bikeWorld.pl: Właśnie zostałaś mistrzynią Polski elity w kolarstwie przełajowym. Jak oceniasz poziom rywalizacji w Bieganowie? Czy w związku z sukcesem w czempionacie chciałabyś w przyszłości częściej startować w CX?
Paula Gorycka: Moim zdaniem w Bieganowie było podobnie jak na dwóch innych wyścigach przełajowych, w których startowałam w grudniu. Oczywiście czuło się, że jest to najważniejsza impreza sezonu przełajowego w Polsce – głównie za sprawą organizatorów, którzy postarali się o odpowiednią oprawę i nienaganną organizację mistrzostw.
Przełaje traktuję jako urozmaicenie przygotowań do głównego sezonu i możliwość potrenowania specyficznych umiejętności kolarskich. To się raczej nie zmieni i również w kolejnym sezonie pojawię się na zimowych wyścigach. Nie ukrywam, że podoba mi się ta odmiana kolarstwa i chętnie startuję w tych zawodach.
bikeWorld.pl: Wygrana w Bieganowie może być dobrym wstępem do nadchodzącego sezonu. Ostatni rok nie był bowiem dla Ciebie udany. Defekty, niepowodzenia na wyścigach, wahania formy. Co było główną przyczyną takiego stanu rzeczy?
Paula Gorycka: Wiele rzeczy wpłynęło na to, że poprzedni rok ułożył się inaczej niż chciałam. Głównym – choć nie jedynym – czynnikiem była szkoła. W roku olimpijskim zdecydowałam się na urlop dziekański, bo wiedziałam, że ostatni semestr studiów licencjackich z fizjoterapii jest bardzo ciężki. W 2013 roku wróciłam na uczelnię i upewniłam się, że rok wcześniej podjęłam słuszną decyzję – semestr był bardzo wymagający, a na pierwsze zgrupowanie wyjechałam dopiero po zdaniu wszystkich egzaminów. Poza tym w ubiegłym roku prawie ciągle trenowałam sama.
Wcześniej miałam komfort stałej pracy z trenerem, który mój organizm rozumiał lepiej niż ja i na bieżąco korygował moje błędy oraz przebieg treningu. Sama niestety nie potrafię tego robić i efekt był taki, że po prostu realizowałam plany treningowe tak, jak były napisane. Nikt nie patrzył na to z boku i tego mi bardzo brakowało. Nie jestem na etapie, który pozwoliłby mi przygotować się samej do najważniejszych imprez. Zresztą uważam, że każdy zawodnik – nawet ten z najwyższej półki – potrzebuje czasem obiektywnego spojrzenia, które zapewnia trener. Ja póki co takiej kontroli potrzebuję jednak znacznie częściej. Razem z trenerem podsumowaliśmy tamten sezon, wyciągnęliśmy wnioski i definitywnie zamknęliśmy temat. Tego co było już nie zmienimy, mamy za to wpływ na to co będzie. I na tym się teraz koncentruję.
bikeWorld.pl: Jednym z jaśniejszych punktów drugiej części sezonu 2013 miał być Twój występ w szosowych mistrzostwach świata. Jako rezerwowa zawodniczka miałaś potencjalnie dużą szansę na start. Dlaczego ostatecznie nie doszło do Twojego występu we Florencji?
Paula Gorycka: Na przełomie lipca i sierpnia PZKol podjął decyzję, że mam się przygotowywać do startu w szosowych MŚ. Dwa miesiące to było wystarczająco dużo czasu, żeby uzyskać odpowiedni poziom. Pod koniec sierpnia zdobyłam brązowy medal podczas Górskich Szosowych Mistrzostw Polski. Przypomnę, że już na pierwszej rundzie uciekłam, dojechały do mnie Kasia Niewiadoma i Monika Brzeźna (obie z Pacyfiku Toruń). Zgodnie współpracowałyśmy tylko jedną rundę, potem pracowałam już tylko ja, a dziewczyny „dały mi zmianę” na mecie.
