Maja Włoszczowska - cztery sukcesy (wywiad)

Maja Włoszczowska (GIANT Pro XC Team) - wywiad

Drukuj

Cztery zwycięstwa w czterech startach oraz całkowity powrót do świetnej formy po kontuzji to mocne wejście w sezon. Maja Włoszczowska pokazuje na co ją stać w barwach nowego teamu Giant Pro XC. Jak ocenia początek sezonu 2013?

bikeWorld.pl: Zaskakujesz kibiców swoją niebywałą formą i to już na początku sezonu! Twój pierwszy start w tym sezonie w Open de Espana Cofidis zakończyłaś zwycięstwem. Obsada nie była najmocniejsza, ale przyznajesz, że denerwowałaś się nieco przed tym występem. Jak oceniasz ten wyścig i swoją dyspozycję po powrocie do ścigania?
Maja Włoszczowska: Wyścig w Hiszpanii był mi bardzo potrzebny aby odblokować swoją psychikę i sprawdzić czy na pewno moja stopa jest gotowa do ścigania. Rezultat tak naprawdę nie miał żadnego znaczenia, choć niewątpliwie na zwycięstwo liczyłam. Najważniejsze jednak, że dobrze odnalazłam się w ferworze walki. Startowałyśmy zaraz za setką mastersów, trasa była wąska, więc było mnóstwo przeciskania się, wyprzedzania, sytuacji kolizyjnych. Do tego, po opadach deszczu sporo odcinków trzeba było biegać, a tego obawiałam się najbardziej. Na szczęście okazało się, że nie mam żadnego problemu z zeskakiwaniem z roweru i podbieganiem. Na treningach za dużo przy tym myślę i wychodzi wówczas gorzej. Podczas wyścigu adrenalina robi swoje. Pomału zaczynam zapominać, że coś z moją stopą jest nie tak.
 

Włoszczowska nie zwalnia tempa i wyprzedza najgroźniejsze rywalki na kolejnych wyścigach. Fot. Aleksandra Jochymek


bikeWorld.pl: W tydzień później odniosłaś kolejne zwycięstwo, tym razem na niemieckiej, mocno obstawionej Bundeslidze w Munsingen. Wyprzedziłaś tam m.in. Adelheid Morath (Sabine-Spitz Haibike Pro Team), Alexandrę Engen (Ghost Factory Racing) czy Irinę Kalentievą (Topeak Ergon Racing Team), jedne z najgroźniejszych światowych rywalek. Czujesz się w obecnej chwili mocniejsza od nich?
Maja Włoszczowska: Gdyby w styczniu ktoś mi powiedział, że tak zacznę sezon, nie uwierzyłabym.. Sądziłam, że powrót do formy zajmie mi znacznie więcej czasu. Ale już w lutym czułam się lepiej, a na zgrupowaniu w Sierra Nevada nawet lepiej niż w ubiegłym roku. Wiedziałam zatem, że w Munsingen powinnam powalczyć, zwłaszcza że pojechałam tam prosto z wysokich gór. A wtedy mi zawsze idzie dobrze. Celowo tak ułożyłam sobie program by być w dobrej dyspozycji na pierwszych wyścigach. To bardzo ważne dla mojej psychiki. Teraz może być nieco ciężej, ale najważniejsze, że już jestem na właściwej ścieżce.

 

bikeWorld.pl: Trzecim startem i jednocześnie trzecim zwycięstwem był kolejny wyścig Bundesligi MTB rozegrany w Heubach. Tym razem zdecydowanie pokonałaś po raz kolejny Morath i Engen, ale także Sabine Spitz (Sabine-Spitz Haibike Pro Team). Czujesz, że Twoja dyspozycja rośnie ze startu na start? Na ile procent szczytowej formy oceniasz swoją aktualną dyspozycję?
Maja Włoszczowska: Sądziłam, że w Heubach będzie trudniej. Na podjeździe miałam problem tylko z Morath, ale Niemka zupełnie nie radziła sobie na zjazdach i tam wykorzystałam swoją przewagę. Nieskromnie przyznam, że z tego wyścigu jestem bardzo zadowolona. Kontrolowałam go praktycznie od startu do mety, choć nie mogę powiedzieć by było lekko. Morath naciskała mnie na każdej rundzie. Czy dyspozycja rośnie? Myślę, że Munsingen i Heubach to było moje wiosenne optimum. Po długiej przerwie czuję, że trzy wyścigi pod rząd dość mocno obciążyły mój organizm. Dlatego po starcie w Haiming kolejne dwa weekendy nie będę się nigdzie ścigała. Najpierw 2-3 dni odpoczynku i później treningi do Pucharów Świata.

