bikeWorld.pl: Daniel, pokazałeś, że ciężką i systematyczną pracą, przy odpowiednim wsparciu, można naprawdę daleko zajść. Dałeś swojej rodzinie, znajomym, ale przede wszystkim kolegom i koleżankom sportowcom powody do dumy. W trójmieście po Herbalife Triathlon Gdynia jesteś gwiazdą, zauważyłeś to?
Daniel Formela: Na pewno gwiazdą się nie czuję i nie jestem, jednak traktuję ten wynik jako świetne osiągnięcie. To jest jeden z nielicznych wyników, po którym jest taki spory odzew. To bardzo miłe, ale wyścig się skończył i teraz skupiam się na tym, co jest dla mnie najważniejsze, czyli kolejne starty, w szczególności Mistrzostwa Świata w duathlonie. Wyciągam wnioski z wyścigu i skupiam się na dalszej pracy, sezon się jeszcze nie kończy.
bikeWorld.pl: Wywodzisz się z kolarstwa, odnosiłeś sukcesy już kategoriach juniorskich, skąd pomysł, żeby zacząć najpierw biegać, a potem uprawiać duathlon, a w końcu triathlon?
Daniel Formela: Mój pierwszy start w kolarstwie był w 1999 roku. Spodobało mi się, zacząłem się ścigać w MTB, na szosie i przełajach, wszystko oprócz toru. Ale wtedy jeszcze nie myślałem, że można trenować zimą, jeździć w śniegu po asfalcie, tym bardziej, że mieszkałem na wsi, gdzie nie drogi nie były tak odśnieżane. Dlatego zawsze zimą, od kilkunastu lat, biegałem i brałem udział w biegach. Bardzo dużo biegałem, zawsze mnie to kręciło. Traktowałem to jako przetarcie i odpoczynek psychiczny od roweru. To zawsze był mój drugi sezon, 11 listopada w Gdyni był zawsze świętem wszystkich kolarzy, kiedy to odstawialiśmy rowery i biegaliśmy. Miałem dwie roczne przerwy od kolarstwa – raz, gdy zacząłem drugi kierunek studiów, drugi raz, gdy podjąłem pracę na pełen etat. Po roku wróciłem i to właśnie do biegania. Wtedy, w 2011 roku, wygrałem w Warszawie Bieg Olimpijski. Wtedy zacząłem więcej trenować, startować w biegach, ale dopadła mnie kontuzja. Na rowerze mogłem jeździć, więc wróciłem do roweru i zauważyłem, że gdy po bieganiu wsiądę na rower, nie czuję bólu.
bikeWorld.pl: Ostatnich kilka sezonów ścigałeś się w duathlonie, kiedy zainteresowałeś się triathlonem?
Daniel Formela: Kiedyś już myślałem, żeby zacząć uprawiać triatlhon. Zimą chodziłem na basen, dużo pływałem, ale nigdy nie było okazji, żeby pójść o krok dalej, bo przecież zawsze na pierwszym miejscu było kolarstwo. Dopiero dwa lata temu wystartowałem w Gdańsku na dystansie 1/10 Ironmana. Z wody wyszedłem jako jeden z ostatnich, ale po rowerze byłem już chyba ósmy, a po biegu czwarty.
bikeWorld.pl: Jakie miałeś nadzieję i oczekiwania przed startem w Gdyni, bo to był Twój debiut na tak długim dystansie?
Daniel Formela: W marcu spotkałem się z Jakubem Czają i Michałem Bogdziewiczem i zdecydowaliśmy, że wystartuje w Gdyni. Kilka dni przed startem założenia były takie, żeby jak najszybciej wyjść z wody, a na rowerze trzymać określone waty – choć ja uważałem, że Kuba ustalił zbyt niski próg – i tempo biegu, w jakim mam zacząć. Nie było mowy o żadnym czasie. Kilka tygodni przed startem miałem kilka dobrych wyścigów, czułem się coraz lepiej. W dodatku Kuba powiedział, że zrobię dobry wynik, a gdy tak mówi, to tak jest. To kolejna niesamowita rzecz, jeśli chodzi o współpracę z nim. Zna się na treningu, jak nikt inny. On jest głową, ja nogami. Gdy głowa mówi, nogi robią. W marcu Kuba powiedział, że mogę powalczyć w kategorii wiekowej , a okazało się, że byłem 8. open.
bikeWorld.pl: Czy po tym występie zamierzasz na poważnie ścigać się w triathlonie, czy kontynuować duathlon. Czy jedno drugie wyklucza?
