Poljański: Podjąłem dobrą decyzję (wywiad)

Wywiad z Pawłem Poljańskim (Vini Fantini)

Drukuj

W tym roku popularny Poljan będzie ścigał się we włoskiej ekipie Vini Fantini. Sukcesy Pawła zostały dostrzeżone przez wielu dyrektorów sportowych, ale postawił on właśnie na tę ekipę drugiej dywizji. Jak 23-latek zapatruje się na swoją zawodową karierę?

bikeWorld.pl: W tym sezonie będziesz się ścigał we włoskiej ekipie pro-kontynentalnej Vini Fantini. Zapewne miałeś jeszcze kilka innych propozycji. Co zdecydowało o wyborze włoskiej oferty?
Paweł Poljański: Tych ofert po sezonie 2012 było dość sporo. A dlaczego Vini Fantini? W sezonie 2013 chciałem tylko trafić do World Turu. Jednak dostałem telefon od mojego menedżera, że Luca Scinto, dyrektor Vini Fantini jest zainteresowany moją osobą. Spotkaliśmy się wszyscy razem. I zdecydowałem się podpisać kontrakt. Myślę, że to podjąłem dobrą decyzję - mam tu wspaniałe możliwości do dalszego rozwoju, jak i ludzi, którzy będą się mną dobrze zajmować.

bikeWorld.pl: Gdzie zaczynasz sezon 2013? Czy znasz już swoje najważniejsze cele wyścigowe na ten rok?
Paweł Poljański: Obecnie przebywam na zgrupowaniu z nową ekipą. Ale żadnych planów startowych jak na razie nie znam. Sprawy organizacyjne trochę się przedłużają. A spowodowane jest to tym, że cały czas czekaliśmy na pozwolenie od UCI na start w Giro. I z tego powodu ma przyjść jeszcze jeden sponsor. Na razie nie mogę się wypowiadać na ten temat.

bikeWorld.pl: W lutym 2012 niefortunnie upadłeś w Giro della Torre łamiąc rękę. Jak przeżyłeś okres przerwy? Wydawało się że ten sezon, przynajmniej pierwszą część, można spisać na straty, a tymczasem wyszedłeś obronną rękę i pokazałeś się z jak najlepszej strony przez dalszą część roku.
Paweł Poljański: Tak, już na drugim wyścigu złamałem rękę. Lekarz powiedział mi, że wyleczenie kontuzji potrwa dobry miesiąc. Byłem wtedy naprawdę załamany. Jednak wiedziałem, że do sezonu byłem przygotowany bardzo dobrze. Na szczęście złamanie nie okazało się takie skomplikowane jak wszyscy przypuszczali i po dwóch tygodniach przerwy wznowiłem treningi.
 


bikeWorld.pl: W 2012 roku zostałeś mistrzem Polski U23 ze startu wspólnego, triumfowałeś również w GP Ezio del Rosso - Montecatini oraz GP Citta` Di Valenza i zajmowałeś miejsca na podium m.in. Coppa della Liberazione-Coppa Fiera di Signa, Coppa della Pace – Trofeo Fratelli Anelli oraz Gran Premio Valdaso a Rubbianello. Który z tych sukcesów uważasz za najcenniejszy, a który przyszedł Ci najtrudniej?
Paweł Poljański: Piękna rzecz wygrać mistrzostwa swojego kraju. A w dodatku do końca sezonu ścigać się w biało-czerwonej koszulce. Jednak moim najcenniejszym i najpiękniejszym zwycięstwem było zdecydowanie GP Ezio del Rosso. Jeden z ważniejszych włoskich wyścigów. Może również z tego względu, że ścigałem się tak naprawdę w domu. Mieszkam niedaleko gdzie był wyścig. Wiedziałem, że przyjedzie sporo kibiców tylko żeby mi dopingować. A to wspaniałe uczucie.

 



bikeWorld.pl: Z pewnością liczyłeś na start w ubiegłorocznym Tour de Pologne, ostatecznie jednak nie znalazłeś się w składzie. Twoja ekipa Sestese faktycznie nie udzieliła zgody na start?
Paweł Poljański: Od dwóch lat byłem w szerokim składzie na Tour de Pologne. Ale jeszcze nigdy w nim nie wystartowałem. Decyzja nie należała do mnie, tylko do mojego włoskiego klubu. Oni Ci płacą i oni decydują, gdzie masz startować a gdzie nie. A ja tego pozwolenia nie dostałem. Ale obiecuję sobie i Polskim kibicom, że jeszcze nie raz stanę na starcie TDP.

