Rower górski, jak powszechnie wiadomo, jest wynalazkiem kilku znudzonych hippisów, którzy postanowili pozjeżdżać z kalifornijskich górek na starych rowerach zwanych clunkerami.
Czyli z samej swej natury i budowy przeznaczony jest on raczej do poruszania się w "leśnych okolicznościach natury" niż w innych miejscach. A już szczególnym przypadkiem jest rower zjazdowy, który z racji swej geometrii i konstrukcji znakomicie sprawdza się w terenie. Ale, że człowiek jest stworzeniem z natury przekornym, dlatego nie ma co się dziwić, że po jakimś czasie kolarze zjazdowi coraz częściej zaczęli pojawiać się w przestrzeni miejskiej. Wynikało to też z postępu technicznego w konstrukcjach zawieszeń rowerów zjazdowych. Dzisiaj nikogo już nie dziwią ci „szaleni” mężczyźni i kobiety na w pełni zawieszonych rowerach śmigający w miastach.
Światowym centrum downtownów jest niewątpliwie Portugalia. W wielu miastach, a nawet miasteczkach, tego kraju rozgrywane są imprezy tego typu. Prowadzona jest tam nawet ogólnokrajowa klasyfikacja(Campeonato Nacional de Down Hill Urbano) obejmująca główne krajowe zawody, a najlepsi zawodnicy otrzymują niemałe nagrody. Ta popularność miejskich zjazdów w tym kraju wynika z tego jak rozplanowane urbanistycznie są portugalskie miasta - z centralnym punktem umieszczonym na największym wzgórzu i dużą ilością schodów usytuowanych na tych wzniesieniach. Zawody rozgrywane są właśnie w takich miejscach, a startują w nich setki ekstremalnych kolarzy - zawodowych i amatorów. "Królową" downtownów w Portugalii, ale chyba i na całym świecie, jest impreza o nazwie Lisboa Downtown. Jak łatwo się domyślić rozgrywana jest na ulicach stolicy tego kraju. Po raz pierwszy odbyła się w 2000 roku. W pierwszej edycji Downtownu triumfował szalony Cedric Gracia. Kobiety również zasmakowały w takiej zajawce od drugiej edycji - wtedy główną nagrodę odebrała Szwajcarka Marielle Saner. Kolejna edycja przyniosła chwałę Hiszpanowi Oscarowi Sainzowi. A później nastała era jednego zawodnika - mowa oczywiście o Stevie Peatcie. Człowiek ten wygrał lizbońskie ściganki aż 8 razy w latach 2002-2009!!! Edycja w roku 2010 była dla niego pechowa, bo wywrócił się na śliskim bruku. Za to po raz pierwszy triumfował zawodnik gospodarzy Paulo Domingues. W zeszłym roku niestety nie mogliśmy podziwiać zjazdowców w Lizbonie, bo ze względu na kryzys gospodarczy odwołano zawody. Mamy nadzieję, że w tym sezonie znów uliczki najstarszej dzielnicy Lizbony – Alfamy – zapełnią się kolarzami i kibicami.
Ale jeśli chodzi o resztę świata to downtowny są szczególnie popularne w Ameryce Łacińskiej. W Brazylii, Peru, Chile czy Kolumbii miejskie zjazdy są urządzane bardzo często - i bynajmniej nie są to jakieś lokalne zawody z miejscowymi rajderami, ale przyjeżdżają na nie wielkie światowe gwiazdy. Rozgrywane są najczęściej w europejskich miesiącach zimowych, wobec czego dla wielu zawodników przed sezonem są znakomitym preludium i sprawdzianem umiejętności. W brazylijskim Santos, nadmorskiej miejscowości położonej niedaleko Sao Paulo, odbywają się co roku zawody Downhill Urbano. Bywają tam często i wygrywają Cedric Gracia, Filip Polc czy Greg Minaar. Z kolei w chilijskim Valparaiso zawodnicy ścigają się w imprezie o nazwie Cerro Abajo. Jak wspomina jeden z uczestników tych zawodów, Kanadyjczyk Steve Smiths, jednym z większych utrudnień podczas zjazdów były duże ilości psich fekaliów - co, jak wiadomo, może łatwo przyczynić się do poślizgów. Z kolei fani C-Doga puścili go pewnego razu z zawodów w ....samych bokserkach. Innym ciekawym latynoamerykańskich downtownem jest Red Bull Empire Rider w dawnej stolicy Inków - peruwiańskim Cusco. W tym wypadku problemem było rozrzedzone powietrze - w końcu miasto położone jest na wysokości ponad 3000 m n.p.m. Jeszcze wyżej, bo na wysokości 4000 m n.p.m., w stolicy Boliwii La Paz ścigali się zjazdowcy w zawodach Descenso del Condor. W brazylijskiej fawelii Dona Marta w Rio de Janeiro szaleli swego czasu rowerzyści na imprezie o nazwie Red Bull Desafio no Morro. Odmianą downtownów są imprezy zjazdowe rozgrywane w obiektach miejskich. Zupełnie niedaleko naszych granic, bo w Pradze, zawodnicy umówili się na zjeżdżanie po schodach w galerii handlowej. Nieco dalej na południe - w Budapeszcie - swego czasu odbyły się zawody podczas których zjeżdżano po schodach tamtejszego metra oraz przejeżdżano przez perony i wagony.
Nasza krajowa historia downtownów zaczęła się w 2007 od ustrońskiej imprezy Downstairs. Dzięki inicjatywie Adam Ozaista impreza odbywa się co roku - a największa atrakcją są oczywiście słynne schody. Dwukrotnie wygrywał te zawody wielokrotny Mistrz Polski DH Maciek Jodko. Kolejny polskim miastem, który miał swój downtown jest Przemyśl. Przez 3 lata odbywały się tam zawody Downtown Przemyśl. Niestety w zeszłym sezonie nie doszło do rywalizacji. Trzecim miastem w którym odbyły się już dwa razy takie zawody jest Cieszyn - w sierpniu ma tam miejsce Freestyle City Festiwal w ramach którego nie zabrakło właśnie downtownu.
Foto główne.: Marcelo Maragni/Red Bull Photofiles
Downhill po miejsku
Rower górski, jak powszechnie wiadomo, jest wynalazkiem kilku znudzonych hippisów, którzy postanowili pozjeżdżać z kalifornijskich górek na starych rowerach zwanych clunkerami.<br />