Bartosz Janowski: Jest już lepiej

Drukuj

Jeden z najlepszych polskich maratończyków z powodu kontuzji musiał przedwcześnie zakończyć sezon. W wywiadzie dla naszego portalu opowiada o tym trudnym czasie i najbliższych planach.

 

Bikeworld.pl: Bartek końcem sierpnia doznałeś kontuzji, co się stało?

Bartosz Janowski: Podczas zawodów XC w Orawce wywróciłem się.  Była to standardowa i niegroźna wywrotka: poślizg, jakich już wiele zaliczyłem jeżdżąc w błotnistych warunkach. Podczas upadku skręciła mi się jednak bardzo mocno stopa, przez co doznałem kontuzji kostki.

Bikeworld.pl: Czy jest to poważny uraz ?

Bartosz Janowski: W moim przypadku doszło do złamania kostki bocznej prawego podudzia, zostały również naciągnięte więzadła stabilizujące staw skokowy.  Kontuzja nie jest bardzo poważna. Natomiast nie da się ukryć, że była bardzo bolesna i teraz jest uciążliwa. W zasadzie można powiedzieć, że jest to jedno z najczęstszych złamań, którego można się nabawić nie tylko w trakcie uprawiania sportów ekstremalnych, ale najczęściej po prostu podczas spokojnych spacerów.

 

Bikeworld.pl: Jak przebiega twoja rekonwalescencja, zdążysz na ostatnie edycje MTB Marathonu oraz Bike Maratonu?

Bartosz Janowski: Tuż po feralnej wywrotce przeszedłem zabieg scalenia kostki, w trakcie, którego wzmocniono mi również więzadła. W związku z tym przez ok 3 tygodnie miałem założoną szynę gipsową. W tym momencie gips poszedł już na szczęście w odstawkę, a w zamian mam specjalnego buta ortopedycznego, którego zakładam do chodzenia. Mogę, więc już spacerować. Ćwiczę codziennie grzbiet, brzuch i ramiona, mogę też lekko kręcić na trenażerze. Z butem ortopedycznym najpewniej pożegnam się w przyszłym tygodniu i wtedy też zacznę rehabilitację, pełne wzmacnianie stopy, kostki oraz łydki, które niestety osłabły z powodu bezruchu.

Nie odpuszczę dekoracji klasyfikacji generalnej, na którą pracowałem cały sezon. Pojawię się, więc na ostatniej edycji Bike Maratonu w roli kibica, zobaczę jak wyścig wygląda od „drugiej” strony, co na pewno będzie dla mnie ciekawym doświadczeniem. Na pewno będę wszystkich gorąco dopingował na trasie. 

Bikeworld.pl: Mimo to pierwsza część sezonu była dla ciebie niezwykle udana. Jak oceniasz swoje starty, spełniłeś postawione przez siebie cele ?

Bartosz Janowski: Uważam, że mogę być śmiało zadowolony z mojej postawy. Przejechałem kilka bardzo dobrych wyścigów, czternaście razy wchodziłem na podium. Szczególnie usatysfakcjonowany jestem z mojej jazdy na Bike Maratonie w Zdzieszowicach i Wałbrzychu, gdzie zjawiła się naprawdę mocna obsada, pokazałem się z dobrej strony, a dodatkowo rywalizacja przyniosła mi wiele satysfakcji. Również bardzo dobrą formę przyszykowałem na wyścig Sudety MTB Challenge, który był dla mnie imprezą docelową w tym roku. Mimo kontuzji w końcówce, sezon 2014 uważam za bardzo udany. Cieszy mnie wywalczenie pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej Open Giga Men, na Bike Maratonie.

 
 

Bikeworld.pl: Od wielu lat dominujesz w cyklach organizowanych przez Grzegorza Golonkę i Macieja Grabka. Jak oceniasz poziom tych wyścigów ?

