bikeWorld.pl: Twoim najważniejszym wyścigiem w tym sezonie były igrzyska olimpijskie w Londynie. Zajęłaś tam szóste miejsce, tuż przed Aleksandrą Dawidowicz. Jak oceniasz ten start? Czy myślisz już o poprawie wyniku w Rio de Janeiro w 2016 roku?
Alexandra Engen: Trasa i sam przebieg wyścigu w Hadleigh Farm były wprost niesamowite. Spędziłam całą wiosnę próbując dojść do siebie po ciężkiej kraksie, którą odniosłam na moim pierwszym wyścigu na Cyprze. Doprowadziła ona do uszkodzenia ręki i szwach na kolanie. Ostatni miesiąc przed Londynm zaczęłam czuć się naprawdę dobrze i forma była bliska optymalnej. W końcu mogłam cieszyć się jazdą w wyścigach i wysiłkiem do granic możliwości.
Przed startem olimpijskim byłam zrelaksowana i spokojna. Bardzo podoba mi się ta trasa i wiele na niej trenowałam. Wiedziałam też dokładnie, w jaki sposób chcę rozegrać mój wyścig. Tego dnia wszystko zagrało jak należy i minęłam linię mety jako szósta zawodniczka, bardzo szczęśliwa. To jeden z moich najlepszych wyników w ciągu całego sezonu. Wyścig w Rio 2016 jest jednym z moich długoterminowych celów i oczywiście chcę poprawić tam swój wynik. Najlepiej na pozycję medalową!
bikeWorld.pl: Oprócz Aleksandry Dawidowicz, z którą rywalizowałaś w Londynie, w naszym kolarstwie górskim jest jeszcze kilka utalentowanych zawodniczek. Najważniejszymi są oczywiście Maja Włszoczowska, Anna Szafraniec, Magdalena Sadłecka czy Paula Gorycka. Jak oceniasz poziom naszego kolarstwo kobiecego w porównaniu do światowego XC?
Alexandra Engen: Polska rzeczywiście ma sporo zawodniczek z najwyższego poziomu sportowego. Dla mnie jest to niesamowite, że macie tyle świetnych zawodniczek w różnym wieku, zarówno aktualne gwiazdy jak i nadchodzące talenty. Poza tym wszystkim lubię te zawodniczki osobiście, a także obsługę z Waszego kraju. Zawsze są bardzo pomocni i przyjaźnie nastawieni, gotowi do pomocy. Wyglądają również na takich, którzy mają wiele frajdy ze swojej pracy. Zawsze robili na mnie dobre wrażenie.
bikeWorld.pl: W tym sezonie pokazałeś się z bardzo dobrej strony także w innych wyścigach. Wygrałeś finał MTB-Bundesligi w Bad Salzdetfurth (przed Gunn-Rita Dahle Flesjaa i Iriną Kalentievą), zdobyłaś mistrzostwo Szwecji oraz byłaś 11. w mistrzostwach świata w Saalfelden. Jak podsumowałabyś sezon 2012 pod kątem tych wszystkich osiągnięć?
Alexandra Engen: Patrząc na wyniki był to zdecydowanie mój najlepszy sezon do tej pory. Kończąc go z tytułem mistrzyni świata XCE Eliminator było czymś niesamowitym. Na ten sezon patrzę jednak także pod kątem zdobytych doświadczeń, również tych nieprzyjemnych, m.in. wynikających z przebytej kontuzji, która kosztowała mnie wiele dodatkowej pracy nad powrotem do zdrowia. Mimo wszystko dokonałam tego wszystko, co dało mi dużo satysfakcji! Mój zespół Ghost Factory Racing Team i trener bardzo mnie wspierali i cały czas byli ze mną. Bardzo to doceniam.
bikeWorld.pl: Zapewne słyszałaś już o oficjalnym rozpadzie naszej najlepszej grupy MTB, CCC Polkowice. Co sądzisz o takim kroku?
