Darek Poroś: czerpać satysfakcję z kolarstwa

Wywiad z Dariuszem Porosiem (Romet MTB Team)

Drukuj
Romet,Romet MTB Team
Romet

Nowa drużyna, nowe wyzwania zawodowe i rodzinne. W życiu Dariusza Porosia zmienia się wiele, oprócz jednego - stałego kontaktu z rowerem! Przed rozpoczęciem sezonu wyścigowego w Polsce, zdecydowaliśmy się porozmawiać z Darkiem o planach, marzeniach i wyzwaniach. Zapraszamy do lektury!

bikeWorld.pl: W obecnym sezonie będziesz się ścigał w barwach Romet MTB Team. Co zdecydowało o przejściu do tej ekipy?

Dariusz Poroś: Mam to szczęście, że przez ostatnie kilka lat  udawało mi się dobrze łączyć obowiązki zawodowe, domowe i sportowe. Udaje mi się także skutecznie realizować założone cele sportowe.  W mojej poprzedniej ekipie VOTUM MTB udało nam się drużynowo wygrać klasyfikację generalną BIKE MARATONU. W takich momentach zawsze jest dużo radości, ale także rozmyśla się nad nowymi celami i wyzwaniami. Dla mnie takim wyzwaniem było ściganie się na jeszcze wyższym poziomie i pokierowanie kolejnej ekipy do osiągnięcia nowych celów.  Bardzo się cieszę, że firma ROMET wraca do kolarstwa po latach. Zaproponowano mi objęcie funkcji kierownika powstającej maratonowej ekipy MTB. Moją ambicją jest, by romans ROMETA z kolarstwem MTB przerodził się w dłuższy, stały związek ;). W obecnym momencie rynkowe doświadczenie ROMETA i poziom oferowanych przez nich produktów pozwalają snuć takie długofalowe plany. 

bikeWorld.pl: Jak sądzisz, co będzie najmocniejszą stroną Waszej drużyny w sezonie 2014?

Dariusz Poroś: Myślę, że będzie to doświadczenie startowe, a co za tym idzie - umiejętności techniczne. Jesteśmy ekipą doświadczonych zawodników. Członkowie drużyny startowali z powodzeniem zarówno w imprezach jedno- i wieloetapowych, na dystansach długich i krótszych maratonów. Dodatkowo bardzo lubimy treningowo brać udział w wyścigach XC i eliminatorach. Tak, te mocne strony to będzie wszechstronność, doświadczenie, a także zgranie i świetny klimat panujący w drużynie.

 

 

bikeWorld.pl: Jaki jest kalendarz startowy Twój i ekipy Romet MTB Team na sezon 2014? W jakie imprezy celujesz przede wszystkim?

Dariusz Poroś: W nadchodzącym sezonie ROMET MTB TEAM będzie chciał się pokazać na wielu imprezach MTB rozgrywanych w górach. Nie planujemy udziału w maratonach rozgrywanych na płaskich trasach. Trzeba pamiętać, że oprócz tego, że jesteśmy ekipą sportową to także jesteśmy teamem fabrycznym. Do naszych zadań należy także stałe monitorowanie zachowania dostarczonego sprzętu na trasach treningów i wyścigów oraz przekazywanie tych informacji projektantom ROMETA. Dziś, kiedy jestem już głową rodziny, trochę inaczej postrzegam swoją rolę w tym sporcie - bardziej jako firmowego RIDERA niż zwykłego zawodnika elity. Jeżdżę MTB i dziele się moim doświadczeniem. To mój styl życia, a nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy. Osobiście celuję w klasyfikację generalną BIKE MARATON oraz dobre miejsce na SUDETY MTB CHALLENGE. A w przyszłości chciałbym zaliczyć TRANSALP. Będę brał też udział w pojedynczych imprezach MTB MARATHON Grzegorza Golonki. Bardzo lubię techniczne trasy jakie tam serwuje Grzegorz ze swoją kompanią.

bikeWorld.pl: Czy zamierzasz w najbliższym czasie ścigać się więcej na szosie, czy pozostajesz wierny wyłącznie kolarstwo górskiemu?

Dariusz Poroś: Nigdy nie stroniłem od szosy ale takie starty traktuję jedynie treningowo. Rajcuje mnie szosa, ale w górach, kiedy "rower napędzany jest już tylko siłą woli", to jest kwintesencją walki ze swoimi słabościami ;).

 

bikeWorld.pl: Jak oceniasz pierwsze zgrupowanie ekipy w Calpe? Z pozostałymi zawodnikami Romet MTB Team (Bartek Janowski, Aleksandra Misterska i Andrzej Doktor) znasz się bardzo dobrze. Jaka jest atmosfera w ekipie przed rozpoczęciem sezonu wyścigowego?