Generalnie tamten wyścig pokazał, że jest bardzo dobrze. Potem razem z kadrą Polski startowałam na etapówce we Francji – miałam trochę pecha, ale miał to być start treningowy pod kątem mistrzostw świata. Przygotowywałam się dalej, ale na kilkanaście dni przed startem we Florencji „chęć i gotowość startu” zgłosiła Maja Włoszczowska. Wtedy dowiedziałam się, że w mistrzostwach nie wystartuję i tym samym kolejną dużą imprezę sezonu 2013 oglądałam z perspektywy kibica…
bikeWorld.pl: Okazji do bliższego kontaktu z szosą miałaś w ostatnim czasie sporo. Jak mówisz, w ubiegłym sezonie uczestniczyłaś m.in. w szosowym wyścigu etapowym Tour de l’Ardeche. Jak wspominasz ten start? Czy nie myślisz może o przejściu na szosę w kolejnych latach swojej kariery?
Paula Gorycka: Wyścig we Francji był dla mnie raczej pechowy. Na pierwszym etapie (płaskim) nie czułam się zbyt dobrze, ale dojechałam w grupie. Na czasówce, której trasa bardzo mi odpowiadała, zaliczyłam upadek na ostrym zakręcie na zjeździe i było pozamiatane, bo dystans wynosił tylko 3km. Na trzecim, bardzo ciężkim (górskim), etapie jechałam w pierwszej grupce, ale miałam gumę. Zanim po wąskiej drodze dojechał do mnie wóz techniczny, znalazłam się już za piątą grupką. Na trzech kolejnych etapach koncentrowałam się na realizacji założeń taktycznych drużyny. Szosę zwykle traktuję treningowo. Jedynie starty w imprezach rangi mistrzowskiej są dla mnie priorytetowe. W kolejnych latach to się nie zmieni – poświęcam się kolarstwu górskiemu i z nim wiążę swoją przyszłość.
bikeWorld.pl: Jak oceniasz swój ubiegły, drugi już sezon, w barwach 4F Racing Team? Chodzi mi tutaj przede wszystkim o organizację drużyny, osobę trenera Piątka, pozostałych członków drużyny oraz relacje między Wami. Jak w teamie zaadaptował się Piotrek, młodszy z braci Konwów?
Paula Gorycka: 4F Racing Team to tak naprawdę moja pierwsza „normalna” drużyna. Mam na myśli to, że wszyscy – zawodnicy i obsługa – mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Nie ma żadnych podgrup, trzymamy się razem, bo wiemy, że to doprowadzi nas do osiągania kolejnych celów. Wspólnie budujemy dobrą atmosferę, wzajemnie motywujemy się do pracy i wspieramy w gorszych momentach. To bardzo ważne, bo poza tym, że zajmujemy się kolarstwem, to jesteśmy też zwykłymi ludźmi. Bardzo doceniam dobre relacje z Moniką, Adrianem i Piotrkiem.
Adrian co prawda zmienił drużynę, ale utrzymujemy kontakt. Piotrek nie miał żadnych problemów, żeby wejść w drużynę – razem z Moniką i Adrianem chcieliśmy, żeby od razu poczuł się dobrze. A co do trenera Andrzeja Piątka, to moje zdanie jest ciągle takie samo. Kiedyś miałam szczęście że spotkałam go na mojej sportowej ścieżce. Fajnie, że autor sukcesów m.in. Mai Włoszczowskiej, Ani Szafraniec czy Oli Dawidowicz zdecydował się też na współpracę ze mną. No i cieszę się, że wspólnie powiększyliśmy bogaty dorobek medalowy trenera – razem zdobyliśmy 3 z jego 34 krążków z międzynarodowych imprez (mistrzostwa Europy i świata, Igrzyska Olimpijskie). Jest świetnym trenerem – poza ogromną wiedzą z dziedziny treningu, odnowy biologicznej, dietetyki, itd., ma też to, czego wielu trenerom brakuje – bardzo dobre podejście psychologiczne. No i poczucie humoru, dzięki któremu potrafi rozładować napiętą atmosferę :).
bikeWorld.pl: Jakie są Twoje plany na najbliższy sezon? Gdzie rozpoczniesz swoje starty i w co będziesz szczególnie celować?
Paula Gorycka: Na bieżąco aktualizuję kalendarz startów na mojej stronie WWW.paulagorycka.com. W tym momencie nie chcę jeszcze mówić gdzie i kiedy rozpocznę ściganie, bo być może, że to się jeszcze zmieni. Cele na ten rok mam bardzo proste. Najważniejsze to realizacja treningu i kompleksowe przygotowanie do sezonu. A na wyścigach jazda na 100% przygotowania, dołożenie do tego maksymalnego zaangażowania i realizacja założonej taktyki. Przy spełnieniu wszystkich warunków wyniki będą dobre.
bikeWorld.pl: Oprócz wyczynowego uprawiania kolarstwa, studiujesz także fizjoterapię na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Jest to forma zabezpieczenia się na przyszłość czy po prostu świadomy wybór ścieżki rozwoju?