 

 

Maja Włoszczowska (Giant Pro XC Team) w bezpośrednim starciu z Sabine Spitz (Sabine-Spitz Haibike Pro). Fot. Aleksandra JochymekMaja przyznaje, że po kontuzji nie ma już ani śladu i nie boi się sekcji technicznych. Fot. Aleksandra Jochymek


bikeWorld.pl: W ubiegłą niedzielę odniosłaś czwarte z rzędu zwycięstwo w sezonie w Otztaler Mountainbike Festiwal. Jak porównujesz ten wyścig do pozostałych, zarówno pod względem trasy jak i Twojej formy? Wyprzedziłaś tam m.in. Blazą Klemencic (Calcit Bike Team), Esther Süss (RC Gränichen/ Wheeler iXS Team) czy Sabine Spitz (Sabine Spitz Haibike Pro Team).
Maja Włoszczowska: Cieszy mnie, że moje pierwsze starty były na zupełnie różnych trasach. W ubiegłym tygodniu zimno, błoto, długi i morderczy podjazd, ale potem chwila oddechu na zjeździe. Wczoraj trasa interwałowa, szybka, ale z krótkimi, sztywnymi podjazdami. I bardzo techniczna, mnóstwo korzeni, kamieni, zakrętów. Trzeba było być bardzo skupionym i nie odpuszczać ani na moment. Różnice między zawodniczkami były minimalne, więc doszedł element taktyki - obserwacji gdzie rywalki robią błędy, gdzie są moje lepsze i gorsze miejsca. I potem wykorzystywanie tej wiedzy na ostatniej rundzie. Doszedł też element "przetrzymania". Na trasie w Haiming bardzo ciężko było uciec rywalkom. Dlatego nie wystarczyło mieć więcej siły na podjeździe, ale trzeba było atak przetrzymać przynajmniej całą rundę. Cieszę się, że to mi się udało. Mimo kiepskiego startu zachowywałam spokój, jechałam swoje, starałam się popełniać jak najmniej błędów. Może jeszcze w 100% ze swojej jazdy zadowolona nie jestem, ale było już naprawdę dobrze.

 

 

 

 

Giant Anthem X Advanced 29er to rower, na jakim w tym sezonie jeździ Maja Włoszczowska. Fot. Aleksandra Jochymek


bikeWorld.pl: W jednej z wypowiedzi przyznałaś, że Twoją mocną stroną nadal są techniczne sekcje, o które obawiałeś się po powrocie do regularnego ścigania. Czy po kontuzji kostki nie ma już ani śladu i możesz ze 100-procentową skutecznością ścigać się na każdej trasie?
Maja Włoszczowska: Może nie są one moją mocną stroną w kontekście Pucharu Świata. Były mocną stroną w Munsingen i Heubach, gdyż tam najgroźniejszą rywalką była dla mnie Adelhaid Morath, która zjeżdża fatalnie. Do Pucharów na pewno jeszcze muszę sporo poćwiczyć. Ale jest coraz lepiej.

 

bikeWorld.pl: Część przygotowań do sezonu 2013 spędziłaś na zgrupowaniu w Sierra Nevada. Czy treningi na wysokości są kluczem do sukcesu czy stanowią jedynie uzupełnienie przygotowań w Twoim przypadku?
Maja Włoszczowska: Potężną pracę wykonałam także wcześniej. W grudniu w Świeradowie, w styczniu w domu (Jelenia Góra) i potem w Calpe i na Cyprze. Tak więc góry są uzupełnieniem. Ale bardzo istotnym. Zawsze czuję się po nich bardzo dobrze. Dlatego jeśli na jakimś starcie wyjątkowo mi zależy, przygotowuję się do niego na wysokości.

bikeWorld.pl: Z wyników wynika, że znakomicie odnajdujesz się w nowej drużynie. Co jest największą zaletą Giant Pro XC Team? Jak oceniasz te pierwsze miesiące współpracy z perspektywy uczestnictwa w zawodach i zgrupowaniach?
Maja Włoszczowska: Ekipa jest rewelacyjna. Wszyscy świetnie się dogadujemy, pomagamy sobie nawzajem, dzielimy doświadczeniami. Każdy ma swoje cele, od każdego wymaga się dobrej formy i wyników, ale nie ma wewnątrz niepotrzebnej presji. Mogę powiedzieć, że już czuję się tu jak w rodzinie. Na Cyprze towarzyszył mi mój fizjoterapeuta Paweł Zimoń. Szybko zdobył uznanie i zaufanie ze strony wszystkich zawodników i dzięki temu dostał angaż w drużynie. Teraz jeździ z nami na najważniejsze starty, więc mam "swojego" w teamie ;). Skład ekipy jest moim zdaniem doskonałą mieszanką zapalonych, młodych kolarzy i doświadczonej elity. Świetnie się uzupełniamy. Cieszy mnie też fakt, że bardzo mocno w funkcjonowanie drużyny zaangażował się główny sponsor czyli firma GIANT. Dbają nie tylko o nasze rowery, ale i dobry PR.

