Dziennik Washington Post poinformował wczoraj, że Amerykańska Agencja Antydopingowa postanowiła zawiesić Armstronga. W liście skierowanym do Armstronga USADA informuje, że wyniki krwi kolarza z 2009 i 2010 roku, a więc w latach powrotu Amerykanina do peletonu, wyraźnie wskazują na doping krwią i stosowanie EPO. Zarzuty o stosowanie dopingu dotyczą także lat 1998-2005, a więc okresu, w którym ścigał się w ekipie US Postal i odnosił największe sukcesy w karierze.
Agencja zawiesiła Armstronga, zabraniając mu startów w zawodach triathlonowych, w których Armstrong obecnie startuje i do których się przygotowuje, a także zamierza pozbawić go siedmiu zwycięstw w Wielkiej Pętli.
W kręgu podejrzeń znaleźli się też współpracownicy Armstronga, m.in menedżer ekipy, Johan Bruyneel, a także doktor Michele Ferrari czy trener Pepi Marti.
Armstrong stanowczo zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek stosował doping i nazwał oskarżenia USADA bezpodstawnymi i stronniczymi, a także zarzucił Agencji mściwość. Przyznał, że oskarżenia dotyczą tych samych zarzutów, które dwa lata temu zostały oddalone.
W lutym tego roku prokuratura federalna zakończyła śledztwo przeciwko Armstrongowi o defraudacje publicznych pieniędzy i doping w ekipie US Postal ze względu na brak dowodów.
Fot. Sirotti
Agencja zawiesiła Armstronga, zabraniając mu startów w zawodach triathlonowych, w których Armstrong obecnie startuje i do których się przygotowuje, a także zamierza pozbawić go siedmiu zwycięstw w Wielkiej Pętli.
W kręgu podejrzeń znaleźli się też współpracownicy Armstronga, m.in menedżer ekipy, Johan Bruyneel, a także doktor Michele Ferrari czy trener Pepi Marti.
Armstrong stanowczo zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek stosował doping i nazwał oskarżenia USADA bezpodstawnymi i stronniczymi, a także zarzucił Agencji mściwość. Przyznał, że oskarżenia dotyczą tych samych zarzutów, które dwa lata temu zostały oddalone.
W lutym tego roku prokuratura federalna zakończyła śledztwo przeciwko Armstrongowi o defraudacje publicznych pieniędzy i doping w ekipie US Postal ze względu na brak dowodów.
Fot. Sirotti