zapleczem może skutecznie ubiegać się o powołanie do reprezentacji.

BW: Na czym dokładnie polega Twoja współpraca z Kellysem?

PB: Bardzo się cieszę, że w firmie Kellys trafiłem na pasjonatów kolarstwa. Mam przyjemność testować dostępne na rynku akcesoria rowerowe oraz najlepsze modele rowerów MTB i szosa. Marka Kellys jest bardzo zaangażowana w rozwój sportu i oprócz mnie swoją opieką otoczyła kilkunastu młodych utalentowanych zawodników.

 

 

 

 

BW: Czy z punktu widzenia amatora dużą ilość obowiązków związanych z organizacją reszty infrastruktury bierzesz na siebie (np. dojazdy na wyścigi, odżywki)? Czy pomaga Ci ktoś jeszcze?

PB: Cała otoczka towarzysząca uprawianiu kolarstwa zawsze sprawiała mi przyjemność, także wszystko załatwiam sam jak przystało na amatora. Jeśli chodzi o sprzęt to zawsze pomocna jest Pani Marta z Kellys Polska, która wszystko załatwi na czas - pozdrawiam.

BW: Jakie cele postawiłeś sobie na dalszą część sezonu? Jaka impreza będzie dla Ciebie piorytetowa?

PB: Jeśli forma będzie na dobrym poziomie i chwila wolnego w pracy to będę chciał wystartować w wyścigach rangi mistrzowskiej. Chciałbym również powalczyć w klasyfikacji generalnej jednego z cykli MTB.

BW: Czy planujesz jakieś starty na szosie lub w innych odmianach kolarstwa górskiego?

PB: Najbliższe jest mi kolarstwo przełajowe, gdyż lubię wyścigi w trudnych warunkach, ale to dopiero za kilka miesięcy. W sezonie letnim chciałbym wystartować kilka razy na szosie, wybierając możliwie wymagające trasy. Marzy mi się start w wyścigu szosowym na wzór Paris-Roubaix - to coś pięknego.

BW: Dziękuje Pawle za rozmowę oraz życzymy powodzenia w kolejnych startach w tym sezonie.

PB: Dziękuję. Pozdrawiam również redakcję, kolegów i koleżanki z trasy oraz przyjazny i wyrozumiały wobec mnie serwis AirBike w Warszawie. Niech moc będzie z Wami.