bikeWorld.pl: Zmagania w sezonie 2014 już za nami. Ścigałeś się w nowych barwach, co wiązało się z nowymi wyzwaniami. Jak ocenisz swój sezon?
Bartosz Banach: Rok z pewnością był dla mnie udany – ponad 30 startów, z których blisko połowa padła moim „łupem”, mówi samo za siebie. W najważniejszych wyścigach potwierdzałem swoją przynależność do ścisłej czołówki. 2 miejsce w „Generalce” Pucharu Polski MTB, 6 miejsce na MP XCO i 7 podczas krajowego czempionatu w maratonie to solidna wizytówka mojej osoby. Zabrakło przysłowiowej „wisienki na torcie”, ale to dodaje motywacji na kolejny rok. Z pewnością miałem komfort psychiczny od strony technicznej. Drużyna Hotel Cztery Brzozy-Apteka Gemini w której pozostaje, pozwoliła mi skupić się tylko na ściganiu, a to w Polskich realiach już sukces.
bikeWorld.pl: Najlepsze i najgorsze momenty zeszłego sezonu?
BB: Belgijski Puchar Świata w Houffalize to na pewno jeden z lepszych wyścigów w moim wykonaniu. Większość dystansu rywalizowałem jak równy z równym. Niestety w końcówce zabrakło sił i metę przekroczyłem na dobrym 12 miejscu. Nie mogę również pominąć chwil, gdy na podium stawali moi zawodnicy których trenuję – a pochwalę się, że tych nie brakowało na różnym szczeblu rywalizacji! Wyścigiem, który najbardziej mnie rozczarował, były chyba Mistrzostwa Polski XCM. Liczyłem na medal, niestety wyścig, głównie za sprawą ekipy JBG-2, ułożył się mało pomyślnie.
bikeWorld.pl: No właśnie... opowiedz coś o swoich rywalach. Prym na krajowym rynku wiodło w tym sezonie JBG-2. Co takiego (poza talentem ;) ) ma ta ekipa, co pozwala im na dominację w maratonach - przygotowania, doświadczenie "olimpijskie", ściganie za granicą?
BB: Drużyna JBG2 to przede wszystkim jedni z najlepszych zawodników w kraju, posiadający duże doświadczenie, między innymi start na igrzyskach. Nie było więc zaskoczeniem, że najważniejsze wyścigi w kraju padły ich łupem. Co pozwala im na dominację? Z pewnością fakt, iż mają duże możliwości taktycznego rozgrywania wyścigu, jednak po prostu każdy z nich to niesamowicie mocny „koń”, a cały „zaprzęg” trudno powstrzymać w pojedynkę.
bikeWorld.pl: W latach poprzednich mieliśmy przyjemność oglądać więcej razy Twoje starty na międzynarodowych arenach. W tym sezonie były to raczej sporadyczne wyścigi: dwa wyścigi w Belgi i Chorwacki Puchar Świata w maratonie. Skąd ta rzadsza obecność za granicą?
BB: Tutaj przeszkodą są z pewnością fundusze, bo zagraniczne wyścigi to duże wyzwanie finansowe. I to właśnie główny powód. Aby odnosić sukcesy za granicą musiałbym się regularnie ścigać ze światową czołówką i tutaj wracamy do punktu wyjścia. Wspierający mnie sponsorzy byli też bardziej zainteresowani tym, bym pojawiał się raczej na imprezach krajowych, czemu nie można się dziwić, bo biznes prowadzą głównie w kraju.
bikeWorld.pl: Polskie MTB jest dość mocno zróżnicowane, widać spore dysproporcje pomiędzy „starą gwardią”, do której zaliczamy również Ciebie, a „młodymi wilczkami” wkraczającymi dopiero do Elity. Skąd taka różnica poziomów?