Paula Gorycka: Przygodę z krakowskim AWFem zakończyłam na etapie studiów licencjackich. Obecnie studiuję w Katowicach. Mam tam bardzo korzystny układ z prowadzącymi, którzy rozumieją jak wygląda życie zawodnika i starają się wszystko dostosować do moich potrzeb i terminów wyjazdów. Studia traktuję jako „ścieżkę B”. To zabezpieczenie, na wypadek gdyby coś w kolarstwie poszło nie tak jak powinno. Planuję skończyć studia i mieć zabezpieczony inny sposób na życie, a jednocześnie przez najbliższe lata móc się skupić już tylko na kolarstwie.
bikeWorld.pl: W ubiegłym roku wystartowałaś w finałowych zawodach Pucharu Świata w Norwegii. Przeprowadziłaś tam rekonesans na trasie przyszłorocznych mistrzostw świata MTB. Jak oceniasz przebieg trasy oraz swoje szanse na wysoką pozycję w czempionacie?
Paula Gorycka: Cała trasa bardzo mi się podoba. Wymaga dużej siły, nie ma sekcji typowo szybkościowych. Przeszkody są naturalne, co też mi odpowiada. Do tego trasa jest szeroka, więc nie ma problemów z wyprzedzaniem. Nie będę oceniać liczbowo moich szans na mistrzostwach świata w Norwegii. Razem z trenerem przygotujemy się najlepiej jak się da i zobaczymy na mecie jaki da to efekt w połączeniu z realizacją taktyki i włożeniem serca w ściganie.
bikeWorld.pl: Jak przebiega Twoja współpraca z Red Bullem? Czy masz jakieś konkretne obowiązki związane z promocją marki?
Paula Gorycka: Red Bull bardzo wspiera zawodników. Poza typowym dla sponsora wsparciem finansowym, firma zapewnia nam też udział w różnych szkoleniach, możliwość odbycia wielu specjalistycznych badań w siedzibie w Austrii czy też w imprezach organizowanych przez red Bulla. I są to zarówno wydarzenia sportowe, jak i artystyczne. Obowiązki mam bardzo proste – nosić czapkę i jeździć w kasku z bykiem . Myślę, że jest to firma najlepiej na świecie dbająca o wszechstronny rozwój sportowca.
bikeWorld.pl: Na jakim modelu Scotta będziesz ścigać się w zawodach MTB w nadchodzącym sezonie? Czy masz swój ulubiony rozmiar kół, czy też dobierasz go w zależności od charakterystyki trasy?
Paula Gorycka: Jestem w trakcie testów modelu na kołach w rozmiarze 27,5’’. W sezonie będę ścigać się właśnie na nim lub na rowerze 29’’. Na ten moment wygląda na to, że wybiorę pośredni rozmiar kół.
bikeWorld.pl: Po burzliwym sezonie należał Ci się solidny odpoczynek. Czy możesz zdradzić, jak wypoczywałaś w okresie roztrenowania?
Paula Gorycka: Dosłownie kilka dni spędziłam w domu. Nieco więcej w szkole, żeby jak najwięcej rzeczy załatwić przed rozpoczęciem przygotowań. A najwięcej mojego „odpoczynku” przeznaczyłam na wizyty w szkołach, w których na spotkaniach z dziećmi opowiadałam im o sobie i zachęcałam do zdrowego i aktywnego trybu życia.
bikeWorld.pl: Czy obecnie masz jakiś sportowy lub życiowy autorytet, na którym się wzorujesz?
Paula Gorycka: W sporcie podobają mi się postawy Justyny Kowalczyk, Iriny Kalentievej i Michaela Phelpsa. Ci sportowcy są dla mnie wzorami, ale jednocześnie nie próbuję nikogo kopiować. Cały czas tworzę swój własny „model mistrza” i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go osiągnąć.
bikeWorld.pl: Czego chciałabyś życzyć sobie w Nowym Roku? Czy podjęłaś w związku z tym jakieś szczególne postanowienia?
Paula Gorycka: Życzyłabym sobie duuużo zdrowia i trochę szczęścia. Reszta jest głównie w moich rękach, więc po prostu systematycznie pracuję, żeby przybliżyć się do osiągnięcia moich marzeń.