Istnieją trzy główne typy trenażerów:
- rolkowe, na które stawia się cały rower zaopatrzony w dwie gładkie opony. Zaletą takiego rozwiązania są przede wszystkim małe gabaryty oraz niska cena. Ponieważ na tego typu urządzeniu rower nie jest w żaden sposób zamontowany, utrzymanie równowagi spoczywa na kolarzu, co w pewnym stopniu zmniejsza monotonię treningu w domu. Wadą takiego rozwiązania jest niewielki zakres regulacji obciążenia: możliwość taką ma się tylko dzięki zmianie przełożeń w rowerze.
- stacjonarne z oporem wiatrowym, w których rower znajduje się zamocowany do stabilnego, często składanego, stojaka. W przeciwieństwie do rolek, opór rośnie wraz z prędkością, dzięki czemu można w pewnym stopniu, dodatkowo zmieniając przełożenia, uzyskiwać porządne obciążenia. Cena takiego urządzenia jest niewiele wyższa od rolek, jednak ma ono jedną podstawową wadę: jest bardzo głośne, czyli niezbyt polecane mieszkańcom bloków i kamienic czynszowych.
- stacjonarne z oporem magnetycznym, z wyglądu podobne do tych wiatrowych, jednak wyposażone w solidne koło zamachowe, hamowane w sposób magnetyczny. Niezwykle ważną ich cechą jest możliwość regulowania oporu, jaki stawiany jest napędzanemu kołu za pomocą manetki montowanej na kierownicy. Są one stosunkowo ciche, jednak ich cena jest zdecydowanie najwyższa. Bardziej zaawansowane modele umożliwiają trening z pomiarem mocy, podłączenie do komputera PC itd.
Siadając na trenażer warto wykorzystać czas możliwie jak najbardziej optymalnie. Do tego praktycznie niezbędnym narzędziem będzie monitor pracy serca. Bez niego bardzo trudno będzie ocenić intensywność jazdy. Brak oporu powietrza, stabilne zamocowanie roweru oraz wyższa temperatura w pomieszczeniu a co za tym idzie zwiększona potliwość sprawiają, że dobranie i utrzymanie prawidłowego tempa będzie, szczególnie na początku, bardzo trudne. Pulsometr, z choćby prowizorycznie wyznaczonymi strefami, bardzo tę sprawę ułatwia a przy okazji umożliwia wykonanie różnego rodzaju ćwiczeń. Czego by bowiem nie mówić, trening na „rolce” jest po prostu wyjątkowo nudny. Aby zapobiec nudzie oraz aby w jakiś sposób przybliżyć wysiłek do tego, który wykonujemy na powietrzu a raczej, aby efekt treningu był do niego zbliżony lub nawet lepszy należy jazdę na rolce nieco urozmaicić. Osiągnąć to można na kilka sposobów. Pierwszym jest realizowanie gotowych programów dostępnych na stronie najbardziej popularnych trenażerów – Tacx (www.tacx.nl). Opierają się one głównie na pomiarze prędkości oraz regulowaniu obciążenia za pomocą manetki. Drugim sposobem jest zastosowanie własnych pomysłów. Można np. po czasie rozgrzewki jeździć różnego rodzaju „piramidy”, zwiększając stopniowo obciążenia. Stosunkowo łatwo jest na trenażerze jeździć różnego rodzaju średniej intensywności interwały, tempówki, czasówki i tym podobne. Elementami, które jednak najlepiej kształtuje trenażer są jazda z wysoką kadencją, oraz tzw. „okrągły obrót”. Dzięki stabilnemu zamocowaniu nawet bardzo szybkie kręcenie pedałami nie powinno spowodować utraty równowagi. Z kolei „okrągły obrót”, czyli nie tylko naciskanie na pedał, ale także jego podciąganie oraz przepychanie przez martwe punkty. Najłatwiej jest to ćwiczyć pedałując z jedną nogą wypiętą z pedału. Jeżeli w trakcie treningu umieścimy np. na przemian 5 minut jazdy z tętnem na 70%, 5 minut jazdy na 60%, następnie 3 przyspieszenia po 30 sekund z przerwami do uspokojenia tętna, znów 5 minut na 60%, 30 sek. jedną nogą, uspokojenie tętna, 30sek. drugą nogą, minuta jazdy na stojąco, 5 minut jazdy z większym obciążeniem itp. to w ten sposób czas będzie szybciej płynął a przy okazji będzie wykorzystany w miarę efektywnie.
Trening na trenażerze potrafi być jednak dość zdradliwy. Wyższa niż na zewnątrz temperatura oraz brak wiatru sprawiają, że w czasie nawet krótkiej jazdy wylewamy z siebie wiadra potu. Dlatego niezbędny jest ręcznik, którym co kilka minut trzeba się będzie wycierać. Strój po takiej „przejażdżce” nadaje się do wykręcenia a następnie do wyprania. Kręcąc pod dachem łatwo również, z wyżej wymienionych powodów, o odwodnienie. Należy więc zaopatrzyć się w większą niż zazwyczaj ilość płynów. Kolejnym problemem jest hałas, niezbędnym elementem jest gładka opona typu slick, w ostateczności semi slick z wyjątkowo gładką środkową częścią, koniecznie mocno napompowany. Mimo tego, aby nie narazić się sąsiadom, trzeba postarać się o wytłumienie drgań i hałasu, jakie trenażer wywołuje. Można na przykład pod stojak podłożyć folię „z bąblekami” a na to wykładzinę dywanową, filc, matę wytłumiającą do samochodu etc. Pomimo stosowania różnego rodzaju programów uatrakcyjniających trening i tak jest na tyle monotonny, że zupełnie spokojnie można zastanowić się nad ustawieniem trenażera w okolicy telewizora lub komputera i w trakcie jazdy nadrabiać zaległości filmowe. Niektórzy nawet próbują się w tym czasie uczyć, czytać lub wykonywać inne tego typu czynności, jednak z powodu potu a także, jednak, pewnej dozy koncentracji wymaganej przez każdą z tych czynności nie musi być to najlepszy pomysł. Tak czy inaczej, trenażer jako „zło konieczne” umożliwia, gdy pogoda zawodzi, wykonanie sensownego treningu. Nie zapominając, ze mieszkamy w takim a nie innym miejscu globu prawdopodobnie będzie można go używać jeszcze w marcu czy kwietniu a w razie nagłych załamań pogody przez cały rok. W przypadku startu w wyścigu xc, gdzie będziemy mieli kogoś, kto opiekuje się sprzętem można na trenażerze w precyzyjny sposób przeprowadzić rozgrzewkę. Jest to zatem uniwersalne urządzenie i choć jego koszt, w przypadku modelu z oporem magnetycznym i regulacją za pomocą manetki, w sklepie przekracza 600 PLN, jego kupno jest chyba bardziej warte rozważenia niż np. nowego amortyzatora czy też najnowszego modelu siodła. Foto: Tacx, mt_jr