Harkowska: Ciągnie mnie do jazdy na szosie

Wywiad z Anną Harkowską

Drukuj
Andrzej Chęć

Anna Harkowska, dwukrotna srebrna medalistka Igrzysk Paraolimpijskich w Rio de Janeiro na szosie oraz torowa mistrzyni świata, w krótkim wywiadzie opowiedziała nam m.in. o swoich przygotowaniach do startów, o walce o tęczowe, mistrzowskie koszulki oraz o planach na najbliższe miesiące.

bikeWorld.pl: Aniu, na wstępie chcemy Ci pogratulować ostatniego sukcesu, jakim jest złoty medal w parakolarskich mistrzostwach świata. Powiedz proszę jak wyglądała walka o medale i bezpośrednie przygotowanie do startu w Los Angeles?

Anna Harkowska: Dziękuje, medal bardzo mocno ucieszył zarówno mnie, jak i mojego trenera. O Mistrzostwach Świata w Los Angeles wszyscy dowiedzieliśmy się bardzo późno, co oburzyło niektórych zawodników, a kadra Niemiec w ogóle nie wzięła w nich udziału. Mnie jednak ucieszyła ta wiadomość i wraz z moim trenerem Marianem Kowalskim na szybko zaplanowaliśmy treningi na pobliskim torze kolarskim we Frankfurcie nad Odrą. Dzięki treningom torowym w grupie pokonałam prawie całkowicie strach przed jazdą w grupie, co zaowocowało złotym medalem. Niestety przed wyścigiem spotkała mnie też 2-tygodniowa choroba, co spowodowało, że większość czasu spędziłam w łóżku a nie na treningach. Na szczęście do USA razem z naszą kadrą torową polecieliśmy 8 dni przed startem, miałam szansę wyzdrowieć i odpowiednio się zaaklimatyzować.

 

 

 

 

BW: Jest to Twoja kolejna koszulka Mistrzyni Świata. Czy każdy tytuł cieszy tak samo, czy jednak jest jakiś jeden szczególny?

AH: W mojej karierze zdobyłam wiele medali na parakolarskich Mistrzostwach Świata, ale pierwszą koszulkę Mistrzyni zdobyłam dopiero w zeszłym roku podczas zawodów w Montichiari (również w konkurencji scratch). Było to spełnienie moich marzeń. Przed startem w zawodach we Włoszech byłam bardzo zmęczona poprzednimi wyścigami, a także miałam barierę strachu w trakcie jazdy grupowej na torze. Wszystko jednak ułożyło się korzystnie dla mnie, bo zaatakowałam i nadrobiłam okrążenia nad rywalkami. Podobnie było w Los Angeles, gdzie los przed zawodami mi nie sprzyjał, jednak i tym razem dałam radę i wygrałam. Obie koszulki są dla mnie tak samo ważne i są spełnieniem marzeń.

 

 
 

 

 

BW: Współpracujesz z firmą LIV - w jakim stopniu pomaga Ci ona w przygotowaniach i startach?

AH: Giant-Liv Polska wspiera mnie sprzętowo już od 2013 roku za sprawą Pana Zbigniewa Rodziewicza, który jest moim wiernym kibicem. Łącznie otrzymałam od ekipy Gianta już 7 rowerów, a dwa z nich przy współpracy z Shimano Polska zostały wyposażone w elektryczną Ultegrę. Dodatkowo pracownicy Giant starają się mnie promować i prowadzą moją stronę internetową. Niestety w roku olimpijskim połamałam dwa rowery i obecnie zostałam ze starym, wyeksploatowanym już sprzętem. W tej chwili czekam na obiecane mi przez szefostwo Giant Polska nowe upragnione rowery. Jestem dumna i zadowolona, że mogę ścigać się na rowerach Liv i Giant.

BW: W jaki sposób wykorzystałaś ostatnie zimowe miesiące i jak długo przebywałaś w tym czasie w domu?

