Tour po 21. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 21. etapie Tour de france

Drukuj

Po kilku latach niepowodzeń Cadel Evans wreszcie osiągnął swój cel i stanął na najwyższym stopniu podium w Paryżu. Został też pierwszym Australijczykiem, który tego dokonał. 

Po kilku latach niepowodzeń Cadel Evans wreszcie osiągnął swój cel i stanął na najwyższym stopniu podium w Paryżu. Został też pierwszym Australijczykiem, który tego dokonał. „Każdy jako dziecko ma marzenia. Ja, gdy oglądałem w 1991 roku Miguela Induraina, który demolował rywali, chciałem też kiedyś wygrać Tour” – przyznał Evans, który wygrał wyścig w swoim siódmym starcie, „w ostatnich latach miałem ogromnego pecha, dlatego dzisiejsze zwycięstwo jest jeszcze cenniejsze dla mnie” – dodał. Kolarz BMC Racing o 1.34 wyprzedził Andy Schlecka i o 2.30 jego brata Franka. „To był piękny wyścig. Dzięki dwóm braciom, stojącym obok mnie na podium, kibice mieli niezapomniane emocje” – chwalił rywali Evans. „To były trzy bardzo ciężkie tygodnie, które kosztowały nas wiele pracy i wyrzeczeń. Ale możliwość stania na podium w żółtej koszulce, rekompensuje wszystkie wysiłki moje i moich kolegów” – powiedział Evans. Jego ekipa, BMC Racing, jako jedna z siedmiu ekip dojechała do Paryża w pełnym składzie.

Andy Schleck (Leopard Trek), drugi na podium, już teraz zapowiedział, że za rok będzie chciał się zrewanżować. „Wrócę tu i znów będę walczył o zwycięstwo” – powiedział Luksemburczyk, który rok temu także zajął drugie miejsce, „tylko jeden kolarz może wygrać. Wygrał Cadel i w pełni na to zasłużył. Byłem mocny, ale on był mocniejszy, dlatego wracam za rok, walczyć o zwycięstwo”.

Zwycięzcą etapu na Polach Elizejskich, już po raz trzeci z rzędu, został Mark Cavendish (HTC-Highroad). Za każdym razem, gdy Brytyjczyk kończył Tour, wygrywał właśnie ostatni etap wyścigu, ale dopiero teraz mógł cieszyć się także z zielonej koszulki najlepszego sprintera. Musiał o nią walczyć do samego końca, bowiem jego dotychczasowa przewaga nad Jose Rojasem (Movistar) nie gwarantowała mu zwycięstwa w klasyfikacji punktowej.

Cavendish po raz kolejny jednak pokazał, że jest obecnie najlepszym sprinterem w peletonie. Brytyjczyk odniósł swoje piąte zwycięstwo w wyścigu pokonując Edvalda Boassona Hagena (Team Sky) i Andre Greipela (Omega Pharma-Lotto). „Nie mogę sobie pozwolić na porażkę, mając za sobą takich kolegów” – przyznał Brytyjczyk, który jak zawsze chwalił kolegów z ekipy HTC-Highroad, którzy rozprowadzali go na finiszu. „To mój najlepszy Tour do tej pory” – przyznał Cavendish, który zgarnął zieloną koszulkę najlepszego sprintera, „może i wygrałem sześć razy w 2009 roku, ale w tym roku mam zieloną koszulkę, która była moim celem jeszcze przed startem” – przyznał kolarz HTC-Highroad, który na swoim koncie ma już 20 zwycięstw w Wielkiej Pętli.

Jeremy Roy (FdJ) został wybrany najagresywniejszym kolarzem tegorocznego wyścigu. Francuz, który wielokrotnie inicjował ucieczki, spędził na czele wyścigu ponad 700 kilometrów, najwięcej ze wszystkich kolarzy w peletonie, uciekając na sześciu etapach.

George Hincapie (BMC Racing) właśnie ukończył swój 16. Tour de France w karierze, wyrównując rekord Joopa Zootemelka z Holandii pod względem startów w wyścigu (Hincapie jednego nie ukończł, Zootemelk za każdym razem meldował się na mecie). Amerykanin, który już z trzecim kapitanem wygrywa Wielką Pętlę - wcześniej pomagał Lance'owi Armstrongowi i Alberto Contadorowi - już zapowiada start w kolejnej edycji wyścigu. Będzie wtedy samotnym rekordzistą pod względem startów w Wielkiej Pętli

Tylko siedem zespołów ukończyło Tour w pełnym, dziewięcioosobowym składzie. Do mety w Paryżu dojechali wszyscy kolarze ekip Leopard Trek, Saxo Bank Sungard, Cofidis, BMC Racing,, Liquigas-Cannondale, Saur-Sojasun i HTC-Highroad.

Fot.: Sirotti