Alexandra Engen: Jestem naprawdę zasmucona tą wiadomością. Team CCC Polkowice był naprawdę długo na kolarskiej scenie i zawsze cieszył się bardzo dobrą reputacją. Mam nadzieję, że właściciele klubu znajdą jakieś inne wyjście z tej sytuacji, tak aby całkowicie nie pozbywać się tej drużyny. To musi być ciężki czas dla polskiego kolarstwa górskiego.
Porównując to do mojego kraju, to w Szwecji niestety nie mamy tak naprawdę żadnego zawodowego teamu MTB. To był jeden z powodów mojej przeprowadzki do Niemiec.
bikeWorld.pl: W 2009 roku wygrałaś klasyfikację generalną Cyprus Sunshine Cup. W tym sezonie musiałaś wycofać się z wyścigu z powodu kraksy. Nie żałujesz tego startu?
Alexandra Engen: Na ostatnim okrążeniu pierwszego etapu wyścigu, w Voroklini, miałam nieprzyjemny wypadek, po którym od razu pojechałam do Szwecji w celu rehabilitacji. Jak wspomniałam na początku, ta kontuzja i powrót do zdrowia kosztowały mnie wiele sił. Na szczęście miałam dobre wieści od lekarzy, którzy oświadczyli, że moja ręka nie uległa złamaniu. Tego samego dnia poleciałam do Niemiec i przepakowałam swoje bagaże na podróż do południowej Afryki. Pojechałam tam praktycznie bez treningów od czasu tej feralnej kraksy na Cyprze.
bikeWorld.pl: Jak wspomniałaś, obecnie mieszkasz w Niemczech, w miejscowości Freiburg. Uważasz to miejsce za lepsze do życia i treningów niż rodzinną Szwecję?
Alexandra Engen: Freiburg jest naprawdę uroczym miastem i jestem bardzo szczęśliwa z powodu przeprowadzki do tego miejsca. Posiada ono wszystko czego potrzebuję, aby przeprowadzać treningi i odpowiednio się regenerować. Poza tym wszystko to przyjemne miasto z miłymi ludźmi i wieloma fajnymi rozrywkami do spędzania wolnego czasu. Kocham Szwecję i tęsknię zarówno za krajem jak i moją rodziną i przyjaciółmi, którzy tam zostali. Ale trzeba również dodać, że podróże ze Szwecji na wszystkie wyścigi były bardzo męczące i nie przekładały sią na utrzymanie optymalnej formy. Poza tym lubię nowe wyzwania, więc przeprowadzka do Niemiec dobrze mi zrobiła.
bikeWorld.pl: Obecnie masz 24 lata. Gdzie widzisz siebie za 2-3 lata jeśli chodzi o Twoją kolarską przyszłość? Chciałabyś zostać w MTB czy może myślałaś o przejściu na szosę?
Alexandra Engen: Jestem dzieckiem natury i zawsze chciałabym ścigać się na rowerze górskim. Jeśli już miałabym zmieniać dyscyplinę, to raczej na downhill lub 4X. Niemniej uprawianie XC daje mi dużo satysfakcji i jak na razie nie chcę zmieniać tego stanu rzeczy. Jestem również podekscytowana nowymi rozwiązaniami w cross country, takimi jak XCE Eliminator. Sądzę, że to będzie bardzo duży sukces tej dyscypliny, zarówno sportowy jak i marketingowy.
bikeWorld.pl: Jak spędzasz czas wolny od roweru?
Alexandra Engen: Jestem osobą lubiącą przebywać w towarzystwie innych ludzi. Podczas dni wolnych lub po treningach spotykam się z moimi znajomymi przy różnych okazjach. Czasami jednak lubię też usiąść w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i poczytać interesującą książkę, podjadając przy tym dobrą czekoladę!
Fot.: Maasewerd/Kuestenbrueck/Cerveny