Dariusz Poroś: W ekipie panuje świetna atmosfera. Praca na treningach w Calpe przyniosła zaplanowane rezultaty. Zarówno co do celów treningowych jak i ostatnich poprawek  w dopasowywaniu sprzętu przez zawodników. No, może jeden incydent odrobinę zakłócił przygotowania. Osobiście miałem kolizję z łańcuchem zamykającym wjazd do lasu na szlaku rowerowym. Po prostu przy dużej prędkości był niewidoczny. Później pamiętam już tylko długi lot ze szczęśliwym lądowaniem. Na szczęście i ja i mój Monsun wyszliśmy z tego niemal cało. Po dniu odpoczynku wróciłem już do regularnego treningu. 
Jako kierownik ROMET MTB TEAM chcę, by każdy mógł się w sezonie zaprezentować z jak najlepszej strony i nikomu nie narzucaliśmy konkretnych startów czy dystansów. Za przygotowania Dok'a i Oli odpowiadam osobiście, a z Bartkiem wymieniamy się tylko informacjami i doświadczeniami. Jest też duża ekscytacja i parcie na poprawienie osiągnięć. Jazda dla takiej marki jak ROMET zobowiązuje, bo to jednak kawał historii roweru w Polsce.

Romet,Romet MTB Team
 
Romet,Romet MTB Team
 

 

bikeWorld.pl: W środowisku kolarskim jesteś znany jako fachowiec od zagadnień treningowych. Jak oceniasz obecny poziom wiedzy o treningu wśród zawodników i trenerów w Polsce?

Dariusz Poroś: Nie czuje się fachowcem. Cieszy mnie za to, że pracę z PZKolem rozpoczął taki fachowiec jak Rafał Hebisz.  Co do mnie to moją pasją jest studiowanie wiedzy na temat doskonalenia kondycji i umiejętności kolarskich, szczególnie w MTB. Mam w tym momencie pełnoletnie doświadczenie zawodnicze. Z zawodu jestem wykładowcą Politechniki Wrocławskiej. Dzielenie się wiedzą jest więc dla mnie czymś naturalnym i korzystnym dla całego środowiska kolarskiego. Wciąż brakuje według mnie ze strony ministerstwa i PZKolu wsparcia  oraz szkoleń dla trenerów i ludzi chcących pracować z młodzieżą kolarską. Wydaje mi się, że poziom wiedzy jest coraz wyższy. Cieszą takie projekty jak SMS'y czy Akademia Copernicus. 
Ale wśród młodych charakterystyczne jest także zjawisko "szukania dróg na skróty w budowaniu kondycji kolarskiej". Większość ludzi w mailach lub osobiście pyta mnie przede wszystkim jakie stosuję odżywki, jaki mam rower, buty czy kask. A przecież w tak trudnym sporcie jakim jest kolarstwo, podstawą każdego sukcesu jest ciężka, wieloletnia, powtarzalna praca na treningach. Ciekawe jest także, że w dużych miastach kolarstwo, ale również jazda na rowerze przez ostatnie lata stale zyskuje na popularności. Mamy też powroty do przeszłości: odmiany kolarstwa jak np. Enduro czy amortyzatory upside down jak RS-1. Historia MTB jest już na tyle długa, że powoli zatacza krąg :). To wszystko dodatkowo napędza rynek rowerowy.

bikeWorld.pl: Jak oceniasz rowery Rometa, na których będziecie się ścigać w sezonie 2014?

Dariusz Poroś: To są kompletne przemyślane maszyny. Rama nie odbiega od klasycznej geometrii dla sportowych 29erów,  a jej masa jest imponująco niska. Tę samą ramę można zdobyć kupując fabrycznego Monsuna HTCX. Mieliśmy w projekcie MONSUNÓW TEAM swój duży udział uczestnicząc w doborze wyposażenia. Jedynie rama była już wcześniej zaprojektowana przez ROMETA. Również TOKEN wyposażył nas w doskonałe i lekkie karbonowe koła. Pełna grupa XTR, ogumienie Schwalbe oraz produkty GIRO u nikogo nie budzą zastrzeżeń. Wszystko buja się na Sidzie. No, mógłby być RS-1, ale może za rok ;).

 

bikeWorld.pl: Oprócz ścigania się w maratonach MTB, prowadzisz również aktywne życie zawodowe. Jesteś m.in. redaktorem magazynu Bike, nowego pisma rowerowego na polskim rynku. Jak odnajdujesz się w dziennikarskim fachu?

Dariusz Poroś: To kolejna moja pasja ;). Gdy byłem młodszy, sporo czasu spędzałem studiując BIKE'a w Empikach przy stojaku. Dziś ta gazeta jest wydawana w Polsce. To kolejny dobry znak, że kolarstwo i rowery w naszym kraju mają się coraz lepiej. Dzielę się między innymi wiedzą i doświadczeniem trenerskim z rowerzystami na łamach BIKE'a. Oprócz tego w gazecie można zawsze poruszyć jakieś tematy leżące mi na sercu. Piszę o tym, co mnie zaciekawi albo czym chciałbym zaciekawić innych bikerów - naszych czytelników. Sam czytam testy sprzętu w naszym niemieckim laboratorium.