Daniel Formela: Rozpoczynając współpracę z Kubą postanowiliśmy, że w tym sezonie skupiamy się na duathlonie, ale od przyszłego roku stawiamy na triathlon i w tym kierunku będę się rozwijał, co nie wyklucza startów na rowerze czy biegów.
bikeWorld.pl: W Gdyni byłeś lepszy nawet od swojego trenera, Jakuba Czai, który przecież rok temu wygrywał triathlon w Suszu. Jak na to zareagował?
Daniel Formela: Kuba już wcześniej mówił, że mogę być lepszy od niego, choć bardziej w perspektywie przyszłych sezonów. Wtedy się z tego śmiałem, bo jest naprawdę świetnym sportowcem. Teraz już wiem, że mogę osiągać naprawdę dobre wyniki. A Kuba rzeczywiście po starcie powiedział, że to jego największy sukces trenerski.
bikeWorld.pl: Nie da się ukryć, że gdybyś poprawił pływanie, byłbyś na podium, może nawet drugi, bo to właśnie na pływaniu Massimo Cigana, drugi zawodnik wyścigu, wypracował sobie te 11 minut przewagi nad Tobą.
Daniel Formela: Przed startem Kuba żartował, żebym odpuścił, bo aby coś osiągnąć, muszę popłynąć poniżej 36 minut, to byłby dobry wynik jak na mnie. Ostatecznie wyszedłem z wody po 38 minutach, ale płynąłem szybciej niż na treningach. Lubię pływać w morzu, pływa mi się tu dużo lepiej niż w basenie. Z wodą się już oswoiłem, teraz czas na ciężką pracę. Ciężko ode mnie wymagać, żebym od razu zaczął pływać 24 minuty, ale mam w planach bardzo intensywną pracę z trenerem pływania.
bikeWorld.pl: Rower miałeś gorszy tylko od Włocha, który w przeszłości ścigał się na szosie. Rower to Twoja najmocniejsza strona? Czy bieganie?
Daniel Formela: Zdecydowanie rower, choć myślę, że jeśli chodzi o polski triathlon, to i bieganie mam na wysokim poziomie. „Suche” życiówki mam lepsze od niektórych zawodników, którzy w Gdyni pobiegli lepiej ode mnie. Choć to bardzo miłe uczucie, że Andreas Realert, zwycięzca wyścigu, stracił do mnie na rowerze ponad minutę.
bikeWorld.pl: Który rok, czy wyścig był dla ciebie przełomowy? Taki, że uwierzyłeś, że naprawdę jesteś w stanie wygrywać w Polsce i osiągać bardzo dobre wyniki na świecie?
Daniel Formela: W 2013 roku zobaczyłem w kalendarzu, że są Mistrzostwa Polski w duathlonie, więc postanowiłem wystartować. Wygrałem. Byłem w szoku, myślałem, że sukcesem będzie pierwsza dziesiątka. Potem wygrałem jeden z wyścigów MTB Maraton. Po wygranych Mistrzostwach Polski w duathlonie rok temu chciałem zrobić coś więcej. Myślałem o Mistrzostwach Europy, ale wtedy już się odbyły, więc pomyślałem o Mistrzostwach Świata w Kanadzie. Koszty były jednak bardzo duże - pięć tysięcy za bilet, plus nowy rower, nie było mnie na to stać. Zdecydowałem się wystartować w Szwajcarii w Mistrzostwach Świata na długim dystansie. Powiedziałem sobie, że to może być moja ostatnia szansa. Kupiłem rower do jazdy na czas, kask, strój, opłaciłem startowe. Bardzo dużo w to zainwestowałem, ale wiedziałem, że jeśli chcę coś osiągnąć to nie ma drogi na skróty. I fizycznie i finansowo. Mniej więcej w tym samym czasie rozpocząłem współpracę z Kubą. Dwugodzinna rozmowa dała mi więcej niż kilka lat treningów. Na MŚ zająłem 10. miejsce, co zawdzięczam właśnie jemu. Kolejnym przełomem był Bieg Niepodległości (10km) w Gdyni, też w 2013 roku. Tam, po trzech tygodniach przygotowań z Kubą, zrobiłem wynik 31 minut. Okazało się, że kolarz może pokonać biegaczy. Uwierzyłem, że warto się temu poświęcić. Wtedy jeszcze pracowałem jako kierownik na budowie, ale pomyślałem, że mogę zacząć robić to na serio. To był kolejny przełom.
bikeWorld.pl: Uważasz się za amatora, czy zawodowca? Wyniki wskazywałyby na to drugie.