BB: Nie da się ukryć, że poziom jest mocno zróżnicowany, a w mojej opinii jest to trochę wina mniejszego wsparcia PZKol dla zawodników przechodzących do Elity. Dla każdego z nich jest to ciężki okres. Jak to nazwaliście „stara gwardia” jest na wyższym poziomie, do którego ciężko doskoczyć w pierwszym roku. Każdy musi zapłacić „frycowe” przez około 2-3 lata. Może to być zbyt długi okres, w którym trenować trzeba bardzo ciężko, a wyniki nie przychodzą. Spora część rezygnuje, tym bardziej, że rzadko mogą liczyć na odpowiednie wsparcie i zaplecze. I to moim zdaniem jest powód dysproporcji, nie ma poziomu przejściowego, bo albo trzeba od razu być na poziomie tych najbardziej doświadczonych albo mieć bardzo dużo motywacji do ciężkich treningów, których efekty są odłożone w czasie. To może powodować u młodych zawodników frustrację i niechęć do ścigania. Szczerze mówiąc, nie dziwię im się, że w takich okolicznościach machają ręką na kolarstwo.
bikeWorld.pl: Niedawno przyszła mistrzyni świata MTB, czyli Twoja córka obchodziła pierwsze urodziny. Wielka radość, ale i pełen etat przy wychowywaniu z pewnością mają wpływ na przygotowania do sezonu. Jaki jest Twój złoty środek w godzeniu wszystkich obowiązków?
BB: Nie chciał bym zostać źle odebrany. Faktycznie trochę się obawiałem, jak to będzie wyglądać, ale z jednej strony chcieliśmy zostać rodzicami, a z drugiej moim zawodem jest uprawianie kolarstwa, z którym wiąże się szereg czynności jak np. sen. Na szczęście mam cudowną żonę, która wspiera mnie w każdej chwili, a i córka jakby od początku wiedziała czym zajmuje się tatuś i pierwszy rok minął łagodnie. Złotego środka nie ma, po prostu każdą chwilę spędzam z rodziną, a gdy Zuzia postanawia spędzić z nami trochę czasu w środku nocy budząc wszystkich – tak musi być i każda chwila z rodziną dodaje mi mnóstwo motywacji.
bikeWorld.pl: Z pewnością zacząłeś już przygotowania do nowego sezonu, szykują się jakieś zmiany, nowości?
BB: Przygotowania wystartowały z początkiem listopada – rewolucji nie będzie, jednak wprowadziłem kilka nowości do programu treningowego. Swojego czasu pojawiły się pomysły wyjazdu na Cape Epic i Andaluzję, jednak moje przygotowania pójdą wcześniej sprawdzonymi torami. Czekają mnie dwa hiszpańskie zgrupowania w lutym i marcu, a pewnym novum będzie to, że pierwsze z nich spędzę na Teneryfie i będzie to moja pierwsza treningowa wizyta na „Kanarach”. Starty rozpocznę od kwietnia, natomiast w lipcu i sierpniu zdecydowałem się na eksperymentalne starty w triathlonach.
bikeWorld.pl: Właśnie! Co z tym triathlonem? Nie jest już tajemnicą, że w przyszłym sezonie będziesz próbował swoich sił w „trójboju”. Skąd taki pomysł i jakie stawiasz sobie cele w tej dyscyplinie?
BB: Jeżeli chodzi o starty w triathlonie to będę celował w te najbardziej medialne. Moim głównym celem będzie zejście poniżej 4h na triathlonie Herbalife w Gdyni IRONMAN 70.3, a także walka o podium na Mistrzostwach Polski w Duathlonie, Mistrzostwach Polski w Triathlonie i Cross triathlonie. Skąd pomysł? Triathlon jest obecnie bardzo popularną dyscypliną, która szybko rośnie i zdobywa nowych sympatyków. To na pewno podoba się też sponsorom, dla których jest to również dobra platforma promocyjna, kto wie, może obecnie lepsza niż kolarstwo górskie, skoro Mistrzowi Polski Markowi Konwie ciężko jest znaleźć sponsora w kraju. Nie ukrywam, że jest to dla mnie ekscytujące wyzwanie, coś nowego. Pewnie niewiele osób wie, że swoją przygodę z nieco bardziej poważnym sportem zaczynałem od pływania.
bikeWorld.pl: Jakie jest w związku z tym Twój plan pracy na najbliżej miesiące? Czy w związku z triathlonem bardzo się one zmieniły?