Bartosz Janowski: Przez lata startów w maratonach MTB mogłem obserwować i uczyć się od na prawdę najlepszych „górali” w Polsce. W pamięci na zawsze zostaną mi batalie, które przeprowadziłem z takimi zawodnikami jak Bogdan Czarnota i Andrzej Kaiser. Dzięki rywalizacji z takimi rywalami bardzo dużo wyniosłem i sporo się nauczyłem. Zarówno MTB Marathon jak i Bike Maraton serwują trasy wytyczone w prawdziwie górskich rejonach, czyli w miejscach, w których zawody MTB powinny być po postu rozgrywane. W związku z tym wyścigi są ciężkie i nieprzewidywalne. Obok ogromnej wydolności trzeba się wykazać również doskonałą techniką jazdy, odpornością psychiczną, odpowiednią taktyką, niezawodnym sprzętem itp., itd. By osiągnąć metę nie może również zabraknąć szczęścia. Z tego względu każdy górski maraton jest po prostu ogromnym wyzwaniem. Nawet startując z pozycji faworyta, trzeba zachować ogromną ilość pokory, gdyż aż do samej mety nie można być pewnym pierwszego miejsca. W tym przypadku po prostu nie ma łatwych wygranych. 

Bikeworld.pl: Etapówka Sudety MTB Challenge, jak sam powiedziałeś, była ważną imprezą w twoim kalendarzu. Nie wszystko poszło po twojej myśli. Czy wyciągnąłeś jakieś wnioski po tym trudnym starcie?

Bartosz Janowski: Taki jest właśnie sport. Można mieć bardzo mocne nogi, jednak przez napotkane na trasie trudności nie osiągnąć mety. Tu samo narzuciło się nawiązanie do odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. Każdy wyścig przynosi ze sobą naukę. W myśl przysłowia: człowiek uczy się przez całe życie, wnioski wyniesiona z tegorocznego Sudety MTB Challenge uzupełnią doświadczenie, które już posiadam. Dzięki temu pewnych sytuacji uniknę w przyszłości. W przyszłym sezonie powrócę by walczyć na trasach MTB Challenge.

 

Bikeworld.pl: Z ekipą Rometa przejechałeś już kilka ważnych wyścigów. Co możesz powiedzieć o atmosferze w ekipie? 

Bartosz Janowski: Myślę, że u nas w teamie, tak jak w każdej innej drużynie sportowej zdarzały się lepsze i gorsze chwile. Było dużo sukcesów, ale również przytrafiły nam się choroby, defekty czy kontuzje. Ten sezon był naprawdę prawdziwym poligonem dla zespołu. Mogliśmy się sprawdzić chyba w każdej możliwej sytuacji, którą można spotkać uprawiając wyczynowo kolarstwo górskie. Z opresji wychodziliśmy generalnie obronną ręką, mogę, więc przyznać, że było bardzo pozytywnie.

Bikeworld.pl: Jak oceniasz wsparcie swojego nowego zespołu?

Bartosz Janowski: Od strony firmy Romet otrzymałem bardzo duże wsparcie pod każdym względem. Także pod tym bardzo ważnym dla mnie, a często pomijanym w kontaktach sponsorskich – czyli mentalnym. Na każdym wyścigu wiedziałem, że cała „firma” po prostu liczy na mnie, trzyma za mnie kciuki i bardzo mocno kibicuje. W takich okolicznościach nie mogłem zawieść, czego rezultatem jest moja ogromna motywacja do pracy i w konsekwencji osiągane rezultaty. 

Bikeworld.pl: Przejście do Romet MTB Team było dobrą decyzją?

Bartosz Janowski: Uważam, że zasilenie szeregów Romet MTB Teamu był bardzo dobrą decyzją. Wraz z „transferem” zyskałem nową energię, świeżość i motywację; co zadziałało na mnie pozytywnie. Nie da się ukryć, że także z nowym rowerem bardzo dobrze się zgrałem. W trakcie wyścigów wraz z moim Rometem Monsunem tworzymy bardzo zgrany bojowy duet. 

 
 

Bikeworld.pl: Podczas wyścigów świetnie radzisz sobie z zawodnikami posiadającymi licencję. Planujesz wyrobienie licencji PZKOL?

