bikeWorld.pl: Jakie wrażenie wywarły na Tobie pierwsze igrzyska olimpijskie, w jakich brałeś udział?
Rafał Wilk: Wrażenia z Londynu były bardzo pozytywne i na pewno zapamiętam tę imprezę na całe życie. Przede wszystkim udzielał się gorący doping tysięcy kibiców, którzy przychodzili codziennie na igrzyska oglądać naszą rywalizację.
bikeWorld.pl: W tym sezonie zwyciężyłeś w pucharze świata w handbike`u. Czy ten wynik napawał Cię dużą pewnością siebie przy igrzyskami w Londynie?
Rafał Wilk: Tak, wygrałem w tym sezonie puchar świata, co jest dla mnie świetnym wynikiem – potwierdza solidną pracę, którą wykonuję w całym sezonie i równą dyspozycję przez cały czas jego trwania. Chciałbym jednak podkreślić, że zawsze mam szacunek do rywali i staram się nie przesadzać z oceną własnych szans, choć oczywiście jestem świadomy swojej formy i możliwości.
bikeWorld.pl: Pierwszym Twoim startem była jazda indywidualna na czas. Jaka była Twoja taktyka przed tym wyścigiem? Cały czas na 100%? Jak czułeś się po informacji, że zdobyłeś złoto?
Rafał Wilk: Taktyka była bardzo prosta. Pierwsze okrążenie jechać na 100%, a na drugim jeszcze poprawić! Po przejechaniu linii mety jeszcze nie byłem pewny czy wygrałem, ponieważ za mną wystartował Joel Jeannot, który był mistrzem świata z ubiegłego roku w jeździe indywidualnej na czas w handbike`u. Wiedziałem natomiast, że zdobyłem medal, co już było ogromnym powodem do rad ości.
bikeWorld.pl: Czy po tym pierwszym występie opadły emocje związane z wywalczeniem medalu czy nie odpuszczałeś i cały czas myślałeś o złocie ze startu wspólnego?
Rafał Wilk: Start w czasówce bardzo umocnił mnie psychicznie. Wiedziałem, że jest dobrze, moja forma jest optymalna i mogę walczyć o drugi zloty medal. Przyjechałem na igrzyska do Londynu z wiarą walki o dwa złote medale i starałem się myśleć o tym celu i nie poddawać się.
bikeWorld.pl: Jaka była taktyka na rozegranie piątkowego wyścigu? Których rywali obawiałeś się najbardziej?
Rafał Wilk: Jeśli chodzi o rywali, to wszystkich się obawiałem, bo to była sama czołówka światowa. Taktyka oczywiście była ustalona. Układałem sobie ją w głowie - gdzie zaatakuję, co zrobią rywale itp. Wyszło, jak to w życiu, trochę inaczej niż w planach i zaatakowałem wcześniej niż chciałem jeszcze chwilę przed wyścigiem. Najważniejsze jednak, że ten atak poskutkował i odniósł zamierzony rezultat.
bikeWorld.pl: Jak wyglądała dalsza rywalizacja? W którym momencie zdecydowałeś się na decydujący atak z 3-osobowego odjazdu?
Rafał Wilk: Na samym początku mocno ruszył Duńczyk. Powiem nawet, że bardzo mocno! Po kilku kilometrach wskoczyłem na czoło stawki, przed ostrym zakrętem w lewo. Zaczął się tam sztywny podjazd, na którym mocno pociągnął Vico (Merklein, ostatecznie wywalczył srebrny medal – dop. red.) i tu już poszarpała się stawka. Zostało nas 5-6.