Romet,Romet MTB Team
 

 

bikeWorld.pl: Z kolarstwem jesteś już związany od wielu lat. Co jest dla Ciebie najważniejsze w tym sporcie, że pozostajesz mu cały czas wierny w 100%?

Dariusz Poroś: Dla mnie ten sport był zawsze odskocznią od stresów dnia codziennego i kwintesencją obcowania z naturą. Dość szybko się zorientowałem, że bycie zawodowcem dane jest niewielu, ale również by czerpać maksimum satysfakcji z uprawiania kolarstwa górskiego nie potrzeba być zawodowcem. Bierzesz rower i jedziesz w góry. Jak już tam dotrzesz, wszystko masz na wyciągnięcie ręki: naturę, czyste powietrze, piękne widoki, wyzwania na każdym zjeździe, zakręcie i podjeździe. Pobijasz rekordy prędkości sunąc w dół. Tętno rozsadza Ci serce, do tego wzrost adrenaliny i na kolejny szczyt wspinasz się jeszcze sprawniej niż poprzednio. Kończysz dzień 'sponiewierany', ale głowę masz pełną wspomnień, których nikt Ci nie odbierze.  Myślę, że to także doskonały sport dla młodzieży. Buduje silną kondycję ogólną i uczy systematycznej pracy w grupie. Spędziłem tyle lat w kolarstwie, a jednocześnie udało mi się zdobyć wykształcenie i zawód. Spróbować MTB powinien każdy.

bikeWorld.pl: Jakie są Twoje najsilniejsze wspomnienia związane z Markiem Galińskim?

Dariusz Poroś: Nie byłem nigdy bliskim znajomym Marka. Po prostu się nie złożyło. Ot tyle: 'cześć i powodzenia', jeśli dane mi było spotkać go na linii startu. Ale podglądałem z zainteresowaniem i niekłamanym podziwem jego kunszt i osiągnięcia przez wiele lat. Od kiedy pamiętam on był na szczycie naszego krajowego MTB. Imponowała mi aura otaczająca Diabła. Kogoś bardzo skromnego, ale i bardzo utytułowanego. Znanego z osiągnięć, ale także przede wszystkim jako tytana pracy. Przez 20 lat w MTB nigdy nie spotkałem kolarza, który by mówił o Diable inaczej jak tylko z szacunkiem czy podziwem. Moje najsilniejsze wspomnienie to chyba jak oglądałem Puchary Świata XC w, których Marek potrafił walczyć na równi ze światową czołówką.

 

A tak osobiście to może takie najmniej odległe - MTB TROPHY 2010, któryś już trzeci lub czwarty dzień zmagań... wyrywam się na prowadzenie, po starcie, bo mi z każdym dniem na etapówkach jedzie się lepiej. Widocznie jechało się całkiem nieźle, bo naciągnąłem lekko grupę, ale już po chwili mija mnie nie kto inny jak Marek i tylko z przekąsem rzuca: "eh, już na pierwszym podjeździe sobie nogę utwardzać....". Wiadomo, głupota, ale dla mnie wtedy jazda z nim, przed nim, obok niego, chociaż przez kilka minut, była zaszczytem, na który ciężko musiałem sobie zapracować. Potem spokojnie spłynąłem na swoje miejsce w grupie ;). To wielka strata dla kolarstwa, ale przede wszystkim dla najbliższych, bo Marek był ojcem rodziny.

Romet,Romet MTB Team
 

 

bikeWorld.pl: Jak Twoim zdaniem wygląda obecnie scena XC w Polsce? Jakie są według Ciebie szanse na wychowanie kolejnego pokolenia zawodników walczących w tej dyscyplinie w imprezach międzynarodowych?

Dariusz Poroś: To absurdalne, że mamy takie gwiazdy MTB na najwyższym poziomie przy totalnym braku wsparcia PZKolu. Brakuje pracy z trenerami i młodzieżą, szkolenia, pomocy przy pracy z młodymi. Młodzi nie od razu są gwiazdami i nie będą promować w mediach swoich sponsorów. Tu jest miejsce na wsparcie ministerialne. Z wielkim podziwem patrzę na niemłodych już trenerów klubów, z wcale niedużych miast potrafiących przywieźć na wyścig blisko tuzin młodych kolarzy. Ale to nie może opierać się jedynie na pasjonatach. Praca trenera powinna pozwalać godnie żyć. Dziś trener zarabia grosze i takie pieniądze nie mogą stanowić jedynego źródła utrzymania. W związku z taką sytuacją nikt nie może się całkowicie zaangażować. Szczególnie jeśli sam ma rodzinę na utrzymaniu.  Ale chyba prędzej prywatni sponsorzy coś pomogą, niż zmieni się na lepsze centralne szkolenie młodych adeptów tego ciężkiego sportu. Moim zdaniem w Polsce nie brakuje talentów. Wyniki kobiet czy braci Konwów napawają optymizmem. Tego się trzymajmy ;)

Fot.: Romet