BB: Skupiam się głównie na treningach rowerowych. Dodatkowo mocno pracuję nad pływaniem i regularnie biegam. W styczniu czeka mnie start podczas Przełajowych Mistrzostw Polski w Bytowie – raczej nie będzie to dla mnie impreza priorytetowa, bo w tym sezonie nie mam ani jednego startu w CX, ale co mistrzostwa, to mistrzostwa – jak tylko zdrowie dopisze to się na nich pojawię.
bikeWorld.pl: Sporo kontrowersji w minionym sezonie budziły kwestie związane z licencją. Jak odnosisz się do całej sytuacji?
BB: Jest to skomplikowana sytuacja. Mocno rozwija się kolarstwo amatorskie, niestety w odwrotną stronę zmierza kolarstwo zawodowe MTB. W Polsce brakuje grup MTB, zawodników i zawodów, więc wprowadzenie przepisu o zakazie startów licencjonowanych kolarzy na imprezach spoza kalendarza PZKol doprowadza do lekkich patologii. Co prawda niby wyścigów wpisanych do kalendarza nie brakuje, ale wymusza to wyjazdy po całym kraju, a co za tym idzie duże koszty z tym związane, które rzadko są rekompensowane w nagrodach, które można wywalczyć. Według mnie powinno się znieść ten przepis i wprowadzić takie zasady, które obowiązują w cyklu Kaczmarek Electric: w kategorii Elita ścigać może się każdy, deklarując to przed wyścigiem. Ostatnio mówi się też o możliwości wykupienia licencji jednodniowej, w skład której wejdzie też ubezpieczenie sportowe, a wyrabiający ją zawodnik będzie podlegał przepisom PZKol. To może być ciekawe rozwiązanie.
bikeWorld.pl: Pomysł na nowy wizerunek Pucharu Polski nabiera rozpędu, edycje na różnych cyklach i konkretne wytyczne co do trasy. To przepis na rozwój kolarstwa górskiego?
BB: Myślę, że tak. To bardzo dobry kierunek o ile założenia, dotyczące tras, sposobu organizacji i nagród zostaną rzeczywiście wprowadzone w życie. Mam nadzieję, że zapał organizatorów nie opadnie i rzeczywiście dojdzie do realizacji tego projektu – trzymam za to kciuki. Trochę szkoda, że przy tej okazji póki co nie udaje się wskrzesić Pucharu Polski w XCO, choć wiem, że takie pomysły się pojawiały.
Innym krokiem, który mógłby dać pozytywnego „kopa” naszej dyscyplinie to stworzenie kadry narodowej z prawdziwego zdarzenia. Dziś na „jako takie” wsparcie mogą liczyć jedynie juniorzy. Wrócę tu do początku rozmowy – a co ze starszymi zawodnikami? Nie myślę tu już o sobie czy innych zawodnikach z moich roczników, ale o tych, co kończą wiek juniorski. Trochę mówi się o tym w kontekście Narodowego Programu Rozwoju Kolarstwa, ale boję się, że Związek znów potraktuje kolarstwo górskie po macoszemu i skupi się na szosie i szukaniu następców Kwiatka i Majki. A co z następcami Włoszczowskiej czy Galińskiego?
bikeWorld.pl: Plan na sezon 2015 ?
BB: Jak zawsze będą to imprezy mistrzowskie w obu odmianach MTB – maratonie i cross-country. Na pewno priorytetowo potraktuję też wspomniany już triathlon, czyli IronMana 70.3 i krajowe czempionaty w różnych odmianach tej dyscypliny. Jeśli odpali też Puchar Polski w Maratonach MTB, w formie o której już tu mówiliśmy, to z pewnością też znajdzie się on w moim kalendarzu.
Poświęcam się też treningowi z moimi zawodnikami, z którymi pracuję w ramach banachbrothers.pl. Dzielę się nagromadzonym przez wiele lat doświadczeniem, chociaż oczywiście cały czas dokształcam się w tym temacie. Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Ja cieszę się, że moi podopieczni idą do przodu. To naprawdę miłe i motywuje mnie do pracy równie mocno jak ich. Oprócz tego celem poza sportowym pozostaje napisanie pracy magisterskiej z fizjoterapii. Korzystając z okazji chciałbym również podziękować za cały sezon wszystkim którzy mnie wspierali i pozwalali realizować założenia treningowe, żonie Michalinie, a także sponsorom. Dzięki!