 

 

 

 

Maja nie uznaje półśrodków i w pełni profesjonalnie podchodzi do kolarstwa. Tutaj podczas wizyty w studiu bikefittingu. Fot. Veloart.pl


bikeWorld.pl: W połowie maja w niemieckim Albstadt odbędzie się pierwszy Puchar Świata XC. Jaki jest Twój cel na te zawody? Czy stawiasz sobie konkretny wynik do uzyskania?
Maja Włoszczowska: Nie da się w sporcie przewidzieć i zaplanować wyniku. Jak każdy sportowiec staję na linii startu z myślą o zwycięstwie. Ale wygrać może tylko jeden. Poziom jest w tej chwili tak wysoki, że równie dobrze mogę być pierwsza, piąta, dziesiąta czy piętnasta. To mój pierwszy start w Pucharze Świata po kontuzji, więc staram się nie wywierać na sobie samej ciśnienia. Robię wszystko by być jak najlepsza. Co będzie, zobaczymy.

bikeWorld.pl: Kto zajmuje się obecnie Twoim przygotowaniem treningowym? Czy nadal jest to Marek Galiński?
Maja Włoszczowska: Marek Galiński pracuje obecnie dla kadry Rosji, więc nie ma możliwości pozostania moim trenerem. Choć... tak naprawdę trochę nim jest, bo trenuję bazując na tym co robiłam pod jego okiem przez ostatnie półtora roku. Uważam, że jest on najlepszym fachowcem od kolarstwa górskiego w Polsce, a może i na świecie, więc nie chcę szukać innego. Sporo mnie nauczył i staram się to wykorzystywać. Cały czas współpracuję z profesorem Tomaszem Gabrysiem, który był naszym fizjologiem, gdy Marek był jeszcze trenerem kadry.

 

bikeWorld.pl: W obecnym sezonie ścigasz się na rowerach marki Giant. Jak z perspektywy czasu oceniasz modele Anthem X Advanced 29er (full) oraz XtC Advanced SL 29er (hardtail)?
Maja Włoszczowska: Od początku sezonu jeżdżę na hartailu więc na jego temat mogę się wypowiedzieć. I będą to same superlatywy. Giant na ten sezon stworzył ramę do kół 29 calowych całkowicie od podstaw. Poprzednia była powiedzmy większą wersją 26tki. Teraz przeprojektowali ją i dzięki temu rower znacznie zyskał na prowadzeniu. Bardzo mi odpowiada. Już na pierwszym treningu w terenie (który był jednocześnie pierwszym treningiem po kontuzji) czułam się na moim nowym XtC Advanced SL jakbym jeździła już na nim przynajmniej pół sezonu.

 

 

 

 

Zawodniczka Giant Pro XC Team przyznaje, że w nowych barwach czuje się jak ryba w wodzie. Fot. Aleksandra Jochymek


bikeWorld.pl: Jak przebiegają przygotowania do Jelenia Góra Trophy - Maja Włoszczowska MTB race? Wyścig będzie prowadził po takiej samej trasie czy będą zmiany? Kto ze światowej czołówki zadeklarował swoją obecność w tym sezonie?
Maja Włoszczowska: Jak co roku moje negocjacje pewnie będą trwały do samego wyścigu. Potwierdzić jeszcze nic nie mogę. Póki co bardzo się cieszę na obecność mojego kolegi z drużyny - Mistrza Szwecji Emila Lindgrena. Trasa pozostaje bez zmian. Na pewno będzie wymagała kosmetycznych poprawek, ale myślę, że to co stworzyliśmy w ubiegłym roku z pomocą Arka Perina jest świetne. Trasa jest trudna fizycznie i technicznie, bardzo malownicza i widowiskowa zarazem. Będzie się działo!

bikeWorld.pl: Przy dużym wysiłku udało Ci się wywalczyć wygraną w sprawie felietonu Aleksandra Dzięciołowskiego, który zmuszony był napisać oficjalne sprostowanie do swojego tekstu. Czy uważasz, że problem niekompetentnych dziennikarzy jest poważny w środowisku czy jest to raczej odosobniony przypadek?
Maja Włoszczowska: Prawdę powiedziawszy zupełnie nie mam ochoty tego wątku poruszać. A po tym felietonie nie nazwałabym Aleksandra Dzięciołowskiego dziennikarzem.

bikeWorld.pl: Co będziesz robić w weekend majowy? Uda się choć chwilkę odpocząć czy tym razem czeka Cię wyłącznie ściganie i trenowanie?
Maja Włoszczowska: Tym razem? Majówka to zawsze ściganie i trenowanie. Odpoczynek będzie po sezonie :). Cieszę się jednak, że ten czas przetrenuję w domu. Do Jeleniej Góry przyjeżdża Fabian Giger, którego namówił do tego nasz fizjoterapeuta Paweł Zimoń, więc będę miała z kim porządnie poćwiczyć :)