781km, 8 dni, 16300m przewyższeń i 1200 zawodników na starcie. Już w niedzielę rozpoczyna się największy etapowy wyścig MTB na świecie.Jak co roku, również i tym razem na liście startowej nie zabrakło głośnych nazwisk z czołówki światowego MTB. Do najsilniejszych duetów należą m.in.: Christoph Sauser - Burry Stander, Karl Platt - Stefan Sahm, Kevin Evans - David George czy też Bart Brentjens - Jan Weevers.
Ubiegłoroczny Absa Cape Epic zwyciężyli Christoph Sauser i Burry Stander z 36one-songo-specialized. Wygrali 5 z 8 etapów, ale zawsze meldowali się w czołówce. Z czasem 28:44:44 o 7 minut wyprzedzili team Multivan Merida Biking w składzie Hannes Genze i Jochen Kaess oraz o 21 minut Karla Platta i Stefana Sahma z Team Bulls.
W tegorocznej edycji nie zabraknie także naszych rodaków - do Republiki Południowej Afryki wybrali się Marcin Piecuch i Arkadiusz Cygan. W codziennej relacji z przebiegu wyścigu będziecie mogli śledzić wypowiedzi zawodników o poszczególnych etapach. Już teraz opowiedzieli nam o przebiegu swojej podróży oraz dniach poprzedzających start w Cape Epic. Co spotkało Marcina i Arka w Afryce?
Relacja zawodników
"Program przewidziany dla nas przez organizatora obejmował cztery dni zaczynając od 21 marca. Chcąc jednak spędzić trochę czasu na własną rękę, wylot zaplanowaliśmy na piątek 16 marca. Lotem z Warszawy przez Frankfurt sprawnie dostaliśmy się do Cape Town w sobotę o 10 rano czasu lokalnego.
Z lotniska, wypożyczonym samochodem, udaliśmy się do hotelu w miejscowości Hermanus. Ruch lewostronny początkowo dostarczał nam sporo emocji i na szczęście tylko śmiechu. Pomimo 24 godzin podróży szybko złożyliśmy rowery, ubraliśmy uszyte specjalnie na afrykańską temperaturę stroje i ruszyliśmy na przejażdżkę. Nogi kręciły się lekko. To zasługa skarpet kompresyjnych, z których korzystaliśmy podczas podróży.
Miejscowość Hermanus położona jest nad zatoką Walker Bay, a jadąc w głąb lądu od razu można wspiąć się na szczyty powyżej 1000 m n.p.m. Tam też, startując z Caledon, przebiega trasa czwartego i piątego etapu Absa Cape Epic. Chcieliśmy spróbować znaleźć jakiś odcinek i trochę się z nią zapoznać. Choć dróg nie ma tu wielu, to nie przyszło nam to łatwo i w sumie tylko poznaliśmy okolicę. Również pogoda: piekące słońce, silny wiatr i brak większego zalesienia dawała nam się we znaki. Dobrze wiedzieć, że to już koniec lata.
Na kolejny dzień zaplanowaliśmy wykonanie testu terenowego Carmichaela. Pokonany dwa razy 8-minutowy podjazd pomoże nam ostatecznie określić strefy, jakich będziemy się trzymać na wyścigu. Warto dodać, że każdy Afrykaner wie o Absa Cape Epic. W hotelu, sklepie, kiedy byliśmy ubrani w teamowy strój, ludzie pytali nas czy przyjechaliśmy na wyścig. Następnie z ich ust padało najczęściej: hard race… Wieczorami na sportowych kanałach emitowane są godzinne programy o zawodnikach i całym wyścigu, a niektóre etapy pokazywane są na żywo.
Na wtorek zaplanowaliśmy luźny dzień, z wycieczką na najdalej wysunięty na południe punkt Afryki – Cape L’Aghulas, będący miejscem styku oceanów Atlantyckiego i Indyjskiego. Krótka traska na rowerach rozkręciła nam nogi, ale głównym punktem była kąpiel w obu oceanach ;)."