Bartosz Janowski: Tak naprawdę jest to mój pierwszy sezon od 2003 roku, w którym nie wyrobiłem licencji. Spowodowane to było pojawieniem się na początku tego roku zapisu w regulaminie Polskiego Związku Kolarskiego, w myśl którego, zawodnicy licencjonowani nie mogą stratować w zawodach niewpisanych do kalendarza Pzkol, pod groźbą nałożenia na zawodnika zawieszenia i kary pieniężnej. Odkąd ścigam się wyczynowo sprawa startowania w zawodach z poza kalendarza Pzkol po prostu nie była poruszana i nie było z tym żadnego problemu.

Na początku tego sezonu wspomniany przepis został bardzo mocno nagłośniony, jednocześnie jak się okazało w trakcie sezonu nie był on respektowany przez niektórych zawodników i przez władze PZKol. Trzeba pamiętać, że wyrobić licencję może po prostu każdy. Wystarczy jedynie się ubezpieczyć, wypełnić i złożyć wniosek oraz uiścić opłatę. Tak naprawdę samo „wyrobienie” licencji nie zwiększy mojej formy, jako zawodnika. Podobnie jest w przypadku zawodów. Fakt wpisania w kalendarz nie gwarantuje wysokiego poziomu sportowego i organizacyjnego imprezy. W tym sezonie okazało się, że posiadając licencję musiałbym zrezygnować z połowy zaplanowanego programu startów, a trzeba przyznać, że nie różnił się on diametralnie w stosunku do wcześniejszych lat. Chciałem pozostać w zgodzie z regulaminami i w związku z tym podobnie jak kilku innych zawodników w sezonie 2014 zrezygnowałem z członkowstwa w PZKol. Choć niewykluczone, że w przyszłym licencję wyrobię gdyż planuję wystartować w Mistrzostwach Europy w Maratonie MTB, gdzie jest ona niezbędna.

 

Bikeworld.pl: Myślisz już o kolejnym sezonie, możesz nam zdradzić swoje plany na najbliższe miesiące?

Bartosz Janowski: Lada chwila pożegnam buta ortopedycznego. Wtedy rozpocznę pełne wzmacnianie nogi i zacznę się powoli „rozkręcać” na rowerze. Treningi do nowego sezonu rozpocznę spokojnie z początkiem listopada. Na dokładny plan startów jest jeszcze za wcześnie. Natomiast mogę zdradzić, że w głowie mam już pomysł wyjazdu na Mistrzostwa Europy w Maratonie i na pewno wyrównania porachunków z etapówką Sudety MTB Challenge. W przyszłym sezonie w dalszym ciągu będę reprezentował barwy Rometa. Jazda w Romet MTB Team jest dla mnie bardzo interesującym zadaniem. Podobnie jak w tym sezonie obok startów w zawodach MTB będę miał również możliwość testowania nowego sprzętu, wspierania swoim doświadczeniem i opiniami pracy działu technologicznego, co jest oczywiście niezwykle fascynujące.

Bikeworld.pl: Na koniec powiedz jak radzisz sobie bez roweru ?

Bartosz Janowski: Początek pokontuzyjnej kuracji był bardzo ciężki. Dla mnie był to wielki szok, gdyż w ciągu jednego dnia moja aktywność spadła po prostu drastycznie z wysokiego poziomu do zera. Nadmiar czasu wypełniałem czytaniem książek i czasopism. Cześć czasu spędziłem przed TV. W weekendy śledziłem relacje live z zawodów MTB m.in. z Mistrzostw Świata MTB i wyniki live z Bike Maratonu. Rozczarowany jestem trochę informacjami z Mistrzostw Polski XCM, gdyż organizator nie przewidział prowadzenia wyników na żywo, na co liczyłem, nie było też niestety żadnych informacji z trasy. 

W tym momencie jest już lepiej. Spaceruję w bucie ortopedycznym, ćwiczę, lekko zacząłem kręcić na trenażerze. W zeszły weekend wraz z żoną i szwagrem wybrałem się na wycieczkę w przygraniczne rejony Czech, w których uwielbiam trenować. Tym razem celem wyjazdu nie były jednak szosowe treningowe podjazdy, lecz serwująca „Marlenkę” kawiarnia usytuowana w miejscowości Zlaté Hory. Jak widać nawet kontuzja może więc mieć swoje uroki ;-).

Dziękuję za wywiad. Pozdrawiam, wszystkich czytelników portalu Bikeworld!

fot. Romet MTB Team