Na drugim okrążeniu sytuacja się powtarza - wchodzę w zakręt jako pierwszy i znów podkręca tempo Vico. Lekki zjazd i zaczyna się najdłuższy podjazd. Tam znów Vico narzuca mocne tempo, za nim skacze Joel (Jannot, zdobywca brązowego medalu – dop. red.). Ja spawam do nich, odpadają Arek Skrzypinski i Nigel Barley od tego momentu jedziemy już we trójkę. Sukcesywnie powiększaliśmy przewagę nad pozostałymi zawodnikami dzięki dobrej współpracy – każdy z nas wiedział, że ma już medal, jeśli wszystko dobrze pójdzie. Następnie próbowałem parę razy mocniej pociągnąć na podjazdach i obserwowałem rywali. Na trzy okrążenia przed końcem wiedziałem, że jest moment kiedy mogę zaatakować – właśnie na wspomnianym podjeździe! Chowam się więc na zjeździe za Joela, chwila odpoczynku i mocny atak! Pomyślałem, że jak przetrzymają to będę próbował jeszcze raz, ale był na tyle skuteczny, że odskoczyłem i powiększałem przewagę z kilometra na kilometr.
bikeWorld.pl: Jaka była pierwsza myśl po przekroczeniu linii mety jako pierwszy i zdobyciu drugiego złotego medalu? Osiągnąłeś maksimum tego, co było możliwe!
Rafał Wilk: Już okrążenie przed meta wiedziałem, że moja przewaga jest na tyle bezpieczna nad drugim zawodnikiem, już cieszyłem się jak małe dziecko z drugiego złotego medalu. W sercu moim wielka radość - to coś, co ciężko opisać. Słyszę mazurka Dąbrowskiego. Dobrze, że siedziałem, bo nogi mogły by się ugiąć. Tak osiągnęliśmy maksimum: nie tylko ja, ale i mój trener Jakub Pieniążek. Rok temu po maratonie w Krakowie Kuba dodał moje zdjęcie na FB z komentarzem: „Zapamiętajcie to nazwisko - za rok w Londynie będzie jeszcze mocniejszy!”. Cieszę się bardzo: Kuba wierzył we mnie, a ja wierzyłem w jego wskazówki. Dzięki Kuba, że jesteś!
bikeWorld.pl: Przepraszam, ale będzie trochę polityki. W jaki sposób wyglądało Twoje przygotowanie? Jak wspierał Cię w nich Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych START?
Rafał Wilk: Nie lubię polityki bo nie jest czysta. W czasie, kiedy związek nas wspierał, mieliśmy dwa zgrupowania w Wiśle i jedno w Zieleńcu. Dodać do tego należy trzy wyjazdy zapewnione przed kadrę na zawody i to wszystko. Reszta startów i sprzęt (10-kilogramowy rower Rafała kosztuje ok. 30 tys. zł) musiałem sobie zapewnić sam dzięki moim sponsorom którym bardzo dziękuję. Należą do nich SPAR, Greinplast, Marma Polskie Folie, Centro-chem, Millenium Hall i GTM Mobil. Ten ostatni to producent roweru, na którym startowałem.
bikeWorld.pl: Jak w takiej sytuacji oceniasz postawę polskich sportowców, którzy z igrzysk paraolimpijskich przywieźli 38 medali zajmując 9. miejsce narodowo? Co zamierza z tym zrobić START?
Rafał Wilk: Wywalczyliśmy 36 medali podczas tegorocznych igrzysk. Postawa całej reprezentacji była fantastyczna i chyba nikt nie spodziewał się tylu medali. To bardzo miła niespodzianka - brawa dla wszystkich! 9. miejsce na świecie to wielkie osiągniecie. Co zamierza Start czy PKPAR ? Tego nie wiem, ale mam nadzieję że będziemy inaczej postrzegani przez media, bo sport jest jeden - bez względu na to kim jesteś!
bikeWorld.pl: Jakie są Twoje dalsze plany po igrzyskach? Co czeka Cię w przyszłym sezonie?
Rafał Wilk: Plany? Jeszcze kilka startów w tym sezonie. W roku 2013 będę się starał nadal dobrze jeździć. Wybieram się na Alaskę na takie Tour de France dla Handbike`a: 7-etapowy wyścig po wymagającym terenie z najlepszymi zawodnikami w tym sporcie. Będą też mistrzostwa świata, puchary świata i tam też będę wałczył o najwyższe cele. A jak będzie to życie pokaże.
Fot.: archiwum własne zawodnika