Daniel Formela: Tak, uważam się za zawodowca, czyli za osobę, która dostaje wynagrodzenie za to, co robi, za wyniki. Inaczej mówiąc, ja na co dzień zajmuje się trenowaniem i ściganiem w 100%. Ten sezon jest dla mnie przełomowy, bo jest pierwszym, w którym zawodowo zajmuje się sportem. Inną kwestią jest podejście do sportu – można być amatorem, ale podchodzić profesjonalnie do ścigania. Ja wcześniej łączyłem trening z pracą i nawet wtedy trenowałem po 20 godzin tygodniowo. Często trenowałem po nocach i rano wstawałem do pracy. Teraz mogę w pełni skupić się na treningu. Jest to przede wszystkim zasługa Tomasza Pelca z Nexus Consultants, który stworzył mi warunki, żebym mógł po raz pierwszy w życiu poświęcić się sportowi na 100%. Drugą osobą, która mi pomogła jest Kuba, który jest moją głową. Ja jestem swoimi nogami. On odpowiada nie tylko za treningi, ale za wszystko dookoła. Jest osobą, która jest niesamowitym specjalistą i ma ogromną wiedzę, którą doskonale łączy z doświadczeniem sportowca olimpijczyka, a tym może poszczycić się naprawdę niewielu. Im zawdzięczam wszystkie moje wyniki w tym sezonie i to, co jeszcze uda się osiągnąć. Dużo osób mówi mi, że jestem szczęściarzem, że mogę poświęcić się w pełni treningowi. Tak, jestem szczęściarzem, ale wszystko zawdzięczam ciężkiej pracy.
bikeWorld.pl: Czy treningi do triathlonu, biegów i maratonów MTB wykluczają się wzajemnie? Czy może uzupełniają?
Daniel Formela: Kuba pokazał mi, że siłę biegową można robić również na rowerze. Bardzo mi się to spodobało. Wszystko jest przemyślane, odkąd pracuje z Kubą, nie ma miejsca na improwizacje, a obecne treningi, skoncentrowane na duathlonie, przynoszą mi lepsze rezultaty na rowerze niż przedtem, kiedy tylko jeździłem.
bikeWorld.pl: Od roku trenujesz z pomiarem mocy. Co dał Ci ten trening?
Daniel Formela: Już zimą myślałem o wprowadzeniu treningu z pomiarem mocy. Gdy o tym wspominałem, wielu kolarzy górskich mówiło, żebym kupił rower 29’ zamiast pomiaru mocy. Ale ja doszedłem do wniosku, że duże koło nie pomoże mi być mocniejszym, może będę jedynie lepiej zjeżdżał. I tak naprawdę zamieniłem swojego górala na korbę z pomiarem mocy. Dużo na ten temat czytałem i wiem, że w ten sposób można najlepiej kontrolować swoją pracę. Wiem, gdzie jest moja forma, a Kuba wie, jak mnie poprowadzić.
bikeWorld.pl: Bycie sportowcem w Polsce nie jest łatwe. Triathloniści, czy duathloniści mają jeszcze ciężej, bo do niedawna była to dyscyplina niszowa. Na jakie wsparcie możesz liczyć?
Daniel Formela: Przed tym sezonem, kiedy postanowiłem poświęcić się temu w 100%, sam stworzyłem ofertę sponsorską, rozesłałem ją do prawie dwóch tysięcy osób i firm, spędziłem wiele nocy nad tym. Miałem jedno spotkanie, inna firma napisała, że są zainteresowani, ale potem okazało się, że kierownictwo się nie zgadza. Jedną z osób, do których wysłałem ofertę był Tomek Pelc. Odpisał, zaoferował współpracę, ale na początku odmówiłem. Z tego względu, że wcześniej jeden ze znajomych zaproponował mi pomoc finansową. Potem jednak on zrezygnował, a ja z podkulonym ogonem zwróciłem się znów do Tomka. Przedstawił mi propozycję nie do odrzucenia. Gdyby nie on, nie osiągnąłbym tego wszystkiego. Teraz mogę skupić się wyłącznie na sporcie, a każdy dzień traktuje jak niepowtarzalną szansę. Mając wsparcie Tomka i Kuby, po prostu muszę robić wszystko jak najlepiej potrafię i dawać z siebie jak najwięcej. Tylko tak mogę osiągać dobre wyniki. Bez wsparcia Kuby i Tomka, a także moich sponsorów – firmom ALE, Biegosfera, TFF i Shimano Polska, którym bardzo dziękuję – nie osiągnąłbym tego.
bikeWorld.pl: Masz w planach zawodową karierę w triathlonie?
Daniel Formela: Tak. Myślałem o tym, żeby w przyszłości powalczyć na arenie międzynarodowej. Chcę się skupić właśnie na triathlonie, a duathlon jest płynnym przejściem z mojego zamiłowania do biegania i kolarstwa do triathlonu.
bikeWorld.pl: Kiedy zobaczymy Cię na Hawajach?
Daniel Formela: <śmiech> Zapytaj Kubę, to pytanie do niego.