Włoszczowska: zmotywowała mnie kontuzja

Wywiad z Mają Włoszczowską

Drukuj
Maja Włoszczowska,Puchar Świata,Liv Pro XC Women’s Team
Maja Włoszczowska (Liv Pro XC Team) z każdym okrążeniem przebijała się coraz wyżej Michał Pawlik

Już za dwa tygodnie w księgarniach ukaże się biografia Mai Włoszczowskiej pt. "Szkoła Życia". O książce i motywacji do jej napisania, a także o minionym sezonie i planach na najbliższą przyszłość rozmawialiśmy z zawodniczką Liv Pro XC Team tuż przed jej wyjazdem na zasłużone wakacje.

bikeWorld.pl: Zaskoczył Cię medal Michała Kwiatkowskiego?
Maja Włoszczowska: Nie, zupełnie mnie nie zaskoczył. Przyznam szczerze, że wcześniej tylko zerkałam, jak nasi kolarze jechali na Mistrzostwach Świata, a teraz zdecydowanie planowałam oglądać ten wyścig, bo wierzyłam, ze Michał może pojechać po medal. Ale wiadomo... szosa to czasem loteria. Świetna forma i silny zespół to nie wszystko. Trzeba też mnóstwo szczęścia. Choć nie da się ukryć, że wyścig wyglądał na perfekcyjnie rozplanowany przez polską drużynę i Michała. Nie zostawili miejsca przypadkowi. Tym większy to sukces. 

bikeWorld.pl: Swoim wyścigiem w Jeleniej górze zakończyłaś już sezon, jaki on był dla ciebie?
Maja Włoszczowska: Powiedziałabym, że burzliwy, ale koniec końców bardzo dobry. Zaczął się poważnymi problemami zdrowotnymi, potem śmierć Marka na pewien czas odebrała mi chęci do treningu. Natomiast pomimo wielu perturbacji byłam na podium Pucharu Świata i Mistrzostw Europy, a gdyby nie pech i przebita opona, to najprawdopodobniej zdobyłabym medal Mistrzostw Świata. Zdobywając go pokazałabym, że mając motywację można osiągnąć wszystko. Szkoda mi tych Mistrzostw. Nie ukrywam, że po nich trochę zeszło ze mnie powietrze. Bo przecież ile można mieć pod górkę?

Mistrzostwa Polski,Żerków,Maja Włoszczowska
 

 

bikeWorld.pl: W wyścigu w Jeleniej Górze nie wystartowało tylu zawodników i zawodniczek, ile pewnie byś chciała albo na ilu liczyłaś.  Co twoim zdaniem jest tego przyczyną?
Maja Włoszczowska: Nie wystartowali polscy zawodnicy, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Bo jeśli chodzi o zawodników z zagranicy, to na wyścigu było aż 17 narodowości. Takiej obsady nie mają nawet niektóre wyścigi w Austrii i Niemczech, a gdy na wyścigu są przedstawiciele 15 krajów, to w przyszłym roku można ubiegać się o kategorię HC od UCI. Nasz wyścig był atrakcyjny, dlatego przyjechały gwiazdy z zagranicy, a mieć Mistrza Świata na starcie jest naprawdę trudno. Do tego fenomenalna trasa, którą wszyscy byli zachwyceni. Owszem, zgodzę się z głosami wielu, że jest trudna, ale właśnie na takich trasach powinniśmy się ścigać, jeśli chcemy potem walczyć ze światową czołówką. Bez takich wyścigów nie mamy szans. Frekwencją polskich kolarzy jestem zawiedziona. Choć właściwie mowa tu bardziej o kobietach i młodszych kategoriach, bo panowie w elicie nie zawiedli. Wiem, że były też jakieś kolizje kalendarzowe z mniejszymi wyścigami. Ten problem w kolejnym roku postaramy się wyeliminować.

 

bikeWorld.pl: Przyszły sezon to sezon przedolimpijski, a wiadomo, że twoim głównym celem są Igrzyska w Rio. Czy stawiasz sobie jakieś cele po drodze, czy już teraz skupiasz się głównie na Igrzyskach?
Maja Włoszczowska: Przede wszystkim skupiam się na Igrzyskach Olimpijskich. Na tę chwilę staram się zorganizować warunki, które pozwolą mi jak najlepiej przygotować się do Rio. Przyszły rok będzie rokiem testowym, w którym będę dogrywać zespół, który będzie ze mną pracował w najbliższym czasie. Ale rzecz jasna będę chciała powalczyć. Jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny cel. Na pewno Europejskie Igrzyska Olimpijskie w Baku oraz Mistrzostwa Świata. 