Codzienne zmagania zawodników można rownież śledzić na ich profilu facebook`owym: Absa Cape Epic Rzeszów.
Etapy
Profile poszczególnych etapów wyglądają naprawdę wymagająco. Oprócz ciężkiego, górzystego terenu, zawodników czekają również dodatkowe "niespodzianki", w postaci m.in. piekącego słońca czy wszechobecnego kurzu i piasku. Cape Epic to bez wątpenia przygoda dla najwytrwalszych.
Prolog
Tak przedstawia się profil czasówki rozpoczynającej tegoroczny Absa Cape Epic.
Zawodnicy na 27 kilometrowej trasie z 900 m przewyższenia przejadą przez rezerwat Renosterveld. Ostatnie kilometry do mety to podjazd przy tłumie kibiców z widokiem na Górę Stołową i zatokę w tle.
Etap 1
Etap rozegrany zostanie na pętli w okolicy miejscowości Robertson. Liczy 115 km i 2350 m w pionie. Sztywne dość długie podjazdy po luźnym podłożu pewnie nieraz będą chciały zrzucić zawodników z roweru
Etap 2
Drugi etap również ze startem i metą w Robertson. 119 km i 1650 m w pionie. Nieco bardziej płaska trasa nie może jednak skutkować osłabieniem czujności - na podobnych profilach może niezbyt często rozgrywa się cały wyścig, ale z pewnością można tutaj stracić sporo czasu. Organizator zachęca do podziwiania niezwykłych formacji piaskowca, ale dla zawodników ten dzień będzie mijał pod znakiem zbierania sił przed kolejnym.
Etap 3
Trzeci etap, z miejscowości Robertson do Caledon, na pewno zapadnie w pamięci. 147 kilometrów i 2900 m w pionie. Na trasie znajduje się pięć konkretnych podjazdów z różnicą poziomów dochodzącą nawet do 500m.
Etap 4
W nogach zawodnicy będą już mieli sporo kilometrów, ale organizator nie zamierza odpuścić - na rywalizujących kolarzy czeka 105km i 2600m przewyższeń. Na trasie znajdują się dwa długie podjazdy, pomiędzy którymi profil ma charakter interwałowy. Na pewno nie można uznać tego dnia mianem "transferowego".
Etap 5
Jadąc z Caledon do Oak Valley do pokonania będzie 119 km i 2350 m, zahaczając o Rezerwat Kogelberg. Na tym etapie będą prawdopodobnie rozgrywały się losy wyścigu - liczne podjazdy i wiele kilometrów w nogach wyłonią najsilniejszych zawodników, którzy jednocześnie dobrze się regenerują pomiędzy kolejnymi etapami.
Etap 6
Etap wydaje się nieco łatwiejszy ze względu na dystans, ale to tylko pozory... Suma podjazdu - 2200 m na 85 kilometrach- jest zbliżona do tej z dnia poprzedniego (2350m). Tego dnia zawodnicy wjadą na najwyższy punkt tegorocznej trasy - 1100 m n.p.m.
Etap 7
Ostatni etap prowadzi nową drogą z Oak Valley do Lourensford z widokiem na Górę Stołową i zatokę False Bay. 64 km i 1350 m w pionie może być w odczuciach cięższe niż 115 km pierwszego etapu, ale będąc tak blisko mety każdy jest w stanie wykrzesać z siebie nieznane wcześniej siły. Epicki wyścig dobiega tutaj końca.
Foto i mapki: www.cape-epic.com
Rusza Cape Epic
9. Cape Epic (25.03-01.04.2012, SHC, RPA)
781km, 8 dni, 16300m przewyższeń i 1200 zawodników na starcie. Już w niedzielę rozpoczyna się największy etapowy wyścig MTB na świecie.