Z całą pewnością można stwierdzić, że ta magia to przede wszystkim jakość. I to nie tylko legendarna już "jakość jazdy" ram Colnago, ale także wykończenia i lakierów - te elementy pozostały na dawnym, dobrze znanym poziomie. Pan Ernesto udowadnia więc, że to nie lokalizacja fabryki ma znaczenie, ale odpowiednia kontrola jakości, na każdym z etapów procesu produkcji. Ernesto Colnago wciąż zachwala "swoje" (w rzeczywistości Giant'a) fabryki na Tajwanie i na sezon 2010 próbuje rozszerzyć w ofercie liczbę ram, które tam powstają, jednak mimo wszystko, dla niektórych najciekawsze okażą się zapewne klasyczne konstrukcje wykonane ze stali, których również nie zabraknie.
Najwyższy model szosowy, który doczeka się zmian to CLX. Przedni trójkąt monocoque, do którego łączone są klasyczną metodą pozostałe elementy konstrukcji, został odchudzony oraz usztywniony w stosunku do poprzedniej wersji. Poprawki te dokonane zostały wewnątrz ramy i nie prowadzą one do jakichkolwiek zmian wyglądu, z kolei do takich zmian zaliczyć można przejście z klasycznego rodzaju sterów, na swój własny system wciskanych łożysk - CHS. Dostępnych będzie osiem rozmiarów ramy, od 42 do 59, a ceny, według pierwszych informacji, mają nieznacznie spaść w stosunku do roku ubiegłego.
Kolejne szosowe nowości to: Ace, a także Prima. Pierwsza z tych ram to w pełni karbonowa konstrukcja, ważąca około 1200g i w całości wykonana w technologii monocoque. Sklasyfikowana została przez producenta jako rama "sportowa", co oznacza, że geometria będzie mniej agresywna, dzięki zastosowaniu wyższej o 20 mm rury przedniej. Z kolei Prima to najskromniejsza propozycja w kolekcji szosowej. Niską cenę ma zapewnić w pełni aluminiowa rama (seria 6000) oraz komponenty z grupy Shimano Tiagra. Obydwie propozycje, Ace i Prima, dostępne będą wyłącznie jako kompletne rowery. Zmiany czekają także model Arte, nazywany teraz Arte 2.0, czyli aluminiową ramę powstającą z połączenia hydroformowanego aluminium z serii 6000 oraz karbonu, obecnego w tylnym, podobnym do tego z CLX, trójkącie. Niestety włosi nie informują, czy Arte 2.0 oprócz zastosowania łożysk steru CHS, przeszedł jakiekolwiek zmiany.
Zbliżający się sezon przełajowy, to doskonała okazja, by wypromować nowy sprzęt do tej odmiany kolarstwa. Prestige Cross, to kompletnie nowa rama, powstała w oparciu o rozwiązanie znane z szosowego CX1 (m.in. zastosowano podobne profile rur, oraz zbliżony tylny trójkąt), a także przy pomocy samego wielkiego mistrza - Svena Nys'a. Colnago obiecuje, że wysoka wytrzymałość ramy została zapewniona dzięki serii wymagających testów. To co najbardziej spodobało mi się w tej ramie, to niewielka poprzeczka, łącząca rurę górną z podsiodłową. Po co? Niektórzy się zapewne domyślają - do łatwiejszego przebiegania z rowerem na plecach w trakcie wyścigu. Trzeba przyznać, że pomysł rewelacyjny!
Z kolei na tor przeznaczona jest nowa Pista. Powstająca z aluminium serii 6000 rama, jest dodatkowo wzmacniana, by lepiej przenosić moc największych torowych twardzieli. Aby ułatwić jazdę z wysokimi prędkościami zastosowano wąską, aerodynamiczną rurę dolną oraz karbonowy widelec z płaskimi ramionami, który z ramą połączony jest za pomocą sterów C-HS2.
Do użytku miejskiego świetnie nadawać się będzie Freedom. Aluminiowa rama, szosowe koła Shimano RS-10, osprzęt z grup Shimano Alivio oraz Deore, no i prosta kierownica ułatwiająca użytkowanie - tak według Colnago wygląda przepis na szybki i stylowy miejski transport.
Ciekawostką w ofercie jest na pewno SuperSinglespeed. Ten jednobiegowiec w klasycznym stylu bardzo przypomina stare rowery torowe, a styl retro z pewnością został spotęgowany, dzięki zastosowaniu brązowego siodła i owijki oraz beżowego lakieru. Kolejną stalową propozycją jest, powstały dla uczczenia 55. rocznicy powstania Colnago, ekskluzywny i limitowany (zapewne do 55-ciu sztuk) Master X Light. Tę klasyczną stalową ramę, z cieniutkimi rurkami, wyposażono w karbonowe koła firmowane przez Colnago, pełnego Super Recorda i parę innych węglowych części. Połączenie takiej nowoczesności, z klasyką najlepszego gatunku, może wydawać się dziwne, lub nawet śmieszne i chyba właśnie takie ma być, bo tego roweru brać na serio raczej nie powinniśmy. To raczej kolekcjonerski obiekt, którego raczej nikt z nas w ruchu nigdy nie ujrzy, tym bardziej, że kosztować będzie... niecałe 50.000 zł.
Info: www.colnago.com
Dystrybutor: www.wertykal.com