bikeWorld.pl: W przyszłym sezonie Twoją ekipę czekają zmiany i mówi się o tym, że być może zmienisz zespół. Możesz zdradzić jakie ekipy wchodzą w grę i kiedy poznamy Twój ewentualny nowy team?
Maja Włoszczowska: Na razie nie mogę nic powiedzieć. Mam kilka propozycji, ale nie wykluczone też, że wrócę do Polski. Gdy wszystko będzie już jasne, na pewno o tym poinformuję.

bikeWorld.pl: A czym będziesz się kierować przy wyborze ekipy na następny sezon?
Maja Włoszczowska: Szukam takich warunków, które dadzą mi największy komfort przygotowań do Igrzysk w Rio. Odpowiednie warunki to dla mnie priorytet, inne czynniki są na dalszym miejscu. Żeby zdobyć medal w Rio, muszę mieć ekipę, w której będę się dobrze czuła i miała motywację, bo to najważniejsze i ciągnie za sobą całą resztę. Najważniejsi są więc ludzie, potem rower – muszę mieć rower idealnie dopasowany do moich wymagań. Ważne jest też, żebym mogła decydować o kalendarzu startów, a na końcu są oczywiście także pieniądze. 

Mistrzostwa Polski,Żerków,Maja Włoszczowska
 

 

bikeWorld.pl: Piszesz właśnie książkę, swoją biografię, która niedługo ukaże się w księgarniach. Możesz powiedzieć, co w niej będzie?
Maja Włoszczowska: Właśnie skończyłam pisać! Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. 22 października ukaże się w księgarniach, a moja prezentacja książki zaplanowana jest na 25 października podczas Targów Książki w Krakowie. Później konferencja w Warszawie. Mam nadzieję, że będzie ciekawa.

bikeWorld.pl: A co skłoniło Cię do jej napisania?
Maja Włoszczowska: Motywacją, by ją napisać, była moja kontuzja [w lipcu 2012 roku – red.]. Wcześniej co roku zgłaszały się do mnie wydawnictwa, ale wtedy uważałam, że nie mam o czym pisać. A w moim przeświadczeniu wielkim wyczynem jest to, że udało mi się wrócić do ścigania po tej kontuzji. Myślę, że ta historia może być motywacją dla innych, właśnie dlatego zgodziłam się napisać. Bardzo przyczynił się do tego Julian Obrocki, który najpierw mnie na pisanie namówił, a później tworzył książkę razem ze mną. Na prośbę wydawnictwa wkleiliśmy do historii biograficznych rozdziały poradnikowe. Wiele osób zgłasza się do mnie z pytaniami, jaki rower wybrać, jak się ubrać, jak trenować. Dlatego są też takie rozdziały, zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych. Każdy coś dla siebie znajdzie. Jest też coś o życiu sportowca, o tej drugiej stronie medalu.

 

 

bikeWorld.pl: Znajdzie się w niej miejsce na jakieś anegdoty z peletonu?
Maja Włoszczowska: Są różne historie. Bardzo bogato opisałam wyścig w Malezji [Langkawi MTB Challenge w 2013 roku – red.], podczas którego zgubiłam się w dżungli. Jest osobny rozdział o podróżach, gdzie opisuje swoje przygody, w tym właśnie tę w Malezji. Różne historie przewijają się przez całą książkę. Jest ona bogato ilustrowana, będzie więc też sporo uciechy dla oka.

 

bikeWorld.pl: A jak odnajdujesz się w roli pisarki?
Maja Włoszczowska: Bardzo fajnie, bardzo mi się to podoba, ale to ciężka praca. Zaczęliśmy pracę pod koniec ubiegłego roku, skończyliśmy dzisiaj. Było dużo pracy, ale to ciekawe doświadczenie i ogromna satysfakcja.

bikeWorld.pl: Planujesz kiedyś wydanie drugiej książki?
Maja Włoszczowska: Niewykluczone. Prawdę powiedziawszy, gdy zakończyłam pisać tę książkę, od razu pomyślałam, że powinnam zacząć pisać pamiętnik na drugą, bo potem wielu rzeczy się nie pamięta. A z pewnością jest wiele rzeczy, których w tej książce nie zawarłam. Ale może najpierw wakacje...;)

bikeWorld.pl: Ostatnio dużo czasu zajmowały Ci sprawy pozasportowe – organizacja wyścigu, książka, wspierasz też akcję Pomoc Mierzona Kilometrami. Kiedy planujesz odpocząć?
Maja Włoszczowska: Już niedługo, 10 października, jadę na wakacje. Będą miała dwa tygodnie wolnego, a tego potrzebuję, bo ostatnio naprawdę dużo pracowałam. Moje ciało i głowa potrzebują odpoczynku.

bikeWorld.pl: A kiedy wracasz do treningów?
Maja Włoszczowska: po dwóch tygodniach wracam na promocję mojej książki, a potem powoli wznawiam treningi i przygotowania do następnego sezonu.