 

 


bikeWorld.pl: Jednym z najważniejszych startów w 2012 roku były mistrzostwa świata U23. W wyścigu ze startu wspólnego zająłeś 48. miejsce. Co wpłynęło na niepowodzenie w mistrzostwach?
Paweł Poljański: Do MŚ szykowałem się naprawdę mocno. I byłem naprawdę w dobrej dyspozycji. Wiedziałem, że stać mnie na pierwszą 10. Jednak kilka dni przed wyścigiem złapałem gorączkę. Miałem już zrezygnować z wyjazdu. Jednak poleciałem do Holandii z myślą, że choroba przejdzie. No ale niestety. Z rana przed startem również nienajlepiej się czułem. Ale byłem nastawiony bardzo na tę imprezę. Na wyścigu bardziej kręciłem głową niż nogami. Nie udało się nic lepszego zrobić, bo 48. miejsce to żaden wynik. Wiem, zawiodłem nie tylko siebie, ale i również osoby, które liczyły na lepszy wynik.

bikeWorld.pl: W wyścigach cyklu World Tour Polacy odgrywają coraz ważniejszą rolę. Marczyński, Majka, Huzarski, Bodnar, Szmyd to kolarze widoczni w coraz liczniejszych startach. Jak według Ciebie polscy kolarze są odbierani na zachodzie Europy?
Paweł Poljański: Nasi najlepsi zawodnicy odbierani są bardzo dobrze, zarówno w kraju jak i, coraz częściej, na świecie. Wielu kolarzy pyta mnie o jednego czy drugiego Polaka w World Tour, a dla mnie jest to tylko powód do dumy. Niedługo sam chciałbym dołączyć do grona pierwszoligowców.

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Sam wyjechałeś do Włoch już kilka lat temu. Czy uważasz, że emigracja do tzw. kolarskich krajów jest jedynym sposobem na karierę sportową na najwyższym poziomie?
Paweł Poljański: Uważam, że na dzień dzisiejszy zdecydowanie tak! Chcąc trafić do najlepszych grup na świecie trzeba mieć styczność na co dzień z prawdziwym kolarstwem. Czyli z zawodnikami i wyścigami na zachodzie Europy. Ok, w Polsce jest kilka bardzo dobrych wyścigów z górnej półki. Ale jest ich naprawdę bardzo mało, a już szczególnie w kategorii młodzieżowiec. Inaczej jest na zachodzie, gdzie tych wyścigów jest pełno jak i masz cały czas styczność z zawodnikami z pierwszej półki.

 



bikeWorld.pl: Jeśli chodzi o Twoją specjalizację, to zazwyczaj najlepiej spisujesz się w terenie górskim i mocno pofałdowanym, potrafisz jednak też zafiniszować. W czym chciałbyś się specjalizować w przyszłości jeśli chodzi o kolarski rozwój?
Paweł Poljański: To prawda, dobrze się czuję w terenie górskim. Nie jestem szybkim zawodnikiem. Więc swoją specjalizację będę kierował tam, gdzie czuję się najlepiej.

bikeWorld.pl: Z kim współpracujesz na co dzień jeśli chodzi o ustalanie treningów, suplementacji? Czy masz osobistego trenera?
Paweł Poljański: Od dwóch lat prowadzi mnie mój dyrektor sportowy Elso Fredniani. Także żadnych osobistych trenerów ani dietetyków nie mam. Również w tym roku w gronie zawodowców. Będę się zdawał na niego.

 

 

 

 


bikeWorld.pl: W ostatnim czasie głośno jest o kolarstwie w mediach pozasportowych, chodzi o sprawę Lance`a Armstronga. Co sądzisz o Amerykaninie i zarzutom mu stawianym? Czy odebranie zwycięstw we wszystkich Tour de France było słuszne?
Paweł Poljański: Myślę, że odebranie wyników Armstrongowi było słuszne. Jednak to było wiele lat temu, kiedy Armstrong wygrywał TDF.Teraz kolarstwo zrobiło wielki krok naprzód w walce z dopingiem. I na dzień dzisiejszy jest najczystszym sportem. W żadnym innym sporcie jako zawodowiec nie ma paszportów biologicznych. Kontrolerzy mogą w każdej chwili przyjechać i Cię zbadać. Czy jesteś na wyścigu w domu bądź na wakacjach.

bikeWorld.pl: Od dłuższego czasu mieszkasz we Włoszech, gdzie przygotowujesz się do sezonu startowego i przebywasz przez dużą część roku. Gdzie będziesz mieszkał teraz?
Paweł Poljański: W okresie zimowym przygotowawczym jestem raczej w Polsce jak pozwala na to pogoda. Jak nie, to zaraz uciekam do Włoch. Mieszkam w Toscani w okolicach Lucci. Również i w tym roku mam mieszkanie w tych samych rejonach.

bikeWorld.pl: Sezon 2012 był dla Ciebie wyjątkowo ciężki i długi. Czy udało Ci się wyjechać choćby na krótkie wakacje po jego zakończeniu?
Paweł Poljański: Pod koniec sezonu cały czas marzyły mi się wakacje. Karaiby bądź jakaś inna ciepła wyspa. Jednak po sezonie kiedy przyleciałem do Polski nie chciało mi się znowu pakować w walizkę i do samolotu. Spędziłem ten czas z rodziną i ze znajomymi w moim rodzinnym mieście. Tego czasu tak naprawdę nie było za wiele. Sezon skończyłem pod koniec października. A już w połowie listopada zacząłem przygotowania do sezonu 2013.

Fot: Krzysztof Jakubowski / archiwum zawodnika