AH: Od kilku lat zimy spędzam na Majorce. W tym roku w nagrodę za olimpijskie medale spędziłam tam także cały październik i listopad. Trenowałam tam codziennie jeżdżąc według własnego samopoczucia. Trasy na Majorce są przepiękne. Nie wiedziałam w tym czasie nic o zbliżających się Mistrzostwach Świata. Do tego pływałam na basenie i w morzu. Po powrocie do Polski miałam problemy ze strunami głosowymi i zatokami, które leczyłam jeszcze na zgrupowaniu Kadry Paraolimpijskiej w grudniu na Gran Canarii. Styczeń i połowę lutego spędziłam w Polsce ze względu na problemy zdrowotne. Mimo tego w domu od października byłam łącznie niecały miesiąc, ale takiemu zmarzlakowi jak ja wcale to nie przeszkadza. Uwielbiam słońce i słoneczną pogodę. Taki los kolarza, że dużo czasu spędza poza domem. Uwielbiam klimat kolarskich zgrupowań, choć podróżować nie lubię - w szczególności autem ze względu na chorobę lokomocyjną.

BW: Jakie cele stawiasz sobie przed zbliżającym się sezonem szosowym i czy często będziemy mogli Cię spotkać na polskich wyścigach, gdzie, startując w pojedynkę w kategorii elity, radzisz sobie świetnie...

AH: Niestety w tym roku wyjątkowo mało będzie mnie widać na polskich wyścigach elity, gdyż większość moich paraolimpijskich wyścigów pokrywa się z ich terminami. Dodatkowo będę trenować na Majorce aż do 5 Maja. Najbardziej żal mi startu w Górskich Mistrzostwach Polski oraz Mistrzostwach Polski w Kryterium Ulicznym, gdzie wystartować będę mogła tylko w 3 edycjach. W tych wyścigach mam szansę na najlepsze wyniki. Do ścigania w pojedynkę jestem przyzwyczajona. Muszę powiedzieć, że w ostatnich latach poziom w kategorii Elita Kobiet mocno się podniósł. O zwycięstwo jest trudno, a do sukcesu potrzebuję bardzo dobrej dyspozycji dnia i zrealizowania w pełni mojego planu taktycznego.

 

 

 

 

BW: Czy w najbliższym czasie bardziej planujesz skupić się na kolarstwie szosowym czy torowym? Jeżeli gdzieś chcesz położyć większy nacisk to dlaczego?

AH: Moje czasy na torze kolarskim raczej co roku są gorsze niż się poprawiają. Mój trener planuje skupić się jednak bardziej na treningach na torze ze względu na fakt, że w końcu pokonałam strach jazdy w grupie. Ciągnie mnie jednak do jazdy na szosie, ponieważ treningi w górach i jazdy na czas bardzo lubię. Wraz z trenerem chcę skupić się na treningach mocy eksplozywnej, których nie mogłam wykonywać przez ostatnie lata ze względu na kontuzję. Trener wierzy w to, że pomoże mi to w wygrywaniu finiszy na szosie z takimi paraolimpijskimi mistrzyniami jak Sarah Storey czy Mariela Delgado.

BW: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i do zobaczenia na trasach. Trzymamy kciuki z całą ekipą bikeworld.pl za dobrą nogę w 2017!

AH: Również bardzo dziękuję za rozmowę i serdecznie zapraszam do oglądania paraolimpijskich wyścigów kolarskich, gdyż są równie ekscytujące co osób pełnosprawnych. Bardzo chciałam podziękować mojemu trenerowi Marianowi Kowalskiemu, dzięki któremu wróciłam do ścigania po wypadku w 2002 roku, doktorowi ortopedzie Konradowi Słynarskiemu, firmie Gregorio RudyProject oraz za przyjaźń i wsparcie Kacprowi Szczepaniakowi i jego całej rodzinie. Pozdrawiam wszystkich moich kibiców i kibiców kolarstwa.